Przemiany (Owidiusz)/LVII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Owidiusz
Tytuł Przemiany
Pochodzenie Przemiany
Życie i poezja Owidjusza
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1933
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Bruno Kiciński
Tytuł orygin. Metamorphoseon, Libri Quindecim
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
LVII. Eskulap w Rzymie.

Muzy, wieszczów boginie, przed których oczyma
I najdalsza się przeszłość w tajni nie utrzyma,
Wy objawcie mi teraz, z jakiego powodu
Wszedł Eskulap w rząd bożków Romulusa grodu.
Sroga niegdyś zaraza w Rzymie panowała,
Wysysając wybladłym mieszkańcom krew z ciała.

Pogrzebami znękany gdy lud cały widzi,
Że zaraza z lekarzy i doświadczeń szydzi,
Idą nakoniec błagać pomocy od nieba,
Aż do śródziemnych Delfów, do wyroczni Feba,
I proszą, aby radę pomocną objawił
I tak potężne miasto od zagłady zbawił.
Zadrżał zdrój, laur i strzały błaganego boga
I taki głos proroczy z świętego trójnoga
Wzruszył wylękłe serca: »Nie w naszej krainie,
Bliżej ci było rady szukać, Rzymianinie!
Nie Apollo cię wesprze, lecz syn Apollina[1].
Pod szczęśliwą więc wróżbą śpiesz do mego syna«.
Roztropny senat, o tej wróżbie pouczony,
Wyśledza, gdzie syn Feba odbiera pokłony,
I nad brzeg epidaurski szykuje wyprawę.
Tam ledwie wiatry krzywą przypędziły nawę,
Wchodzi do rady starszych poselstwo i prosi
O wydanie mu boga, co jak wyrok głosi,
Rzym uwolni od klęski i rany zagładzi.
Różnią się w zdaniu Grecy: ci dać pomoc radzi,
Inni, których wstrzymuje i wiara i trwoga,
Chcą na zawsze zachować swój skarb, swego boga.
Jeszcze radzą, gdy światło przed zmierzchem ucieka,
A noc ciemna krąg ziemski pomroką powleka.
Wtem bóg pomocny staje przy posła łożnicy
W postaci, w jakiej zwykle widać go w świątnicy;
W jednej ręce kij trzyma, a zaś brodę długą,
Aż na pierś spadającą, głaszcze ręką drugą
I tak swoją mu łaskę życzliwie wyraża:

»Nie bój się: ja przybędę, zstąpiwszy z ołtarza.
Widzisz węża, co wkoło tej laski się kręci?
Byś go poznał, twarz jego zachowaj w pamięci:
W niego się przeistoczę i tobie objawię,
Ale w większej i bogom właściwszej postawie«.
Bóg z głosem, z bogiem znikło lube snu marzenie
A ze snem nocy razem ustąpiły cienie.
Zaledwie przed jutrzenką pierzchnie gwiazd gromada,
Gdy nie pewna, co robić, śpieszy starszych rada
Do żądanego boga, prosząc, by przed ludem
Własną okazać wolę jawnym raczył cudem.
Gdy przestali, bóg w wężu z złocistym grzebykiem
Już zdaleka swe przyjście zapowiada sykiem.
A w tem ołtarz i posąg, tron marmurem kryty,
I podwoje się wstrzęsły i złocone szczyty;
Wąż pierś podniósł do góry w pośrodku świątyni
I skrzącem okiem tocząc, jakby przegląd czyni.
Lud zbladł, a białą taśmą mając włos opięty,
Tak rzekł, poznawszy boga, kapłan jego święty:
»Oto bóg! Wzywam wszystkich, abyście milczeli,
A ty, dostojny, wspieraj swą łaską czcicieli!«
Tak mówił; cała rzesza, obecnie zebrana,
Czci bóstwo, powtarzając wyrazy kapłana.
I sercem i słowami Eneja potomki
Łączą modlitwy swoje z wężowymi ziomki.
Na znak ich wysłuchania bóg błysnął grzebykiem
I trzykrotny na zgodę syk wydał językiem.
Poczem zsuwa się z stopni; na znak pożegnania
Przed swym dawnym ołtarzem głowę na dół skłania
I z przybytkiem wieczyste już biorąc rozbraty,
Przez rozsiane po ziemi przewija się kwiaty.

