Referat w sprawie urządzenia miast w Królestwie Polskiem

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Adolf Suligowski
Tytuł Na posiedzeniu towarzystwa prawniczego w Petersburgu z dnia 9 marca 1902 roku. Referat w sprawie urządzenia miast w Królestwie Polskiem
Pochodzenie Z ciężkich lat (Mowy)
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1905
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Na posiedzeniu Towarzystwa Prawniczego w Petersburgu z dnia 9 marca 1892 roku.
Referat w sprawie urządzenia miast w Królestwie Polskiem.
(Tłomaczenie z rosyjskiego).

1.

System zarządu miastami w Królestwie Polskiem jest rzeczywiście, w całem znaczeniu tego słowa, biurokratyczny, lub ściślej mówiąc, koronny.
Istnieją w miastach zarządy miejskie, zwane »magistratami«, na czele których w ważniejszych środowiskach — stoją prezydenci, w innych — burmistrze. Wszystkich urzędników magistratu mianuje rząd. Społeczeństwo miejskie nie bierze w tem udziału i z powodu braku organów z wyboru nie wywiera na bieg miejscowych spraw miejskich żadnego wpływu. Wprawdzie w § 4 postanowienia księcia namiestnika z dnia 30 maja 1816 r. o urządzeniu miast zastrzeżono zapraszanie do narad z pomiędzy mieszkańców, władających nieruchomościami w mieście, tak zwanych radnych i ławników (w liczbie nie więcej jak czterech), lecz wezwani w ten sposób przez władzę obywatele obok urzędników płatnych, istotnej roli nie grają, nie mówiąc o tem, że powoływania ich władza często zaniedbuje i że do Warszawy zgoła się to nie odnosi, gdyż urządzenie tego miasta opiera się na innem postanowieniu.
Wszystkie magistraty miejskie są całkowicie zależne od organów rządowych i stanowią ostatnie ogniwo łańcucha administracyjnego. W miastach powiatowych i mniejszych podlegają one władzy zarządów powiatowych, w gubernialnych, oraz w mieście Łodzi — władzy rządów gubernialnych, Warszawa zaś i jej zarząd miejski, o ile dotyczy ogólnego porządku, podlega bezpośrednio — ministerium spraw wewnętrznych, co się zaś tyczy spraw miejscowych — głównemu naczelnikowi kraju.
Odłożywszy na bok zmiany czasowe i szczegółowe, jakie się zdarzały, system taki zarządu istnieje w zasadzie od 1818 r. Wszelako nie powstał on historycznie, rozwinął się w swej teraźniejszej postaci, dzięki wydarzeniom przypadkowym i pod ich wpływem. Za czasów dawnej Polski miasta Królestwa Polskiego posiadały samorząd, który zniknął w chwili przejścia kraju pod panowanie częścią Prus, częścią Austryi.
Z chwilą utworzenia w r. 1806 Księstwa Warszawskiego był zamiar wskrzeszenia zarządów miejskich przy udziale ludności miejscowej i obok municypalności, składających się z urzędników, mianowanych przez rząd, otworzono w miastach znaczniejszych rady municypalne, złożone z przedstawicieli społeczeństwa miejskiego, dla śledzenia za biegiem spraw miejskich i dla narad nad potrzebami miast.
Od roku 1818 rady przestały istnieć, pozostawiono jednak w kraju rady wojewódzkie po jednej na każde województwo (czyli gubernię), które to rady, zgodnie z wydanem wtedy rozporządzeniem, powinny były zastępować zarówno poprzednie rady departamentowe, jako też i municypalne. Zarządy miejskie zatraciły już wtedy charakter samorządu społecznego, a po zamknięciu po r. 1830 rad wojewódzkich, stały się w całem znaczeniu tego słowa — koronnymi.
