Słownik prawdy i zdrowego rozsądku/P

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz Bartoszewicz
Tytuł Słownik prawdy i zdrowego rozsądku
Data wyd. 1905
Druk Jan Cotty
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały słownik
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
P.

Pacierz może być w ustach lub na grzbiecie. Lepiej jest zmówić pacierz, niż dostać po pacierzu. Dzieci mówią pacierz za panią matką, Koło polskie za JE. Jaworskim, sejm galicyjski za p. Namiestnikiem. Wujek zapisał przysłowie: „Mów wilku pacierz, a wilk woli kozią macierz“.
Pajęczyna, patrz pod: zasady.
Palec, przyrząd do kiwania palcem w bucie, używany z powodzeniem w Warszawie, ile razy jest mowa o bojkotowaniu przemysłu niemieckiego, w Galicji zaś przez Koło polskie i sejm krajowy, ilekroć panuje oburzenie na rząd wiedeński za lekceważenie potrzeb krajowych i praw narodowych.
Pamiętnik, z małym wyjątkiem panegiryk napisany przez autora... samemu sobie. Prawie wszyscy, z którymi żył i działał, byli źli lub głupi, on tylko jeden był zacnym człowiekiem i jasno patrzał na rzeczy.
Pan, tytuł, jakim wzajemnie obdzielają się chudopachołkowie. „Szanowny Panie“ — pisze się nieraz do człowieka, który całkiem na szacunek nie zasługuje. Do człowieka nieuczciwego powinno się pisać: „Panie Złodzieju“, a formy światowe zmuszają pisać: „Panie Dobrodzieju“!
Panna, córka pana i pani, z wyjątkiem panny służącej. Jestto tytuł honorowy, udzielany również dziewicom. Urzędownie panna przestaje być panną w dzień ślubu, choć w życiu dzieje się rozmaicie. Obecnie feministki protestują przeciw tej nazwie, uważając ją za ubliżającą (?). Najwięcej jest „panien do wzięcia“, najmniej „panien posażnych“. Są także panny „z dwoma językami i fortepianem“.
Panteon, resursa dla zmarłych, do której wstęp wolny jedynie za biletami, wydawanemi przez t. zw. opinję publiczną, osobę bardzo wpływową i potężną, ale rzadko prowadzącą się moralnie (ob. pod: Opinja).
Papa, najczęściej mąż „mamy“, indywiduum przeznaczone do karmienia i ubierania rezultatów pożycia małżeńskiego. Inny gatunek służy do pokrywania dachów.
Paragraf, przyrząd do kręcenia, używany przez sędziów, prokuratorów i adwokatów.
Parlament w Austrji, instytucja wprowadzona w tym jedynie celu, aby zdjąć odpowiedzialność z jednostek i dusić ludność podatkami; szkoła wymowy, opłacana z kieszeni biedaków; resursa dla próżniaków, którym nic robić się nie chce; akademja intryg, plotek, nienawiści; świątynia dla kupczących zasadami. — Większość parlamentarna, maszyna do uciskania mniejszości. Opozycja parlamentarna, tyle co koło piszczące, bo nie nasmarowane. W parlamencie zwykle bywa gorąco, wreszcie par się ulatnia i zostaje sam lament dla obywateli.
Patryotyzm, nieznośny ciężar w naszych stosunkach. Gdzieindziej używa go się jako wierzchowca, i można na nim wysoko wyjechać. U nas patryjota znaczy tyle, co narwany, warjat, głupiec. Marka patryjoty nie popłaca w żadnem stronnictwie, choć każde z nich patryjotyzm na szyldzie swym wywiesza. Dla patryjotów mamy nawet nazwę pogardliwą: patryjotnik.
Paw, kurak wielkości indyka; czasami dyrektor, prezes, hrabia świeżej daty, dorobkowicz. Ma dziób mierny, nozdrza otwarte, głowę upierzoną, czubatą, głos nieprzyjemny. Pierwszy gatunek (pavo cristatus) roztacza wspaniały ogon ze złości lub dla przypodobania się samicy; paw drugiego gatunku (homo stultus) chowa ogon pod siebie wobec osób wyższych rangą, rodem, majątkiem lub stanowiskiem. Pierwszy przy starannej pielęgnacji może żyć do lat 25, drugi, dobrze się odżywiając, czasami i 90 lat przekracza. Pawica pierwszego gatunku jest skromnie ubarwiona; pawica gatunku drugiego w jaskrawych kolorach, w rozłożystym ogonie i wielkim czubie na głowie widzi całe swe szczęście. Rysiński zapisał przysłowie: „U pawia strój anielski, chód złodziejski, głos djabelski, a mięso baranie“. Pawie galicyjskie lubią wieszać na piersi złote blaszki, nosić złocone kołnierze, a mówić tylko o sobie. Pawia niższego rzędu należy tytułować oficjałem, sekretarzem, radcą; grubsze pawie wymagają tytułowania ich dyrektorem, posłem, prezesem, hofratem i t. d. — do najgrubszych mówi się: ekscelencjo!
Pączki bywają na wiosnę, podczas zimy i przez cały rok. Pierwsze rosną na drzewach i kwiatach, drugie smażą się w maśle i na szmalcu, trzecie mają różowe usta i gorące serduszka. Pierwsze są do wąchania, drugie do jedzenia, trzecie do całowania. Pierwsze i trzecie zamieniają się w kwiaty, a później więdną. Drugie i trzecie rumienią się pod wpływem ognia i gorących spojrzeń.
Pętelka, małżonka guzika.
Piekarz, w razie podrożenia mąki podnosi cenę pieczywa przez zmniejszenie jego wagi, jeżeli zaś cena mąki spadnie, to pozostaje przy tej samej wadze. Stąd modlitwa piekarska, kończąca się słowy:

A chociażem piekarz,
To mnie Panie nie karz.

Piekło można mieć zarówno po śmierci, jak i za życia. Chociaż ustawy państwowe zapewniają obywatelom „spokój domowy“, przecież najpospolitsze bywa „piekło domowe“.
Pieluszki, patrz pod: miłość.
Piernik, patrz pod: Ekscelencja.
Pies, kiwa ogonem z radości, że jest psem, a nie człowiekiem, — oprócz bowiem łańcuchowych, psy są najszczęśliwszemi stworzeniami na świecie; nic nie robią, darmo jedzą, lekceważą sobie wszelkie formy i przepisy towarzyskie. Psu wolno i „na Pana Boga szczekać“. A chociaż „nie dla psa kiełbasa“, to „niestety! zjadł pies kotlety!“ Jeżeli dalej zważymy w jakiej łasce są małe pieski u starych dziewic i bezdzietnych małżeństw, a wielkie psy u starych kawalerów i dam sportowych, zrozumiemy, jak nie mają podstawy wyrażenia: „zeszedł na psy“, lub „psie życie“, a jak prawdziwie zazdrości godne jest „psie szczęście“. Jedynie prześladowanie ze strony oprawców stanowi ujemną stronę psiego życia, ale większość psów jest przed niem zabezpieczoną; zresztą, na człowieka również wszelkiego rodzaju oprawcy czyhają i co mogą, „jak psu z gardła“ wyciągają. Są ludzie, co na drugich „psy wieszają“, lub czynią jak ten „pies, co leży na sianie, sam go nie je i krowie nie da“ Rysiński). „Psia pokora, dobra u dwora“ — powiedzieli sobie ci obywatele wielkopolscy, co podpisali znaną deklarację, w której wyrazili swą boleść, że rozgniewał się na nich król jegomość i że z tego powodu nie mogli swym widokiem psuć mu obiadu w Poznaniu.
Piękno było ideałem artystów przed narodzeniem się secesji. Obecnie cenioną jest jeszcze piękna kobieta. „Pięknie się urządzić“ jest niepięknie.
Pisanie — czynność mechaniczna, w której głowa rzadko bierze udział. Sztuka dobrego pisania mało jest dostępna literatom i dziennikarzom. Najlepsze maszyny do pisania są systemu dwunożnego.
Plama, zawsze oznaczała rzecz brzydką, czy to była plama na ubiorze czy honorze, na ścianie czy na sumieniu. Dopiero za dni naszych malarze nowej szkoły zaczęli robić plamy na obrazach i mówić, że zbiór takich plam tworzy piękno. Może ich następcy wyczyszczą poplamioną sztukę.
Platoniczna miłość, — popijanie wody sodowej w gronie osób, raczących się szampanem; spożywanie w Wieliczce potraw niesolonych; wieszanie na ścianach oleodruków, posiadając na składzie oryginalne arcydzieła; jazda koleją do Grodziska za biletem kupionym do Paryża.
Pluć można na ziemię, na kogoś i na siebie. Niemcy plują na własną kulturę.
Płowce, miejscowość, pod którą spotkała mała nieprzyjemność Krzyżaków. Większa spotkała ich później pod Grunwaldem, w skutek nielojalnego zachowania się Jagiełły i Witolda.

Pochlebca, lizus, jest w wysokiej cenie u wielkich tego świata, lubo już Rysiński zapisał: „Kto słucha pochlebce, mądry być nie chce“, a Rej pochlebcę nazywał „rodzonym ciotecznym łgarza“. Opaliński taki podaje źródłosłów pochlebcy:

Rozumiem, że Polacy pochlebstwo nazwali
I pochlebców od tego, że po chlebie cudzym
Pochlebcy zwykli biegać, za chleb pochlebiając.
(Satyry, księga wtóra. Satyra III).

Jak dla błędów jaśnie panów zawsze znajdzie się pochlebca, tak dla cnót i zalet chudopachołków nigdy nie braknie oszczercy.
Poczta, instytucja wynaleziona dla powstrzymania rozwoju dziennikarstwa; dzienniki i pisma „giną“ na pocztach.
Podatek, najmilszy sposób pozbywania się nadmiaru kapitałów.
Poeta, ssawiec do lat 15-tu krótko ostrzyżony, potem długowłosy, nakoniec łysy. Dawniej zapalał, wskazywał drogę do ideałów, prowadził do walki, rzucał klejnotami piękna. Dziś dobrze je i pije, ma szczęście u kobiet, a jeżeli się nudzi lub ma katar, pisze wiersze rozpaczliwe i wymyśla całemu światu. Po za sobą i po za własnemi wygodami, mało co go obchodzi. Nietzsche sądzi, że poeci dlatego wiozą tryumfalnie swe myśli na rydwanie rytmu, ponieważ myśli te są za słabe, aby mogły iść pieszo.
Pogrzeby, wystawa wieńców i próżności ludzkiej, a dla niektórych kobiet sposobność okazania swej czułości. Już Opaliński w satyrze „Na pogrzeby i zbytki“ tak się o tem wyrażał:

Gdy się tedy ruszą konie z truną,
Pocznie ryczeć, nie płakać złośna białogłowa,
Lament jakiś fałszywy zmyślając i słowa.
O mdłość oraz nie trudno, zwłaszcza, gdy kto widzi,
Bo jako z męża swego, tak i z innych szydzi.
Cebula w chustce pędzi gwałtem wyciśnione
Łzy z oczu, wtenczas, gdy im każą wypuszczone,

Za ciałem idąc, ryczy, woła: o mój drogi,
Mężu! Lecz w sercu drugi — kiedy i fałsz srogi.
Szepce do panien swoich: „Panny, przez mą duszę
Miejcie wódkę gotową, bo mdleć pewnie muszę“.

Polacy, naród zamieszkały przeważnie w granicach dawnej Rzeczypospolitej. Prócz tego można spotykać Polaków w Wiedniu, Paryżu, Monte-Carlo i w Marjenbadzie. W ostatnim, spadają z ciała, a w trzech pierwszych spadają z kieszeni. Ponieważ „wolno w Polsce, jak kto chce“, przeto jest niezliczona ilość Polaków lepszych i gorszych gatunków. O pierwszych znajdujemy wiele wzmianek na kartach dziejów — działalność zaś ich obecna wymagałaby charakterystyki, przechodzącej rozmiarami ramy niniejszego „Słownika“. Z gatunków gorszych zwracają na siebie uwagę Polacy międzynarodowi, którzy dzielą się znowu na dwa rodzaje. Pierwszy, plebejski, żyje w kraju…, drugi przebywa w stolicach europejskich i w domach gry; pierwszy ma więcej niż drugi wspólności z polskimi Polakami, bo siedzi na ojczystej ziemi, żeni się z Polkami, mówi po polsku, wówczas, kiedy rodzaj drugi mówi przeważnie po francuzku i po angielsku, zawiera małżeństwa z cudzoziemkami, rzadko odwiedza strony ojczyste, a o patryjotyzmie tyle ma pojęcia, co cielę o architekturze.
Polacy przeważnie mają duży pociąg do próżniactwa. Największą cześć oddają muzykantom, śpiewakom i aktorkom. Ulubionem ich zajęciem wycinanie lasów, politykowanie i puszczanie baniek mydlanych (patrz pod: komitety i posiedzenia). Czytują mało, ale piszą bardzo dużo. Lubią bigos i zrazy zawijane. Cierpią często na wodowstręt, co się objawia przez nadużywanie napojów wyskokowych (nawiasem mówiąc — nie są w tem gorsi od innych narodowości, owszem, statystyka staje po ich stronie). Siedzą chętnie pod pantoflem, filozofują na temat: jakoś to będzie.
Bywają i podgatunki Polaków, ale są to zazwyczaj formy przejściowe. Ginie np. gatunek polaka wyznania mojżeszowego. Obecnie wiele hałasu czynią Polacy zakopańscy (sami się piszą: zakopiańscy, według własnej gramatyki). Mają oni swoją własną stolicę, swój język, styl architektoniczny, swoich poetów, swoje dziennikarstwo, swoje suknie damskie, swoją muzykę, rzeźbę, swoich wielkich mężów, swoich przewodników, swoje krypcie, serdaki, ciupagi i swojego oryginalnego bzika.
Przysłowie mówi, „że mądry Polak po szkodzie“, za dni naszych jednak i z tą mądrością coraz trudniej spotykać się przychodzi.
Polemika dziennikarska może być poważna i taką mało kto czyta, albo błazeńska, i taka może liczyć na czytelników. Prostem następstwem tej drugiej jest wyrabianie śród publiczności niekorzystnej opinji o zawodzie dziennikarskim i lekceważenie go przez „szanowną publiczność“. Dlatego poważny dziennikarz milczy, kiedy go na harce wyzywają żaki i kłapouchy.
Polityk, patrz pod: prestidigitator. Politykom własnego chowu nigdy za często przypominać, że „polityka, panie majster, to nie smoła, ani klajster“.
Polowanie, zajęcie większości ludzi, Wszyscy prawie polują na popularność, urzędnicy na godności i tytuły, dziennikarze na sensacje, artyści na sławę, giełdziarze i szulery na głupich, adwokaci i kupcy na klijentów, lekarze na pacjentów, młodzież na posagi, panny na mężów.
Pomniki dla sławnych ludzi są to kamienie, dawane przez nas po śmierci tym, którym za życia nie daliśmy chleba. Aleksander Fredro zauważył: „dziwna rzecz, że im mniej wielkich ludzi, tem więcej pomników i medali“.
Posag, dopłata do złych i brzydkich panien. Panny wychodzące za mąż bez posagu, przedstawiają naturalnie dla narzeczonych dużą wartość, — posażne widocznie mało są warte, a im mniej są warte, tem większy posag jest wymagany, jako „odszkodowanie“ za długoletnią wojnę domową. U ludów tak zwanych dzikich, kawaler płaci za żonę, co jest w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem, gdyż rodzice panny utrzymywali ją swym kosztem przez szereg lat jedynie na to, aby dostarczyć kiedyś komuś gotowej gospodyni i przyjaciółki. U narodów ucywilizowanych przybywają jeszcze rodzicom koszta wychowania i wykształcenia, których zwrot powinien być pierwszym obowiązkiem zięcia. Gospodyni płaci się, przyjaciółce również, a za żonę, spełniającą obu tych dam obowiązki, żąda się dopłaty, — widocznie więc jest od nich gorszą. Inni sądzą, że posag jest wynagrodzeniem zięcia za miłość i szacunek dla licha wartej żony, ale w takim razie opłata powinna być uiszczaną z dołu, bo jakaż jest gwarancja dopełnienia umowy? Co prawda, często największy posag nie wynagrodzi tej klęski, jaką jest zła żona.
Posagowy łowiec, rodzaj wilka lub hyeny, czasami zaś tylko nieszczęśliwe stworzenie, bo głodne i tak niedołężne, że nie jest zdolne zapracować na kawałek chleba dla siebie. Łowcy posagowi nie są nowym wynalazkiem. Już Rysiński pisał:

„Posagu teraz pytają,
A o cnotę mało dbają“

Prawda, osoba w teorji bardzo szanowana i poszukiwana, w praktyce znienawidzona i prześladowana, Mazurzy mówią: „nie mów prawdy w ocy, bo ci do łba skocy“, a dawni Polacy twierdzili, że „z prawdą do ludzi, jak z jeżem do psa“, a „kto na prawdzie gra, skrzypce mu o łeb tłuką“ („Flores trilingues“). I Rej już wiedział, że „prawda nie zbogaci“, choć co „prawda, to nie grzech“, a według Skargi „prawda, jako uczciwa niewiasta, w lada sukni jest przyjemna; nieprawda, jako nierządnica, słowy się pstremi przybiera“. Ale (mimo szacunku dla powagi wielkiego kaznodziei), ażeby prawda była ludziom przyjemna, to „taka prawda jak pies płakał“, lub „taka prawda, jak wesz kaszle“. Tegoż mniej więcej zdania jest i Lessing, kiedy mówi: „Gdy Pitagores odkrył słynne twierdzenie, które od niego nazwę nosi, ofiarował sto wołów — dlatego też i dziś woły drżą, gdy kto nową prawdę odkryje. Głupcy nie znoszą światła“.

Prawo, rzecz niezbyt rozległa, bo je można obejść. Celem głównym prawa cywilnego jest danie utrzymania adwokatom i rejentom. Prawo karne zapewnia złodziejom, oszustom i t. d., dach nad głową i skromny, ale pewny kawałek chleba. Najprzyjemniejsze jest korzystanie z prawa spadkowego. Prawo wekslowe według zdania kompetentnych (podpisujących weksle) posiadałoby jedynie wówczas wartość, gdyby zabezpieczało dłużnika przed wierzycielem i przed płaceniem na termin weksli. Prawo zwyczajowe obowiązuje tylko w pewnych prowincjach, okręgach lub miejscowościach, w Warszawie np. każdy student ma prawo kochać się w divach operetkowych, a każda histeryczka i każdy podlotek w tenorach włoskich; większość ma prawo nie czytać książek, wyciągać fotografje z albumów, uciekać przed nożowcami i t. d. Specjalne ustawy są obowiązujące i nie obowiązujące, tak np. w Galicji nie obowiązuje nikogo ustawa o pijaństwie: każdy, pomimo jej istnienia, ma prawo upić się pojedyńczo lub w towarzystwie. Bezprawie, jest to stałe lub czasowe zawieszenie prawa przez jednostki, pewne koła.....
Prelegent, odmiana nudziarza. Okropne są prelegentki publiczne, — straszniejsze od nich są tylko prelegentki domowe, odbierające mężom ochotę do życia.
Prolog, wiersz napuszysty, deklamowany przy uroczystościach. Wogóle wyraz ten oznacza wstęp do czegoś, np. zajęcie rzeczy przez komornika jest prologiem, a licytacja tych rzeczy epilogiem.
Prolongata, jedyny środek dający wierzycielowi nadzieję, że odbierze pieniądze od dłużnika.
Propozycja, rzecz, którą każdemu robić wolno. Są jednak tacy, co się o propozycję obrażają (patrz pod: przekupka). O ile propozycja głębiej sięgająca, lub propozycja pieniężnej pożyczki, spotyka się najczęściej z odmową, o tyle mile przyjmowaną jest propozycja: „wstąpmy na wódkę“, lub: „a może jeszcze po kieliszku?“.