Czołgając się przez miasto, wprost do portu zdąża,
Co go wygięta grobla półkolem okrąża.
Tam stanął i z swym ludem i całym orszakiem
Zdał się rozstawać mile i z radości znakiem.
Schodzi w nawę auzońską: zaledwie w niej stawa,
Poczuła ciężar boga zagłębiona nawa.
Wtem na brzegu zabiwszy byka, Eneadzi
Kręte liny czemprędzej rozwięzują radzi.
Lekki wiatr żagle wzdyma. Bóg stoi wysoko
I z nawy na wód błękit pilne zwraca oko.
Śpieszy z błogim Zefirem przez Iońskie morza
I ledwie po raz szósty zabłysnęła zorza,
Widzi już Italię, Lacyńską świątynię
I około nadbrzeży Scylacejskich płynie.
Lekkiemi wiosły morze zamiatając śliskie,
Mija nawa Japygów i skały Amfryskie;
Z prawej Kocyntu mija połupane góry,
Potem Romet, Narycję, Kaulonu mury;
Płynie w sykulskiej cieśni mimo szczyt Peloru,
Obok kruszców temeskich[2] i Eola dworu;
W tyle zostają sławne z róż pestańskie sady[3],
Leukosja, Kaprea, przylądek Pallady
I na wzgórzach Surrentu słodkie winogrona,
Stabia i przez Herkula warownia wzniesiona[4],

Partenope, co życiu rozkoszy przyczynia,
I kumejską sybillą słynąca świątynia,
Cieplice[5], Lintern, płodny w mastyksowe drzewa,
I ziemia, którą Wolturn piaszczysty oblewa;
Sinuessa, co białe gołębie rodziła,
I Minturna niezdrowa i mamki mogiła[6],
Gród Antyfata, Tracha, przykrych bagien bliska,
Ziemia Cyrcy, już widać ancyjskie skaliska[7].
Tam, rozpuściwszy żagle, gdy nawa przybija,
Bliską strwożona burzą, bóg kręgi rozwija
I w ogromnych pierścieniach tocząc łuskę lśniącą,
Dąży w ojca świątynię, nad morzem stojącą.
Lecz skoro się po burzy niebo wypogodzi,
Bóg epidaurski z ojca świątyni wychodzi,
A używszy gościnnej w jego domu łaski,
Orze chrzęszczącą łuską ponadbrzeżne piaski,
Na ster śpieszy i póty wspiera na nim głowę,
Aż ujrzał Kastr, Lawinjum i ujścia Tybrowe.
Przeciw niemu lud cały, ojce, matki biegą
I dziewice, co Westy świętych ogniów strzegą,
Głośno boga witając. W całym rzeki biegu
Dymią rzędem ołtarze na oboim brzegu;
Na nich trzeszczy kadzidło i palą się dary
I pod nożem zbroczone padają ofiary.
Pośród dymu kadzideł i modłów narodu
Gdy do stolicy świata, do rzymskiego grodu
Dostał się Wąż dostojny, świetną szyją błyska

I upatruje siebie godnego siedliska.
Wtem się Tyber w podwójne rozszczepił koryto
I utworzył w pośrodku wyspę, nurtem mytą:
Przyjęła jego imię; tam latyńską nawę
Opuściwszy, syn Feba bierze ją w dzierżawę.
Tam przemienia się w bożka i cały promienny,
Klęskom położy koniec dla grodu zbawienny.





  1. Eskulap, czczony w Epidaurze.
  2. Temesa w południowej Italji, w kraju Bruttyów miała w odległej starożytności kopalnie kruszców, później zaniechane.
  3. »Pestańskie sady«. — W Paestum, w południowej Italji kwitnęła hodowla róż, które dostawiano na targi do Rzymu.
  4. Herculaneum, miasto zasypane przez Wezuwjusz w r. 70 po Chr.
  5. »Cieplice« — ciepłe źródła.
  6. »Mamki mogiła« — Caieta; por. str. 208, uw. 4.
  7. »Ancyjskie skaliska« — Ancjum, miasto portowe w Lacjum.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Owidiusz i tłumacza: Bruno Kiciński.