Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego/Do Jędrzeja Zamojskiego

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Tomasz Kajetan Węgierski
Tytuł Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego
Wydawca Jan Nep. Bobrowicz
Data wyd. 1837
Druk Breitkopf et Haertel
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło skany na Commons
Indeks stron
DO
JĘDRZEJA ZAMOJSKIEGO.

Komu Naród układu Praw swoich powierza,
Kto szacunek publiczny zasługą wymierza,

Kto umie złożyć urząd tak jak go sprawować,
Temu może Węgierski imienin winszować.
Nie żądam byś był więcej niż jesteś szczęśliwym,
Pierwsze szczęście umieć być zdatnym i poczciwym.
Ni ci nader długiego będę życzyć wieku,
Nie raz swą sławę przeżyć zdarzało się człeku.
Jeźli prawda, że jest ktoś co rządzi Niebiosy,
Powinien pewnie umieć szanować twe losy.
Czegożby była nasza łatwowierność warta,
Gdyby skutkiem nadzieja nie została wsparta!
Ktokolwiek światem włada, Bóg, czy przyrodzenie[1],
Jedno tylko dla ciebie mam do nich życzenie;
Gdy szczęścia nasze od twych nowych Praw zawisły,
By cnotę wlać raczyły w Polaków umysły.
Nie jestem z tych co przyszłość malują szczęśliwą.
Przeszłe dzieje boleścią rażą mnie dość żywą:
Częstom widział na Sejmach zgromadzone Stany,
Interessem z słabością miotane w przemiany.
Darujcie mi kochane Sarmaty raz jeszcze,
Że nie dobrze po waszych sercach sobie wieszczę.
Znasz to już doskonale nieszczęsny Narodzie,
Żeś się nadto w nagannej zakochał swobodzie.
Chce Król twojej poprawy, chcą ludzie cnotliwi,
Ale się temu pycha z chciwością przeciwi!
Ten co bezkarnie człeka wypędzi, zabije,
Rad jest gardzić Prawami pod któremi żyje.

Lecz może głos szczęśliwszy przeważy u ludu,
Może się Polska teraz doczekała cudu,
Może roztropne Prawa przez ciebie pisane,
I przyjęte zostaną i będą słuchane.
Zagródź drogę pieniactwu, tej sto-głownej hydrze,
Niechaj mi mej własności odtąd nikt niewydrze,
I niech się nikt z tym więcej w sądzie nieodzywa,
Ta sprawa jest nieprawna, chociaż sprawiedliwa.
Zakwitną twe ustawy, ja żyjąc pod niemi,
Będę cię wielbić wszędy ustami mojemi,
I potomkom pomiędzy największemi dziwy
Skazywał cię — Oto jest Polak sprawiedliwy.
Teraz kiedy mię wszystko od wierszów odwodzi,
Możnego mi występku tykać się niegodzi;
A w pospolitych ludzi niezliczonym tłumie,
Nikogo chwalić szczery język mój nieumie.
To sobie za największą poczytuję sławę,
Kiedy mi przyznać raczą umysły łaskawe;
Że gdy gniew nieprzyjaciół, jad swój na mnie sączył,
Pochwałąm Zamojskiego pisać wiersze skończył.





  1. Niewątpi się tu o istności Boga tylko się przywodzi rozmaite systema.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Tomasz Kajetan Węgierski.