Przecież mnie czułość nigdy nie opuści...

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Grochowiak
Tytuł Przecież mnie czułość nigdy nie opuści...
Pochodzenie Wiersze wybrane
Wydawca Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”
Data wyd. 1978
Druk Zakłady Graficzne „Dom Słowa Polskiego”
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
★ ★ ★


Przecież mnie czułość nigdy nie opuści;
Nawet gdy zwątpię w śnieżność mego pióra;
Gdy pewnej nocy — pełnej świec i luster —
Ujrzę na dłoni tylko ślad po ptaku,
Wątłą relikwię zmarłego zwierzęcia,
Które zagniotła glina i powieki.

Będziesz mi wierna, dostojna czułości,
Po czas jałowy — i po dalsze czasy;
Aż tam, gdzie widzę szczupłą głowę starca
O moich nozdrzach i z moim uśmiechem,
Złożoną miałko w pielęgniarskie dłonie
Lub już owianą płomieniem gromnicy.

Ale mnie czułość dalej nie opuści;
Przecież zetleje już kamień nagrobny;
Z tych świec, co moje, wiatr rozkruszy knoty,
Z tych łez, co dla mnie, piasek się zawiąże,
A wciąż — przez niebo — będzie szedł znużony
Zamiatacz modlitw z posiwiałą miotłą.





Tekst udostępniony jest na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska.