Początek biskupstwa i kapituły katedralnej w Krakowie

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Władysław Abraham
Tytuł Początek biskupstwa i kapituły katedralnej w Krakowie
Pochodzenie Rocznik Krakowski. T. 4
Wydawca Towarzystwo Miłośników Historyi i Zabytków Krakowa
Data wyd. 1900
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na commons
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


POCZĄTEK BISKUPSTWA i KAPITUŁY KATEDRALNEJ W KRAKOWIE

  napisał
  Władysław Abraham.

I.

Prastara szkoła i kilka stolic biskupich — oto wszystko co pozostało z dawnej świetności, z dawnych urządzeń państwowych doby piastowskiej, wszystko, co przetrwało nieszczęścia i klęski późniejsze. Upadły zdobycze oręża, i organizacya państwa i jego samoistność a tylko te wielkie dzieła rozumnej spokojnej cywilizacyjnej pracy pozostały dla podtrzymania ducha, dla odrodzenia i dziś są relikwią narodu.
Lat 900 mija, gdy Chrobry budując państwo, wsparł je o filary organizacyi kościelnej. W marcu około Wielkiejnocy r. 1000[1] na świetnem zebraniu w Gnieźnie w obecności legatów papieskich, cesarza Ottona III, dokonało się utworzenie osobnej metropolii polskiej i podległych jej biskupstw, a przy tej sposobności po raz pierwszy występuje biskupstwo krakowskie na widownię dziejową[2]. I mamy wszelkie powody do przypuszczenia, że biskupstwo to dopiero wówczas jako biskupstwo krakowskie powstało, że wtedy po raz pierwszy określono jego stanowisko i stosunki prawne, jego majątek i obszar. Kronikarz współczesny Thietmar merseburski, któremu tak wiele zawdzięczamy wiadomości rozjaśniających dzieje nasze z czasów Mieszka I i Bolesława Chrobrego, nie daje niczem do zrozumienia, aby w Polsce przed r. 1000 jakiekolwiek inne biskupstwo obok poznańskiego istniało[3], lub aby któryś z obu tych książąt w tym czasie utworzeniem biskupstw się zajął. Przytem i stosunki polityczne, wśród których znajdowała się podówczas ziemia krakowska, były tego rodzaju, że trudno przypuścić, aby czy to Mieszko, czy Bolesław, mógł tam już dawniej zakładać stolicę biskupią, i wniosek taki na pierwszy rzut oka nieprawdopodobnym się wydaje. A jednak dawna tradycya inaczej mówi i wszystkie katalogi biskupów krakowskich zgodnie przed wspomnianym u Thietmara pierwszym biskupem krakowskim z r. 1000 Poponem dwóch jeszcze dawniejszych wymieniają biskupów, Prohora i Procula (czy Proculfa), dając tem wyraz istniejącemu od dawna podaniu. Czy mamy więc wobec braku innych pewniejszych śladów odrzucić zupełnie te zapiski katalogowe, i owe dwa początkowe imiona biskupów, za wprost zmyślone uważać, tembardziej, że one same brzmieniem swem nawet niczem się nie przyczyniają do rozjaśnienia pytania? Wprawdzie nauka winna wnioski swe na pewnych opierać podstawach, lecz i tradycya musi być również uznaną za pewnego rodzaju źródło historyczne, zwłaszcza gdy pochodzi z czasów, w których z natury rzeczy była żywszą i dłużej trwającą, chociażby nieraz legendą zabarwioną. Może więc i w tej, która się odnosi do biskupstwa krakowskiego, tkwi jakieś ziarno prawdy lub ślad dawnych stosunkiów kościelnych tej ziemi — ślad dozwalający odtworzyć początkowe zamierzchłe dzieje biskupstwa[4].
Pewną jest rzeczą, że dzielnica krakowska pierwsza z pośród innych dzielnic Polski zetknęła się z chrześciaństwem i to na długo przedtem zanim nad Gopłem usłyszano opowieść o krzyżu Chrystusa. I już nie tradycya, ale dość pewne źródło historyczne wiąże dzieje misyj w tych stronach z apostołem Słowian Metodym. Znanym jest powszechnie ustęp z legendy św. Metodego o jego stosunku z księciem Wiślan, którego do przyjęcia wiary chrześciańskiej nakłaniał[5] i zdaje się nie podlegać wątpliwości, że wówczas kiedy widocznie kraj Wiślan do sfery wpływów państwa Wielkomorawskiego należał, nie napotykały tu misye chrześciańskie pomimo początkowego oporu ze strony księcia na poważne przeszkody. A nawet misye te musiały się ożywić, kiedy po śmierci Metodego i usunięciu obrządku słowiańskiego, postarał się książę Wielkomorawski Mojmir II u Jana IX o wznowienie archidyecezyi morawskiej. Papież Jan IX wysłał wtedy legatów swoich, którzy wyświęcili z jego polecenia arcybiskupa dla Moraw i trzech jeszcze nadto jego sufraganów[6]. Nie idziemy tak daleko, aby przypuszczać, że jeden z wyświęconych wówczas około r. 900 biskupów zajął jako dyecezyę kraj Wiślan, późniejszą krakowską dzielnicę[7], ale pewnem jest niemal, że wobec ówczesnego obszaru państwa Mojmira, do którego Czechy już nie należały[8], jeden z tych biskupów działalnością swą i naszych stron dotykał. Lecz państwo Wielkomorawskie w kilka lat po tem upadło, zajęte przez Węgrów, a jaki los spotkał przytem ziemię krakowską i niedawny posiew chrześciaństwa, nie wiemy. Bezwątpienia jednak warunki zmieniły się niekorzystnie, więc organizacya kościelna jeżeli istniała, odcięta od bliższych stosunków z Zachodem traciła swą żywotność, a chrześciaństwo, które zapewne w przeciągu lat 30 nie mogło być należycie utwierdzone, powoli grunt traciło. Może tu i owdzie pozostała jeszcze jaka kaplica lub krzyż jaki, może kiedy przedarł się w te strony gorliwy misyonarz, a kupiec, który tu dotarł przypomniał czasem dawne nauki, chociaż sam nie mógł być apostołem skutecznym. Lecz klęski Węgrów w Niemczech w latach 933 do 955, a później na wyprawie przeciw cesarstwu wschodniemu w r. 970, otwarły znowu drogę nad Wisłę wpływom Zachodu, tem bardziej, że bliskie Czechy już przyjęły prawie w zupełności wiarę chrześciańską, a kler niemiecki zajął się nawet gorliwie misyami wśród Węgrów. Nekrolog z S. Gallen wspomina współcześnie o zagadkowym biskupie Prunwarcie, który na Węgrzech wielu nawrócił[9], a biskup passawski Pilgrim oddał się temu zadaniu energicznie, śląc misyonarzy na wsze strony[10]. Tkwiła w tem jego postępowaniu i pewna ukryta myśl osobista, dążył on bowiem nie przebierając w środkach do utworzenia dla siebie osobnej metropolii, w której skład miały wejść dawna Pannonia, Węgry, Morawia i inne bliżej nie oznaczone kraje słowiańskie, zapewne te, które wciągnął w obręb swej misyjnej działalności. W sfałszowanym przez niego liście papieża Agapita II te ziemie słowiańskie wymienione są w związku z Morawią[11], być więc może, że i geograficznie jej dotykały, że może to były dawne ziemie Wiślan i Śląsk. Lecz plan Pilgrima spotkał się z opozycyą[12] w kuryi a niedługo potem, bo w r. 975 dowiadujemy się o utworzeniu biskupstwa w Pradze i o istnieniu biskupstwa morawskiego[13], a więc tuż w sąsiedztwie Krakowa. Dla ocenienia dziejów Kościoła w tej ziemi, niezbędną jest rzeczą określenie jej ówczesnych stosunków politycznych a przedewszystkiem jej samoistności lub przynależności czy to do Czech, Moraw czy Polski.
