Aleksander ks. Puławski: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Usunięta treść Dodana treść
+edycja
m proof
Linia 1: Linia 1:
{{Nagłówek
{{Nagłówek
|tytuł=Komar, niewielkie licho
|tytuł=Aleksander ks. Puławski
|sekcja=Bajka
|autor=Adam Mickiewicz
|autor=Adam Mickiewicz
|sekcja=[[Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899)]]
|sekcja2=Obrazki, ody i pieśni
|poprzedni=[[Wizyta pana Franciszka Grzymały]]
|następny=[[Adam hrabia Gurowski i ksiądz Puławski]]
|adnotacje=
}}
}}


<pages index="Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899)" from="PL Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) 272.jpg" fromsection="Aleksander" to="PL Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) 273.jpg" tosection="Aleksander" />
<poem>


Komar, niewielkie licho, lecz bardzo czupurne,
Wyciągnąwszy nożęta i skrzydła poczwórne,
I żądełko krwi chciwe, latał ponad śpiącym
I "Krwi, krwi, krwi, [krwi]!" — wołał głosem bzykającym.
"Drżyj, człowieku, wybiła ostatnia godzina,
Jestem Marat owadów, lotna gilotyna".
Az przebudził się człowiek, czatował po głosie
I za pierwszym ukłuciem pac, zabił na [no]sie.
Szedł z nieboszczykiem w okno, nie mógł znaleźć śladów
Tej lotnej gilotyny, Marata owadów,
Człowiek, gniotąc go w palcach: "Nie budź śpiących, bracie,
Atomie terroryzmu, owadów Maracie
Kiedy[ś] tak małe licho, nie rób tyle krzyku,
A kiedy chcesz ukąsić, kąsajże bez bzyku.
Jeśli ci krwi potrze[ba], gdzie chcesz nos mi wtykaj,
Tylko, kiedyś tak mały, kąsaj, a nie bzykaj".


{{Przypisy}}
''[1832-1833]''
{{tekstPD|Adam Mickiewicz}}
</poem>


[[Kategoria:Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899)]]
{{edycja}}

{{TekstPD|Adam Mickiewicz}}

[[Kategoria:Adam Mickiewicz]]
[[Kategoria:Bajki]]
[[Kategoria:Literatura polskiego romantyzmu]]

Wersja z 18:10, 22 sty 2012

Komar niewielkie licho, lecz bardzo czupurne,
Wyciągnąwszy pyszczek i skrzydła poczwórne
I żądełko krwi chciwe, latał ponad śpiącym
I krwi, krwi, krwi, wołał głosem bzykającym.

Drżyj, człowieku! wybiła ostatnia godzina,
Jestem Marat[1] owadów, lotna gilotyna!
Aż przebudził się człowiek, czatował po głosie
I za pierwszem ukłóciem, paf! zabił na nosie.
Szedł z nieboszczykiem w okno, nie mógł znaleść śladów
Tej lotnej gilotyny, Marata owadów.
Człowiek, gniotąc go w palcach: Nie budź śpiących, bracie,
Atomie terroryzmu, owadów Maracie.
Kiedyś tak małe licho, nie rób tyle krzyku,
A kiedy chcesz ukąsić, kąsajże bez bzyku,
Jeśli ci krwi potrza, gdzie chcesz nos mi wtykaj,
Tylko kiedyś tak mały, kąsaj, a nie bzykaj.





  1. Marat za wielkiej rewolucyi francuskiej (w końcu XVIII w.) był najbardziej krańcowym demagogiem, żądnym krwawych egzekucyj; był prezesem klubu Jakobinów, zaciętych terrorystów, działających za pośrednictwem środków gwałtownych na rozpowszechnienie idei rewolucyjnych.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adam Mickiewicz.