Przy założeniu kamienia węgielnego podczas budowy nowego gmachu dla zakładu sierot dziewcząt warszawskiego towarzystwa dobroczynności
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Przy założeniu kamienia węgielnego podczas budowy nowego gmachu dla zakładu sierot dziewcząt warszawskiego towarzystwa dobroczynności |
Pochodzenie | Z ciężkich lat (Mowy) |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1905 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Jak w życiu ludzi, tak i w życiu instytucyi publicznych, zdarzają się chwile radości i smutku, zadowolenia i przygnębienia, rozwoju i zastoju. Wśród tych zmiennych zjawisk, wypełniających byt codzienny, na tle nieustannych mozołów i trudów — zabłysnęła nam dziś chwila jaśniejsza i przyjemniejsza. Gorące życzenia szlachetnych pracowników i pracowniczek warszawskiego towarzystwa dobroczynności, życzenia lepszego pomieszczenia dla sierot dziewcząt, a co zatem idzie skuteczniejszej opieki, zaczynają przyoblekać się w ciało.
Wznoszą się już przed nami wielkie mury, robota wre na całej linii i zapowiada blizkie powstanie nowego siedliska dobroczynnego, którego potrzeba tak dawno była odczuwaną.
Poza tymi murami przezierają przeciwności, z jakiemi każde dzieło przed jego urzeczywistnieniem walczyć musi, a ponad niemi unoszą się uczucia radości wszystkich ludzi dobrej woli, którym sieroca dola leży na sercu.
Naokoło nas, wśród biedniejszych warstw społecznych, gdzie choroby trudniej pokonać, a śmierć obfite zbiera żniwo, przybywają coraz to nowe sieroty, bez opieki i pomocy, bez poparcia i ochrony.
I stają na tym szerokim świecie słabe, bezdomne i bezbronne istotki, wystawione na wszelkie wichury i zawieruchy, stają, jak ptaki opuszczone przez rodzicieli, a jeszcze do trudów i walk życiowych niezdolne.
Słyszymy o okropnych upadkach i zdziczeniach, o zbrodniach i występkach, ale jakże często źródło złego wynikło ze smutnej sierocej doli? Wspaniałe pomniki, wspaniałe gmachy, budzą podziw i zachwyt, lecz obok nich niemniej ważne miejsce zajmują przybytki dla ratowania ludzkich jestestw, dla krzewienia w młodzieńczych duszach cnót i przymiotów, dla hartowania ich serc i charakterów, dla tworzenia z nich dobrych i uczciwych ludzi. Z tych siedzib dobroczynnych przybywa w społeczeństwie ładu i porządku, a zmniejsza się liczba wad, ułomności i niedomagań.
Opieka nad biednemi dziećmi i sierotami należy do zadań warszawskiego towarzystwa dobroczynności, które wytęża siły, aby zadaniu należycie sprostać!
I nie stoimy na miejscu. Pragniemy opiekę naszą uczynić coraz lepszą i do potrzeb życia więcej zastosowaną. Oto ten gmach służyć może za wymowny tego dowód. A jeżeli dodam, że współcześnie w zakładzie dla sierot chłopców przy ulicy Freta dokonywają się ważne zmiany i ulepszenia, to godzi się przypuścić, że towarzystwo dobroczynności po wiekowem istnieniu wejdzie w nadchodzący wiek nowy, oparte na dowodach zdrowego, pożytecznego i czerstwego działania i życia.
Z głęboką wiarą w pomoc Bożą i poparcie społeczeństwa rozpoczęliśmy tę budowę. Z tymi murami wiążą się nadzieje licznych sierot, od tych murów biją i bić będą modły ich ku niebu. Nie wątpimy, że modły maluczkich będą wysłuchane i znajdą serdeczny odgłos we wszystkich poczciwych sercach.