Słownik prawdy i zdrowego rozsądku/D

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz Bartoszewicz
Tytuł Słownik prawdy i zdrowego rozsądku
Data wyd. 1905
Druk Jan Cotty
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały słownik
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
D.

Daltonizm, choroba nowej szkoły malarskiej, polegająca na nieodróżnianiu barw. Z tego powodu daltoniści ci malują twarze na niebiesko, psy na zielono, gęsi na czarno, ręce na fioletowo, drzewa na biało, kanarki na czerwono, a resztę przedmiotów na żółto lub na brudno, o ile one już w naturze nie są brudne lub żółte.
ć, nadymać się, jest właściwością ludzi małego wzrostu duchowego; są oni jak puste, próżne baloniki, które koniecznie nadąć trzeba, aby je widzieć było można. Najwięcej tych dętych instrumentów zdarza się spotkać między szlachtą własnej nobilitacji, uhrabionymi potomkami ekonomów i lokajów, „uczonkami“ i osobnikami płci męskiej, będącymi w ciągłym pościgu za końcówkami. Tym ostatnim zdaje się, że jak do: deszcze znajdą rym: jeszcze, to zaraz wejdą między wieszcze.
Debiutantka patrz pod: galareta, lub: cielę na rzeź prowadzone.
Dedykacja — jedyny prezent, z którego obdarowany nie odnosi żadnej korzyści, a ofiarodawca często ciągnie zyski.
Dekadent patrz pod: Tworki.
Deklamacja, publiczne pastwienie się nad poetami.
De lana caprina, patrz pod: spory naukowe.
Deliciae generis humani, obacz, pod: Bismark, Prusacy, hakatyści.
Demokrata postać przejściowa przeważnej części konserwatystów. Dopóki są młodzi i goli, dopóty są radykałami, gąsienicami o częściach pyszczkowych, gryzących. Później gąsiennica przechodzi w poczwarkę zwaną demokratą (odmiana: liberał); od zwykłej poczwarki różni się tem, że przyjmuje pokarm. Jeżeli wzmaga się w niej skłonność ku obżarstwu, wówczas przemienia się w owad doskonały, w konserwatystę.
Demostenes największy mówca w starożytności, zakasowany dopiero w ostatnich czasach przez sławnego berlińskiego podróżnika.
Depesza telegraficzna, osoba niesłychanej powolności, — to też pośrednictwa jej używa każdy, kto chce, aby przesłać komu jaką wiadomość ze znacznem opóźnieniem.
Desperatów są dwa rodzaje: jedni czytają poezje dekadenckie, drudzy jadają w restauracjach. I jednych i drugich dni są policzone.
Dewotka patrz pod: plotkarka.
Dobro, wyraz wyrzucony ze słownika przedstawicieli nowych kierunków literackich.
Dobranoc, życzenie zastępujące często myśl: bodajeś rana nie doczekał! Szczytem ironji jest mówić: dobranoc! do stróża kamienicy mającej dużo lokatorów.
Dobroczyńcy — dyrektorzy banków eskontujący weksle. Mniejsi dobroczyńcy mieszkają w Warszawie w okolicach Nalewek, w Krakowie na Kazimierzu. Towarzystwa dobroczynności posiadają zazwyczaj zalety uczciwych kobiet: nikt o nich nic nie słyszy. Można jednak zaręczyć, że istnieją.
Dobroczynne damy v. filantropki, mężatki i panny żądne balów, rautów, kwest i tym podobnych zabaw. One tańczą i bawią się, a mężowie i ojcowie płacą za wstępy i dają składki.
Dobrodziejstwo, czynność nieopłacająca się ani moralnie ani materjalnie. Kto czyni dobrodziejstwa, ten tworzy sobie cały szereg nieprzyjaciół, tak między tymi, którym nic nie daje, za to właśnie, że nic nie daje, jak i pomiędzy obdarzonymi, za to, że im mało daje. Komu nie wyświadczysz jedenastego z rzędu dobrodziejstwa, ten zapomni o dziesięciu poprzednich i przedstawiać cię będzie jako człowieka bez serca, pysznego, nieuczynnego. Dobrodziejstw udzielać mogą tylko ludzie krótkiej pamięci, — ci, zapominając co innym dobrego uczynili, nie będą mieli do nich żalu, kiedy spotkają się z niewdzięcznością.