O ile chodzi o całą pierwszą połowę wieku X żadnych w tym względzie nie posiadamy danych, na podstawie których możnaby chociaż przybliżone do prawdy wysnuwać wnioski, pogląd zaś na późniejsze stosunki mąci brzmienie przywileju cesarza Henryka IV z r. 1086 polegającego na fałszerstwie biskupa praskiego Gebharda-Jaromira. Jak wiadomo Jaromirowi chodziło wówczas o zniesienie niedawno założonego biskupstwa morawskiego i włączenie go do dyecezyi praskiej, przedstawił więc cesarzowi do zatwierdzenia akt oznaczający rzekome pierwotne granice tej dyecezyi, które obejmowały nie tylko całe Morawy, ale i całą ziemię krakowską po Bug i Styr. Nie ulega wątpliwości, że takich granic biskupstwo praskie nigdy nie posiadało, i że cały akt ten, jak to nauka już dowodnie wykazała, jest tendencyjnie sfałszowanym[14], w tym względzie jednak przyjmujemy w zupełności niedawno wypowiedziane zdanie, że granice w przywileju z r. 1086 oznaczone były granicami nie biskupstwa praskiego, ale dawnej z czasów istnienia państwa Wielkomorawskiego metropolii morawskiej[15]. Akt ten więc dla ocenienia stosunków z drugiej połowy w. X przydać się nie może, chociaż posłużyćby mógł do stwierdzenia, że niegdyś ziemia krakowska w skład prowincyi metropolitalnej morawskiej wchodziła. Usunąwszy przeszkodę, jaką ten akt stanowi, weźmy na uwagę inne niewątpliwe wskazówki źródłowe.
Wedle podania geografa arabskiego Al-Bekriego, który korzystał z dzieł uczonego podróżnika hiszpańskiego żyda Ibrahima-ibn-Jakóba z X wieku, był około r. 965 Bolesław czeski władcą Fragi, Bwimy i Krâkwa a więc Pragi, Czech (Boemii) i Krakowa. Kraków należał więc w tym czasie do Czech i obok Pragi był najznakomitszym grodem w tym państwie. Ten stan rzeczy stwierdza również kronikarz czeski Kosmas, chociaż w sposób odmienny, przypisując zajęcie Krakowa dopiero Bolesławowi II (co jest widocznie mylnem), fakt więc ów uważać należy za niewątpliwy. Niewątpliwem jest również, że Kraków został odjęty Czechom przez książąt polskich w ostatnim dziesiątku lat wieku X, lecz dokładniej daty oznaczyć nie można. Wedle kroniki Thietmara jeszcze Mieszko I zdobył na Bolesławie II jakiś bliżej nie oznaczony większy kraj (regnum)[16], wedle Kosmasa znowu, który apoteozuje Bolesława II (chociaż w jego charakterystyce nie czerpie z żadnych źródeł rodzimych, lecz przepisuje szczegóły opowiedziane przez Reginona z Prüm o Ludwiku Niemieckim) miał tego dokonać Bolesław Chrobry po śmierci Bolesława II w r. 999[17]. Nie przyczynia się również do rozwiązania tych chronologicznych wątpliwości i zagadkowy akt darowizny Polski na rzecz stolicy apostolskiej, który wedle podania kardynała Deusdedita korzystającego w tej mierze z Archiwum papieskiego XI wieku, miał być przez nieznane nam bliżej osoby (Dagome iudex et Ote senatrix et filii eorum Misica et Lambertus) w ręce papieża Jana XV a więc latach 985—996 złożony. A w akcie tym granice Polski oznaczone są już do Krakowa i od Krakowa[18]. Nie wdając się jednak w bliższe roztrząsanie nasuwających się zagadek, co dla naszego celu jest zresztą dość obojętne, stwierdzamy tylko fakta, które zdają się być zupełnie pewne, że Kraków od czasów czeskiego Bolesława I aż do ostatniego dziesiątka lat wieku X najdalej do r. 999, należał do Czech a następnie przeszedł bezpośrednio pod panowanie Polski. Przez czas panowania czeskiego ziemia ta jak zostawała pod wpływem istniejących w Czechach stosunków politycznych, tak samo ulegała i wpływom stosunków kościelnych. Posiadanie zaś Krakowa przez Czechów każe się domyślać, że i Morawy w ich ręku się znajdowały, trudno bowiem przypuścić, aby państwo czeskie szerzyło swoje podboje drogą północną, ponad Morawy, skoro długą ścianą do Moraw przytykało, dzierżawy bowiem rodziny Sławnikowiczów z Libic więcej ku północy Czech się rozciągały[19], a przytem ród ten w pewnym stosunku zawisłości do rodu Przemyślidów pozostawał[20]. Nie posiadamy wprawdzie wyraźnych wzmianek w źródłach o należeniu Moraw do Czech, ale podania o znacznem rozszerzeniu granic czeskich czy za Bolesława I czy II tudzież fakt, że ani o należeniu wówczas Moraw do cesarstwa lub Węgier, ani o samoistności politycznej tej ziemi, nie mamy wiadomości, skłania również do przypuszczenia, że Morawy i ziemia krakowska współcześnie do Czech należały[21] A przytem jeszcze na jeden szczegół należy zwrócić uwagę. W akcie arcybiskupa mogunckiego Willigisa z 28 kwietnia r. 976 wymieniono wspólnie z biskupem praskim biskupa morawskiego w sposób wykluczający wszelkie wątpliwości[22]. Owa łączność, owo wspólne występowanie, każą się domyślać i bliższej łączności — łączności państwowej. W tem oświetleniu należy rozważyć stosunki kościelne Moraw. Przypuszczać musimy, że pomimo zajęcia całego kraju, czy jego części przez Węgrów, chrześciaństwo tam istniejące nie upadło zupełnie, a gdy w połowie wieku X oddziaływanie Zachodu znowu się wzmogło, organizacya kościelna w tamtych stronach również ponownie się ustaliła i dalej rozwijała. A kiedy w Czechach utworzono biskupstwo w Pradze, powstało również biskupstwo morawskie włączone również do prowincyi mogunckiej, a niejasna dość tradycya, którą podał Kosmas, przekazała nawet imię jednego z dawnych biskupów morawskich „Wracen”, chociaż Kosmas sam twierdzi, że nie jest pewny, czy on się rzeczywiście tak nazywał[23]. Skoro Kraków wraz z Morawią należał do Czech, owo biskupstwo morawskie niewątpliwie i tę ziemię obejmowało i na nią działalność swą rozciągnąć musiało, a biskup morawski był zarazem biskupem i w tej części Polski. Biskupstwo to jednak niedługo zdaje się trwało, w każdym razie z początku wieku XI już o niem nie słyszymy, (wznowiono je dopiero w drugiej połowie tego wieku), a Thietmar merseburski wie tylko, że tacy[24] biskupi dawniej istnieli, ale nie wie już nic o tem, aby istnieli jeszcze za jego czasów. Ta chwila, w której biskupstwo morawskie niknie, dziwnie się schodzi z chwilą zdobyczy Bolesława Chrobrego na Czechach, może wraz z Krakowem więcej kraju na zachód, a więc w głąb Moraw zajęli Polacy, wszak niedługo potem i całe Morawy do państwa polskiego zostały włączone[25]. Biskup morawski zaś, jak już sam jego tytuł „episcopus Moraviensis” wskazuje, nie miał stałej siedziby, na wzór współczesnych biskupów missyjnych, więc prawdopodobnym bardzo może być wniosek, że jeszcze za czasów czeskich najczęściej zjeżdżał do Krakowa, jako do najznaczniejszego w państwie, obok Pragi grodu, i że po zajęciu Krakowa przez Chrobrego pozostał tam na stałe, tembardziej, że tam otwierało się nierównie szersze pole dla jego działalności. W ten sposób tylko zdaniem naszem dadzą się wyjaśnić niezrozumiałe fakta, jak ów nie wiadomo czem spowodowany upadek biskupstwa morawskiego, schodzący się chronologicznie z powstaniem biskupstwa w Krakowie, i w ten sposób możnaby wytłómaczyć istnienie w katalogach imion dwóch biskupów poprzedników Poppona, niewątpliwego biskupa krakowskiego z r. 1000. Ci dwaj Prohor i Proculus czy Proculf byli biskupami morawskimi, może drugi z nich zajął siedzibę w Krakowie i do katalogów zaciągnął swego poprzednika. Że żaden z nich nie nosi podanego przez Kosmasa imienia Wracen, przypuszczeń tych osłabić nie może, gdyż Kosmas sam tego imienia nie jest pewny, a przytem ma ono brzmienie krajowe a wiadomo, że ówcześni biskupi przybierali sobie często inne imiona z chrześciańskiego kalendarza[26].
I w późniejszych czasach dziwne spotkać można analogie między biskupstwem ołomunieckiem a krakowskiem. Pierwotna katedra w Ołomuńcu miała wezwanie św. Piotra a później przeniesioną została do kościoła św. Wacława[27]. W Krakowie kaplica w katedrze, która niegdyś stanowiła murowaną absydę w starej drewnianej katedrze Chrobrego, nosi również wezwanie św. Piotra[28], a późniejsza katedra romańska w r. 1143 pod wezwaniem św. Wacława poświęconą została. Wyjątkowo również na czele kapituły ołomunieckiej stał dziekan nie proboszcz[29], a tak samo w Krakowie, a wreszcie stary cudowny krucyfiks w katedrze krakowskiej przechowany, miał wedle tradycyi być przysłany z Moraw pierwszemu chrześciańskiemu księciu w Polsce[30].
Na podstawie tych danych formułujemy tego rodzaju twierdzenie, że nie Mieszko I jak chcą niektórzy[31], lecz dopiero Bolesław Chrobry utworzył biskupstwo krakowskie, i że ono jako krakowskie istnieje dopiero od r. 1000, przedtem jednakowoż ziemia ta należała do dyecezyi morawskiej, powstałej około r. 976 i imiona ówczesnych dwóch biskupów morawskich z końca wieku X, którzy może nieraz w Krakowie dłużej przebywali, dostały się do katalogów biskupów krakowskich, trudno bowiem przypuścić, aby imiona tych biskupów tak wyjątkowe i rzadko używane były wprost zmyślone.
Kim był i skąd pochodził Poppo, pierwszy biskup krakowski z r. 1000, nie wiemy, lecz przypuszczamy z wszelką pewnością, że z Niemiec, bo imię to często się tam spotyka. Okoliczność ta dozwala również osądzić i drugie pytanie zwykle ze sprawą założenia biskupstwa łączone, pytanie dotyczące istnienia obrządku słowiańskiego w Krakowie. Mało jest w naszej literaturze historycznej twierdzeń, jak to o obrządku słowiańskim w Krakowie, tak pozbawionych wszelkiej realnej podstawy a posiadających taką uporną żywotność. Tylokrotnie w sposób przekonywający zbijane pojawia się ono ciągle i wypływa ustawicznie pod różnemi formami jedynie tylko na to, aby na jego tle budować nowe i oryginalne, ale tak samo podstawy, rzeczywistej nie posiadające hypotezy. Ten obrządek słowiański ma być źródłem wszystkich wstrząsających państwem zawikłań politycznych z X w. i nawet w początkach w. XII[32] w walce między Bolesławem Krzywoustym a Zbigniewem, lecz źródła, któremi rozporządzamy w najdrobniejszej nawet mierze, przypuszczeń tych nie uzasadniają. Wszak źródła historyczne z tych czasów z ręki duchownych pochodzą, a dla nich to walka między obrządkami przedewszystkiem była doniosłą, tymczasem nie znajdujemy nigdzie ani śladu echa tej walki, lub chociażby nawet starć poważniejszych. Przeciwnie wszelkie wiadomości pewne z tych czasów wprost sprzeciwiają się podobnemu twierdzeniu. Już jeżeli gdzie to chyba na Morawach obrządek ten mógł był przetrwać czas dłuższy, a jednak i tam rychło zniknął, czyż w Krakowie mogło być inaczej? Równoczesna z działalnością Metodego przynależność Wiślan do państwa Wielkomorawskiego trwała zbyt krótko; zanim działalność missyjna mogła wydać odpowiednie owoce, dawną organizacyę obrządku słowiańskiego zastąpiła organizacya łacińska silnie przez władzę państwową poparta, a kler słowiański z użyciem gwałtu nawet został wyrugowany. Potem i organizacyę łacińską usunął zalew węgierski, czyż można przypuścić, aby w ziemi krakowskiej znalazł się spokojny zakątek, w którymby kościół słowiański mógł się rozwijać? Najprawdopodobniej chrześciaństwo tam znacznie upadło, a jeśli kiedy dotarł tam jaki misyonarz, to bezwątpienia pochodził z Niemiec. Za czasów czeskich w Krakowie obrządek ów również przyjąć się nie mógł z tej prostej przyczyny, że go w Czechach wcale nie było, a utworzone w r. 976 biskupstwo praskie, tudzież istniejące współcześnie biskupstwo morawskie, należały do prowincyi metropolitalnej mogunckiej, gdyż obaj ci biskupi biorą udział w akcie wykonywania jurysdykcyi duchownej przez arcybiskupa mogunckiego Willigisa. Kosmas, podając wprawdzie w swej kronice list papieża Jana XIII w sprawie utworzenia biskupstwa praskiego[33], zamieszcza w nim ustęp dotyczący słowiańskiego obrządku, papież bowiem zezwalając na ustanowienie biskupstwa zastrzega „verum tamen non secundum ritus aut sectam Bulgariae gentis vel Ruziae aut Slavonicae linguae”. Ustęp ten jednak świadczy wymownie, że albo cały list jest fałszywy albo, że go właśnie w tem miejscu interpolowano, gdyż wzmianka o kościele słowiańskim na Rusi[34] pod r. 965 jest niemożliwą. Widocznie pisał Kozmas[35] pod wrażeniem późniejszych usiłowań księcia Wratysława z r. 1080[36], który ów obrządek z południa starał się do Czech wprowadzić. I tak samo gdybyśmy mogli stwierdzić istnienie w Polsce w wieku XI obrządku słowiańskiego, nie moglibyśmy go żadną miarą odnieść do czasów Metodego, bo jak książęta w Czechach tak i Polsce Bolesław Chrobry tworząc organizacyę kościelną, oparł się o Rzym i Niemcy, przypuścićby więc tylko można, że później obrządek ten został wprowadzony, lecz w związku z kościołem wschodnim. Istnieją bowiem pewne ślady stosunków Chrobrego z Konstantynopolem[37] zwłaszcza od czasów zdobyczy na Rusi, może w związku z cesarstwem wschodniem szukał Bolesław oparcia, wobec cesarstwa niemieckiego, może tam starał się o koronę, skoro sprawa w Rzymie szła dość opornie, wtedy możnaby mówić o usiłowaniach wprowadzenia obrządku słowiańskiego. Lecz skoro istnienia tego obrządku w wieku XI w Polsce stwierdzić żadną miarą nie możemy, więc i podobne domysły jak powyższe, upaść muszą. Późniejsze zaś stosunki z końca wieku XIV, o których Długosz wspomina przytaczając fundacyę Władysława Jagiełły i Jadwigi na rzecz Benedyktynów słowiańskich u św. Krzyża w Krakowie, nie mogą również stworzyć podstawy do przypuszczeń, brak tu bowiem wszelkiej ciągłości, była to fundaecya nowa, w której żadne wspomnienia dawniejszych czasów nie tkwiły[38].
