Między smutnemi
w lasku nad maleńką rzeczką
kwilący słowik pomiędzy krzewiny
w żałobnej urnie miał swoje gniazdeczko.
Wesoła pliszka, stojąc na kamyku,
»Powiedz mi,« rzecze, »kochany słowiku,
czemu oddawna i na każdą wiosnę
obierasz za dom to miejsce żałosne?«
»Zadość się twojej ciekawości stanie«,
łagodnie słowik odpowie,
rodzice moi i wszyscy przodkowie
na tem tu drzewie mieli swe mieszkanie.
Strzaskał je wicher. A ja nieszczęśliwy
życząc, by widok dotkliwy
pamięci zeszłej dni moich nic smucił,
osiadłem w urnie i drzewom porzucił«.
Pliszka mu na to: Jeśli przy korzeniu