Dochód, kaleka, chory na nogi, ztąd nigdy nie może nadążyć w biegu rozchodowi.
Dom, kamienica, symbol nieszczęścia i podatków. Kto go posiada, przeklina dzień swego urodzenia. Nie było jednak wypadku, żeby kto chciał się zwolnić od tego kłopotu bez żądania zapłaty ze strony nabywcy.
Dopełniacz jakościowy (genitivus qualitatis) obacz pod: przyjaciel domu.
Dostawca, człowiek dostarczający złych towarów za dobre pieniądze.
Doświadczenie, rzecz bardzo chwalona, ale posiada szybkość żółwia i przychodzi dopiero wówczas kiedy go już nie potrzeba.
Dosyć, wyraz, którego nigdy nie wymawia skąpiec ani wesoła kobietka.
Dreszcze bywają zapowiedzią choroby, stąd nic dziwnego, że nasi młodzi poeci wciąż miewają dreszcze.
Drogi żelazne patrz pod: zasypy śnieżne, zderzenia, wykolejenia, spóźnienia, beczki ze śledziami, jazda na gapę, napady kontrolerów, zgęszczone powietrze, ślimaki, żółwie, czerwone czapki, „nie wychylać się,“ „nie pluć na podłogę,“ a w Galicji jeszcze: streka, personka, nachzahlen, für Damen i — fertig.
Drzemka patrz pod: sesja.
Drzewo na opał staje się rzadkością. Starzy ludzie pamiętają, że nad Wisłą, Bugiem, Sanem, Wartą, Niemnem, były całe nawet z tych drzew lasy. Natomiast zwiększyła się ilość drzew genealogicznych, które można nabywać u heraldyków z dowolną ilością gałęzi. Im ród nowszy, tym więcej gałęzi.
Duma jest często „ukrytym skarbem“ ludzi napozór skromnych i pokornych. Dyogenes depcząc zabłoconemi nogami wspaniałe kobierce Platona mówił: depczę twą dumę Platonie, — a Platon na to: depczesz mą dumę innym dumy rodzajem. Kiedy cynik Antistenes chlubił się podartym płaszczem, Sokrates powiedział, że z dziur tych wygląda próżność i pycha. Duma po spełnieniu dobrego uczynku mniej warta, niż wstyd po spełnieniu złego.
Dusza, rzecz zbytkowna. „Nagie dusze“ konserwują się w alkoholu, a kończą w domach zdrowia. Nie powinno się mówić do pokojówki: „moja duszko“! kiedy żony niema w domu. Prawdziwie „gorące dusze“ bywają tylko w żelazkach.
Djalog, rozmowa dwu osób. Najsławniejsze są djalogi Platona i djalogi małżeńskie.
Dyplomacja patrz pod: krętactwo.
Dyskusja, rzecz okrągła, bo „się toczy“. „Otworzyć“ dyskusję znaczy narazić obecnych na potężny atak gadulstwa, przeciw któremu można się w części zabezpieczyć przez zatkanie uszów watą lub palcami. „Zamknięcie“ dyskusji — cios wymierzony w serce gadułów. „Poważna“ dyskusja tyle co: nudna, — dyskusja „ożywiona“, to samo, co wzajemne skakanie sobie do oczu; dyskusja „wyczerpująca“ wyczerpuje cierpliwość słuchaczy; wreszcie dyskusja „bezcelowa“ jest ta, po której nie idzie się do handelku.
Dziełem nazywa się duża książka — częściej jednak bywa to rękodzieło, niż głowodzieło. Również do rękodzieł należy większość dzieł sztuki. Dawniej dzieło chwaliło mistrza, a dziś zazwyczaj mistrz swe dzieło chwali.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kazimierz Bartoszewicz.