Wobec tego, pomijając już inne względy przez literaturę naszą wielokrotnie powtarzane, stwierdzamy raz jeszcze, że organizacya kościelna w Polsce utworzona przez Chrobrego była łacińską, i że innej organizacyi równocześnie nie było. Tak samo więc i w Krakowie na podstawie tej organizacyi stosunki zostały urządzone i odtąd datuje się już dalej nieprzerwany byt dyecezyi krakowskiej. O dziejach jej z pierwszej połowy w. XI nie wiele jednak wiemy, katalogi notują tylko same imiona biskupów, a to co dodano o ich działalności jest z pewnością dodatkiem późniejszym. Nawet i niektóre z tych imion budzą różne wątpliwości. Rzekomy następca Poppona, pierwszego biskupa krakowskiego Goppo albo Gompo nie istniał prawdopodobnie zupełnie, bo nazwisko to przez pomyłkę pisarzy z imienia Poppo zapewne utworzone zostało. Następcą rzeczywistym Poppona był Lambert, którego katalogi niektóre i przed nim wymieniają, ale gdy dawny rocznik kapitulny notuje pod r. 1030 śmierć biskupa Lamberta, nie wahamy się notatki tej odnieść do Lamberta krakowskiego. O nim podaje niezbyt pewne źródło, kronika węgiersko-polska, że z polecenia księcia polskiego udawał się do Rzymu z prośbą o koronę tudzież, że pośredniczył w stosunkach Polski z Węgrami[39]. I po jego bezpośrednim następcy znowu samo tylko imię pozostało Rachelin czy Rutolin, nie wiadomo nawet czy prawdziwe, wszak był to czas kiedy byt kościoła w Polsce poważnie został zachwiany. Po śmierci Mieszka II wybuchła groźna reakcya pogańska, która, zdaje się, prawie całą organizacyę kościelną zniszczyła. O stolicach biskupich w Gnieźnie i Poznaniu możemy z wszelką pewnością twierdzić, że wówczas upadły, tak samo zdaje się biskupstwo wrocławskie, które po śmierci ostatniego z Wrocławia wypędzonego biskupa obsadzonem nie zostało. Z reakcyą pogańską łączyła się i rewolucya socyalna, rzecz zupełnie zrozumiała, bo niechęć do chrześciaństwa i reminiscencye pogańskie przeważnie wśród niższych warstw się krzewiły, a zamęt powszechny i zniszczenie zwiększył jeszcze srogi napad czeski. Czy zawierucha ta i do Krakowa doszła? Czesi wprawdzie gród ten, który już wówczas za metropolię państwa był uważany złupili i zburzyli[40], lecz reakcya pogańska nie była tu zbyt groźną. Ziemia ta bądź co bądź od dłuższego już czasu niż inne dzielnice Polski podlegała wpływom chrześciaństwa, przypuszczamy więc, że wiara chrześciańska tutaj ocalała i co więcej, ziemia ta dała początek odrodzeniu organizacyi kościelnej w całem państwie. Wskazówki pewne do odtworzenia ówczesnych stosunków odnajdujemy w arcybiskupstwie Arona krakowskiego i w tej mierze utrzymujemy w całej pełni przekonanie, które już raz dawniej wypowiedzieliśmy[41].
Wedle wiarygodnych słów najdawniejszego kronikarza naszego reakcya po śmierci Mieszka II zwróciła się głównie przeciw kościołom i duchowieństwu, biskupów i księży chwytano i mordowano okrutnie, jednych pobito mieczem, innych kamienowano, kościoły opustoszały i stały się legowiskiem dzikich zwierząt[42]. Wobec tej pewnej wiadomości musimy przyjąć, że niejeden z biskupów zginął wówczas gwałtowną śmiercią i nie było komu zająć się kościołami. Tem samem zniszczoną została niemal zupełnie cała organizacya kościelna w Polsce. Kiedy więc Kazimierz Odnowiciel powrócił do kraju, należało wszystko z gruntu napowrót budować. Wznowienie zniszczonego ustroju państwowego i podwalin porządku społecznego mógł sam łatwo przeprowadzić, ale do przywrócenia upadłej organizacyi kościelnej władza jego nie wystarczała. Stolica gnieźnieńska, jak o tem Gallus wyraźnie wspomina, przestała istnieć a wraz z nią i polska organizacya metropolitalna, należało więc naprzód postarać się o biskupów. W tym względzie poparł usiłowania Kazimierza brat jego matki Herman, arcybiskup koloński z lat 1036—1056, osobistość wówczas bardzo wpływowa i z jego ręki został wyświęcony w Kolonii dla Krakowa biskup Aron, może opat z otoczenia metropolity kolońskiego[43]. Niedługo potem wyświęcony został biskup dla Wrocławia Hieronim a późniejsze źródła poczytują nawet Kazimierza Odnowiciela za fundatora tego biskupstwa[44]. Lecz dawna stolica metropolitalna w Gnieźnie przywróconą nie została, gdyż w tym względzie arcybiskup Herman siostrzeńca swego poprzeć już nie mógł. Utworzenie prowincyi metropolitalnej w Polsce za Bolesława Chrobrego było ciosem bardzo dotkliwym dla polityki niemieckiej, usuwało bowiem kraj cały z pod wpływów niemieckich i z pod zawisłości kościoła niemieckiego. A najbardziej z tego powodu czuło się dotkniętem arcybiskupstwo magdeburskie, gdyż wskutek powstania metropolii w Gnieźnie dawne jego prawa poręczone orzeczeniem papieży do zwierzchnictwa kościelnego nad wschodniemi ziemiami słowiańskiemi stały się illuzoryczne. Lecz arcybiskupi magdeburscy o tych dawnych swych prawach zapomnieć nie mogli i kiedy wskutek reakcyi pogańskiej upadła metropolia w Polsce, postarali się co prędzej u stolicy apostolskiej naprzód może już u Benedytka[45] II, a z wszelką pewnością u Leona IX o potwierdzenie zwierzchnictwa kościelnego nad Polską[46]. I z tego powodu arcybiskup koloński Herman wahał się dopomódz swemu siostrzeńcowi do wznowienia stolicy gnieźnieńskiej, a sprawa oparła się o stolicę apostolską i poszła na drogę długich układów, tak, że kwestya przynależności Polski do pewnej oznaczonej stolicy metropolitalnej, jeszcze za czasów Grzegorza VII, który przywrócił dawną metropolię gnieźnieńską, zdawała się wątpliwą[47]. Dla zawarowania jednak samoistności kościoła polskiego, Aron zapewne za zgodą księcia przyjął tytuł arcybiskupa a może zyskano nawet uznanie dla tego tytułu wśród ogólnych zamieszek w Rzymie w latach 1045 i 1046 u jednego z ówczesnych trzech papieży, może nawet u samego Benedykta IX[48], dla którego fakt, że niedawno zatwierdzał prawa metropolity magdeburskiego nie stanowiłby z pewnością poważnej przeszkody. Może również na zjeździe w Pöhlde w r. 1057, gdzie był obecnym jeden z biskupów polskich, a także i Hildebrand, późniejszy Grzegorz VII, toczyły się rozprawy dotyczące kościoła polskiego[49]. Lecz byt tej nowej metropolii krakowskiej nie mógł być trwałym i kiedy w r. 1059 zmarł Aron, a niestało już również wuja Kazimierza arcybiskupa Hermana, znowu ustają wiadomości o arcybiskupstwie w Polsce a następca Arona na stolicy krakowskiej Suła-Lambert nosi już tytuł biskupa. Oprócz wzmianek rocznikarskich pozostał jednak pewien ślad trwały dawniejszego arcybiskupstwa krakowskiego. Biskup krakowski bowiem zyskał po arcybiskupie gnieźnieńskim pierwszą wśród innych biskupów godność pewnego rodzaju starszeństwa, tak, że na zebraniach biskupów zajmował pierwsze miejsce po metropolicie przed innymi biskupami, chociażby starszymi od niego co do czasu otrzymania sakry biskupiej, a przy konsekracyi metropolity miał zapewniony czynny udział. Prawo to na dawnem zwyczaju oparte, zostało poręczone przez stolicę apostolską już w r. 1186 i 1256[50], a jeszcze raz potem w r. 1325 zostało uznane przez innych biskupów polskich[51]. Tradycya zaś o arcybiskupstwie Arona dała powód do późniejszych chociaż bezskutecznych starań biskupów krakowskich o godność arcybiskupią.
O następcy Arona Sule wiemy nie wiele. Był zdaje się krajowcem i on spisał najdawniejsze zapiski rocznikarskie katedry krakowskiej, które przechowały nam datę nietylko jego konsekracyi na biskupa w r. 1061, ale i ordynacyi na presbitera w r. 1057[52].
