Przędza snu

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Bronisława Ostrowska
Tytuł Przędza snu
Pochodzenie Narodziny bajki – obrazki sceniczne
Wydawca Wydawnictwo M. Arcta
Data wyd. 1923
Druk Drukarnia M. Arcta
Miejsce wyd. Warszawa
Ilustrator de Witt
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



III.
PRZĘDZA SNU.


Przy ogromnem wrzecionie, od którego spływa naokoło różnobarwnemi smugami lśniąca przędza snu — siedzi wróżka. Głąb otwarta na czarodziejski gaj, gdzie wije się żywe źródło, złote w zachodzącem słońcu.

Wróżka.  Przędę sny, przędę sny,
Nić ze słońca, nić ze mgły,
Przędę lny, lny pajęcze,
Barwne siecie, barwne tęcze,
Wij się, lnie, cienko wij!
Śnij się, śnie, ciche śnij!

Trzeba wiele uprząść lnów,
Trzeba wiele wysnuć snów,
Trzeba tyle, by mą nić
Wszystkie dzieci mogły śnić.
By nie zbrakło dla żadnego
Snu dobrego, snu ładnego,
By zaleciał wszędzie, — hen,
Ten, co dłoń ma przędzie, — sen.

Pracowałam długo już:
Do wieczornych złotych zórz…
Może dość już będzie przędzy,
Trza się chatą zająć prędzej.
Kołowrotku dobry mój,
Przestań wić się! dość już! stój!


Skrzaty moje: cyt! cyt! cyt!
Słońce spadło za gór szczyt…
Skrzaty moje, wierne skrzaty,
Czas do pracy! czas do chaty!
Wypełzajcie z mysich dziur!
Cyt! cyt! cyt! Szur! szur! szur!

Ze wszystkich stron wybiegają cichutko w tanecznym korowodzie szare skrzaciki — krasnoludki.

Skrzaty.  Z szarych sit sypmy cień!
Cyt! cyt! cyt! Dzeń! dzeń! dzeń!

Wróżka.  Dosyć tanów, skrzaciki!
Dużo czeka was pracy!
Lecz wyście nie próżniacy!
Dzielne z was robotniki.
Dalej, śpiesznie a żywo
Mierzyć moje przędziwo!
Zwijajcie przędzę z motka!
Każdy od kołowrotka!
Każdy za swoją tęczą!
Słyszcie, jak nitki brzęczą!
Żywo! Żywo, skrzaciki,
Do taktu tej muzyki.

Skrzaty, tańcząc, zwijają przędzę w wielkie, lśniące, tęczowe kłębki snów.

Wróżka.  Dobrze! dobrze! wciąż prędzej!
Więc uprzędłam dość przędzy?
Każdy ma już swój motek?
Odsuńcież kołowrotek!
Teraz niech każdy leci
Zamieść sny te do dzieci
I schować pod poduszką
W każde dziecinne łóżko.

Tylko niech potem szybko
Umyka stamtąd szybką.
I niech do mnie prędziuchno
Wiatry znów was przydmuchną!

Skrzaty rozlatuje się ze sewemi kłębkami tanecznym korowodem, na cztery strony świata.

Skrzaty.  Dalej w lot! w nocny cień!
Cyt! cyt! cyt! Dzeń! dzeń! dzeń!

Znikły. Ostatniego zapóźnionego skrzata zatrzymuje wróżka.

Wróżka.  Czekaj, skrzatku! ty najmniejszy
Rozkaz weź dziś najtrudniejszy:
Leć za braćmi! leć we świat
I patrz w okna wszystkich chat.
A gdy znajdziesz, gdzie jest ten,
Co najpiękniej śni nasz sen,
To cichutko i zostrożna,
Bo obudzić go nie można,
Jego wraz i to co śnił
Zabrać z sobą masz co sił!
A my tutaj w zdroju życia
Złowim jego snów odbicia
Spowiniemy w cud i jaśń
I zrodzimy — nową baśń.

Skrzat.  Dobry czar! radem zeń
Cyt! cyt! cyt! Dzeń! dzeń! dzeń!

Odlata za innymi.

