Patrz w okół ciebie na rzymskiej równinie Co zostało z dumy;
Środkiem pustyni mętny Tyber płynie W okół zwalisk rumy.
I tu chadzali w purpurze i w zlocie Niesprawiedliwości,
A dziś ich świątyń marmury śpią w błocie Nad prochem ich kości.
I tu mawiali: «Wytracim narody Roma sama będzie» —
Patrz po ich cyrkach jak pasą się trzody I bluszcz pełza wszędzie.
A tchnęli siłą, tą rzymską — bez granic, Co światu przykładem;
Lecz zmarli śmiercią, bo struli się na nic Własnych zbrodni jadem.
Wyczytaj z gruzów tej kampanji Rzymu Że Polska nie zginie,
Moc bez miłości podobna do dymu Nie my — ona minie.
Tak jak z katakumb, co leżą pod spodem Krzyż wzbił się zwycięsko
Zwycięskim z grobu wyjdziemy pochodem Nieśmiertelni klęską.
Niechaj mi świadczy ten forum ludowy W pusty zmienion parów,
Niech mi te świadczą pościnane głowy Korynckich filarów.
Niechaj mi świadczą te bogi, posągi Pryśnięte w kawały,
Te łuki, wieże, bramy, wodociągi Przedziczałe w skały.
Niech mi te świadczą grobowce bez końca Ze wzgórza na wzgórze,
Niech mi krąg świadczy italskiego słońca Nad niemi w lazurze!
Niech wszystko świadczy czy z dala czy z bliska W górze czy w nizinie.
Światło niebieskie, czy ludzkie zwaliska, Że Polska nie zginie. —
Że jest duch mściciel, co z Bożej zasady, Tkwi w dziejów głębinie,
Że giną fałsze, wiarołomstwa, zdrady Lecz Polska nie zginie. —
Że ciemiężyciel choć dziki i śmiały Przeznaczon ruinie,
Że giną rzymskie tryumfy i chwały Lecz Polska nie zginie. —