Po nim nastąpił również krajowiec Stanisław, ten który nowego dodał blasku katedrze krakowskiej. Jego męczeństwem szczyci się ona odtąd i za swego patrona uważa. Zbyt wiele już rozprawiano o dziejach św. Stanisława, o jego męczeńskiej śmierci i jej powodach, a brak źródeł sprzyja stawianiu nowych hipotez. Później spisane żywoty na podaniu i legendzie oparte, zbyt mało dają podstawy do odtworzenia niewątpliwych dziejowych wydarzeń, a jedyne źródło autentyczne kronika Galla, bo bliskie czasów św. Stanisława, lakonicznością swoją w odniesieniu do zabójstwa biskupa a częścią, zdaje się, i tendencyjnem przedstawieniem rzeczy nie przyczynia się do rozjaśnienia sprawy. Wobec obfitej bardzo literatury w tej kwestyi, wobec tylu domysłów i różnorodnych hipotez, nie będziemy się silić na oryginalne ujęcie pytania, moglibyśmy co najwyżej dorzucić kilka spostrzeżeń, które za donioślejsze uważamy, nie możemy jednak pominąć milczeniem najnowszej w sprawie męczeństwa św. Stanisława hipotezy, która oryginalnością pomysłu, ale co z góry zaznaczyć należy i bezpodstawnością dowodów zadziwia[53]. O tem, że św. Stanisław był politycznym przeciwnikiem Bolesława Śmiałego, stając po stronie Czechów, czy uroszczeń Władysława Hermana, i że w tem tkwił powód krwawego dramatu, czytaliśmy już dawniej, ale obecnie dowiadujemy się, że powodem śmierci biskupa krakowskiego było jego wrogie usposobienie wobec reform Grzegorza VII, a więc wobec usiłowań co do celibatu i rozwodów, o czem wyraźnie wspomniano, czy i również wobec reform co do wyplenienia symonii i inwestytury biskupstw? o czem przemilczano. Rzeczywiście pomysł oryginalny. Panujący świecki, pan absolutny popierający reformy Grzegorza VII i biskup potępiający je, potępiający dążenia do wyzwolenia kościoła z pod supremacyi państwa! Bo tak się ostatecznie sprawa przedstawia, gdy wysnujemy dalsze konsekwencye. A sposób dowodzenia taki: Biskup Stanisław jest stronnikiem czeskiego Wratysława. Wratysław stoi po stronie cesarza Henryka IV, a więc jest wrogiem Grzegorza VII przeto i Stanisław jest wrogiem reform wypływających z programu papieża. Bolesław Śmiały jest znowu stronnikiem Hildebranda, a więc zwolennikiem jego planów kościelnych, stąd starcie i jego smutny koniec. Bolesław Śmiały kazał szlachcie krakowskiej poodpędzać żony, ona udaje się o pomoc do Wratysława i to było powodem owych konszachtów biskupa Stanisława z Czechami. A kler w Polsce ówczesnej nie troszczył się o żadne przepisy kościelne i tego rodzaju biskupem był Stanisław. Więc też Grzegorz VII wobec zabicia biskupa zachował się obojętnie, nie wyklął Bolesława wcale, ani go za to skarcił, to są wszystko bajki, które archiwa watykańskie zupełnem milczeniem zbijają.
Pominąwszy, że z czasów Grzegorza VII mało stosunkowo dochowało się jego pism, bo te dwa tomy odpisów z jego regestów, które istnieją, zbyt szczupłą stanowią cząstkę jego korespondencyi, archiwa watykańskie muszą w tej sprawie milczeć, bo źródeł z tych czasów a nawet wogóle z czasu przed r. 1198 prawie nie posiadają. Ale to wzgląd uboczny. Z powyższego zestawienia całego sposobu dowodzenia, aż nadto jest widocznem jak powiązano ze sobą premissy, które do tego logicznego wnioskowania zupełnie się nie nadają i jak powierzchownie nawet, chociaż na pozór błyskotliwie cala rzecz ujęto. Powód walki między Grzegorzem VII a Henrykiem IV był niewątpliwie kościelno-politycznej natury, ale u stronników papieża czy cesarza z wszelką pewnością rozstrzygały względy czysto polityczne a nie wzgląd na zamierzone reformy papieskie. A zwłaszcza u tego rodzaju stronników lub wrogów, którzy stali zdala od bezpośrednich zawikłań i od terenu, na którym rozgrywała się walka. Tak samo też sądzimy i o Bolesławie Śmiałym. O jego stanowisku politycznem ówczesnem, o jego związkach, przymierzach lub walkach nie rozstrzygało bezwątpienia jego przekonanie, czy zamysły w sprawach kościelnych, reformy gregoryańskie tu jeszcze nie dotarły i tu ich jeszcze, zwłaszcza po stronie świeckiej, nie rozumiano. Wszak kilka lat zaledwie upłynęło od wybuchu walki o inwestyturę, a trudno przypuścić, aby panujący z takim charakterem jak Bolesław Śmiały tak skwapliwie porzucił inwestyturę biskupstw. Na to potrzeba było innego ustroju państwowego (chociażby lennego) i innego usposobienia i innych skłonności po stronie władcy. Powód sporu i powód śmierci leżał niewątpliwie w czem innem, głównie zdaniem naszem na polu politycznem, z czem się może ubocznie tylko wiązały kwestye kościelno-polityczne. A w każdym razie powodem nie były reformy gregoryańskie. Jedyne źródło pewniejsze, chociaż jak wspomniałem dość stronnicze, do ocenienia ówczesnych wypadków stanowi kronika Galla, a dziwnem jest, że w tem właśnie miejscu znajduje się luka w kronice Kosmasa. Gallus jak wiadomo bardzo krótko opisuje zajście i jego powody, zbywając je kilku słowy. Ale z nich przecież domniemywać się można natury konfliktu. Bolesław „pro traditione pontificem truncationi membrorum adhibuit” a kronikarz ze swej strony dodaje „neque enim traditorem episcopum excusamus, neque regem vindicantem sic se turpiter commendamus”. Słowo „traditor” posiada tak ściśle określone znaczenie, że je inaczej rozumieć nie podobna jak tylko, że osoba, którą tak nazwano, związała się z wrogiem panującego czy wewnątrz kraju, czy zewnątrz. Ten fakt zmowy jest tu rozstrzygającym i on zaważył na losach biskupa i był przyczyną bezpośrednią jego śmierci. Nie trudno także ocenić o jakiego rodzaju zmowę chodziło, była ona widocznie skierowaną przeciw osobie Bolesława jako panującego i zmierzała do jego zguby, czy do wypędzenia, czy do sprowadzenia klęski wojennej na niekorzyść kraju. I za to Bolesław skazał biskupa na śmierć okrutną, bo i tego się ze słów kronikarza domniemywamy, że zabójstwo wykonanem zostało na podstawie wyroku. Wyrażenie bowiem „truncationi membrorum adhibuit” posiada również dość ścisłe znaczenie, tak, że trudnoby było domniemywać się w tym wypadku gwałtownego napadu i gwałtownego mordu. Wyrok ten jednak był za srogi, bo był wypływem zemsty Bolesława, zwłaszcza za srogi i niewłaściwy wobec biskupa. Tak by się na podstawie słów Galla przedstawiały fakta, powodem bezpośrednim była jakiegoś rodzaju przynajmniej w pojęciu króla zdrada, a więc powód czysto politycznej natury i po niej nastąpił okrutny wyrok. Z innych źródeł współczesnych nie możemy się niczego więcej dowiedzieć[54], u obcych fakt ten nie wywołał oddźwięku, nie zajmowano się nim wcale. Nie sądzimy, aby powodem tego było, że sprawa cała przeszła niepostrzeżenie, raczej przypuścić należy, że powód katastrofy był dla obcych dość obojętnym i nie budził szerszego interesu. A w każdym razie bezwątpienia nie leżał na polu polityki kościelnej, bo duchowni pisarze roczników i kronik współczesnych byliby się nim żywiej zajęli zwłaszcza wobec współczesnej walki o inwestyturę. Powody znowu zabicia św. Stanisława podane w kronice Wincentego, w jego żywotach, tudzież w polegającej na nich bulli kanonizacyjnej Innocentego IV nie bardzo są zrozumiałe, domniemywaćby się tylko można, że owo srogie obchodzenie się króla z kobiebietami[55] mogło być następstwem kary wymierzonej żonom za zbrodnie mężów, najprawdopodobniej za rokosz jakiś. Wnosićby także można, że zabójstwo biskupa poprzedzał jakiś spór dłuższy między biskupem a królem. Jeżeli rzeczywiście spór taki istniał i trwał dłużej, to nie podobna, aby dotyczył samej tylko polityki zewnętrznej, bo król takiego biskupa nie byłby ścierpiał w kraju, a o wygnaniu Stanisława, nawet tradycya nie wspomina. Spór więc mógł pierwotnie rozwinąć się na tle polityki wewnętrznej lub na tle kościelno-politycznem. To ostatnie, jak wspomnieliśmy, wydaje się mniej prawdopodobnem, bo nie znajdujemy punktu zaczepienia wobec istniejącego i później stosunku między kościołem a państwem w Polsce. Utrzymujemy więc myśl, że powodem sporu były sprawy polityki wewnętrznej, które następnie spowodowały zawikłania zewnętrzne, związki z Czechami. Wyższy kler reprezentował żywioł możnowładczy i ten żywioł możnowładczy duchowny mógł mieć wspólne interesa z takim żywiołem świeckim. Całe to możnowładztwo, do którego biskup krakowski tembardziej jako krajowiec należał, doszło wówczas niewątpliwie do pewnej samowiedzy swych planów i dążyło do pewnej wobec władzy państwowej samodzielności, a w tem solidaryzowaniu się biskupa z interesami możnowładztwa mogło tkwić źródło niesnasek. Kościół mógł być w tem dążeniu możnowładztwa również interesowany, bo i jego stanowisko wobec władzy monarszej nie było bardzo samodzielne. Gdybyśmy zaś szukali w tym sporze koniecznie powodów kościelno-politycznej natury, to możnaby tylko wnosić, że chodziło o sprawy majątkowe kościelne.
