Strona:PL Żeromski-Elegie i inne pisma literackie i społeczne.djvu/047: Różnice pomiędzy wersjami
[wersja przejrzana] | [wersja przejrzana] |
m Zamiana szablonu {{idt}} na {{tab}} |
dzielenie wyrazów pomiędzy stronami przy pomocy szablonu |
||
Treść strony (podlegająca transkluzji): | Treść strony (podlegająca transkluzji): | ||
Linia 1: | Linia 1: | ||
waty, z głową w kształcie garnka, porosłą płowym włosem, który czesze tylko w niedziele i święta «z wystawieniem».<br /> |
{{pk|ospo|waty,}} z głową w kształcie garnka, porosłą płowym włosem, który czesze tylko w niedziele i święta «z wystawieniem».<br /> |
||
{{tab}}Oczy ma kalikancista blado-niebieskie, patrzące zawsze obojętnie, w próżnię, po chłopsku. Wiosenną porą ubranie jego składa się z dziwnie długiej zgrzebnej koszuli, pod szyją na czerwoną wstążeczkę związanej i przepasanej pasikiem. Z pod koszuli wymykają się spodnie sięgające do kostek. Wielkie z żółtej skóry chodaki bez cholew dopełniają reszty jego odzieży.<br /> |
{{tab}}Oczy ma kalikancista blado-niebieskie, patrzące zawsze obojętnie, w próżnię, po chłopsku. Wiosenną porą ubranie jego składa się z dziwnie długiej zgrzebnej koszuli, pod szyją na czerwoną wstążeczkę związanej i przepasanej pasikiem. Z pod koszuli wymykają się spodnie sięgające do kostek. Wielkie z żółtej skóry chodaki bez cholew dopełniają reszty jego odzieży.<br /> |
||
{{tab}}Tomek czy Szymek jest własnością zarządu parafii. Wychowano go, nauczono śpiewać godzinki, kalikować, jeździć z dobrodziejem «po kolędzie» i spełniać wszelkie gospodarsko-kościelne obowiązki. Po nabożeństwie pasa bydło. Pan Wiewiórski zapewniał mię niejednokrotnie, że «bestyja» głos ma dobry — «dokumentny»...<br /> |
{{tab}}Tomek czy Szymek jest własnością zarządu parafii. Wychowano go, nauczono śpiewać godzinki, kalikować, jeździć z dobrodziejem «po kolędzie» i spełniać wszelkie gospodarsko-kościelne obowiązki. Po nabożeństwie pasa bydło. Pan Wiewiórski zapewniał mię niejednokrotnie, że «bestyja» głos ma dobry — «dokumentny»...<br /> |
||
Linia 5: | Linia 5: | ||
{{tab}}Nad przyczyną tej dziwnej śmierci namedytowały się już ciotki i kumoszki, naszeptały przyjaciółki. Pierwsze i drugie siedziały obecnie w ławkach i, ocierając mokre od łez twarze, kiwały żałośnie głowami.<br /> |
{{tab}}Nad przyczyną tej dziwnej śmierci namedytowały się już ciotki i kumoszki, naszeptały przyjaciółki. Pierwsze i drugie siedziały obecnie w ławkach i, ocierając mokre od łez twarze, kiwały żałośnie głowami.<br /> |
||
{{tab}}Biała, sosnowa, w niebieskie kwiaty pomalowana trumna stała pośrodku kościoła na niskim katafalku, między dwoma szeregami gromnic.<br /> |
{{tab}}Biała, sosnowa, w niebieskie kwiaty pomalowana trumna stała pośrodku kościoła na niskim katafalku, między dwoma szeregami gromnic.<br /> |
||
{{tab}}Organista wyśpiewał już ''Dies illa''... wypadało śpiewać «Witaj Królowo nieba»... a że, jak mi się otwarcie przyznał, nie był «w sztosie», — kazał śpiewać kali |
{{tab}}Organista wyśpiewał już ''Dies illa''... wypadało śpiewać «Witaj Królowo nieba»... a że, jak mi się otwarcie przyznał, nie był «w sztosie», — kazał śpiewać {{pp|kali|kanciście.}} |
Wersja z 20:04, 10 mar 2011
waty, z głową w kształcie garnka, porosłą płowym włosem, który czesze tylko w niedziele i święta «z wystawieniem».
Oczy ma kalikancista blado-niebieskie, patrzące zawsze obojętnie, w próżnię, po chłopsku. Wiosenną porą ubranie jego składa się z dziwnie długiej zgrzebnej koszuli, pod szyją na czerwoną wstążeczkę związanej i przepasanej pasikiem. Z pod koszuli wymykają się spodnie sięgające do kostek. Wielkie z żółtej skóry chodaki bez cholew dopełniają reszty jego odzieży.
Tomek czy Szymek jest własnością zarządu parafii. Wychowano go, nauczono śpiewać godzinki, kalikować, jeździć z dobrodziejem «po kolędzie» i spełniać wszelkie gospodarsko-kościelne obowiązki. Po nabożeństwie pasa bydło. Pan Wiewiórski zapewniał mię niejednokrotnie, że «bestyja» głos ma dobry — «dokumentny»...
Kilka dni temu trafiłem na nabożeństwo żałobne, odprawiane nad trumną młodej dziewczyny, jednej z najładniejszych i najbogatszych gospodarskich córek, zmarłej niespodziewanie...
Nad przyczyną tej dziwnej śmierci namedytowały się już ciotki i kumoszki, naszeptały przyjaciółki. Pierwsze i drugie siedziały obecnie w ławkach i, ocierając mokre od łez twarze, kiwały żałośnie głowami.
Biała, sosnowa, w niebieskie kwiaty pomalowana trumna stała pośrodku kościoła na niskim katafalku, między dwoma szeregami gromnic.
Organista wyśpiewał już Dies illa... wypadało śpiewać «Witaj Królowo nieba»... a że, jak mi się otwarcie przyznał, nie był «w sztosie», — kazał śpiewać kali-