Piramidy: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
[wersja nieprzejrzana][wersja nieprzejrzana]
Usunięta treść Dodana treść
nowy tekst
 
nagłówek, licencja.
Linia 1: Linia 1:
{{Nagłówek
[[Juliusz Słowacki]]
|tytuł=Piramidy

|autor=Juliusz Słowacki
|sekcja=
|adnotacje=
|poprzedni=
|następny=}}


<poem>
<poem>
Linia 133: Linia 138:
</poem>
</poem>


{{TekstPD|Juliusz Słowacki}}
[[Kategoria:Juliusz Słowacki]]
[[Kategoria:Juliusz Słowacki]]

Wersja z 22:53, 30 lis 2007


Piramidy • Juliusz Słowacki
Piramidy
Juliusz Słowacki

 Wyjechałem z Kairu dziś ze słońca wschodem,
 Mgła biała nad palmowym Kairu ogrodem
 Kryła mi złote słońce... i łzy brylantowe
 Zawieszała na palmach — a gmachy różowe
 Zorzą mglistą... tysiącem wieżowych promieni
 Przesuwając się w bujnej ogrodu zieleni,
 Odchodziły... gdzieś na wschód. Oślątko me chyże
 Leciało... aż się w starym oparłem Kairze.
 Łódka stała u brzegu... wsiadłem do niej — płynę...
 Za Nilem widać było zieloną równinę,
 Po obu stronach... domki białe pełne krasy,
 Za domkami dwa wielkie daktylowe lasy,
 Między lasami przestwór... i na tym przestworze
 Trzy piramidy... dalej... żółte piasków morze
 I niebo — blade — czyste... jak Ptolemeusza
 Krąg z kryształu. — Na oczach usiadła mi dusza...

 Przez Nil cichy prędkimi przeprawiony wiosły,
 Wysiadam... już zbliżone daktyle przerosły
 Czoła dumne piramid... zniknęły pomniki
 I tylko las — błędnymi pocięty promyki,
 Wystrzelony pod niebo — koronami szumny,
 Jak przysionek piramid — bogaty w kolumny,
 Przy ludzkich dziełach — ręką zasadzony Boga...
 I trzy godziny trwała pełna dumań droga,
 I więcej... bo Nil jeszcze nie wrócił do łoża.
 Przepływałem jeziora... aż na piasków morza
 Wyniosło mię oślątko... Na piaskowym wale
 Stały przede mną gmachy błyszczące wspaniale,
 Twarzami obrócone do słońca — i do mnie.
 Patrzałem na nie — potem na siebie... jak skromnie
 Wyglądałem przy grobach — takich... na osiołku,
 W pustyni piasku... w każdym topiący się dołku...

 Bliżej... z pokorą wszystko opisywać muszę...
 W dolinie piasku stoją trzy drzewa — dwie grusze,
 A we środku spleciona z kilku palma jedna...
 Chociaż w piasku... zieloność je kryje niebiedna,
 Jak szmaragdy się błyszczą... stojące na straży
 Przy dolinie piramid... Szczęśliwy, kto marzy
 Pod liściem rozłożystym tej szerokiej gruszy,
 Gdy lawiną kamieni... grobowiec się kruszy
 I spada z wielkim hukiem...

 Na białym kamieniu
 Siadłem strudzony w drzewa szerokiego cieniu;
 Myślałem, jak ten wąwóz cały piasków przebrnę...?
 Co czuć będę? i oto... jakieś mrówki srebrne
 Pod nogami ujrzałem grzebiące się... w piasku.
 Wziąłem do rąk stworzenie perłowego blasku
 I bawiło mię małe, jak ziarenko żyta...
 A domek ich... jak ślady końskiego kopyta,
 Obłożony wałami — w budowę półkolną...
 Przejrzałem cały... potem puściłem je wolno —
 Obie do rozbitego sarkofagu żłobu,
 I wstawszy... szedłem prosto — o Cheopsa grobu... —
 A kiedym był — u piasków przebytych połowy,
 Wzniosłem czoło — spojrzałem górą ponad głowy
 I nie mogłem oczyma dolecieć do szczytu
 Grobów — co uleciały w krainę błękitu —
 A więc oczy, ogromem piramid odparte,
 Spuściłem... wkoło były grobowce otwarte,
 W których... i proch umarłych — dawno powymierał.
 Sfinks — czarną Kopta twarzą nad piasek wyzierał
 I straszną była dzikość grobowej doliny...
 Wtenczas wypadli słońcem wyschli Beduiny,
 Brązowi w białych płaszczach... jak grobowe sępy
 I porwały mię czarnych szatanów zastępy,
 I wiedli z krzykiem w groby od wieków milczące,
 Paląc pochodnie... blado na słońcu płonące.