Protekcja, cudowna roślina, hodowana przez sfery wysokie. Polana jej sokiem głowa kapuściana, przybiera kształty ananasa; osioł, który tę roślinę powącha, traci długie uszy i uchodzi za arabczyka. Protekcja teatralna, patrz pod: osobny gabinet.
Prowizoryczny, dosłownie tymczasowy, w rzeczywistości: stały, niezmienny. Prowizor aptekarski np. jestto taki pan, co stale niema nadziei zostać aptekarzem.
Prusak najmniej wstrętny i szkodliwy jest ten, co włóczy się wieczorami po ścianach i przebywa najczęściej w kuchniach. Przed wiekami żyli prusacy, plemię pokrewne litewskiemu (są ich jeszcze szczątki), ale wytępili ich tak zwani Krzyżacy i ukradli im nazwisko. Obszerniej było już pod: Niemiec, Kwas sinowodorowy, ze względu na swe zabójcze własności, nazwany został pruskim.
Przemysł rolniczy, patrz pod: hipoteka, weksle i pachciarz. Przemysł domowy patrz pod: kołyska. Przemysł artystyczny patrz pod: panorama. Dawniej panny trudniły się przemysłem koszykarskim, ale go obecnie prawie całkiem zaniechały, mówiąc sobie: lepszy rydz, niż nic. W Warszawie kwitnie przemysł nożowniczy. Jest w niej też bardzo wielu hafciarzy. Przemysł galicyjski tyle co baśń o żelaznym wilku.
Przesąd, mylne a rozpowszechnione przekonanie. Przesądem jest np. wiara w sprawiedliwość ludzką, w zasady polityczne, w prawdziwość sprawozdań dziennikarskich, w bezstronność telegramów, w miłosierdzie dam od filantropji i t. d. Niektóre przesądy zamieniły się nawet w przysłowia, jak np. „praca wzbogaca“, „male parta idą do czarta“, „suknia nie stanowi człowieka“, „na złodzieju czapka gore“, „bez pracy, nie będzie kołaczy“, „prosta droga najlepsza“, „cudzy pieniądz nie grzeje“, „lepsza cnota, niż wór złota“ i t. d. Wszystkim tym przysłowiowym przesądom zadaje kłam rzeczywistość.
Przeszłość, najnieszczęśliwsza z nieboszczek, bo nigdy nie doznaje po śmierci spokoju. Co prawda, wielu ludzi ją szanuje i często bezkrytycznie za wzór do naśladowania podaje; ale nawet między tymi, co ją niby kochają, ma więcej krytyków, niż prawdziwych przyjaciół. Byle smarkacz, obeznany co nieco z jakąś miljonową jej cząstką, który przeczytał kilkanaście papierków z miljardowego jej archiwum, na podstawie tych wielkich studjów i kilku podręczników, wydaje stanowcze, bezwzględne sądy o całych jej epokach, traktuje z góry pracę całych wieków; taki żółtodziób uczy rozumu wielkich budowniczych przeszłości, urąga czynom, zrodzonym z krwi i potu całych pokoleń. Jeden z takich panów przed 30 laty potępił w czambuł całą naszą przeszłość i został za to ogłoszony wielkim historykiem, założycielem nowej szkoły historycznej, choć mu wykazano nieznajomość elementarnych faktów dziejowych. Mówiąc o przeszłości, miejmy zawsze na pamięci słowa Mickiewicza: „Nie wyszukujcie ciągle w przeszłości błędów. Wiecie, że ksiądz na spowiedzi zakazuje ludziom o dawnych grzechach myśleć, bo takie myśli i gadanie, znowu do grzechu prowadzą“ (Księgi pielgrzymstwa).
Przodek — było już o nim pod: antenat. Tu nie zawadzi jeszcze przytoczyć dwa zdania (przysłowia), zapisane przez Knapskiego: „Lepiej być zacnym, niż przodki tylko zacne mieć“ i „Przodki sławne zły potomek szpeci“. A że dobrego nigdy za wiele, więc posłuchajcie, co mówi Skarga: „Nie urodzenie czyni szlachcicem, ale cnota, stąd lepsza cnota bez szlachectwa, niż szlachectwo bez cnoty“. A pan Mikołaj Rej z Nagłowic, chocia sam był bene natus, et posesionatus, przedsię nie wiele dzierżał o takim szlachcicu „co się czerwonym, abo zielonym woskiem pieczętuje, abo na wrociech nadobnych na tablicach herbów nawiesza, albo się chlubi dziady, pradziady, albo innymi przodki swymi... I owszem, jeśliś się ty wyrodził z nich jakimi wszetecznymi obyczajami swymi, tedyby ich snadź lepiej i nie wspominać, boś je już zelżył, a by (gdyby) byli żywi, bardzoby się gniewali, iż się ich potomkiem zowiesz... Albowiem szlachectwo prawe jest... gniazdo cnoty, a kto te gniazdo dobrowolnie sam przez się szkaradzi, jest podobien owemu śmierdzącemu dudkowi, co i sam śmierdzi, i gniazdo swe zawżdy zaplugawi, czego inny ptak nie czyni i owszem je sobie zawżdy każdy chędoży“ (Żywot człowieka poczciwego).
Przyjaciel, jak grzyb, może być prawdziwy i nieprawdziwy, tylko ta różnica, że kiedy na sto grzybów znajdziesz jednego prawdziwego, to i na tysiąc przyjaciół możesz nie znaleść ani jednego prawdziwego przyjaciela; łatwiej o małomówną żonę, dobrą teściowę, szlachcica bez długów, krytyka bez żółci... Nietylko zająca „wśród serdecznych przyjaciół“ psy zjadły. Najwięcej jest przyjaciół „chlebowych“, a przysłowie uczy: „przyjaciel się zmieni, gdy pusto w kieszeni“· Ktoś porównał przyjaciół do cienia: gdy jest pogoda, to ich widać, a gdy zajdą chmury, to z nich ani śladu. Przyjacielowi nie pożyczaj ani żony, ani książki, bo książki nie zwróci, a żonę odda po przeczytaniu. Schopenhauer mówi: „Myliłby się, ktoby wartość człowieka mierzył według liczby jego przyjaciół. Ludzie są jak psy, które za tym najchętniej pędzą, kto ich głaszcze i kąski im rzuca; tak samo przyjaciele do tego najbardziej się cisną, kto daje. Ludzie wybitni nie mogą mieć wielu przyjaciół, bo zanadto bystro widzą błędy innych i brzydzą się niemi“.
Przymierze — spółka terminowa, zawiązana w celu orżnięcia kogoś lub zabezpieczenia sobie zdobyczy. Z pomiędzy dwu lub więcej sprzymierzonych, umowa obowiązuje przedewszystkiem słabszych. Bywają przymierza wesołe, wysoce zabawne, bo sprzymierzeńcy tak się kochają, jak pies z kotem. O nich bliższe szczegóły pod wyrazem: trójprzymierze.
Pudła, nieodłączna część podróżującej kobiety, jedna z większych przyjemności dla towarzyszących im małżonków. Najznakomitszą fabrykę pudeł politycznych założyła i prowadzi delegacja polska w Wiedniu. Młodzież męska poszukuje starych pudeł z posagiem.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kazimierz Bartoszewicz.