Wróżka.  Dobre służki! Nikną w wietrze
Coraz dalsze! coraz bledsze…
Dobre służki! het już, het…
Wrócą wnet! wrócą wnet!

Trza się zająć państwem mojem,
Żywym gajem, żywym zdrojem…
Państwo moje rośnie mi,
Gdy się dzieciom sen mój śni.

Skrzaty w tanecznym korowodzie wbiegają z powrotem z wszystkich stron.

Skrzaty.  Lśni się len! Śni się sen!
Cyt! cyt! cyt! Dzen! Dzen! Dzen!

Wróżka.  Już wracacie, moje posły?
Wszystkie snyście w świat rozniosły?
Lecz niedosyć jeszcze trudów
W tę noc bajki, w tę noc cudów —
Zanim tańczyć wam pozwolę
Spełńcie jeszcze raz mą wolę:
Skrzaty moje! wierne skrzaty!
Usiadajcie w wiatr skrzydlaty
I wszyściutkie baśnie proście,
Aby do nas przyszły w goście.
Czy zmyślone, czy spisane,
Powiadane, drukowane,
Wszystkie, co się już wyśniły,
Niech zjeżdżają tu co siły
I niech z nami idą w tan,
W barwny wian — tęczą tkan.
Będziem świecić czar jedyny —
Nowej baśni narodziny.

Skrzaty.  Dalej w lot! w nocny cień!
Cyt! cyt! cyt! Dzeń! dzeń! dzeń!

Rozlatują się znów. Wbiega mały skrzat.

Skrzat.  Wróżko. Już na tęczy moście
Idą do cię moi goście:

Idzie małych dzieci dwoje,
Co najpiękniej śnią sny twoje.
Bawiły się cały dzień,
Żeniąc lalkę i pajaca
I tu teraz w państwo śnień
Ich zabawa z nimi wraca.
Niosą cacek dwie naręcze
Aż się zgięły mostu tęcze.

Wróżka.  Niechże będą pozdrowione!
Ich zabawę w baśń owionę!

Wchodzi dwoje dzieci — Staś i Hala, — oboje na drewnianym koniku-kijku. Są w głębi.

Staś.  Widzisz, Halu! na mym koniu
Po obłoków srebrnem błoniu,
Poprzez tęczy złoty most
Zajechaliśmy tu wprost.
Tak. Na pewno… Widzisz, — tu
Musi mieszkać wróżka snu.
Co zna wszystkich baśni dziwy,
I gaj żywy, i zdrój żywy…
Trzeba prosto do niej iść.
Czego trzęsiesz się, jak liść?

Hala.  Ojej Stasiu, złotko moje,
Kiedy ja się strasznie boję!

Staś.  Nic się nie bój, bo odwaga
Zawsze w życiu dopomaga.

Bierze Halę za rękę, i oboje stają przed wróżką.

Staś.  Pani wróżko! wróżko snu!
My do ciebie przyszli tu
Po pociechę i ratunek

Na ogromny nasz frasunek.
Nabroiliśmy moc zła,
Niech twój czar nam pomoc da!

Hala, pokazuje niesiony stos zabawek.

Hala.  Patrz! to my ich połamali,
A oni się tak kochali!
Pajac z lalką, tak! no, tak!
A tu lalce palców brak,
I nie może wziąć pierścionka,
I nie może być małżonka
A pajac się, patrz, jak krzywi —
I tacy są nieszczęśliwi!
Ty już pomóż, ty już zrób,
Żeby oni wzięli ślub!

Staś.  Czy masz źródło, które leczy
Takie biedne, chore rzeczy?
Bo to widzisz nasza wina!
Umieliśmy tylko szkodzić.
A dziś chcemy to nagrodzić —
Pomóż!

Wróżka.  Niech się baśń zaczyna!

Do dzieci:

Patrzcie! Tam jest żywy zdrój!
Rzućcie cacka — cud się zrodzi —
Zmartwychwstaną państwo młodzi
Zakróluje urok mój!

Skrzaty.  Wstanie sen — z wodnych den!
Cyt! cyt! cyt! Dzen! dzen! dzen!

Staś.  Dzięki! dzięki, pani wróżko!

Hala.  Ach, jak bije mi serduszko!

