Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/318: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Nie podano opisu zmian
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{pk|ku|charze}} gotują zwykle w kotłach całe cielęta“. I nie czekając na naszą decyzye, kazał przywołanemu kucharzowi przyrządzić świnię najstarszą“.<br>
{{pk|ku|charze}} gotują zwykle w kotłach całe cielęta“. I nie czekając na naszą decyzyę, kazał przywołanemu kucharzowi przyrządzić świnię najstarszą“.<br>
{{F|w=85%|h=normal|align=justify|przed=15px|po=15px|{{tab}}Zagroziwszy kucharzowi surową karą, jeżeli prędko i dobrze nie wywiąże się z zadania,}}
{{F|w=85%|h=normal|align=justify|przed=15px|po=15px|{{tab}}Zagroziwszy kucharzowi surową karą, jeżeli prędko i dobrze nie wywiąże się z zadania,}}
{{tab}}„Trymalchion zwrócił się do nas z łaskawym uśmiechem i rzekł: „Jeżeli wam to wino nie smakuje, to kaźę przynieść innego. Z łaski bogów nie potrzebuję nic kupować: wszystko, cokolwiek przyjemnie łechce podniebienie, rośnie w tych dobrach moich, których jeszcze nie widziałem ani razu. Mówiono mi, ze leżą w pobliżu Tarentu i Terraeyny. Zamierzam właśnie zakupić obszerne posiadłości w Sycylii, ażebym, gdy mi przyjdzie ochota wybrać się do Afryki, mógł jechać wciąż przez własne dobra“...<br>
{{tab}}„Trymalchion zwrócił się do nas z łaskawym uśmiechem i rzekł: „Jeżeli wam to wino nie smakuje, to każę przynieść innego. Z łaski bogów nie potrzebuję nic kupować: wszystko, cokolwiek przyjemnie łechce podniebienie, rośnie w tych dobrach moich, których jeszcze nie widziałem ani razu. Mówiono mi, ze leżą w pobliżu Tarentu i Terracyny. Zamierzam właśnie zakupić obszerne posiadłości w Sycylii, ażebym, gdy mi przyjdzie ochota wybrać się do Afryki, mógł jechać wciąż przez własne dobra“...<br>
{{F|w=85%|h=normal|align=justify|przed=15px|po=15px|{{tab}}Upłynął czas jakiś na wesołej pogawędce, w której gospodarz popisywał się ze swoją nieszczęsną erudycyą i dowcipem, a goście mu przyklaskiwali, gdy wtem}}
{{F|w=85%|h=normal|align=justify|przed=15px|po=15px|{{tab}}Upłynął czas jakiś na wesołej pogawędce, w której gospodarz popisywał się ze swoją nieszczęsną erudycyą i dowcipem, a goście mu przyklaskiwali, gdy wtem}}
{{tab}}„Olbrzymia taca z odpowiedniej wielkości wieprzem zajęła stół biesiadny. Wszyscyśmy jęli podziwiać pośpiech kucharza i przysięgać, że w tak krótkim czasie niepodobnaby upiec nawet kurczęcia. Zdumienie nasze było tem potężniejsze, że wieprz wydał się nam nierównie większym, niż odyniec, któregośmy widzieli niedawno. Trymalchion zaczął mu się przyglądać coraz uważniej, wreszcie zawołał: „Cóż to? ten wieprz niewypatroszony? Nie, doprawdy, nie wypatroszony! Kucharzu! wołać mi tu natychmiast kucharza!“ — Kucharz stanął smutny przed stołem i wyznał nieśmiele, że w istocie zapomniał wypatroszyć. „Jakto? co? zapomniałeś? Czyliż o tem można zapomnieć tak, jak o dodaniu kminu albo pieprzu? Obnażyć tego łotra!“ Obnażono biedaka natychmiast i dwaj siepacze stanęli obok niego. Tymczasem wszyscy zaczęli za nim prosić i przekładać: „Wszakże to się każdemu może przytrafić, zapominać rzecz ludzka. Przebacz mu, przebacz tym razem; gdyby się to miało powtórzyć, nikt się za nim wstawiać nie będzie“... „No, kiedy masz taka złą pamięć, to wyjmij trzewia tutaj, w naszej obecności“. Kucharz wziął na się odzież, schwycił za nóż i drżącą ręką w kilku miejscach rozpruł brzuch zwierzęciu. I ktoby się spodziewał? Naraz z otworów, które się coraz powiększały pod wpływem wewnętrznego zawarcia, zaczęły się wydobywać różnego rodzaju kiełbasy i kiszki“.<br>
{{tab}}„Olbrzymia taca z odpowiedniej wielkości wieprzem zajęła stół biesiadny. Wszyscyśmy jęli podziwiać pośpiech kucharza i przysięgać, że w tak krótkim czasie niepodobnaby upiec nawet kurczęcia. Zdumienie nasze było tem potężniejsze, że wieprz wydał się nam nierównie większym, niż odyniec, któregośmy widzieli niedawno. Trymalchion zaczął mu się przyglądać coraz uważniej, wreszcie zawołał: „Cóż to? ten wieprz niewypatroszony? Nie, doprawdy, nie wypatroszony! Kucharzu! wołać mi tu natychmiast kucharza!“ — Kucharz stanął smutny przed stołem i wyznał nieśmiele, że wistocie zapomniał wypatroszyć. „Jakto? co? zapomniałeś? Czyliż o tem można zapomnieć tak, jak o dodaniu kminu albo pieprzu? Obnażyć tego łotra!“ Obnażono biedaka natychmiast i dwaj siepacze stanęli obok niego. Tymczasem wszyscy zaczęli za nim prosić i przekładać: „Wszakże to się każdemu może przytrafić, zapominać rzecz ludzka. Przebacz mu, przebacz tym razem; gdyby się to miało powtórzyć, nikt się za nim wstawiać nie będzie“... „No, kiedy masz taką złą pamięć, to wyjmij trzewia tutaj, w naszej obecności“. Kucharz wziął na się odzież, schwycił za nóż i drżącą ręką w kilku miejscach rozpruł brzuch zwierzęciu. I ktoby się spodziewał? Naraz z otworów, które się coraz powiększały pod wpływem wewnętrznego zawarcia, zaczęły się wydobywać różnego rodzaju kiełbasy i kiszki“.<br>
{{f|align=right|prawy=10%|''(W. M. Dębicki).''}}
{{f|align=right|prawy=10%|''(W. M. Dębicki).''}}
{{F|w=85%|h=normal|align=justify|przed=15px|po=15px|{{tab}}Całkowity przekład uczty Trymalchiona wraz ze streszczeniem innych fragmentów „Satyrykonu” ogłosił drukiem W. M. Dębicki p.&nbsp;t. „Biesiada u milionera rzymskiego za czasów Nerona“ (Warszawa, 1879).}}
{{F|w=85%|h=normal|align=justify|przed=15px|po=15px|{{tab}}Całkowity przekład uczty Trymalchiona wraz ze streszczeniem innych fragmentów „Satyrykonu“ ogłosił drukiem W. M. Dębicki p.&nbsp;t. „Biesiada u milionera rzymskiego za czasów Nerona“ (Warszawa, 1879).}}
{{---|po=20px}}
{{---|po=20px}}

