Skałka/Akt I

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Wyspiański
Tytuł Skałka
Podtytuł dramat w trzech aktach
Data wyd. 1907
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


RZECZ DZIEJE SIĘ NA SKAŁCE
(Noc)
(Mrok)
(Gwiazdy)
BISKUP
(w stroju i zbroi Archanioła)
(wsparty oburącz na mieczu)
(stoi)
(zapatrzony w stronę zamku)
RUSAŁKI
(wychodzą z wody sadzawki)
(wstępują po stopniach)
(przystają u progu na kruchcie)
1 RUSAŁKA

Posągiem stanął i marzy.

2 RUSAŁKA

Przystanął wiecznym posągiem.

3 RUSAŁKA

Orzeł i Bóg w jego twarzy.

4 RUSAŁKA

Zgadnij rój ten orłów przed wylągiem.

1 RUSAŁKA

Jego to myśli: orłowie.

2 RUSAŁKA

Orłowie kiedyś tu zlecą.

3 RUSAŁKA

Gadziki nad wodą świecą;
nad wonne konwalii kwiecie
kołyszą łebki świecące.

4 RUSAŁKA

Oczy ma gorejące,
zeżarte pożarem grozy.

1 RUSAŁKA

Widziałaś — ?, — związane w powrozy
u stóp mu pokorne legły;
one, co gontyn tu strzegły,
ramiony oplotły gontynę,
dziś jego zrzucone ręką,
ku ziemi przypadłe obliczem,
mrą w hańbie prochem i niczem.

2 RUSAŁKA

On orli lot począł górnie.
Oczy jego pogonie podchmurnie.
Widzisz — ?, — wieki oczyma garnie.

3 RUSAŁKA

Zabijał, siekł je cmentarnie,
Pan miecza, włady w cmentarzu,
przy źródle stanął ołtarzu,
gdzie ogień święty się palił.

4 RUSAŁKA

On ogień wodą potępił,
gontyny dworzec rozwalił
i czyn wypełnił przeklęty.

1 RUSAŁKA

On wielki.

2 RUSAŁKA

Swięty.

CHOR

On święty.

1 RUSAŁKA

Hej, wyżej myślą i duszą!
Hej orle, wysoko, chyżo.
Skrzydeł się loty poszerzą.
Patrzysz hań ku ościerzom...
Zawarte się wrota rozewrą,
rozewrze się przywarta posada.
Hej, sęp ku tobie przypada;
przez wrót przebieży siedmioro;
mieczem ciebie dosięga.

2 RUSAŁKA

Krew płynie twoja po darni,
po białym konwalii kwiecie.
Gadziki światłami płoną
na cichem przedświtnem lecie.

3 RUSAŁKA

Dusza tęskni twoja ku męczarni.

BISKUP
(dłoń prawą nurza w chrzcielnicy)
(podnosi do czoła rękę)
(kreśli znak krzyża)

Duch wszelki, któren mię słyszy
żyw na ogromnem przestworzu
w przedrannej przedświtnej ciszy,
w tym znaku zwoływać się będzie;
Bóg w swoje wprzęże go koło
i za swoje użyje narzędzie.
Ten znak jest, — życie poczyna:
w Imię Ojca i Ducha i Syna.

RUSAŁKI
(zbiegają po schodach w dół)
(kryją się pod wodą sadzawki)
(Słychać świstanie)
(Na kruchtę, przez wrota z prawej)
(wchodzi:)
WŁODZISŁAW
(przystaje.)
(Na kruchtę, przez wrota z lewej)
(wchodzi:)
SIECIECH
(przystaje)
BISKUP
(odwraca się ku kościołowi)
(i jest teraz widny twarzą)

Klękajcie u wrót świątyni.
Znak krzyża każdy uczyni.
Wodę przyjmiecie z mej dłoni.

(ponurza dłoń w chrzcielnicy)
(podaje obydwom wodę)
WŁODZISŁAW
(uklęka)
(zwrócony twarzą ku kościołowi)
SIECIECH
(uklęka)
(zwrócony twarzą ku kościołowi)
(Słychać świergot ptaków)
BISKUP

Ptak jutrznię przedranną dzwoni.

(uklęka)
ŚWIST
(skryty wysoko w konarach, w koronie dębu)

Ćwierkaj ptaszku, ptaszyno,
skacz przez gałązeczki;
ejże biegaj dziewczyno,
pochyć koneweczki.