Na zasadzie ukazu z d. 14 (26) marca 1861 r. w Warszawie i innych ważniejszych miastach ustanowiono rady miejskie z wyborów; gdy jednak, panujące w tym właśnie czasie wzburzenie polityczne, nie pozwoliło ludności miejskiej poświęcić się pracy około potrzeb i interesów lokalnych — na zasadzie rozkazu cesarskiego z d. 10 (22) lipca 1863 r., postanowiono w wypadkach, kiedy członkowie rad miejskich i ich zastępcy uchylili się od swych obowiązków, przełożyć zawiadywanie sprawami miejskiemi na magistraty. W ten sposób upadł na nowo zainicyowany samorząd, gdy zaś w drugiej połowie siódmego dziesięciolecia nastąpiła reforma ustroju administracyjnego Królestwa Polskiego na mocy ukazu z d. 10 grudnia 1866 r., magistraty stały się napowrót niższemi jednostkami administracyjnemi, jak to miało miejsce przed r. 1861, z pewną tylko zmianą w porządku prowadzenia spraw, która wynikła ze zwinięcia władz centralnych i poddania miejscowej administracyi kraju pod ministerium spraw wewnętrznych.
To powtórne przejście do zasady biurokratycznej odbyło się wtedy, kiedy Rosya u siebie na zasadzie ordynacyi miejskiej z d. 16 czerwca 1870 r. przeszła od systemu koronnego do samorządnego, przy zaciągnięciu olbrzymich sił społecznych do zajmowania się miejscowemi sprawami miejskiemi.

Z powyższego okazuje się, że ustalenie w owym czasie biurokratycznego zarządu w sprawach miejskich nosiło charakter środka wyjątkowego, wywołanego warunkami chwili. Uczyniono to w drodze wyjątku od ogólnej reguły i to czasowo, czego dowodem jest ta okoliczność, że w prawie o urządzeniu gospodarczem m. Warszawy z d. 22 czerwca 1870 r. polecono ministrowi spraw wewnętrznych rozpatrzeć kwestyę organicznego przekształcenia warszawskiego zarządu miejskiego i przedstawić swoje wnioski we właściwym porządku. Tymczasem ten czasowy środek zamienił się w stały system i przetrwał aż dotąd, przyczyniając się do podtrzymania w państwie dwóch odmiennych gospodarstw: samorządnego, panującego obecnie już na całej przestrzeni państwa, z wyjątkiem kraju turkiestańskiego, i biurokratycznego, które istnieje ciągle w guberniach Królestwa Polskiego.

2.

Pod względem kompetencyi magistratów, w myśl powyżej przytoczonych przepisów obok zadań charakteru ogólnopaństwowego, jak powinność wojskowa, pobór podatków i należności skarbowych, zbieranie materyałów statystycznych etc. włożono na nie sprawy gospodarcze miejskie i niektóre specyalne miejscowe, mianowicie przewodnictwo na zgromadzeniach cechowych, rzemieślniczych i kupieckich, urządzenie dozorów kościelnych i bóźnicznych, a nadto wyłącznie w Warszawie zawiadywanie lombardem miejskim i ubezpieczeniem nieruchomości od ognia. W dziedzinie spraw gospodarczych do magistratów należy: zbieranie wszelkiego rodzaju podatków i ciężarów miejskich; kasy miejskie i ich rachunkowość; asygnowanie należnych wypłat; dozór nad targami, miarami i wagami, nad wszelkim handlem i przemysłem; urządzenie rynków; utrzymywanie w należytym porządku bruków, dróg miejskich, mostów i t. p.; dokładne wypełnienie rozporządzonych robót; następnie — układanie projektów budżetu rocznego i projektów wszelkiego rodzaju ulepszeń w zarządzie, lub odnoszących się do własności miejskiej. Że zaś w myśl zasady ogólnej, wszystko to, co nie jest wskazane wprost przez prawo, nie może podlegać kompetencyi organów rządowych, zatem ani opieka nad biednymi, ani zapobieganie żebractwu, ani urządzanie zakładów dobroczynnych, lub lekarskich, ani udział w zabiegach około hygieny publicznej, ani oświata i wychowanie mas ludowych — nie wchodzą w program działalności magistratów, które w charakterze organów administracyjnych, pozostają obce tego rodzaju sprawom i przedsięwzięciom.