Idą oboje w głąb ku źródłu życia.

Hala.  Lalka… pajac… trąbka… Miś…
Co się z nimi stanie dziś?
Masz tu książkę, i żołnierzy —
Niechaj wszystko się odświeży!

Staś.  Chodź tu, Halu, bliżej zstąp.
Co to będzie — patrzmy w głąb!

W milczeniu rzucają cacka zepsute w zdrój żywy. W tej chwili zaczynają grać gęśle samograje w żywym gaju. Noc rozświetla się błękitną zorzą. Dzieci stoją w niemym zachwycie. Z głębi źródła wynurza się weselny orszak. Lalka i pajac, jako królewna i królewicz z bajki. Trąbka jest heroldem, małpa arlekinem, Miś starym ochmistrzem dworu. Cynowy generał jest słonecznym rycerzem z baśni, koń pegazem. Książka wszechwiedzącym magiem.

Dzieci.  O mój Boże! O mój Boże
Czy to oni? Czy być może?

Wróżka.  Oni. Tak. A raczej wy.
Bo to w nich są wasze sny.
Oto waszych zabaw żniwo
Przez mych źródeł wodę żywą.

Dzieci.  Jakto — więc to my? my sami?
Prawdaż to, co nam się śniło?
Czy to kiedy w książce było

Wróżka.  Było — lecz między wierszami.

Orszak odczarowanych cacek zbliża się z heroldem na czele.

Herold.  Na cztery wichry świata,
Na wschód i zachód słońc,
Ma wieść radosna lata
Od swego szczęścia drżąc.


Powiewnych lilij krewna,
Najwyższy piękna cud,
Baśniowych państw królewna
Wykwitła z żywych wód.

A przy niej oblubieniec
Królewicz, baśni pan,
Co ma koronny wieniec
Z zaklętych marzeń tkan.

Tęczowy baśni pegaz,
Drewniany niegdyś koń,
W słońcu by blaskiem nie gasł,
Przez niebios gnając błoń.

I my też, wierna świta
Odczarowanych sług,
Przez żywy zdrój obmyta
Wracamy z długich dróg.

I samiśmy znienacka
Olśnieni przez tę jaśń,

My, drobne niegdyś cacka,
Zmienione dzisiaj w baśń.

Na cztery wichry świata,
Na wschód i zachód słońc
Ma wieść radosna lata,
Od swego szczęścia drżąc.

Królewicz i królewna zbliżają się ze swą świtą ku olśnionym dzieciom i składają im pokłon głęboki.

Królewicz.  Idziemy do was dzieci, do was idziemy!
Czoła, gdzie wieniec świeci, przed wami gniemy,
Dzięki wam dziś składamy, dar waszej ręki.

Królewna.  To wasza własna bajka do was powraca.
Poznajesz lalkę twoją?

Królewicz.  Twego pajaca?


Arlekin.  Małpę?

Herold.  Trąbkę?

Mag.  A książkę?

Rycerz.  A generała?

Królewicz.  Cała się rzesza nasza odczarowała.

Ochmistrz.  A w ochmistrzu poznacież dawnego Misia?
On na ucztę weselną prosi was dzisiaj.

Dzieci.  O jasne państwo nasze! O moi mili!
Lecz myśmy was dręczyli! Myśmy niszczyli!

Mag.  Wyście nie nas niszczyli, serdeczne dziatki,
Jeno to z nas zrzucone, niewdzięczne szatki.
Wyście wciąż nas szukali w tych szat ukryciu,
Aż czar stworzyli, — bajkę najlepszą w życiu.

Wróżka.   Minęły wszystkie krzywdy, bóle i smutki,
Dziś dzień radości samej! Hej, krasnoludki,

Przynieść tu konwie srebrne i złote miody,
Uczta niechaj się święci dla pary młodej.

Skrzaty znoszą stoły zastawione do uczty.