Legenda o Piotrowinie bowiem mogłaby nasuwać domysł, czy kościół już wtedy nie starał się o wywalczenie uznania dla rozporządzeń ostatniej woli na rzecz kościoła? Mogłoby również chodzić o dotacyę kościoła, która polegała pierwotnie głównie na udziałach z danin książęcych, mniej na nieruchomościach, gdyż one, o ile nie były osadzone ludnością służebną, nie przedstawiały żadnej wartości. Czy władza państwowa nie zamierzała zmienić w celu uwolnienia skarbu publicznego dawniejszej dotacyj w części danin na dotacyę w ziemi? Są to jednak tylko domysły, dla których brak podstawy źródłowej, ale odnośnie do dziejów św. Stanisława stwierdzić musimy, że jego śmierć była jednym z powodów wypędzenia Bolesława, że w tym względzie ludność a więc głównie możnowładztwo znalazło się w obozie przeciwnym królowi, a duchowieństwo krakowskie zajęło również stanowisko nieprzejednane. Św. Stanisław zginął w r. 1079, a jego następca dopiero po śmierci Bolesława Śmiałego w r. 1082 został konsekrowany[56]. Ten zaś długi wakans objaśnia najlepiej o ówczesnem usposobieniu kleru, który stanął w opozycyi do króla, może król zamianował biskupa, ale duchowieństwo go nie uznało. W każdym razie wakans ten świadczy również, że Bolesław nie został zaraz po dokonaniu zabójstwa wypędzony, że się trzymał jeszcze czas jakiś, a dopiero w r. 1081 lub 1082 po ucieczce do Węgier bardzo rychło i to jak gdyby w następstwie wrogiego usposobienia możnych panów węgierskich zmarł[57].
Po Stanisławie nastąpił znowu Lambert już trzeci z kolei tego imienia. Osobliwie się składa, że się to imię wówczas tak często powtarza. Prawdopodobnie wpłynęły na to związki ze szkołą w Liège, bo św. Lambert był tego biskupstwa patronem. Do szkoły tej, która miała wówczas ustaloną sławę, udawali się właśnie z tych stron młodzi duchowni na naukę. Był tam i kronikarz czeski Kosmas, musiano więc i z Polski tam dążyć[58], a niejeden dawny uczeń z Liège po powrocie, gdy zasiadł w kraju na stolicy biskupiej, przybierał z pewnego rodzaju pietyzmu imię patrona tej dyecezyi jak np. biskup Suła. Nie należy jednak wnosić, że tylko ta szkoła ściągała naszych duchownych, może i szkołę prawa w Pawii nieraz odwiedzano i może stąd pochodzą aż dwa rękopisy zbioru praw longobardzkich, które już w końcu XI wieku w bibliotece katedry krakowskiej się znajdowały[59]. Z Liège zapewne przyniesiono wówczas, lub w samym, początku XII w. zbiór prawa kościelnego „Collectio tripartita”, który w tych stronach został ułożony, a jestto najdawniejszy kodeks kanonów, o którym posiadamy wiadomość, że w Polsce był używany. I katedra gnieźnieńska posiada również jeden egzemplarz tego wzoru z tych czasów pochodzący[60]. Biskup Lambert utrzymywał i nadal stosunki ze stronami, w których za młodu przebywał. Może nawet pochodził stamtąd, bo i z czasów późniejszych najbliższych posiadamy niejeden przykład, że tamtejsi duchowni zajmowali stolice biskupie w Polsce i o wiele częstsze zachodzą stosunki między Polską a kościołem francuskim i belgijskim aniżeli z niemieckim. Wpływów z Niemiec wystrzegano się i pod tą formą, w dobrze zrozumianym interesie politycznym. Dyecezya leodyjska należała do prowincyi metropolitalnej kolońskiej, a z nią biskup Lambert nieraz się znosił[61]. Za jego rządów została również ugruntowana fundacya na rzecz kapituły krakowskiej, lecz brak dalszych szczegółów jego życia i działalności, a tylko zapisana przez wdzięcznych kanoników data śmierci jest już dokładnie znaną nawet co do dnia, gdyż w roczniku kapitulnym zanotowano pod r. 1101 „Lambertus episcopus Cracoviensis obiit VII kal. Decembris”[62]. Zaraz potem, bo jeszcze w tym samym roku przystąpił książę Władysław Herman do obsadzenia biskupstwa. W Polsce bowiem ówczesnej panowała w najlepsze inwestytura biskupstw ze strony panujących i to w tej samej formie jak na Zachodzie, pastorałem i pierścieniem, a co więcej utrzymała się u nas dłużej niż gdzieindziej, bo aż do początku wieku XIII, pierwszym zaś swobodnie obranym przez kapitułę biskupem był dopiero Wincenty Kadłubek. W r. 1101 nadał książę biskupstwo krakowskie znowu krajowcowi Czesławowi[63]. Dzieje tego biskupa są również bardzo ciemnym punktem historyi katedry krakowskiej. Katalogi biskupów imię to zupełnie pomijają, a jednak ów Czesław jest osobistością historyczną niewątpliwie. O jego zamianowaniu wspomina źródło niepodejrzanej wartości i w dokumentach późniejszych zanotowano syna jego Andrzeja z dodatkiem, że był synem biskupa Czesława[64]. W rocznikach niema o nim również wzmianki, istnieje jednak pewna luka między datą śmierci Lamberta, a objęciem rządów dyecezyi przez późniejszego biskupa Balduina, które miało nastąpić w r. 1103. Literatura nasza stara się tłómaczyć te fakta, opierając się na kronice Galla w ten sposób, że wiadomość podana o złożeniu dwóch biskupów przez legata ówczesnego w Polsce w r. 1104 Walona, biskupa z Beauvais, odnosi się właśnie do owego Czesława[65]. Legat miał go złożyć z biskupstwa za różne winy, więc go z katalogów i roczników wykreślono, a stolicę objął nowo mianowany biskup. Domysł ten posiada niezaprzeczenie pewne cechy prawdopodobieństwa, lecz nasuwają się bądź co bądź pewne wątpliwości, a zwłaszcza chronologiczne. Zamianowanie bowiem Balduina wedle zgodnych notatek rocznikarskich przypada na r. 1103, a pobyt legata na r. 1104, i Gallus podaje wiadomość o wyświęceniu Balduina przed skreśleniem szczegółów działalności Walona i jego synodu[66]. Ta pozorna sprzeczność da się może rozwiązać inaczej. Czesława, który dopuścił się jakichś przestępstw, złożył prawdopodobnie z urzędu synod krajowy, wówczas książe zamianował Balduina i wysłał do Rzymu po sakrę, którą też rzeczywiście z rąk papieża uzyskał[67], a tem samem sprawa ostatecznie załatwioną została, musiała ona jednak bardzo niepokoić umysły, skoro zdano się na wyrok stolicy apostolskiej i jej powagą starano się utwierdzić biskupstwo Balduina. Legat zaś mógł złożyć z biskupstwa dwóch innych biskupów, którzy może podobnie jak Czesław przewinili, albo mógł ponownie z polecenia papieskiego rozpatrywać sprawę złożonego biskupa krakowskiego i wyrok zatwierdził. Tego rodzaju domysł musimy tem bardziej przyjąć, że brak nam podstawy do jakiegokolwiek przesunięcia dat w rocznikach podanych.