Aby zrozumieć skutki wynikającej stąd bezczynności, dość będzie zauważyć, że przy 9½ milionach mieszkańców w żadnem mieście, nie wyłączając Warszawy, nie istniało dotąd ani jedno muzeum miejskie, poświęcone jakiejkolwiek gałęzi sztuk pięknych, lub innych umiejętności; że w kraju niema ani jednej biblioteki miejskiej i ani jednego (za wyjątkiem m. Kalisza) teatru miejskiego; ani jedno miasto nie wzniosło z własnych funduszów gmachu dla szkół początkowych, zakładu dla starców, lub biednych dzieci; nigdzie nie masz łaźni i kąpieli miejskich. Zarządy miejskie poprzestają na asygnowaniu w niektórych wypadkach niewielkich zasiłków pieniężnych dla tych lub innych instytucyi, nie troszcząc się bynajmniej o ich los i rozwój. Właściwie nawet wspomniane zasiłki wykraczają poza granice kompetencyi magistratów i bywają udzielane na skutek uporczywych wymagań życiowych, rzec można — bezprawnie.
Wogóle, pozostając na gruncie faktów, należy stwierdzić, że w kierunku podtrzymania i rozwoju moralnego i materyalnego dobrobytu ludności miejskiej z funduszów kas miejskich, nie widać śladów jakiejkolwiek działalności. Porównywając dalej rozchody miast Królestwa Polskiego z rozchodami innych miast Cesarstwa, które od dość już dawnego czasu posiadają samorząd, a tembardziej porównywając ich rozchody z gospodarką finansową innych miast Europy — widzimy, że wspomniane braki występują tem silniej i przedstawiają się jeszcze jaśniej i wyraziściej. Stosownie do ogłaszanych przez rząd obrotów miejskich kasowych, a mianowicie stosownie do sprawozdania za r. 1897 w miastach polskich na nauczanie początkowe i dobroczynność wydaje się stosunkowo daleko mniej, niż w stołecznych i innych miastach rosyjskich.
I tak np. w Petersburgu przy dochodzie 12.803.644 rb. wydano na te cele sumę 3.380.009 rubli; w Moskwie z 14.663.363 rb. — sumę 2.780.240 rubli, a w Warszawie z 6.591.852 rb. — wszystkiego tylko 310.829 rb.; tak samo: w Rydze z 3.118.829 rb. — sumę 758.901 rb.; w Odessie z 4.387.139 rb. — sumę 1.151.822 rubli; w Saratowie z 1.500.658 rb. — sumę 189.017 rb., a w Łodzi z 846.991 rb. — wszystkiego zaledwie sumę 26.528 rubli; w Częstochowie z 82.581 rb. — sumę 8.837 rb. i w Zgierzu z 25.222 rb. — sumę 409 rb. Nawet w miastach syberyjskich, gdzie do r. 1897 samorząd nie był dość zakorzeniony, — poziom wydatków na nauczanie i wspieranie ubogich jest jednak wyższy w zestawieniu z wydatkami miast polskich. I rzeczywiście, w Irkucku stał on na wysokości 15.4%, w Tobolsku — 5.5% i w Omsku — 12.1%; a w Warszawie na wysokości 4.6%, w Łodzi — 3.1%. Dobitniej jeszcze okazuje się to przy porównaniu sum wydatkowych z liczbą ludności miejskiej. Posługując się cyframi spisu ludności z 1897 r. oraz sprawozdania o obrotach miejskich z tegoż 1897 r. otrzymujemy co następuje: w Petersburgu na cele oświaty i dobroczynności w ciągu r. 1897 wydano średnio na jednego mieszkańca 2 rb. 68 kop.; w Moskwie — 2 rb. 70 kop., a w Warszawie — 48 kop.; we wszystkich miastach Rosyi, za wyjątkiem Królestwa Polskiego i Finlandyi — 96 kop., a w miastach Królestwa Polskiego — 21 kop.; wreszcie, w miastach rosyjskich bez Petersburga i Moskwy — 63 kop., a w miastach Królestwa Polskiego bez Warszawy — 9 kop.
Okazuje się, że w całej Rosyi wydaje się z funduszów miejskich, średnio 5 razy więcej, a bez stolic w porównaniu z miastami polskiemi bez Warszawy 7 razy więcej, niż w tych ostatnich. W mieście gubernialnem Lublinie wypadało w ciągu roku około 13 kop. na głowę; w gubernialnem również mieście Piotrkowie — 16 kop.; w Częstochowie — 19 kop., w centrach fabrycznych, mianowicie w Łodzi — 8 kop.; w Zgierzu zaś tylko 2 kop. na jednego mieszkańca rocznie!
Z przytoczonych cyfr najbardziej może uderzają cyfry Łodzi i Zgierza. Bo też doprawdy 26.528 rb. rocznie na oświatę, szpitale i dobroczynność w tak bogatem mieście przemysłowem, jak Łódź, gdzie gromadzi się moc ludu roboczego, przy 315.209 mieszkańcach, jest to zaiste bardzo mało. A co już mówić o Zgierzu, gdzie na też potrzeby przy 19.124 mieszkańcach wydano w ciągu roku 409 rubli.
Tegoż 1897 r. w rdzennie rosyjskich punktach fabrycznych, mianowicie w m. Iwanowo Wozniesiensku wydatkowano na te same potrzeby 20.894 rb., czyli przy 53.949 mieszkańcach — 39 kop., a w Brjańsku — 19.383 rb., czyli przy liczbie ludności 23.520 — 84 kop. w ciągu roku na mieszkańca. Jeszcze smutniej przedstawia się zestawienie miast Królestwa Polskiego z działalnością miast cudzoziemskich, w których na oświatę ludową i ogólne potrzeby ludności robią się wielkie wydatki z funduszów społecznych. W 1898 r. w fabrycznym Manchesterze rozchód miasta na wspomniane potrzeby dosięgnął 2.415.993 rb., co w stosunku do liczby ludności stanowiło 4 rb. 66 kop. na człowieka.
Wedle podobnego obliczenia i mniej więcej w tym samym czasie wypadało:

w Paryżu 8 rb. 50 kop.
w Brukseli 6  » 30»
w Kopenhadze 7  » 92»
w Lipsku 6  » 60»

na jednego mieszkańca rocznie.

3.

Z drugiej strony, sposób prowadzenia tych spraw miejskich, które w przepisach obowiązujących zostały przewidziane i magistratom miejskim powierzone — nie przedstawia się wcale zadawalniająco i pozostawia wiele do życzenia. W miastach powiatowych i miasteczkach magistraty w zakresie spraw miejskich nie posiadają żadnej samodzielności. Zgodnie z art. 87 prawa z d. 19 (31) grudnia 1866 r. naczelnik powiatu rządzi bezpośrednio powierzonym sobie powiatem wraz ze wszystkiemi wchodzącemi w skład jego miastami, przyczem zgodnie ze 106 art. tegoż prawa, sprawy miejskie podlegają rozpatrzeniu w zarządzie powiatowym. Sprawy o rozłożeniu podatków w miastach, układanie i zatwierdzanie różnego rodzaju anszlagów, rachunki kas miejskich, nawet wynajem domów i zakup mebli dla magistratów, wszystko to podlega rozpatrzeniu zarządu powiatowego. Na mocy znowu 106 art. budżety dochodów i rozchodów mają być układane w zarządzie powiatowym; gdy jednak zarządy powiatowe mają prawo zatwierdzania budżetów, dochodzących tylko do wysokości 150 rb. rocznie, zatem w większości wypadków zachodzi potrzeba zatwierdzenia wyższego, mianowicie przez rząd gubernialny, jeśli zaś budżet przewyższa 20.000 rubli dochodu rocznego, to jak głosi ust. 5 art. 3 przepisów dopełniających z d. 29 lutego 1868 r., należy go za pośrednictwem rządu gubernialnego i głównego naczelnika kraju, podać do zatwierdzenia ministra spraw wewnętrznych.
W razie potrzeby wystawienia jakiejś budowli lub remontu, konieczne jest również pozwolenie wyższej władzy, gdyż zarząd powiatowy decydować może sam podobne roboty do wysokości rubli 30, zaś rząd gubernialny do rb. 1.000. Licytacyę na roboty i dostawy zatwierdza pierwszy do rb. 300, a drugi do rb. 10.000, przy wyższych sumach sprawa idzie pod decyzyę ministra, a niekiedy nawet senatu. Nabywanie lub zamiana parceli ziemi pod urządzanie ulic i placów miejskich, wychodzi już poza granice władzy zarządu powiatowego. W razie zachodzącej w tej mierze potrzeby, magistrat winien zwrócić się przez władzę powiatową do rządu gubernialnego, który może pozwolić na nabycie lub zamianę, jeśli rzecz nie wymaga sumy wyższej nad 1.000 rb.; gdy rozchód jest większy — należy skierować sprawę do ministerium.
