Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/422: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
dr. |
Nie podano opisu zmian |
||
Nagłówek (noinclude): | Nagłówek (noinclude): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
<div style="max-width:500px"> |
|||
{{c|— 408 —}} |
|||
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
<section begin="Canzona XIV"/><poem> |
|||
<poem> |
|||
Ten jeszcze kwiatek u jej stóp się ściele, |
Ten jeszcze kwiatek u jej stóp się ściele, |
||
::Ten w powietrzu, nim padł na nią, |
:::Ten w powietrzu, nim padł na nią, |
||
Zda się szeleście: „Miłość tu jest panią“. |
Zda się szeleście: „Miłość tu jest panią“. |
||
::Wtedym nieraz myślał skrycie, |
:::Wtedym nieraz myślał skrycie, |
||
::Dziwną grozą owładnięty: |
:::Dziwną grozą owładnięty: |
||
Toż pewnie tylko snów są rajskich dziwa! — |
Toż pewnie tylko snów są rajskich dziwa! — |
||
::Tak w zapomnień mych zachwycie |
:::Tak w zapomnień mych zachwycie |
||
::Boskie twarzy jej ponęty. |
:::Boskie twarzy jej ponęty. |
||
Uśmiech, co słodkim dreszczem wskroś przeszywa, |
Uśmiech, co słodkim dreszczem wskroś przeszywa, |
||
::Wzroku jej wymowa tkliwa, |
:::Wzroku jej wymowa tkliwa, |
||
::Wiedzę prawdy we mnie złamie, |
:::Wiedzę prawdy we mnie złamie, |
||
::Że pytałem roztęskniony: |
:::Że pytałem roztęskniony: |
||
::Jak i kiedym zszedł w te strony? |
:::Jak i kiedym zszedł w te strony? |
||
Bom sądził biedny, żem już w niebios bramie, |
Bom sądził biedny, żem już w niebios bramie, |
||
::Odkąd wszędzie, gdzie się schronię, |
:::Odkąd wszędzie, gdzie się schronię, |
||
Spokoju nie znam, prócz w tej jednej stronie.... |
Spokoju nie znam, prócz w tej jednej stronie.... |
||
Pieśni! tyś zdobna w promieniste znamię! |
Pieśni! tyś zdobna w promieniste znamię! |
||
Więc z twej kniei w świat idź śmiało |
:::Więc z twej kniei w świat idź śmiało |
||
Brzmieć między ludźmi godną Laury chwalą! |
Brzmieć między ludźmi godną Laury chwalą! |
||
⚫ | |||
</poem> |
</poem> |
||
⚫ | |||
⚫ | |||
<section end="Canzona XIV"/><section begin="Petrarka"/> |
|||
{{c|—}} |
|||
⚫ | |||
⚫ | |||
{{---|po=20px}} |
|||
⚫ | |||
<section end="Petrarka"/> |
|||
⚫ | {{tab}}Filomena<ref>Jedna z dam, należących do towarzystwa, które opowiada sobie nowele „Dekameronu“.</ref> |
||
⚫ | |||
⚫ | {{tab}}— Na mnie tedy kolej przychodzi i oto chcę wywiązać się z przyjemnego mojego obowiązku powieścią, która nieco z poprzednią ma podobieństwa. Tę tylko z niej szczególną wyciągniecie korzyść, kochane przyjaciółki, iż nauczycie się, jaką władzę mają |
||
<section begin="Sokół"/> |
|||
⚫ | |||
⚫ | |||
<div style="text-align:justify"> |
|||
⚫ | {{tab}}Filomena<ref>Jedna z dam, należących do towarzystwa, które opowiada sobie nowele „Dekameronu“.</ref> skończyła opowieść swoją. Wówczas królowa<ref>Królową dnia tego była Fiametta.</ref>, widząc, że oprócz Dionea<ref>Jeden z mężczyzn, należących do tegoż towarzystwa.</ref>, który miał kończyć dzień na mocy danego mu przywileju, ona tylko nie opowiadała jeszcze, z wesołą twarzą w te słowa zaczęła:<br> |
||
⚫ | {{tab}}— Na mnie tedy kolej przychodzi i oto chcę wywiązać się z przyjemnego mojego obowiązku powieścią, która nieco z poprzednią ma podobieństwa. Tę tylko z niej szczególną wyciągniecie korzyść, kochane przyjaciółki, iż nauczycie się, jaką władzę mają wdzięki wasze nad szlachetnemi sercami, ale zarazem i tego, żeście powinny względów swoich z własnej woli udzielać, a nie spuszczać się na los szczęścia, który zwyczajnie najdziwaczniej dary swoje rozdziela.<br> |
||
⚫ | |||
Stopka (noinclude): | Stopka (noinclude): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
<references/> |
</div><references/></div> |
||
__NOEDITSECTION__ |
__NOEDITSECTION__ |
Wersja z 20:13, 17 gru 2017
Ten jeszcze kwiatek u jej stóp się ściele,
Ten w powietrzu, nim padł na nią,
Zda się szeleście: „Miłość tu jest panią“.
Wtedym nieraz myślał skrycie,
Dziwną grozą owładnięty:
Toż pewnie tylko snów są rajskich dziwa! —
Tak w zapomnień mych zachwycie
Boskie twarzy jej ponęty.
Uśmiech, co słodkim dreszczem wskroś przeszywa,
Wzroku jej wymowa tkliwa,
Wiedzę prawdy we mnie złamie,
Że pytałem roztęskniony:
Jak i kiedym zszedł w te strony?
Bom sądził biedny, żem już w niebios bramie,
Odkąd wszędzie, gdzie się schronię,
Spokoju nie znam, prócz w tej jednej stronie....
Pieśni! tyś zdobna w promieniste znamię!
Więc z twej kniei w świat idź śmiało
Brzmieć między ludźmi godną Laury chwalą!
Filomena[1] skończyła opowieść swoją. Wówczas królowa[2], widząc, że oprócz Dionea[3], który miał kończyć dzień na mocy danego mu przywileju, ona tylko nie opowiadała jeszcze, z wesołą twarzą w te słowa zaczęła:
— Na mnie tedy kolej przychodzi i oto chcę wywiązać się z przyjemnego mojego obowiązku powieścią, która nieco z poprzednią ma podobieństwa. Tę tylko z niej szczególną wyciągniecie korzyść, kochane przyjaciółki, iż nauczycie się, jaką władzę mają wdzięki wasze nad szlachetnemi sercami, ale zarazem i tego, żeście powinny względów swoich z własnej woli udzielać, a nie spuszczać się na los szczęścia, który zwyczajnie najdziwaczniej dary swoje rozdziela.