Hala.  Dobra wróżko! dzięki, dzięki
Za te dary z twojej ręki.
Wszystko cudnie, wszystko miło,
Trudno już by lepiej było,
Tylko…

Staś.  Halu, i ja też
Pewnie tego, co ja, chcesz.
Prawda? Wśród tych barw i kit
To nam — takim — czegoś wstyd…

Hala.  Przy rycerzach, królach, wróżkach
Nie wypada tak w fartuszkach…

Staś.  Wróżko! gdybyśmy w tej fali,
Tak jak oni, się skąpali
I gdybyśmy się zmienili,
To czem, powiedz, byśmy byli?
Bo ja chciałbym…

Wróżka.  Cicho! cyt!
To już innych świateł świt.
Na to, dzieci, wam zawcześnie,
Nawet w baśni, nawet we śnie…
Tu nie starcza urok mój.
Może gdzieś jest inny zdrój,
Co przemienia tak znienacka
Dzieci ludzkie, Boże cacka…
Ale na to niema słów,
Nawet u mnie — w kraju snów…

Rycerz.  Patrzcie! Oto tam zdaleka
Koń wasz, pegaz, na was czeka.

On was kiedyś wzniesie może
W tamte światy, w tamte zorze, —
Lecz tymczasem trzeba śnić
Tylko naszą, — baśni nić.

Mag.  Patrzcie, dzieci! oto właśnie
Idą ku wam — wszystkie baśnie.

Ze wszystkich stron wbiegają teraz baśnie, — a więc: Czerwony Kapturek z Wilczurą, Maciuś z Kotem w czerwonych butach, Kopciuszek z Królewiczem. Rozpoczyna się wielki korowód taneczny wszystkich, wszystkich razem.

Kapturek.  Jam jest Kraśny Kapturek,
Jak jutrzenka wśród chmurek.
Bardzo proszę pana Wilka,
By zatańczył kroków kilka.

Paluszek.  A ja jestem Paluszek,
Co wciąż rzucał kamuszek,
Aby drogę znaleźć w borze,
Gdzie już trafić nikt nie może.
Ze mną teraz tańczy Zbój,
Co na żywot godził mój.

Kapturek.  Bo tu, w wróżki ogrodzie,
Wszyscy jesteśmy w zgodzie.

Chór.  Dalej wkoło! Dalej wkoło!
A radośnie! a wesoło!

Kopciuszek.  W zafrasowaniu wielkiem
Biedy Kopciuszek stoi
Bo z jednym pantofelkiem
Upaść w tańcu się boi.

Królewicz II.  To rozzuj drugą nóżkę,
Pewnie będzie ci milej

I z mym drogim Kopciuszkiem
Będziem i tak tańczyli.

Ochmistrz.  Ty tańcuj boso, a my
Z trzewiczka skorzystamy:
Nóżka taka niewielka,
Wypijem z pantofelka.

Chór.  Dalej wkoło! dalej wkoło!
A radośnie! a wesoło!

Maciuś.  O, popatrz okiem słodkiem,
O, zechciej tańczyć z nami, —
Ze mną i z moim Kotkiem
Z czerwonemi butami.
Dalej, mądry Kocie ty!
Raz dwa trzy! raz dwa trzy!

Chór.  Dalej wkoło! dalej wkoło!
A radośnie! a wesoło!

Dzieci.  I my też! I my też!
Wszelki stwór, wszelki zwierz!

Skrzaty.  Niech się wije złoty len!
Niechaj płynie dobry sen!

Chór.  A czy śni się, czy nie śni się,
Kochajmy się! Kochajmy się!

Wróżka.  Niech nam żyje czar, co świeci!

Chór.  Nich nam żyją miłe dzieci!
Nich nam żyje para młoda!
Nich nam żyje żywa woda!
Dalej wkoło! dalej wkoło!
A radośnie! A wesoło!


Wróżka.  A ja za zdrowie wasze,
Za czar, co tu was wiódł,
Podnoszę w górę czaszę
I piję złoty miód!

Niechaj wam zawsze, wszędzie,
Przez jawę i przez sen,
Jak złota nić się przędzie
Tęczowy wróżki len.

W nim jawa snem się stawa
W nim ginie wszelka waśń!
Nich żyje nam — zabawa
I baśń! i baśń! i baśń!

Wokół wróżki, co stoi ze złotym kielichem w ręku, grupuje się obraz ostatni.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Bronisława Ostrowska.