Pochyć wiadro, ciąg żóraw,
niech się w stawcu ponurzy.

Pochyl oczy nad wodę,
niech ci woda wywróży.

POŚWIST
(skryty wysoko w konarach, w koronie dębu)

Wróży woda, krąg się łamie, —
nijak nie odgadnie, — —
pierwsza woda cale kłamie,
szczęście było na dnie.
Hej, hej — —

ŚWIST

Szczęście było na dnie.

(Z gaju:)
DZIEWCZYNA
(idzie z konwiami ku sadzawce)
(przychyla żórawia)
(pochyla się nad wodą)
(wyciąga wiadro)
(napełnia konwie)

Słoneczko mnie zbudzi,
Jaś idzie do dwora.
Czekaj na mnie Kasiu,
zdybię cię z wieczora.

Wieczorek i nocka
i samo już rano, —
pewno ciebie Jasiu
kajsi zczarowano.


Na samem świtaniu
Jaś u wrotek cmoka:
Idę do cię Kasiu,
zorza już wysoka.

Tyś ci u mnie bywał,
tyś ci mnie nazwodził;
czekałam na ciebie,
tyś ku innej chodził.

Słoneczko nastało,
po Wiśle się pali;
serce zapukało,
krew się w niem korali.

(odchodzi)
BISKUP
(powstał)
WŁODZISŁAW
(powstaje)
SIECIECH
(powstaje)
(ku Włodzisławowi)

Rzekłbyś to raźnie, czego żądasz.
Masz prawo w ręku albo nie.
Pięść jedno prawo. — Ten się gnie,
komu zaciąży kół nad karkiem.

WŁODZISŁAW
(ku Sieciechowi)

Hej, ty, co w moją duszę wglądasz,
sam ponoś radbyś zgarnąć część.

SIECIECH

A zaśbym, wierę, po próżnicy
rycerskiej doli z wami strzegł?
Tej służę, co i wy, stanicy.
Pomnisz, jak Lestek w przegon biegł,
chocia był przy mnie pastuch ino.
Gdy dziś mam waszym równy dwór,
tobie dziś dłoń podaję z woli,
by brat ci oddał twoję część.
A to mi los przeznaczy z doli,
co ino zgarnie moja pięść.

WŁODZISŁAW

Słuszna byś zyskał, coś zasłużył.
Jak dzielić?

(wskazuje korowaj na chrzcielnicy)

Widzisz cały krąg
w oplocie zbóż i krasie wstąg.
Ten jest złożony tu przed Bogiem.

SIECIECH

Źle rozumiecie. Toć wyraźnie
z części się składa cały krąg;
dla wszystkich suto starczy rąk.
A chcecie wiedzieć, jak się dzieli, —
to rzekę: stanąć trza przed progiem

(wskazuje miejsce, gdzie stoi Biskup)

i mieczem ciąć pośrodku w trzon,
jak Chrobry u kijowskich bron.

WŁODZISŁAW

Nie śmię na Dziadów trzon się rwać.

BISKUP

A zasię zbrojno chciałbyś brać,
zasię masz w piersi ogień żądz,
byś szarpał to, co brat chce sprządz.
Bóg światem dzieli wedle dusz;
każdy swojego szczęścia stróż.
Gdy macie wadzić się we krwie,
to raczej niechaj krąg się rwie.
Znak waszej duszy zada kłam;
w twoich go oczach złamię sam.

(wznosi dłoń nad korowajem)
WŁODZISŁAW
(ku Biskupowi)

Jeżeli złamiesz święty krąg,
wiedz to, — że ze mną złamiesz mir.

(wskazuje krąg korowaju)

Winien iść cały z rąk do rąk,
sławiony pieśnią gędźnych lir.

BISKUP

Jest on, narodom król,
w koronie, którąm ja mu wdział,
niech wie, że ludom król,
król drugi będę przed nim stał.

Jest on, od Boga dan,
i wpętan w ducha koło
koroną, com mu wdział,
by Piastom stał za czoło, —
niech wie, że w drodze swej,
gdy wszedł w zapędów ruch,
gdy wolę mą odrzucił,
gdy mój odtrącił słuch, —
żem ja tu jest od Boga
Królowi rówien pan.

