Przychodzę do Was

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Kubisz
Tytuł Przychodzę do Was
Podtytuł Wiersz wstępny w «Przyjacielu Ludu»
Pochodzenie Z niwy śląskiej
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze
Data wyd. 1902
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


PRZYCHODZĘ DO WAS.
(Wiersz wstępny w «Przyjacielu Ludu»[1]).

Przychodzę do was w skromnej, prostej szacie,
Lecz z sercem pełnem gorącej miłości;
Czyż mię serdecznie wszyscy powitacie,
Czyliż mię każdy z was przyjmie, ugości?

Może niejeden, kiedy mię zobaczy,
Drzwi swego domu przedemną zatrzaśnie,
Bowiem mię sobie wystawiał inaczej,
Gdyż o czemś wielkiem, pięknem marzył właśnie!

Inny znów powie — to są rzeczy nudne,
Tak, że niewarte są nawet czytania;
A drugi znowu — dziś są czasy trudne,
I brak możności — prenumerowania!

A inny jeszcze — kiedyś «przyjacielem»,
Więc nam odpowiedz otwarcie i szczerze,
Jakie twe hasło, co programu celem —
Ja w coś bez tego — to całkiem nie wierzę!


Na to odpowiem otwarcie: mem hasłem
Umieć Chrystusa ukrzyżowanego,[2]
A mym programem: w zastygłem, w zagasłem
Sercu rozbudzić silną wiarę w Niego.

Lecz nie na ludzkiej mądrości gruntować
Ma się ta wiara, lecz tylko jedynie
Na mocy Bożej, bo kto tak budować
Będzie, wieczyste otrzyma zbawienie!

W takiej to wierze i nasi przodkowie
Śród prześladowań przy czystej wytrwali
Ewangelii — podczas gdy Panowie
I miasta od niej zwolna odpadali.

I jak gdy ludzie w wojny krwawych czasach
Z doliny do gór z trwogą uciekają,
Gdzie kopią doły w niedostępnych lasach,
W które najdroższe swe skarby chowają,

Tak też i oni uchodząc przed srogiem
Prześladowaniem, rzuciwszy w dolinach
Wszystko, co mieli — a tylko przed wrogiem
Najdroższy skarb swój skryli w gór jaskiniach!

Skarb chrześcijanom najdroższy na ziemi,
Skarb, co nie ginie ani nie przemija,

Przez który będą wiecznie szczęśliwymi,
Skarbem tym świętym — to Ewangelia!

My tego skarbu są dziś dziedzicami;
A kto chce wiedzieć, kędy skarb ten leży,
Niech idzie naszych praojców śladami,
A znajdzie, jeźli w Chrystusa uwierzy!

A kiedy znajdziesz, nie kryj się na góry,
Świat ci nie będzie więcej poniewiercą...
Już cię nie wezmą dzisiaj na tortury:
Dzisiaj za wiarę już cię nie uśmiercą.

Jawnie na sercu złóż — skarb ten i cały
Żywot niech świadczy, żeś z niego skorzystał;
Pokaż to jawnie w wierze silnej, trwałej,
Żeś Chrystusowy, żeś do Niego przystał.

A gdyby przyszły na cię słabe chwile,
Żebyś upadał, uległszy pokusie
Grzechu, wnet przyjdę wzmocnić cię na sile,
Przyjdę, pomogę, pocieszę w Chrystusie.

Kiedyś w nieszczęściu — gdy na życiu twojem
Krzyż wielki cięży — o! zaraz pośpieszę
Ku tobie bracie z Chrystusa pokojem
I ciebie jego pokojem pocieszę!

Lub, gdy ktokolwiek zapalony złością,
Przeciwko bratu swojemu wystąpi,

Wtenczas przybędę z Chrystusa miłością,
A złość i niechęć i kłótnia ustąpi!

I tego skarbu chcę wam być strażnikiem,
To bowiem wiedzcie, że tylko jedynie
Tak długo każdy z was ewangelikiem,
Jak długo skarb ten dla was nie zaginie!

A oprócz tego stać będę na straży,
By nikt nie zmarnił swojej ojcowizny,
Niech syn po ojcu dzielnie gospodarzy,
Żeby mu obcy nie wydarł puścizny!

Wypielęgnować chcę śród waszej młodzi
Piękna uczucie, obyczaje czyste,
Z tego się miłość zawczasu urodzi
K’temu, co nasze, k’temu, co ojczyste!

I chować będziem stare obyczaje...
Bajać powieści, śpiewać pieśni stare,
Duchem w przeszłości uniesiem się kraje:
Stąd dla przyszłego życia zyskać miarę.

Pobożne z duszy zaśpiewamy pieśni,
Z Lutrem, Dambrowskim uczynim przymierze,
Stara biblia na półce nie spleśni,
I wzmocni serca w Chrystusowej wierze.

A tak z tej zbożnej, serdecznej młodzieży
Wzrośnie lud dzielny, wyrośnie lud Boży —

Swym duchem ducha swych ojców odświeży
Swym duchem Boże Królestwo pomnoży!

Trudna to praca, ale praca święta, —
A do tej pracy, siły me za małe;
Lecz w imię Boże przez wszystkich poczęta
Niech się prowadzi Onemu na chwałę!

Przychodzę do was w skromnej, prostej szacie,
Lecz z sercem pełnem gorącej miłości;
Czy «Przyjaciela ludu» powitacie,
I czy go każdy przyjmie i ugości?!








  1. «Przyjaciel ludu», pismo wydawane w Nawsiu przez ks. Franciszka Michejdę.
  2. Korynt. 2—5.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kubisz.