Siedm podróży Sindbada żeglarza

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Bracia Grimm
Tytuł Siedm podróży Sindbada żeglarza
Pochodzenie Powieści z 1001 nocy opracowane dla dzieci
Wydawca Księgarnia Popularna
Data wyd. 1928
Druk S. Sikora
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Siedm podróży Sindbada żeglarza.

Sindbad był młodym jeszcze, gdy obumarli go rodzice jego, zostawiając mu piękne dziedzictwo. Lecz Sindbad za bardzo nadużywał majątku swego, sądząc, iż to na bardzo długo starczy, tymczasem po pewnym czasie hulaszczego życia, rządca majątków Sindbada objawił mu kiedyś, iż stan majątkowy jego bardzo źle się przedstawia, i że trzeba stanowczo tryb życia odmienić.
Wtedy Sindbad postanowił rzeczywiście odmienić tryb życia swego. Zebrał resztki wszelkich majętności swoich — spieniężył wszystko to, za pieniądze owe, nabył towarów różnych i udał się z tem do portu, chcąc przysiąść się gdzieś na okręt i razem z innymi kupcami–żeglarzami towary swoje na wyspach okolicznych zbywać.
I rzeczywiście przyjechawszy do miasta portowego, wsiadł na okręt i odpłynął wraz z innymi kupcami. Po drodze zbywał towary swoje na różnych spotykanych wyspach i w miastach portowych, zamieniał je na tameczne produkty.
Powoli zasób jego i majątek w tej podróży rósł dostatnio.
Kiedyś, gdy już dość długo byli w podróży, ujrzeli jakąś wyspę obok okrętu. Chcąc nieco lądu zażyć, zatrzymano okręt i kilku z podróżnych wysiadło na ową wyspę. Wyspa ta miała oryginalną powierzchnię. Grunt był miękki i grzęski, a jednakże nogi w nim nie grzęzły i nie walały się. Nie było na niej żadnych roślin.
Po jakimś czasie wyspa zaczęła jakby drgać trochę. Wtedy usłyszeli z okrętu wołanie kapitana:
— Śpieszcie się, ratujcie się, ta wyspa, na której stoicie, to Krak.
Zdumiony Sindbad; nie wiedząc, coby to być miało nie śpieszył się zanadto.
Tymczasem reszta tłoczyła się zawzięcie do wysłanej przez okręt szalupy. Sindbad wypytywał się najbliżej stojących, co by to miało być ów Krak. Naprędce objaśniono go, iż jest to olbrzymie zwierzę morskie, które czasami wychyla po nad wodę swój olbrzymi grzbiet tworząc tym sposobem jakby wyspę. Kiedy zaś poczuje, że na nim ktoś jest, zanurza się tedy tak raptownie, powodując oczywiście zatonięcie wszystkich na owej domniemanej wyspie znajdujących się. Tak się działo i teraz.
Krak szybko zanurzał się pod wodę. Wszyscy ratowali się prędko; tak, iż cała szalupa zapełnioną została i odbiła od brzegu, a Sindbad pozostał. Wkrótce Krak kompletnie schował się pod wodę, zaś biedny Sindbad byłby utonął, gdyby nie to, iż złapał się za wielkie polano, jedno z tych, które przyniesiono na wyspę dla napalenia ogniska.
Tak trzymając się tego polana, płynął Sindbad po przestworzach morskich, będąc igraszką fal i oczekiwał zmiłowania Boskiego.
Po jakimś czasie dostał się na brzeg wyspy nieznanej. Morze wyrzuciło go na wyspę, której Sindbad przyglądał się z ciekawością. Po pewnym czasie nadeszli jacyś ludzie i powiadomili, iż jest to wyspa, na której jest państwo króla Miraża. Następnie Sindbad był zaprowadzony do owego króla i przedstawiony. Król przyjął go bardzo życzliwie i utrzymywał na swoim dworze. Po jakimś czasie nadeszły do portów okręty, które prowadziły handel z państwem króla Mirażu. W jednym z nich poznał Sindbad, na którym był z ojczyzny swojej wyjechał. Zobaczył, że z tego okrętu zdejmują jakieś paki z jego napisem. Przypomniał sobie, iż zostawił był na nim swój towar. Wielka była radość kapitana, gdy poznał Sindbada. Poczem wyruszono w stronę kraju. Sindbad po drodze towary swoje zbywał i dość duży zysk otrzymał, z którym to do Bagdadu, swego rodzinnego miasta powrócił.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Bracia Grimm.