WŁODZISŁAW

Mnie się patrzy pół roli,
mieć też muszę do woli,
bym miał synom, co miałem z rodzica.
Spieszno działać, — świt bieży.

BISKUP
(idzie ku głębi kruchty)
(po za chrzcielnicę)
(staje nad zejściem do sadzawki)
(bada).
(Słychać świstanie w gaju)
SIECIECH

Hejże, — to kto?

BISKUP
(nieodwracając się)
(wyciągnięciem ręki powolnem ucisza Sieciecha)
BISKUP
(woła ku drodze w gaju)

Hej, — hej! —

POŚWIST
(wśród drzew wysoko w gaju)
(kołysze się w dębu koronie)

Hej, — hej! —

BISKUP

Słyszyta!!

POŚWIST
(wśród drzew wysoko w gaju)
(kołysze się w dębu koronie)

Hej, — hej! —

BISKUP

Hej, — hej!

POŚWIST

Słyszyta —

(W głębi, u wejścia do gaju)
(drogą od Wisły, od brzegu)
(idzie:)
RAPSOD
(idzie wolno)
(w stronę sadzawki)
ŚWIST

Hej, ha...

POŚWIST

Hej, ha!

ŚWIST

Ludkowie!

POŚWIST

Hej ludkowie, — hej chłopy!
Sam tu! —

ŚWIST

Sam tu!

POŚWIST

Sam tu!

WŁODZISŁAW

Któż to idzie?

SIECIECH

Dziad lirny.

BISKUP

Hań pod gajem te szopy
To są jego barci.

SIECIECH

Pszczół roisko.
Z gajem pono jest w zmowie;
zna, gdzie krasoludkowie;
ponoś pali po nocach ognisko.

WŁODZISŁAW

Guślarz.

BISKUP

Stary, — on wierzy.
On to miejsce czci w gruzach.
On na pleśni tej siada
i jest mocen, bo stąd idzie wiara.

(tu wskazał chrzcielnicę)

Niechaj patrzy oczyma,
jak lalników już niema,
jako wszystkie o ziem powaliłem.

(wskazuje ręką próg kościoła)

Tu u progów źli leżą.
Gębą wryły się w darni,
ziemię żreją cmentarni.
Bogów ziemi Słońcu ukorzyłem.

Bóg mój Słoneczny, podniebny, Pan świata,
skrzydłami orłów nademną unoszon,
szerzą, przestworzem, chmurami ulata.
Bóg ten jest znakiem Ducha wam ogłoszon.

Ten znak jest wody, krzyżem zakreślony
przez czoło, usta i piersi człowieka.
W znaku tym godło zwycięskiej korony,
ład, pokój, Boża opieka.

ŚWIST
(przeciągle nawołując)

Hej ha! — Kosiarze!

POŚWIST
(przeciągle nawołując)

Drużbo!

ŚWIST

Chodźcież tutaj ze służbą!

BISKUP

Oto moi idą gospodarze.

(Od gaju)
(idą tłumnie:)
CHŁOPI
(na ramionach niosący zgięte kosy).
(U ogrodzenia drewnianego przy sadzawce)
(przystanęli).
RAPSOD
(wśród nich)
WŁODZISŁAW
(patrząc ku chłopom, do Biskupa)

Cóż tu robią?

BISKUP

Co rano,
gdy ich w pole zwołano,
tu się garną i patrzą w stawisko.
Z nich mam służbę Kościoła.
Skoro Bóg ich tu woła,
Bóg im ześle z kościoła zjawisko.

Tu ja czynię ofiarę;
z tej chrzcielnice poczerpnę, ze zdroju
i nad głowy gromadzkie,
nad modlitwy ich brackie
znakiem krzyża ich żegnam w pokoju.

(dłonią czerpa wody ze chrzcielnicy)
(ręką rzuca we cztery strony)
(kreśli znak krzyża nad ludem)
CHŁOPY
(klękają)
RAPSOD
(stoi wśród klęczącej gromady)
(patrzy w Biskupa)
BISKUP
(nawołuje ku chłopom)

Hej, chłopy, gazdowie, bratowie,
potrzeba mi waszej pomocy.

Tuście przyszli się modlić w ostrowie,
do słonecznej idziecie pracy,
was zaklinam duchem w mojem słowie:
stańcie za mną kosiarze prostacy.

