Pogrzeb Elizy Orzeszkowej

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Lucyna Kotarbińska
Tytuł Pogrzeb Elizy Orzeszkowej
Wydawca Tygodnik Mód i Powieści: pismo ilustrowane dla kobiet. R. 52 no 23
Data wyd. 4 czerwca 1910
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
Pogrzeb Elizy Orzeszkowej.

Trzysta kilkadziesiąt wieńców, do czterystu depesz, sto kilkanaście deputacyi i dziesiątki tysięcy tłumów towarzyszyło odprowadzeniu zwłok wielkiej pisarki-obywatelki do cmentarnej siedziby na nadniemeńskim stoku.
W kościele przemawiał ks. prefekt Miłkowski z Wilna, a płomienna, pełna uroczystego zapału, mowa jego sławiła wielkość duszy, ogrom cnót, doniosłe znaczenie żywota, który był służbą dla najszczytniejszych ideałów.
Przemawiał z ambony jej spowiednik i jej uczeń. Będąc w gimnazyum rosyjskiem w Grodnie, ks. Miłkowski słuchał wykładów literatury polskiej, udzielanych licznym młodzieńczym zastępom przez Orzeszkową.
— I oto ja, dziecko jej ducha, zostałem wezwany, aby być ojcem jej sumienia — mówił. Szczęśliwy jestem, że mi to danem było, bo, zaiste, spojrzałem w głąb duszy wielkiej, która służyła prawdzie. Obejmując umysłem wszechświat i zaświat, zwyciężyła śmierć w sobie. Połączyła życie teraźniejsze z przejściem w życie przyszłe tak pogodnie, że bez lęku czekała godziny odejścia, a mężna do ostatka — spłacała Stwórcy dar życia, darami czynów swej szlachetnej duszy. Poznała prawdę i prawda ją wyswobodziła. To też z trumny jej, z tej garstki prochu, my dziś nie wynosimy tchnienia śmierci. My wszyscy, jak tu jesteśmy, powiązani z nią nićmi złotej przędzy, które ta wielka dusza rozsnuwała — z tej trumny czerpmy życie z ideałami, jakie krzewiła Zmarła.
— Ojcze — mówiła — jam była wierną sługą Chrystusa, i pokorna, cicha bez buntu odeszła.

*

W kondukcie pogrzebowym — za małą trumną szły tysiące. Przez otwarte okna gmachu, którego bramy szczelnie były zamknięte, setki młodych główek przyglądało się konduktowi. To młodzież szkolna. Iść za trumną nie było im wolno. Gmach ten, to gimnazyum, z którego mają wyjść światli, przyszli obywatele kraju...

*
Po śpiewach i modłach duchowieństwa nad grobem przemawiali: adw. Kijeński, dr. Nusbaum, Król Kazim. dr. Kramsztyk, Paszkowski Włod., Kotarbiński Józef, Baranowski red., Koszulska, hr. Krasicki, adw. Szapiro, adw. Miłkowski. Mszę zakończyło krótkie przemówienie ks. dziekana Ellerta, blizkiego znajomego — Stołypina.

Ś. p. Eliza Orzeszkowa na łożu śmierci.

*

Komitet, złożony z przyjaciół-czcicieli, spełnił tak swe zadanie, jak tylko spełnić mogą ludzie, złączeni wspólnymi ideałami z tą, którą kochali. On wiedzieli, że tu musi być hołd, musi być niezmęczona niczem powaga, że tu musi odbyć się dostojna manifestacya społecznych uczuć, obywatelskich serc. Na czele komitetu pogrzebu Orzeszkowej stał prezydent m. Grodna — Listowski Edward, kierownikiem ceremoniału był Władysław ks. Drucki-Lubecki. Członkami: pp. Kościołkowska Wilhelmina, dr. von Tolhejm, Bielowski L., Grzeżułko J., Ancelewicz M., Giedroyć K., Zamkowski Grz., Bośnin K., Mirkowski K., Leonowicz W., Obrębski M., Wasilewski A., Stępniewski C., Napiórkowski J., Szumkowski H. I nie dla dziennikarskiej aktualności notuję ich imiona. Daję je w przeświadczeniu, żem wymieniła grupę dzielnych obywateli, świadomych swych zadań w kraju. Borykają się oni z trudnościami, ale się nie gną, — walczą, ale się nie schylają.
Wszyscy idą dzielnie, stoją prosto. A wierni swej wewnętrznej prawdzie, służyli wielkiej obywatelce kraju, aż do grobu.

*

Maleńka fortunka Orzeszkowej, przeznaczona na drobne legaty dla najbliższych domowników. A przyjaciółka całego Jej życia, p. Marya Obrębska, dziedziczy znać po Zmarłej z małą cząstką Jej mienia i cząstkę jej ducha — bo w poufnem zwierzeniu, zapewnia mnie, że dom Orzeszkowej zamienia na siedzibę dla Ochronki Jej imienia. Przyjaciółka Orzeszkowej — godnie nosi to zaszczytne miano.
Wszystkie zaś pamiątki i dary od narodu dla pisarki, które są cenne, choć nie bogate, przejdą na własność Muzeum w Wilnie.

*

Na mogile stoi czarny marmurowy krzyż. W małem drewnianym domku — cisza. Łkają tam kochające istoty, płaczą domownicy, podłoga pokoju, w którym ostatnie uszło tchnienie tej wielkiej Istności, założona kobiercem żywego kwiecia. Zgasło światło, które najszlachetniejsze promienie rzucało na mroki naszego kraju. Ale te setki, sygnalizujące swoje „jestem“ przy niemej trumnie — to otucha skupienia i... życie.
Pokój niech będzie drogim Cieniom za światem, a na świecie wieczne życie i głośne panowanie Jej wielkich szlachetnych haseł.

L. Kotarbińska.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Lucyna Kotarbińska.