Taki sam porządek jest ustanowiony dla spraw dotyczących sprzedaży placów miejskich i zakończenia sporów między miastami i osobami prywatnemi za pomocą układu pojednawczego. Do magistratu miejskiego należy opieka nad miarami, wagami i rynkami, ale ustanawianie terminu dla jarmarków i targów, lub zmiana tegoż wymaga pozwolenia rządu gubernialnego.
Jeśli chodzi o zastosowanie jakiegoś nowego urządzenia lub ulepszenia, nieprzewidzianego w przepisach obowiązujących, np. oświetlenia gazowego, wodociągów, lub kanalizacyi, trzeba przebyć całą długą drogę od magistratu aż do cesarskiego zatwierdzenia, koleją instancyj. W wypadku, kiedy potrzeba ustanowić monopol w mieście, np. na urządzenie tramwajów, lub na wyłączne prawo prowadzenia przez pewien oznaczony czas jakichkolwiek robót, za uiszczeniem odpowiedniej opłaty na rzecz miasta, należy również przejść tę drogę.
Warszawa, zdawałoby się, znajduje się w najdogodniejszych warunkach, raz dla tego, że podlega bezpośrednio ministeryum spraw wewnętrznych i głównemu naczelnikowi kraju, a po drugie dlatego, że magistrat miejski warszawski posiada prawa rządów gubernialnych, o ile się tyczy spraw miejskich. W rzeczywistości jednak położenie to wcale nie do pozazdroszczenia. Magistrat miasta Warszawy ma prawo wydawać bez pozwolenia władzy wyższej i bez licytacyi 150 rubli i w granicach tej sumy zamyka się swobodna dyspozycya ze strony warszawskiego zarządu miejskiego. Poza tem magistratowi, na równi z rządami gubernialnymi wolno prowadzić roboty i dostawy miejskie — w razie nieudania się licytacyi sposobem gospodarczym — na sumę do 1.000 rubli; zatwierdzać licytacye do 5.000 rb., z warunkiem jednak, że licytacya do 10.000 rubli będzie podana do zatwierdzenia głównego naczelnika kraju.
W tak wielkim jednak mieście, jak Warszawa, przedsięwzięcia na rb. 150, a nawet 1.000 nie mają znaczenia i dotyczą rzeczy mało ważnych. Wszelkie budowle, ulepszenia i roboty przy brukach, bulwarach, trotuarach, ogrodach, skwerach i t. p., nawet zwykłe remonty i poprawki w jakimkolwiek przedmiocie — przewyższają zwykle sumę 1.000 rubli i wymagają o wiele znaczniejszych wydatków. Wobec tego przyznane magistratowi m. Warszawy prawa nie ratują go od długiej pisaniny i skomplikowanych przedstawień we wszelkiego rodzaju błachych nawet kwestyach.
Właściwie ratuje sytuacyę budżet roczny, ponieważ roboty i ulepszenia, wniesione do zatwierdzonego przez ministeryum budżetu, ulegają wykonaniu na mocy rozporządzeń samego magistratu. Ale już poza budżetem, nawet w wypadkach bardzo pilnej potrzeby, trudno zrobić coś pożytecznego i koniecznego. Następstwa takiego stanu rzeczy ujawniają się w ten sposób, że ważniejsze sprawy miejskie ciągną się nietylko latami, ale i dziesiątkami lat bez żadnego skutku. Dość przypomnieć np. tak żywotną sprawę dla Warszawy, jak prawidłowo urządzone rzeźnie, których, pomimo ich niezbędności, doczekać się nie było sposobu. Upłynęło już przeszło 30 lat od czasu, gdy ta kwestya została poruszona, rozpoczęła się pisanina, zrobiono propozycyę, posypały się projekty, domagano się wielokrotnych wyjaśnień i zmian i ... sprawa utknęła w tych długoletnich zabiegach. Temu lat 80, jeśli nie więcej, podniesiono kwestyę otworzenia ulic wzdłuż brzegów Wisły i urządzenia bulwarów. Niemało zapisano papieru w tej sprawie, ale rezultatów niema żadnych. Podobnyż los przypadł w udziale przedawnionemu już projektowi plantacyj naokoło miasta, na miejscu otaczających je wałów. Obecnie i wały znikają, plantacyj zaś jak nie było, tak niema — mówić się nawet o nich przestało.