 Nim doszedłem zaściennej piramid ulicy,
 Schyliwszy się podniosłem kamień soczewicy,
 Która dawniej karmiła królów robotniki
 I stała się pomnikiem — pomiędzy pomniki;
 Ta sama kształtem... tylko wapna wziąwszy białość,
 Dziś różniąca uczone głowy skamieniałość.
 Postrzegłszy, żem krainę głazów ruszał senną,
 Jakby mi chcieli w piaskach zadać śmierć kamienną,
 Araby mię w grobowcach otoczyli gęści,
 A każdy trzymał granit ważony na pięści.
 Od nowej się napaści obroniłem skoro
 Głaz pamiątek kupiwszy za para pięcioro.
 I szedłem z Arabami... w piramidy łonie
 Szukając drzwi — te były na zachodniej stronie.
 Przed drzwiami — do niskiego podobną pagórka
 Piramidę maleńką na Cheopsa córka.
 Stanąłem... tak pokornie tu się położyła
 Przy mogile ojcowskiej dziecięca mogiła,
 Że łzy miałem na oczach...

 W piramidy ścianach
 Jest otwór... gdzie do grobu wchodzisz na kolanach.
 Arab z pochodnią wpełznął... i zniknął. — Musiałem
 Synom stepów się oddać i z duszą i z ciałem.
 Dwóch zaprzęgło się do mnie, dłonie wzięli w kleszcze,
 Trzeci lazł rakiem, świecąc, a czwarty mię jeszcze
 Popychał — i w ciemnościach mnie gmachu pogrzebli
 I śliskimi kominy, bez schodów i szczebli,
 Wiedli w górę, aż wreszcie mogłem podnieść głowy,
 Obaczywszy się żywym w Komnacie Królowéj.
 I dalej korytarzem trumnianego ula
 Pełznąc, obaczyłem się w Sali trupa Króla.
 Blask pochodni się lekko po ścianach rozpłonił —
 Sarkofag — próżny — ręką uderzyłem — dzwonił,
 Jak rzecz pusta...

 Wyszedłem... z granitowej skały
 Jak senny... zdziwiony dniem... co świecił biały,
 Palm zielonością, piasków oświeceniem złotem,
 Westchnąłem z głębi piersi za niczym... a potem
 Obróciwszy się, czarne — zapytałem guidy,
 Gdzie — którędy się idzie na szczyt piramidy...
 Pokazali mi lewy brzeg... nierówno zlany
 Z ciemnej — nie oświeconej promieniami ściany.
 Przemierzywszy, jak czynią podróżni roztropni,
 Wielkość każdego — mnogość do przebycia stopni,
 Wiedząc, jak się grobowce pod nogami kruszą,
 Arabom się oddałem ciałem, Bogu duszą...

 Z dwóch Beduinów tylko mój orszak się składał,
 Każdy... na wyższy kamień wskakiwał — przysiadał
 I podawał mi ręce... i tak szedłem długo —
 Raz mi kamień był stołem — drugi raz framugą.
 Trzy — a zaledwie z dołu widziane szczelinki
 Były trzy komnaty — na trzy odpoczynki —
 W głowy zawrocie jużem nie pomniał, gdzie idę,
 I tak wszedłem... na pierwszą w świecie piramidę...


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Juliusz Słowacki.