Oręż z kos wam poczynię gotowie,
staniem świtem za królewskim progiem.

CHŁOPY
(wstali już byli z klęczek)
(widać wśród nich poruszenie)
BISKUP

Do mnie sam tu — na kruchtę kościoła,
Ciężka dola przypadła w udziele.
Sąd się ludu do ludu odwoła,
Duch wywódzca stanie dziś na czele.

CHŁOPY
(gdy ruszyli się iść ku kruchcie)
(przystanęli na słowa Rapsoda)
RAPSOD
(w pośrodku chłopów)
(z poza sadzawki, z daleka)
(nawołuje ku Biskupowi:)

Kędy chcesz ty je wieść czyste,
nieskalane zbrodnią ni winą?
Wiesz-że ty, że siły zbudzone
na mieczowe igrzysko rycerza
jako deszcze w brzemieniu chmur zginą.

BISKUP
(odpowiadając)

Otom dorósł wolą i godziną,
bym budził i wzniecał dusze.

RAPSOD
(odpowiadając)

Słowem walczyć przystało wróżowi.

BISKUP
(odpowiadając)

Mieczem Bożym zagrożę królowi.

RAPSOD

Chcesz się ważyć, — co ja jeno mogę,
bym szedł śmiały w zamczyska progi,
gdy mnie żywot tam znaczy mą drogę,
gdy już kresu szukam żywotowi;
bym nie patrzył, — jak depcesz me Bogi.

BISKUP

Jeśli ślepi stawali oporem,
to żagiew je płonąca spali.
Padli, — oto leżą tu...

(wskazał porzucone na kruchcie)
(rzezane w drzewie słupce-posągi)

i nie powstali.
Chcesz losu ich? —

RAPSOD

Ich dola będzie twoja.
Nie troszcz ty się, —
gdzie pieśń mnie wiedzie moja.
Od ciebie do mnie, ta jedna jeno droga,
co przez tę wodę tu, —
gdzie chram był mego Boga.
Nie będziesz nigdy ty, —
choć zwiesz się Angeł Boży,
panem tajemnic tych, —
które tu wklęte znam, — —
chyba się twoją krwią
ten zdrój pomnoży
i po tej ścienie wód
ty przejdziesz sam!

CHŁOPY
(wstępują po gankach na kruchtę)
BISKUP
(wśród chłopów)
ŚWIST
(z konarów, w dębu koronie, z wysoka)

Naucz chłopów: jak ma być.
Zwołaj ich pod stan.
Będzie cud,
będzie ciąć.
Kto ma nóż, ten pan.

POŚWIST

Zanurz brzeszczot tam do wód,
dobrze ostrze wodą spłucz;
potem w ręku możesz giąć.
Będzie cud
i będzie ciąć!

ŚWIST

Spraw to Lelu,
przyjacielu,
niechaj mu się kruszec gnie,
jak sam chce,
gdy go wodą klnie.

CHŁOPY
(ponurzają kosy w sadzawkę)
(poczem wynurzają z wody brzeszczoty)
(gną je w rękach)
(i nastawiają ostrza).
(Stoją z nastawionemi kosami)
WŁODZISŁAW

Najprzódzi my pójdziem, krewniacy,
do grodu bram, pod brony,
a gdy będziem już hań za mostami,
wam znak rogiem zadujem.

CHŁOPY

Czujem!

WŁODZISŁAW

Wtedy wy zwartym szeregiem
do zamku rzucicie się biegiem.

(odchodzi)
SIECIECH
(za nim)
(Po chwili widać ich)
(jak okrążają sadzawkę)
(jak idą główną drogą wśród gaju)
(ku Wiśle, ku mostowi)
(gdzie)
(otaczają ich rycerze)
(poczem razem ruszają)
(przez most)
BISKUP
(rusza z miejsca)
(na czele chłopów)
CHŁOPY
(rumotem idą za nim).
(Po chwili widać ich)
(jak okrążają sadzawkę)
(jak idą główną drogą wśród gaju)
(ku Wiśle, ku mostowi).
RAPSOD
(patrzy za odchodzącymi).
(Gdy odeszli)
(zbliża się do ogrodzenia sadzawki)
(pochylony)
(wsparty o bel zczerniały)
(patrzy w wodę)
ŚWIST
(wysoko na dębie w konarach)

Bracie, hej —

POŚWIST
(wysoko na dębie w konarach)

Hej, — a co?