Wyżej wspomniana Łódź znajduje się w warunkach sanitarnych, budzących ogólne protesty. Grunt, na którym wznosi się miasto, jest przesycony odpadkami ciał organicznych w stanie gnicia i rozkładu; woda do picia wszędzie zakażona i choroby septyczne szerzą się bezustannie jedna za drugą, ustając tylko w zimie dzięki rzadkim zresztą mrozom. Z powodu ogromnej ilości brudnych wód fabrycznych w mieście i konieczności ich usuwania, fabrykanci m. Łodzi w r. 1895 przygotowali własnym kosztem projekt kanalizacyi i urządzenia basenów osadowych, zaprosiwszy do tego odpowiednich specyalistów i wydawszy na to kilkadziesiąt tysięcy rubli. Projekt złożono w magistracie m. Łodzi w maju 1896 r., przyczem przemysłowcy oznajmili gotowość ułożenia planu poborów ze wszystkich fabryk i domów na utrzymanie tych urządzeń. Przeszło 7 lat, projekt gdzieś się zatrzymał i niema już mowy o kanalizacyi. Nieczystości składają wedle ustalonego zwyczaju w otaczających miasto dołach i kotlinach, wiosną zaś rozlewają je na polach, napełniając przez to powietrze wokoło miasta ciężkimi wyziewami. Przy sposobności należy dodać, że w tak wielkiem mieście, jak Łódź, niema wcale szpitala miejskiego, są tylko prywatne fabryczne, oraz szpital powiatowy na 60 łóżek, utrzymywany kosztem powiatu, na rzecz którego to szpitala miasto dawało tytułem zasiłku dawniej 150 rb., a teraz daje 200 rb. rocznie!
Nie należy sądzić, że miastu brakuje środków na pożyteczne przedsięwzięcia — środki znalazłyby się, cała rzecz w tem, że doprowadzenie jakichkolwiek zamierzeń do skutku przechodzi siły biurokratycznego zarządu miejskiego.

4.

Z tego, co dotąd było powiedziane, widać jasno, że zasada biurokratycznych rządów nad sprawami miejskiemi za pomocą podległych urzędników odbija się w sposób ujemny na potrzebach i pożytkach ludności. Ludność miejska, nie biorąc udziału w rozstrzyganiu kwestyi pożytecznych dla dobrobytu miast, nie może współdziałać w urzeczywistnieniu pożądanych na tem polu środków i ulepszeń. Z drugiej znów strony, formalistyka i powolność kancelaryjna zabijają żywą działalność, unicestwiając energię w samym jej zarodku i odbierając ochotę do wytężania usiłowań w sprawie, z którą się jest tylko przypadkowo związanym. Można się spotkać z dobrymi zamiarami, ale one stopniowo słabną i koniec końców wszędzie prawie panuje zupełny indyferentyzm. Niedający się uniknąć, szczegółowy nadzór ze stron władzy powstrzymuje bieg spraw i wbrew woli nawet wyrządza ze swojej strony szkodę.
Braki te systematu odczuwa miejscowe społeczeństwo, odczuwa też i rządowa administracya. W odezwie z dnia 25 kwietnia 1901 r. minister spraw wewnętrznych »do czasu ogólnej rewizyi przepisów, dotyczących zarządu miastami« w Królestwie Polskiem, przysłał do opinii warszawskiego generał-gubernatora projekt tymczasowych środków »dla zażegnania istniejących niedogodności«, uważając za »nieodbicie potrzebne« natychmiastowe usunięcie »bardziej rażących braków gospodarki miejskiej w tym kraju«. W projekcie tym zaproponowano przełożenie zatwierdzania budżetów miejskich na rządy gubernialne, a o ile dotyczy Warszawy i Łodzi, na generał-gubernatora, przy nadaniu tymże rządom gubernialnym i generał-gubernatorowi prawa do pokrywania przekroczeń budżetowych z kapitałów zasobowych miejskich, nadto zamierzono rozszerzyć kompetencyę rządów gubernialnych i magistratu m. Warszawy w sprawie wykonywania robót sposobem gospodarczym, bez licytacyi, również zamierzono w niektórych kwestyach gospodarstwa miejskiego nadać generał-gubernatorowi takie prawa, jakie przysługują dzisiaj ministrowi.
