Strona:Iliada2.djvu/035: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
szablon |
|||
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
<poem> |
<poem> |
||
Zdala od boiu u téy on spoczywał żony, |
Zdala od boiu u téy on spoczywał żony, {{wiersz|569}} |
||
Okropnemi przeklęstwy matki obrażony, |
Okropnemi przeklęstwy matki obrażony, |
||
Co o śmierć brata, na swe rozżarłszy się plemię, |
Co o śmierć brata, na swe rozżarłszy się plemię, |
Wersja z 16:02, 13 cze 2015
Zdala od boiu u téy on spoczywał żony, 569
Okropnemi przeklęstwy matki obrażony,
Co o śmierć brata, na swe rozżarłszy się plemię,
Upadła na kolana, biła ręką ziemię,
Wzywaiąc Prozerpiny czarnéy i Plutona,
I rzęsisty łez potok zlewaiąc do łona,
Sroga matka żądała syna swego zguby:
Twarde Jędze z Erebu słyszały te śluby.
Już przy bramach zgiełk straszny, tłuką mur tarany,
Idą z prośbą do niego starce i kapłany,
By śpieszył nieprzyiaciół od miasta odpędzić:
Przyrzekaią, że darów nie będą mu szczędzić,
Że od ziomków, za taką przysługę, w ofierze,
Pięćdziesiąt włók żyznego gruntu sam wybierze;
Winem będzie okryta iedna część, a druga
Bez żadnych drzew, bez cieni, lecz zdatna do pługa.
I stary oyciec Oney, sławny niegdyś w boiu,
Przychodzi, drżwi wyrusza u iego pokoiu.
Siwym poważny włosem, nayczuléy zaklina;
Proszą i siostry brata, prosi matka syna,
Aby się dał ubłagać, poszedł miasta bronić:
Próżno go chcą naylepsi przyiaciele skłonić,
Nieporuszony w swoiem przedsięwzięciu staie.
A wtém u bram pałacu szturm słyszeć się daie:
Wzięli szańce Kureci, miasto zapalili.
Wtedy się u nóg męża małżonka rozkwili,