Strona:Juliusz Verne-Podróż do Bieguna Północnego cz.1.djvu/076: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
nowa strona
 
drobne techniczne
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 5: Linia 5:
<section begin="VII"/>
<section begin="VII"/>
<center>ROZDZIAŁ SIÓDMY.<br /><br />
<center>ROZDZIAŁ SIÓDMY.<br /><br />
{{tab}}'''Wejście do cieśniny Dawis’a.'''</center><br />
'''Wejście do cieśniny Dawis’a.'''</center><br />
{{tab}}Dnia tego, ''Forward'' łatwo torował sobie drogę między na pół pokruszonemi lodami; wiatr był przyjazny, temperatura jednak bardzo niska. Prądy powietrza przybywające z nad pól lodowych, ich zimno przejmujące niosły z sobą.<br />
{{tab}}Dnia tego, ''Forward'' łatwo torował sobie drogę między na pół pokruszonemi lodami; wiatr był przyjazny, temperatura jednak bardzo niska. Prądy powietrza przybywające z nad pól lodowych, ich zimno przejmujące niosły z sobą.<br />
{{tab}}Noc pilnej wymagała baczności. W tej zacie­śnionej przestrzeni skupiały się góry pływające; nieraz po sto odrazu widzieć ich można było na widnokręgu. Pod działaniem fal liżących lody i wpły­wem kwietniowej atmosfery, góry te odrywały się od brzegów, by później topnieć lub pogrążyć się w otchłaniach oceanu. Należało także wystrzegać się uderzenia o pływające massy drzewa; to też za­ciągnięto tak zwane „jaskółcze gniazdo“ na maszt najwyższy. Jestto coś podobnego do beczki o dnie ruchomem; osłonięty nią majtek pilnował morza, oznajmiał o nadpływających lodach, a w potrzebie<section end="VII"/>
{{tab}}Noc pilnej wymagała baczności. W tej zacie­śnionej przestrzeni skupiały się góry pływające; nieraz po sto odrazu widzieć ich można było na widnokręgu. Pod działaniem fal liżących lody i wpły­wem kwietniowej atmosfery, góry te odrywały się od brzegów, by później topnieć lub pogrążyć się w otchłaniach oceanu. Należało także wystrzegać się uderzenia o pływające massy drzewa; to też za­ciągnięto tak zwane „jaskółcze gniazdo“ na maszt najwyższy. Jestto coś podobnego do beczki o dnie ruchomem; osłonięty nią majtek pilnował morza, oznajmiał o nadpływających lodach, a w potrzebie<section end="VII"/>

Wersja z 15:42, 4 sie 2014

Ta strona została przepisana.

wiskach cienie tych, którzy nigdy ztamtąd nie po­wrócili.



ROZDZIAŁ SIÓDMY.

Wejście do cieśniny Dawis’a.


Dnia tego, Forward łatwo torował sobie drogę między na pół pokruszonemi lodami; wiatr był przyjazny, temperatura jednak bardzo niska. Prądy powietrza przybywające z nad pól lodowych, ich zimno przejmujące niosły z sobą.
Noc pilnej wymagała baczności. W tej zacie­śnionej przestrzeni skupiały się góry pływające; nieraz po sto odrazu widzieć ich można było na widnokręgu. Pod działaniem fal liżących lody i wpły­wem kwietniowej atmosfery, góry te odrywały się od brzegów, by później topnieć lub pogrążyć się w otchłaniach oceanu. Należało także wystrzegać się uderzenia o pływające massy drzewa; to też za­ciągnięto tak zwane „jaskółcze gniazdo“ na maszt najwyższy. Jestto coś podobnego do beczki o dnie ruchomem; osłonięty nią majtek pilnował morza, oznajmiał o nadpływających lodach, a w potrzebie