Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/043: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
nowa strona
 
Status stronyStatus strony
-
Przepisana
+
Skorygowana
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
{{tab}}Clifton znowu, najprzesądniejszy z całej załogi, tę szczególniejszą zrobił uwagę, że pies chodząc, zawsze się zwracał w stronę wiatru, a potem gdy statek wypłynął na morze, pies obracał się za każ­dą zmianą kierunku — tak, że zawsze pilnował wia­tru, jakby to sam kapitan okrętu czynił.<br />
{{tab}}Clifton znowu, najprzesądniejszy z całej załogi, tę szczególniejszą zrobił uwagę, że pies chodząc, zawsze się zwracał w stronę wiatru, a potem gdy statek wypłynął na morze, pies obracał się za każ­dą zmianą kierunku — tak, że zawsze pilnował wiatru, jakby to sam kapitan okrętu czynił.<br />
{{tab}}Doktor Clawbonny nawet, który dobrocią swą i łagodnością tygrysa mógłby ugłaskać, nie zdołał pozyskać łaski tego buldoga, pomimo wszelkich ze swej strony prób, a nawet i wysileń.<br />
{{tab}}Doktor Clawbonny nawet, który dobrocią swą i łagodnością tygrysa mógłby ugłaskać, nie zdołał pozyskać łaski tego buldoga, pomimo wszelkich ze swej strony prób, a nawet i wysileń.<br />
{{tab}}Zresztą, zwierzę to nie odpowiadało na żadne z nazwisk znajdujących się w psim kalendarzu, więc też załoga cała nazwała go kapitanem. Pies
{{tab}}Zresztą, zwierzę to nie odpowiadało na żadne z nazwisk znajdujących się w psim kalendarzu, więc też załoga cała nazwała go kapitanem. Pies
ten musiał już niejednę odbywać podroż morską, a doskonale znał zwyczaje okrętowe.<br />
ten musiał już niejednę odbywać podroż morską, a doskonale znał zwyczaje okrętowe.<br />
{{tab}}Teraz czytelnicy zrozumieją żartobliwie odpo­wiedź jaką retman dał ciekawemu przyjacielowi Cliftona; a zresztą wszyscy prawie ludzie na brygu
{{tab}}Teraz czytelnicy zrozumieją żartobliwie odpowiedź jaką retman dał ciekawemu przyjacielowi Cliftona; a zresztą wszyscy prawie ludzie na brygu
wierzyli w jakąś tego psa nadzwyczajność, i zapewne żadenby się nie zadziwił, gdyby pewnego pięknego poranku ujrzał go przybierającego kształty ludz­kie i gromkim głosem sprawiającego dowództwo,<br />
wierzyli w jakąś tego psa nadzwyczajność, i zapewne żadenby się nie zadziwił, gdyby pewnego pięknego poranku ujrzał go przybierającego kształty ludzkie i gromkim głosem sprawiającego dowództwo.<br />
{{tab}}Ryszard Shandon nie podzielał wprawdzie tych wyobrażeń niedorzecznych, zawsze jednak był mo­cno niespokojnym i w wigilię odjazdu 5 kwietnia
{{tab}}Ryszard Shandon nie podzielał wprawdzie tych wyobrażeń niedorzecznych, zawsze jednak był mo­cno niespokojnym i w wigilię odjazdu 5 kwietnia

Wersja z 15:41, 11 sie 2014

Ta strona została skorygowana.

Clifton znowu, najprzesądniejszy z całej załogi, tę szczególniejszą zrobił uwagę, że pies chodząc, zawsze się zwracał w stronę wiatru, a potem gdy statek wypłynął na morze, pies obracał się za każ­dą zmianą kierunku — tak, że zawsze pilnował wiatru, jakby to sam kapitan okrętu czynił.
Doktor Clawbonny nawet, który dobrocią swą i łagodnością tygrysa mógłby ugłaskać, nie zdołał pozyskać łaski tego buldoga, pomimo wszelkich ze swej strony prób, a nawet i wysileń.
Zresztą, zwierzę to nie odpowiadało na żadne z nazwisk znajdujących się w psim kalendarzu, więc też załoga cała nazwała go kapitanem. Pies ten musiał już niejednę odbywać podroż morską, a doskonale znał zwyczaje okrętowe.
Teraz czytelnicy zrozumieją żartobliwie odpowiedź jaką retman dał ciekawemu przyjacielowi Cliftona; a zresztą wszyscy prawie ludzie na brygu wierzyli w jakąś tego psa nadzwyczajność, i zapewne żadenby się nie zadziwił, gdyby pewnego pięknego poranku ujrzał go przybierającego kształty ludzkie i gromkim głosem sprawiającego dowództwo.
Ryszard Shandon nie podzielał wprawdzie tych wyobrażeń niedorzecznych, zawsze jednak był mo­cno niespokojnym i w wigilię odjazdu 5 kwietnia