Strona:PL Augustyn Lipiński-Wielebna siostra Teresa od św. Augustyna Karmelitanka Bosa.pdf/12: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
 
Status stronyStatus strony
-
Skorygowana
+
Uwierzytelniona
Treść strony (podlegająca transkluzji):Treść strony (podlegająca transkluzji):
Linia 1: Linia 1:
Wjechawszy do tego miasteczka, kazała stanąć przed klasztorem Panien Karmelitek Bosych, rozkazała oraz wszystkim na ulicy w powozach zaczekać, i poszła sama jedna do klasztoru; gdzie ostrzeżone już o wszystkiem panny zakonne na kurytarzu za furtą czekały. Otworzono zaraz drzwi żelazne, za które wszedłszy królewna, upadła na kolana, prosząc o przyjęcie do zakonu.<br>
Wjechawszy do tego miasteczka, kazała stanąć przed klasztorem Panien Karmelitek Bosych, rozkazała oraz wszystkim na ulicy w powozach zaczekać, i poszła sama jedna do klasztoru; gdzie ostrzeżone już o wszystkiem panny zakonne na kurytarzu za furtą czekały. Otworzono zaraz drzwi żelazne, za które wszedłszy królewna, upadła na kolana, prosząc o przyjęcie do zakonu.<br>
{{tab}}Stanąwszy potem za kratą już zakonną, przywołała z ulicy damę swą pałacową z dworskiemi i rzekła do nich z za kraty: Powracajcie do Wersalu, bo już ja tu na zawsze zostanę. Zadziwiona dama pałacowa, oparła się temu rozkazowi, ponieważ była stróżem osoby królewny. Królewna na to list królewski jej pokazała, pozwalający jej zostać Karmelitką Bosą. Jaki tam płacz i omdlewania tej damy pałacowej i wszystkich dworskich nastąpiły, žadne pióro opisać tego nie potrafi.<br>
{{tab}}Stanąwszy potem za kratą już zakonną, przywołała z ulicy damę swą pałacową z dworskiemi i rzekła do nich z za kraty: Powracajcie do Wersalu, bo już ja tu na zawsze zostanę. Zadziwiona dama pałacowa, oparła się temu rozkazowi, ponieważ była stróżem osoby królewny. Królewna na to list królewski jej pokazała, pozwalający jej zostać Karmelitką Bosą. Jaki tam płacz i omdlewania tej damy pałacowej i wszystkich dworskich nastąpiły, żadne pióro opisać tego nie potrafi.<br>
{{tab}}Gdy ta tak dziwna scena odprawiała się w klasztorze św. Dyonizego, pod tenże prawie czas druga podobna widzieć się dała w Wersalu. Król, o wyjechaniu sekretnem swej córki do klasztoru już wiedzący, przyszedł do pozostałych dwóch córek, Adelaidy i Wiktoryi, na zwykłe śniadanie; nie widząc zaś tam królewny Ludwiki, smutnym tonem pytał się: Gdzie jest Ludwika? Posłały zaraz królewny do apartamentu Ludwiki, oznajmiając, iż król na śniadanie już przyszedł; ale jej apartament zamknięty naleziono i dopukać się nie możono. Król przechadzając się smutny po pokoju, coraz powtarzał: Gdzie Ludwika? poselstwa też coraz do jej apartamentu powtarzały się, naostatek i same starsze królewny (widząc smutnego i niecierpliwego króla) tamże biegały, ale dopukać się nie mogły. Zatem król rzekł: Nie szukajcie dalej Ludwiki, już tu jej więcej nie obaczycie. Przerażone temi słowy królewny krzyknęły: To pewnie już umarła? Król na to: Nie mówię, że umarła, ale że jej
{{tab}}Gdy ta tak dziwna scena odprawiała się w klasztorze św. Dyonizego, pod tenże prawie czas druga podobna widzieć się dała w Wersalu. Król, o wyjechaniu sekretnem swej córki do klasztoru już wiedzący, przyszedł do pozostałych dwóch córek, Adelaidy i Wiktoryi, na zwykłe śniadanie; nie widząc zaś tam królewny Ludwiki, smutnym tonem pytał się: Gdzie jest Ludwika? Posłały zaraz królewny do apartamentu Ludwiki, oznajmiając, iż król na śniadanie już przyszedł; ale jej apartament zamknięty naleziono i dopukać się nie możono. Król przechadzając się smutny po pokoju, coraz powtarzał: Gdzie Ludwika? poselstwa też coraz do jej apartamentu powtarzały się, naostatek i same starsze królewny (widząc smutnego i niecierpliwego króla) tamże biegały, ale dopukać się nie mogły. Zatem król rzekł: Nie szukajcie dalej Ludwiki, już tu jej więcej nie obaczycie. Przerażone temi słowy królewny krzyknęły: To pewnie już umarła? Król na to: Nie mówię, że umarła, ale że jej

Aktualna wersja na dzień 22:19, 11 lip 2020

Ta strona została uwierzytelniona.

Wjechawszy do tego miasteczka, kazała stanąć przed klasztorem Panien Karmelitek Bosych, rozkazała oraz wszystkim na ulicy w powozach zaczekać, i poszła sama jedna do klasztoru; gdzie ostrzeżone już o wszystkiem panny zakonne na kurytarzu za furtą czekały. Otworzono zaraz drzwi żelazne, za które wszedłszy królewna, upadła na kolana, prosząc o przyjęcie do zakonu.
Stanąwszy potem za kratą już zakonną, przywołała z ulicy damę swą pałacową z dworskiemi i rzekła do nich z za kraty: Powracajcie do Wersalu, bo już ja tu na zawsze zostanę. Zadziwiona dama pałacowa, oparła się temu rozkazowi, ponieważ była stróżem osoby królewny. Królewna na to list królewski jej pokazała, pozwalający jej zostać Karmelitką Bosą. Jaki tam płacz i omdlewania tej damy pałacowej i wszystkich dworskich nastąpiły, żadne pióro opisać tego nie potrafi.
Gdy ta tak dziwna scena odprawiała się w klasztorze św. Dyonizego, pod tenże prawie czas druga podobna widzieć się dała w Wersalu. Król, o wyjechaniu sekretnem swej córki do klasztoru już wiedzący, przyszedł do pozostałych dwóch córek, Adelaidy i Wiktoryi, na zwykłe śniadanie; nie widząc zaś tam królewny Ludwiki, smutnym tonem pytał się: Gdzie jest Ludwika? Posłały zaraz królewny do apartamentu Ludwiki, oznajmiając, iż król na śniadanie już przyszedł; ale jej apartament zamknięty naleziono i dopukać się nie możono. Król przechadzając się smutny po pokoju, coraz powtarzał: Gdzie Ludwika? poselstwa też coraz do jej apartamentu powtarzały się, naostatek i same starsze królewny (widząc smutnego i niecierpliwego króla) tamże biegały, ale dopukać się nie mogły. Zatem król rzekł: Nie szukajcie dalej Ludwiki, już tu jej więcej nie obaczycie. Przerażone temi słowy królewny krzyknęły: To pewnie już umarła? Król na to: Nie mówię, że umarła, ale że jej