Pierwsza komunia: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
[wersja przejrzana][wersja przejrzana]
Usunięta treść Dodana treść
m Dodano kategorię "Literatura szwedzka" za pomocą HotCat
Matlin (dyskusja | edycje)
m Dodano kategorię "Teksty oryginalnie w języku szwe" za pomocą HotCat
Linia 27: Linia 27:
[[Kategoria:Ignacy Kułakowski]]
[[Kategoria:Ignacy Kułakowski]]
[[Kategoria:Literatura szwedzka]]
[[Kategoria:Literatura szwedzka]]
[[Kategoria:Teksty oryginalnie w języku szwe]]

Wersja z 19:22, 1 lis 2018

<<< Dane tekstu >>>
Autor Esaias Tegnér
Tytuł Pierwsza komunia
Pochodzenie Antologia poetów obcych
Data wyd. 1882
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz Ignacy Kułakowski
Źródło Skany na Commons
Inne Cała antologia
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

PIERWSZA KOMUNIA.
(Z IZAJASZA TÉGNERA)
1782 † 1846.

Zielone świątki, dzień to zawitał radosny!
Lśnią rankiem białe, wiejskiego kościoła ściany.
Na samym szczycie wysmukłej wieży, miedziany
Kur płomienieje, oblany promieniem wiosny:
Jak płomieniste języki, które w dzień owy
Na apostołów widomie zstąpiły głowy.

Jasne i modre niebo. Z ukwieconą skronią,
W świątecznej szacie, strojny maj zstąpił na ziemię.
Wiatry i zdroje wesele i pokój dzwonią.

„Bądź pochwalony, Boże!“ Kwiatów woła plemię
Krasnemi usty, powietrze przejmując wonią.

I na gałązkach wiotkich rój ptasząt rozchwiany,
Wesoło śpiewa hymn chwały Panu nad Pany.

Cmentarz kościelny wymiecion. Jako altana
Rozzieleniała, w maj stara brama przybrana.
A na cmentarzu żelazne grobowców krzyże,
Dłoń kochająca w równianki ubrała świéże.

I nawet kompas, co śród umarłych jedyny
Podnosi czoło, (dawne on czasy pamięta)
Ustrojon w kwiatów przepaskę. Jak dziad sędziwy,
Wyrocznia swojej i wiejskich rodzin drużyny,
Gdy w dzień urodzin wieńczą go dzieci, wnuczęta:
Tak stary prorok ukwiecon, i na kamieniu
Milcząc, wskazuje i mierzy czasu upływy,
Gdy u stóp jego wieczność spoczywa w uśpieniu.

I wewnątrz kościół niezwykły strój przeobraża,
Bo dzisiaj młodzież, dorodne dziewy, młodzieńce,
Matek i ojców nadzieja i ulubieńce
Niebios, tu kornie u stóp ołtarza
Chrztu lat dziecinnych świętą ofiarę powtarza.
Więc każdy kątek czysty; otarte z kurzawy
Sklepienia, ściany i pomalowane ławy.
Rozkwitł jak kwietnik kościół, i święto zieleni
W żywym obrazie przed twojem okiem się mieni.


Tu, z nadgrobowych herbów rycerskich wykwita
Związka gałązek, gęstemi liśćmi pokryta;
Owdzie poważna, rzezana z dębu ambona
Znów się zieleni, jak niegdyś kij Aarona.
Na niej biblia osiana liściem, a w górze
Pod baldachinem, posrebrzona gołębica
Niesie naszyjnik z kwiatów. — Lecz dalej w chórze,
Potężny wieniec obwija ołtarz w około;
A jasnowłose aniołów głowy, wesoło
Patrzą, łyskając śród ciemnej wieńca zieleni
Podobnie słońcu, co się z za chmury przyświeca.
Świeżo otarta, dziś u kościołka sklepieni
Korona z kruszcu, nowym się blaskiem promieni;
Dziś i lichtarze odświętna lilja ukwieca.

Już rozdął się dzwon: z wyżyn i dolin ściągnięte
Mrowią się tłumy, by słowa usłyszéć święte.
Słyszysz!... brzmi, płynie potężny rozgłos organów,
Jak słowa Boże, jak górna mowa niebianów.

Jak spadł w powietrzu płaszcz z Eljasza ramieni,
Tak spadła z duszy obsłona ziemska. Drużyna
Zgodnie wywodzi chór nieśmiertelnych świąt pieni,
Utwór północnej Dawida Arfy — Wallina.
I każde serce, na hymnów cudowném brzmieniu
Wzlata wysoko, wyżej, ku niebios sklepieniu.

I każde lice niezwykłem światłem przyświéca,
Jako jaśniały najświętsze Taboru lica.

Ignacy Kułakowski.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Esaias Tegnér i tłumacza: Ignacy Kułakowski.