Z tytułu tego projektu możnaby zrobić dwa spostrzeżenia. Przedewszystkiem należy wątpić, czy zatwierdzenie budżetów przez miejscowe organy administracyi przyniesie pożytek, a zwłaszcza, czy przyniesie korzyść pozostawienie im prawa swobodnego rozporządzania kapitałami zapasowymi miast. Doświadczenie w tej mierze zrobiono już kiedyś w Cesarstwie na zasadzie prawa o sposobie wykonywania ziemskich pieniężnych powinności. Brak kontroli ze strony władz wyższych spowodował ciągłe nadużycia, co zniewoliło z czasem rząd do uchylenia ustanowionego porządku i oddania napowrót budżetów pod zatwierdzenie organów centralnych. Powtóre, nie należy łudzić się nadzieją, że proponowane przez ministra środki co do budżetów, kapitałów i innych przedmiotów, zdołają wywrzeć poważny wpływ na bieg spraw miejskich i zapewnić należyte zaspokojenie potrzeb miejscowych. Być może, że skróci to nieco pisaninę kancelaryjną, ale tą drogą nie będzie można usunąć zasadniczych i oczywistych wad systematu.
W miarę wzrostu miast, ich potrzeby i pożytki rodzą stopniowo zwiększającą się ilość spraw, dla załatwienia których potrzeba wielkiego nakładu pracy, przy odpowiednich do celu środkach. Chociaż, pod względem ważności, sprawy te nie mogą stać na jednym poziomie ze sprawami ogólnopaństwowemi, w których rozstrzygnięciu zainteresowane są różne warstwy społeczne, różne miejscowości, lub wreszcie całe państwo — nie mniej jednak mają one wielkie znaczenie dla ludności miejskiej, ta ostatnia interesuje się niemi bez porównania więcej, aniżeli najważniejszemi kwestyami państwowemi, zrozumiałemi dla poszczególnych jednostek, ale mało dostępnemi dla mas.
Z powodu takiego charakteru, sprawy miejscowe, jak to stwierdza nauka i praktyka, wymagają specyalnego porządku zarządu przy współudziale sił miejscowych, blizkich tym sprawom i związanych z niemi własnymi interesami. Nadana tym siłom w rozmiarach właściwych samodzielność zapewnia swobodę inicyatywy w rzeczach potrzeb miejscowych, a osobiste zainteresowanie w sprawie dobrobytu i pomyślności miasta daje niemało znaczącą gwarancyę pożytecznych rezultatów.
Najuczciwsi i najporządniejsi urzędnicy nie mogą rozwinąć takiej działalności, która okazuje się niekiedy niezbędną dla przezwyciężenia napotykanych na każdym kroku przeszkód i dla urzeczywistnienia najpożyteczniejszych zamiarów. Biurokracya nie posiada odpowiedniej ruchliwości, obrotności i rzutkości, bez których najlepsze zamierzenia nie odnoszą należytych skutków. I to właśnie stanowi zasadniczy brak zarządu miastami w guberniach Królestwa Polskiego.
W związku z tem stoi brak niezbędnej w działaniu samodzielności. Dyscyplina administracyjna, jeżeli nie pozbawia niższego podległego organu, jakim są zawsze magistraty, możności skierowywania do władz wyższych swych własnych projektów i wniosków, to w każdym razie, nadzwyczajnie krępuje i utrudnia taką działalność. W najważniejszych kwestyach trzeba zachowywać się bezczynnie i oczekiwać na wskazówki zwierzchności.
Dalszą wadliwość zarządu w miastach polskich stanowi brak koniecznych sił, dla należytej troski o potrzebach i pożytkach miasta. W obecnym czasie, w kraju na czele zarządu każdego miejskiego stoi prezydent, lub burmistrz w charakterze naczelnika miejskiej kancelaryi. Tych prezydentów i burmistrzów stosownie do ilości miast jest 114, gdy tymczasem na podstawie ordynacyi miejskiej rosyjskiej z r. 1892 mielibyśmy 114 zarządów miejskich, złożonych każdy z głowy i dwóch do czterech wybranych członków; licząc średnio po trzy osoby, liczylibyśmy około 350 przewodników, dźwigających obowiązek poświęcenia swej pracy na korzyść miasta. Niezależnie od tego, w składzie rad miejskich (dum) znajdowałoby się 20 — 80 radnych, wybranych przez ludność miejską. Licząc po 40 przecięciowo, liczba ich dochodziłaby do 4.500 osób, któreby były zajęte rozpatrywaniem ważniejszych spraw miejskich. Łatwo pojąć, że takiemi siłami rozporządzać można tylko przy systemie wybieralności i na zasadzie pracy honorowej bez wynagrodzenia.
