Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego 01 (Gubrynowicz).djvu/097: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
moglem => mogłem
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 29: Linia 29:
A kiedym był u piasków przebytych połowy,
A kiedym był u piasków przebytych połowy,
Wzniosłem czoło — spojrzałem górą ponad głowy.
Wzniosłem czoło — spojrzałem górą ponad głowy.
I nie moglem oczyma dolecieć do szczytu {{wiersz|55}}
I nie mogłem oczyma dolecieć do szczytu {{wiersz|55}}
Grobów, co uleciały w krainę błękitu.
Grobów, co uleciały w krainę błękitu.
A więc oczy ogromem piramid odparte
A więc oczy ogromem piramid odparte

Wersja z 14:00, 19 mar 2017

Ta strona została przepisana.

Wyniosło mię oślątko... Na piaskowym wale
Stały przedemną gmachy błyszczące wspaniale.
Twarzami obrócone do słońca — i do mnie.
Patrzałem na nie — potem na siebie... Jak skromnie        30
Wyglądałem przy grobach takich! na osiołku,
W pustyni piasku, w każdym topiący się dołku.
Bliżej — z pokorą wszystko opisywać muszę —
W dolinie piasku stoją trzy drzewa: dwie grusze,
A we środku spleciona z kilku palma jedna.        35
Chociaż w piasku, zieloność je kryje nie biedna;
Jak szmaragdy się błyszczą stojące na straży
Przy dolinie piramid. Szczęśliwy, kto marzy
Pod liściem rozłożystym tej szerokiej gruszy,
Gdy lawiną kamieni grobowiec się kruszy        40
I spada z wielkim hukiem.

Na białym kamieniu
Siadłem strudzony w drzewa szerokiego cieniu;
Myślałem, jak ten wąwóz cały piasków przebrnę?
Co czuć będę? i oto... jakieś mrówki srebrne
Pod nogami ujrzałem grzebiące się w piasku.        45
Wziąłem do rąk stworzenie perłowego blasku
I bawiło mię małe, jak ziarenko żyta...
A domek ich, jak ślady końskiego kopyta,
Obłożony wałami w budowę półkolną,
Przejrzałem cały — potem puściłem je wolno        50
Obie do rozbitego sarkofagu żłobu,
I wstawszy, szedłem prosto do Cheopsa grobu.
A kiedym był u piasków przebytych połowy,
Wzniosłem czoło — spojrzałem górą ponad głowy.
I nie mogłem oczyma dolecieć do szczytu        55
Grobów, co uleciały w krainę błękitu.
A więc oczy ogromem piramid odparte
Spuściłem... W koło były grobowce otwarte,
W których i proch umarłych dawno powymierał.
Sfinks czarną Kopta twarzą nad piasek wyzierał,        60
I straszna była dzikość grobowej doliny.