ŚWIST

Widzisz go tam? —

POŚWIST

Tam? — a gdzie?

ŚWIST

W wodzie tej przegląda się.

POŚWIST

Przejrzał się; — — widzi co?

ŚWIST

Otóż widzi w wodnem szkle
kościół w sinej mgle
a w kościele blizko wrót,
hej u samych bram
cosik jest dla niego tam.

RAPSOD
(w zadumie)
(zapatrzony w wodę)
(dostrzegł)

Lira — ! — — —

POŚWIST

Sza —

ŚWIST

Sza.

POŚWIST

Sza, sza, sza.

ŚWIST

Wyrzekł! — Chyżo, póki sam,
zbiegnij na dół zwinny ryś,
zwabić go, niech idzie tam,
niech ją porwie dziś.

(zbiega z dębu)
(staje na murawie).
(Okrążając sadzawkę)
(biegnie ku kruchcie z lewej)
(śwista)
RAPSOD
(okrążając sadzawkę)
(idzie ku kruchcie z prawej)
POŚWIST
(zbiega z dębu)
(staje na murawie).
(Okrążając sadzawkę)
(biegnie ku kruchcie z prawej)
RAPSOD
(wchodzi na kruchtę)
ŚWIST
(w kruchcie, we wrotach z lewej)
POŚWIST
(w kruchcie, we wrotach z prawej)
ŚWIST

Tu, to tu. —

POŚWIST

Jeszcze krok.

RAPSOD
(dotknął lilii)
ŚWIST

Nie rusz! —

RAPSOD

Kwiat — — —

POŚWIST

Nie twój kwiat.

RAPSOD
(puszcza kwiat)
(postępuje krok)
(kładzie rękę na kropielnicy)
ŚWIST

Nie rusz! —

POŚWIST

Jad.

RAPSOD
(cofa dłoń z kropielnicy)
(stąpił krok)
ŚWIST

Tu, to tu — padnie on,
ten, co jest tu pan.

POŚWIST

Z mieczem wgoni inny pan,
przemknie siedem zwartych bron
i tu go zasiecze sam.

(wskazuje w głąb)

Tam jest gród.

RAPSOD
(się ogląda)
(i widzi stąd w głębi za Wisłą)
(zamek)
POŚWIST
(wskazując kościół)

A tu chram!

RAPSOD
(się ogląda)
(i odwraca się napowrót)
(ku kościołowi)
ŚWIST

Widzisz ją? —

(wskazuje lirę)
(zawieszoną na szkarpie kościoła)
POŚWIST

Widzisz ją!

RAPSOD
(postrzegł lirę)
(patrzy na nią z daleka)

Czysta —

ŚWIST

Nie splamiona krwią.

POŚWIST

Weź ją.

ŚWIST

Weź ją.

POŚWIST

Twoja.

ŚWIST

Chwyć.

POŚWIST

Pocznie k’tobie drgać i bić.

RAPSOD

Pocznę żyć — —

ŚWIST

Poczniesz grać i czuć.

POŚWIST

Nie daj na nią podłym pluć;
ty masz jeden nad nią sąd;
on ci skradł, — weź ją sam.

ŚWIST

Ona k’tobie tęskni, łce...

POŚWIST

Zagra ci —

RAPSOD

Co ino chcę! — — —

ŚWIST

Sza, cyt, — sza —

RAPSOD

Zorza już... —

(Gaj, Wisła, sady)
(rozświetlają się różem zorzy)
POŚWIST

Chwyć ją, bierz.

ŚWIST

Śmiało!

RAPSOD
(podszedł ku szkarpie)
POŚWIST

Tuż.

RAPSOD
(wyciąga rękę)
(chwyta lirę)
(szarpie)
LIRA
(pozostaje nieporuszona)
(bez dźwięku)
ŚWIST

Wrosła!

POŚWIST

Wrosła! — Hu, hu, hu — —

RAPSOD
(rozgląda się z trwogą)
ŚWIST

Hu, hu, hu — —

(odbiega)
POŚWIST

He, he, he —

(odbiega)
RAPSOD
(upada)
(na ławę pod kościołem)

Zaśmiało się — — — Złe.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Wyspiański.