Niepodobna również pominąć i tego, że wskutek niedopuszczenia społeczeństwa do udziału w sprawach miejskich, niema żadnej społecznej kontroli w tych kwestyach. Nie są publikowane żadne budżety, ani sprawozdania. Jedynie Warszawa drukuje swój budżet, z powodu jego obszerności i to tylko dla użytku władzy. Pomyłki w tym stanie rzeczy nie łatwo dają się ujawnić, o nadużyciach chodzą głuche wieści, a przecież słabe strony i anomalie powszechnie są odczuwane, z oczywistą ujmą dla autorytetu rządowej administracyi.
W takich warunkach, jeśli robi się coś gwoli ogólnego pożytku — a zdarza się to czasami — to robi się w drodze obejścia przepisów istniejących, lub zasady niedopuszczania sił społecznych do uczestnictwa w sprawie. Najpożyteczniejsze dla dobrobytu mieszkańców wydatki, czynione są w ten sposób, jakby na przekór prawu. Zapomogi na szpitale i zakłady dobroczynne zaczęto wciągać do budżetów nie na mocy praw obowiązujących, lecz z rozporządzenia miejscowych władz gubernialnych, lub warszawskiego generał-gubernatora; ministerium zatwierdza i tym sposobem sprawa postępuje naprzód, chociaż o opiece nad biednymi niema wzmianki w przepisach obowiązujących. Tąż drogą Warszawa utrzymuje ze środków miejskich tak zwany szpital zapasowy i zakład, gdzie leczą osoby, ukąszone przez wściekłe zwierzęta. W tej drodze również w roku zeszłym, na mocy rozporządzenia naczelnika kraju, miasto Warszawa otworzyło w najętym wprawdzie lokalu maleńkie muzeum starych obrazów, pozostałych po dawno zamkniętej szkole sztuk pięknych, za pomocą wniesionego do budżetu miejskiego rozchodu za komorne i utrzymanie muzeum.
Kiedy przyszło do urządzenia w Warszawie wodociągów i kanalizacyi, b. prezydent miasta Starynkiewicz, zwrócił się przedewszystkiem do ludności i po uzyskaniu stosownego cesarskiego pozwolenia, zebrał komitet kanalizacyjny, zapraszając do niego przeważnie siły od społeczeństwa. Następstwem kanalizacyi była nieunikniona w tym wypadku przeróbka trotuarów i bruków w całem mieście, co dodało mu wiele czystości i porządku.
Tym też sposobem, na zasadzie cesarskiego rozporządzenia, powstał w Warszawie komitet plantacyjny, złożony z sił społecznych, dla nadzorowania ogrodników miejskich i plantacyj, jak również dla ozdabiania drzewami szerszych ulic, który to komitet niemało przyczynił się do upiększenia miasta i wytworzenia w niem lepszych warunków hygienicznych. Dzięki tego rodzaju usiłowaniom, przedsięwziętym poza przepisami obowiązującymi, Warszawa zawdzięcza pozór współczesnego miasta, jaki otrzymała w ciągu dwu ostatnich dziesiątków lat, w innych jednak miastach kraju strona zewnętrzna przedstawia obraz wcale nieponętny. Jeśli już mowa o postępach Warszawy, niepodobna nie wspomnieć jednocześnie o zasługach wyjątkowej osobistości, mianowicie — byłego prezydenta Warszawy, Starynkiewicza, którego działalność okazała się jak najbardziej owocną w dobre dla miasta skutki.
Porządki miejskie, poczynając od wodociągów i kanalizacyi, a kończąc na założeniu plantacyj w całem mieście, były dziełem jego zabiegliwości i energii.
Wszystkie te wyjątkowe zabiegi, które wymagały przytem dla realizacyi wyjątkowej osobistości, wykazują najwymowniej niedostatki systemu i konieczność przejścia do innego porządku rzeczy. Gospodarka prawidłowa nie może polegać na wyjątkowych środkach, które nie dla wszystkich miast są dostępne i nie zawsze są możliwe do wykonania.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adolf Suligowski.