Wersja z 14:33, 15 kwi 2018

Ta strona została skorygowana.
—   304   —

charze gotują zwykle w kotłach całe cielęta“. I nie czekając na naszą decyzyę, kazał przywołanemu kucharzowi przyrządzić świnię najstarszą“.

Zagroziwszy kucharzowi surową karą, jeżeli prędko i dobrze nie wywiąże się z zadania,

„Trymalchion zwrócił się do nas z łaskawym uśmiechem i rzekł: „Jeżeli wam to wino nie smakuje, to każę przynieść innego. Z łaski bogów nie potrzebuję nic kupować: wszystko, cokolwiek przyjemnie łechce podniebienie, rośnie w tych dobrach moich, których jeszcze nie widziałem ani razu. Mówiono mi, ze leżą w pobliżu Tarentu i Terracyny. Zamierzam właśnie zakupić obszerne posiadłości w Sycylii, ażebym, gdy mi przyjdzie ochota wybrać się do Afryki, mógł jechać wciąż przez własne dobra“...

Upłynął czas jakiś na wesołej pogawędce, w której gospodarz popisywał się ze swoją nieszczęsną erudycyą i dowcipem, a goście mu przyklaskiwali, gdy wtem

„Olbrzymia taca z odpowiedniej wielkości wieprzem zajęła stół biesiadny. Wszyscyśmy jęli podziwiać pośpiech kucharza i przysięgać, że w tak krótkim czasie niepodobnaby upiec nawet kurczęcia. Zdumienie nasze było tem potężniejsze, że wieprz wydał się nam nierównie większym, niż odyniec, któregośmy widzieli niedawno. Trymalchion zaczął mu się przyglądać coraz uważniej, wreszcie zawołał: „Cóż to? ten wieprz niewypatroszony? Nie, doprawdy, nie wypatroszony! Kucharzu! wołać mi tu natychmiast kucharza!“ — Kucharz stanął smutny przed stołem i wyznał nieśmiele, że wistocie zapomniał wypatroszyć. „Jakto? co? zapomniałeś? Czyliż o tem można zapomnieć tak, jak o dodaniu kminu albo pieprzu? Obnażyć tego łotra!“ Obnażono biedaka natychmiast i dwaj siepacze stanęli obok niego. Tymczasem wszyscy zaczęli za nim prosić i przekładać: „Wszakże to się każdemu może przytrafić, zapominać rzecz ludzka. Przebacz mu, przebacz tym razem; gdyby się to miało powtórzyć, nikt się za nim wstawiać nie będzie“... „No, kiedy masz taką złą pamięć, to wyjmij trzewia tutaj, w naszej obecności“. Kucharz wziął na się odzież, schwycił za nóż i drżącą ręką w kilku miejscach rozpruł brzuch zwierzęciu. I ktoby się spodziewał? Naraz z otworów, które się coraz powiększały pod wpływem wewnętrznego zawarcia, zaczęły się wydobywać różnego rodzaju kiełbasy i kiszki“.

(W. M. Dębicki).
Całkowity przekład uczty Trymalchiona wraz ze streszczeniem innych fragmentów „Satyrykonu“ ogłosił drukiem W. M. Dębicki p. t. „Biesiada u milionera rzymskiego za czasów Nerona“ (Warszawa, 1879).