Poezye wydanie zupełne, krytyczne tom VIII/Przygrywka

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Marya Konopnicka
Tytuł Poezye wydanie zupełne, krytyczne Tom 8
Pochodzenie Poezye wydanie zupełne, krytyczne tom VIII
Wydawca Nakład Gebethnera i Wolfa
Data wyd. 1915
Miejsce wyd. Warszawa, Lublin, Łódź, Kraków
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
I. PRZYGRYWKA.


............
Kto z nas, o bracia, ma dzisiaj tę wiarę,
Co z grobów prochy wywołuje stare
I kształt im daje i tchem je obdziela,
Jako w widzeniu sądnem Ezechiela?[1]

Kto z nas jest godzien tknąć całun, co leży
Na wielkiej trumnie umarłej przeszłości?
Kto z nas tak kocha i kto z nas tak wierzy,
By na głos jego ruszyły się kości?

Dzieci my słabe — rozbiegłe po ziemi
Za mamidłami, za blaski płonnemi,
A wielkie głosy, co idą z prawieka,
Są nam jak echo, gdy z wiatrem ucieka.

Niema słuchaczy i niema pieśniarzy
Ze łzami w oczach, z płomieniem na twarzy,
I ziemia dzisiaj w zachwycie nie słucha
Przelotu skrzydeł natchnienia i ducha.

Nikt już na klęczkach swej lutni nie stroi,
Nikt z nas nie chodzi w anielskich piór zbroi;
Głos, rozłamany na klątwy i jęki,
Hymnów nie wyda, lecz marne piosenki.


Wy chyba jeszcze, prastarych puszcz drzewa,
Słyszycie wielką pieśń, gdy burza śpiewa!
Wy chyba jeszcze, śnieżyste gór szczyty,
Orlemi loty bijecie w błękity!

Do was się, do was przygarnąć nam trzeba,
By wzlecieć bliżej wieczności i nieba,
Do was się pierśmi przytulić drżącemi,
Wy — harfy wieczne, wy — wieczna pieśń ziemi!
............

Nędzaż to nasza, czy wina, o Panie,
Że nasze hymny to jęk dziś i łkanie,
Że nasze pieśni to martwe wyrazy,
Że nasze serca — to próchna, lub głazy?

Nędzaż to nasza, o Panie, czy wina,
Że się pierś nasza popielić zaczyna,
Że dzieci nasze odstały myślami
Od wielkich ojców?...
...Miej litość nad nami!

Miej litość! Odważ na sądnej Twej szali
Łzy te i krew tę, któreśmy przelali...
Odważ te ciężkie ogniwa łańcucha,
Któremi skuto i ciało i ducha!

My niewolniki... O, zmiłuj się, Panie!
Sto lat czekamy na trzecie zaranie,
W którem odwalon głaz będzie grobowy...
I nie! — I zawsze też same okowy...

Sto lat czekamy, aż grom się sprzymierzy
Z przekleństwem starców, z męczeństwem młodzieży,
Aż Chrystus światu w piorunach ukaże,
Jak się z mogiły podnoszą Łazarze!...


I nic! — I zawsze skrwawiony szmat kiru
Wieje nam w oczy z chmurnego Sybiru,
Zawsze ten podmuch lodowej zawiei
Mrozi w nas życie — do rdzenia nadziei!

Więc gdyś uderzył tak, że pękły duchy,
Gdyś nas wypalił ogniami posuchy,
Gdyś nam roztrzaskał i serca i lutnie,
Za winę nie licz, że milczym tak smutnie!
............
O moja Litwo! O moja Korono!
O Rusi, która już nie jesteś świętą!
Wolność wam głosu i dech wam odjęto,
I duszę waszą zgwałcono!

O Wilno stare! Koronna Warszawo!
O ty, co w Dnieprze łzy topisz, Kijowie!
Gdzie wasze Orły? Gdzie Pogoń za sławą?
Gdzie wasza dzielność i zdrowie?

Mdleje rozdarta pierś mego narodu,
Bez hostji ducha bratniego podziału,
I serca mdleją wśród chłodu i głodu,
Bez jutra, bez ideału...

I jedna tylko tożsamość niedoli
Łączy je dzisiaj w posępnem ich biciu...
To, co nas dręczy, i to, co nas boli,
Jest spójnią w gasnącem życiu.
............
O moja Litwo! O moja Korono!
Rusi, która już nie jesteś świętą!
Uderz w swą lirę spękaną, zgwałconą,
I płacz — gdy pieśń ci odjęto!







  1. Por. proroctwa Ezechiela rozdz. 37.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Konopnicka.