Balduin, jak świadczy samo imię, był pochodzenia, francuskiego, człowiek o wyższem zapewne wykształceniu, więc go Bolesław Krzywousty używał nieraz w ważnych misyach politycznych. W Rzymie traktował o dyspensę w sprawie małżeństwa Bolesława ze Zbysława, córką w. księcia kijowskiego[68], a później pośredniczył w groźnym sporze księcia ze Zbigniewem[69]. Zmarł w r. 1109, a po nim objął biskupstwo również cudzoziemiec Maurus. Polecił on, jak to już raz w r. 1101 zrobiono, sporządzić inwentarz skarbca katedralnego i biblioteki, tudzież spisać dary niedawno kościołowi złożone[70]. Skarbiec był już zasobny i bogaty w złote i srebrne krzyże, kielichy, ampułki i cenne szaty kościelne, a biblioteka liczyła 47 dzieł z różnej dziedziny nauk, a zacząwszy od pewnego rodzaju encyklopedyi ówczesnej (Libri etymologiarum Izydora biskupa z Sewilli z końca VI wieku) stały w księgozbiorze i księgi kościelne i dzieła teologiczne obok klasyków łacińskich, gramatyki i zbiorów prawniczych.
Od Maura następstwo biskupów krakowskich jest już na podstawie źródeł ustalone i daty pewniejsze i coraz więcej płynie wiadomości o ich życiu i działaniu, bo nowe i ważne przybywa źródło — dokumenty współczesne[71].



II.

Pierwszą wiarygodną wzmiankę o istnieniu kapituły krakowskiej spotykamy dość późno, dopiero ku końcowi wieku XI i dotyczy ona właśnie fundacyi na rzecz kapituły. Zapisują bowiem roczniki jedne pod. r. 1095 lub 1098 inne pod r. 1138 i 1139, że wedle jednych Władysław Herman, wedle innych Bolesław Krzywousty fundując katedrę św. Wacława, ufundował zarazem prebendy kapitulne ustanawiając 20 kanonii. Za rocznikami powtórzyła wiadomość tę i kronika wielkopolska, przypisując fundacyę Władysławowi Hermanowi z dodatkiem, że 24 prebend zostało wówczas ustanowionych[72], przyczem autor kroniki powodował się widocznie stanem rzeczy, jaki za jego czasów istniał. Co do samej fundacyi katedry chodziło niewątpliwie o rozpoczęcie nowej budowy katedry murowanej romańskiej; budowa ta przeciągała się czas dłuższy, może pożar Krakowa w r. 1125[73] przeszkodził jej również, tak, że dopiero biskup Robert w r. 1143[74] mógł konsekrować świątynię. Na podstawie odpowiedniej krytyki źródłowej możemy stwierdzić, że rozpoczęcie budowy, a więc początek fundacyi pochodzi od Władysława Hermana, za czasów biskupa krakowskiego Lamberta. Może on udawał się właśnie po to do arcybiskupa kolońskiego, aby sprowadzić do Krakowa fachowych budowniczych, którzyby w sposób umiejętny wznieśli mury kościoła. Od Władysława Hermana pochodzi też fundacya na rzecz kapituły, a i żona jego Judyta hojnym przyczyniła się darem, przekazując dla kanoników kasztelanię Chropy. Lecz z tego faktu, że wówczas dopiero przyszła do skutku fundacya i udotowanie prebend, nie można się domniemywać, aby dopiero wówczas kapituła powstała. Już pierwsi biskupi krakowscy otoczeni byli presbyteryum, którego organizacji bliżej nie znamy, lecz które stanowiło ówczesną kapitułę, a po reakcyi pogańskiej, presbyteryum podobne znowu około biskupa się skupiło i należycie zostało urządzone. Wszak kościół posiadał wówczas już tak stale określone instytucye, że trudno przypuścić, aby ich gdzieśkolwiek, gdzie istniała prawidłowa organizacya kościelna, nie było. Lecz co do sposobu urządzenia tego presbyteryum i co do czasu, kiedy zorganizowane zostało, mogą zachodzić pewne wątpliwości, domyślano się, że może ówczesna kapituła składała się z mnichów i świeckich duchownych, poczem za Władysława Hermana wskutek jego fundacyi mnichów wydzielono i gdzieindziej, może na Tyńcu, osadzono[75]. Między tym klasztorem bowiem a katedrą krakowską istnieje widocznie jakiś związek, bo i z czasów późniejszych posiadamy wiadomość, że opat tyniecki jest członkiem kapituły krakowskiej, nadto o pierwszym po reakcyi pogańskiej biskupie Aronie przechowała się w katalogach pewna notatka, którąby również można w ten sposób pojmować. Zapisano tam „Hic Aron deposuit gradus vinorum de monachis et assignavit suis presbyteris in sua diocesi degentibus”[76]. Już raz dawniej wykazaliśmy[77], że ów ustęp dotyczy obowiązku odprawiania modłów t. zw. psalmi graduales, i że ustępu tego nie można żadną miarą poczytywać za wskazówkę dotyczącą rozdziału kapituły na świeckich i mnichów, lecz świadczy on tylko, że Aron kler świecki starał się związać podobnymi przepisami, jakie u Benedyktynów zreformowanych na podstawie reguł kluniackich istniały t. j. nałożył na nich obowiązek odprawiania wspólnych modłów. Na tej podstawie chcemy obecnie posunąć się jeszcze dalej we wnioskowaniu o pierwotnym ustroju kapituły krakowskiej za Arona. Wedle dotąd nie podejrzanej wiadomości Kosmasa, że w czasie napadu czeskiego podczas reakcyi pogańskiej i Kraków został z gruntu zburzony, domniemywać się należy, że przedewszystkiem krakowski gród książęcy został spalony i splądrowany. A w grodzie tym mieściła się i pierwotna drewniana katedra Chrobrego[78], a zapewne i mieszkanie biskupa i kleru. To wszystko również zniszczeniu uległo. Gdy wiec przybył Kazimierz Odnowiciel i napowrót obsadzonem zostało biskupstwo krakowskie, biskup Aron musiał się zająć i odbudową chociażby prowizoryczną drewnianej katedry i mieszkań. Nieopodal Krakowa pozostało opactwo tynieckie, które może ocalało, chociaż również musiało być opuszczone. Tam więc tymczasowo zamieszkał Aron, który sam niewątpliwie był mnichem i wraz z Benedyktynami tynieckimi zajął się urządzeniem katedry i dyecezyi. I niektóre zapiski rocznikarskie nazywają go nawet opatem tynieckim. Ci więc mnisi z Tyńca stanowili jego pierwotne presbyteryum, oni zajmowali się służbą Bożą w katedrze i przepisanemi modłami, gdy jednakowoż gród został już odbudowany, wówczas Aron powrócił do Krakowa i zorganizował osobne presbyteryum katedralne, złożone, jak już to było zwyczajem, z kleru świeckiego. Wówczas zakonnicy zostali uwolnieni od odprawiania godzin kanonicznych w katedrze, a obowiązek ten przeszedł na świecki kler katedralny. W ten sposób możnaby jedynie tłómaczyć owe wzmianki źródłowe o psalmi graduales, tudzież związek z Tyńcem, do innego zaś tłómaczenia nie znajdujemy podstawy w źródłach, a już żadnej w tej mierze wskazówki nie może stanowić dokument legata Idziego zatwierdzający posiadłości i nadania tynieckie.
