Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.2.djvu/195: Różnice pomiędzy wersjami
nowa strona |
(Brak różnic)
|
Wersja z 09:18, 18 sie 2014
Przejście północno-zachodnie.
Nazajutrz Bell, Altamont i doktór, udali się do okrętu Porpoise. Drzewa było podostatkiem; dawniejsza szalupa od okrętu trzymasztowego, rozbita uderzeniem o lody, mogła dostarczyć głównych części do nowej. Cieśla wziął się więc natychmiast do roboty; trzeba było zbudować statek zdatny do żeglugi morskiej, a jednak dosyć lekki,
aby można go było przenosić na saniach.
W ostatnich dniach maja ociepliło się, termometr doszedł do punktu marznięcia wody. Wiosna wróciła na dobre tym razem, i trzeba było odrzurzucić[1] zimowe odzienie. Deszcze padały częste, a śnieg zaczął wkrótce zamieniać się w strumienie, spadające kaskadami po każdej pochyłości gruntu.
Hatteras nie mógł powściągnąć swego zadowolnienia, widząc na polach lodowych pierwsze oznaki odwilży. Wolne od lodów morze i dla niego było wolnością. Poprzednicy jego mogli się mylić lub nie mylić w mniemaniach swych o morzu podbiegunowem; co do niego, dowie się o tem wkrótce
- ↑ Błąd w druku; powinno być – odrzucić.