Okoliczność znowu, że dopiero za Władysława Hermana przyszło do fundacyi na rzecz kapituły, dozwala przypuszczać, że przedtem między biskupem a presbyteryum majątek był wspólny, że prebend poszczególnych jeszcze nie było, a przytem istniała również wspólność pożycia duchownych katedralnych we wspólnem claustrum lub monasterium. Lecz czasy owe nie sprzyjały temu wspólnemu pożyciu, chociaż ze strony stolicy apostolskiej do jego przestrzegania nawoływano. Prawie wszędzie wówczas dokonał się naprzód rozdział majątku miedzy biskupem a kapitułą, następnie rozpadł się wspólny majątek kapituły na poszczególne prebendy, a wraz z tem upadło i wspólne pożycie. Gdy się stosunki kościelne w Krakowie ustaliły, gdy zaczął wzrastać majątek biskupstwa, przykład stosunków istniejących na Zachodzie oddziałał i tutaj. A panujący fundacyą swą przyczynił się do ugruntowania zmienionych stosunków. Oznaczono liczbę kanoników na 20 i wyznaczono im odpowiednie prebendy z jednej części dotacyi, podczas gdy druga pozostała masą wspólną. Wówczas prawdopodobnie urządzono i dalszy ustrój kapituły, o ile chodziło o oznaczenie dostojeństw i urzędów kapitulnych. Kraków pod względem tego ustroju przedstawia pewne oryginalne właściwości. Naprzód na czele kapituły stanął dziekan nie proboszcz, który to urząd niemal powszechnie był pierwszym. Tylko w niektórych kapitułach francuskich tudzież w kapitule ołomunieckiej[79] godność dziekana jest pierwszą, może więc stamtąd brano wzory, tem bardziej, że właśnie na synodach francuskich z końca XI w. jak np. Clermont w r. 1095[80] zapadały uchwały dotyczące warunków uzyskania tego dostojeństwa a mianowicie stopnia święcenia presbytera. Po dziekanie szedł archidyakon, a po nim dopiero proboszcz, może więc pierwotnie godności proboszcza wcale nie było, a zastąpił go archidyakon, tem bardziej, że archidyakonat z probostwem prawie powszechnie łączono. Później dopiero może w XII w. utworzono osobną godność proboszcza. Z innych dostojeństw wymienia jeden z dokumentów późniejszych z r. 1166[81] dalsze godności w tym porządku: scholastyk, kustosz, kantor. Do dziekana należało przestrzeganie statutów i karności w kapitule i w jego ręku znajdowała się pieczęć kapituły[82], której odciski z początku wieku XIII z wizerunkiem ówczesnej katedry romańskiej dotąd się dochowały[83], proboszcz zajmował się zarządem wspólnego majątku[84], a już równocześnie z organizacyą kapituły urządzono przy niej szkołę. Ze spisu ksiąg biblioteki katedralnej łatwo określić, czego tam uczono. Jak wspomnieliśmy, była tam teologia, prawo i filozofia, ale obok tego Sallustius, Terontius, Persius w dwóch egzemplarzach, Ovidius de Ponto, Statiusa Thebais, przytem Dialectica, Orator i Regulae grammaticae[85].
A jakież były najdawniejsze statuty i reguły kapitulne? I na to pytanie można odpowiedzieć. Nie znamy wprawdzie pierwotnych statutów przez samą kapitułę uchwalonych, ani też postanowień biskupów krakowskich, odnoszących się do jej urządzenia, ale możemy natomiast odszukać regułę, która w początkach, zanim własne ustawodawstwo działać mogło, była podstawą, lub wskazówką postępowania. Do starodawnego rękopisu kapituły, obejmującego zbiór Collectio trium partium, dołączono współcześnie czy później jeszcze zbiór inny składający się z różnych części. I ten zbiór, jak pismo wskazuje, pochodzi z XI lub początku XII wieku i zawiera właśnie te przepisy, które były najpotrzebniejsze dla nowo urządzonej kapituły. A naprzód mieści się w nim odrębny zbiorek mały, złożony z 147 przepisów odnoszących się do święceń, do urzędów kościelnych, do życia duchownych, dyscypliny kościelnej, stosunku do władzy świeckiej, wreszcie do życia kanonicznego presbyteryów biskupich i kongregacyi kanonicznych czyli kapituł. Po bliższem przyjrzeniu się tym przepisom można ocenić, że zbiorek ten jest odmienną do pewnego stopnia redakcyą reguły kanonicznej przypisywanej Amalaryuszowi, dyakonowi z Metz, a ogłoszonej z mocą obowiązującą z inicyatywy cesarza Ludwika Pobożnego na synodzie w Akwizgranie w r. 816 lub 817. Autor korzystał przedewszystkiem z dzieł ojców i pisarzy kościoła św. Hieronima, Augustyna, Izydora, papieży Leona I, Grzegorza I, nadto z uchwał synodalnych. Pierwszych 114 ustępów obejmuje przepisy ogólne, a dopiero od 115 rozpoczynają się te, które dotyczą wspólnego pożycia członków presbyteryów. Różniła się zaś ta reguła od dawniejszej Chrodeganga tem, że odnosiła się nie tylko do presbyteryów biskupich, lecz wogóle do kościołów, przy których się więcej kleru skupiało, a nadto drugą część reguły stanowiły przepisy pono również przez Amalaryusza ułożone. „De institutione sanctimonialium”. Nasz zbiorek obejmuje tylko część pierwszą reguły Amalaryusza z pominięciem przepisów o kobietach, nadto brak mu charakterystycznego wstępu obejmującego postanowienie Ludwika Pobożnego i synodu w Akwizgranie, a i koniec posiada odmienny, gdyż miano tu dodać jeszcze jeden ustęp Litere formatarum, którego w regule Amalaryusza nie ma[86]. W dalszym zaś ciągu po tym zbiorku mieszczą się w rękopisie i inne jeszcze ustępy dotyczące głównie liturgii, jak: Martyrologium Bedae, Incipit qualiter orationes et cruces in Te igitur agendae sint, Ordo Missae a S. Petro institutus, Alia expositio missae, Cantus ad introitum, Laus Dei, Ordo a feria V a Coena Domini usque in noctem Pentecosten, Benedictio ignis i t. d. Że zbiór ten równocześnie z organizacyą kapituły lub niedługo potem do Krakowa się dostał, świadczy pismo, które z tych czasów pochodzi, następnie fakt, że i dziś do biblioteki kapitulnej należy, a wreszcie i ta okoliczność, że właśnie na końcowej karcie zbioru umieszczone są owe dwie współczesne kilkakrotnie wspominane zapiski z wiadomościami o obsadzeniu biskupstwa krakowskiego z r. 1101 i 1110 i ze spisami skarbca katedralnego i biblioteki. Te współczesne notatki stwierdzają zdaniem naszem niewątpliwie, że ówczesna kapituła posługiwała się jako podręcznikiem i statutem regułą Amalaryusza, chociaż w swej organizacyi jako już więcej rozwiniętej niezupełnie jej odpowiadała, a tak samo posługiwała się również tam się mieszczącymi przepisami liturgigicznymi[87] i rytuałowymi. Było to zresztą rzeczą zupełnie naturalną, gdyż w tworzeniu naszej organizacyi musiano się opierać o wzory Zachodu. I kanonicy ówczesnej kapituły krakowskiej pochodzili przeważnie z wszelką pewnością z małymi stosunkowo wyjątkami z obczyzny. W czasach tych bowiem da się stwierdzić większy napływ duchowieństwa francuskiego, które zajmowało i niejednę stolicę biskupią, a zajęło i kapituły[88]. Ono budowało wówczas podstawy urządzeń kościoła polskiego i krzewiło oświatę Zachodu, zanim od drugiej połowy wieku XII kościół ten na własnych i rodzimych oparł się siłach.




Przypisy[edytuj]

    arcybiskupa magdeburskiego Gizilera, gdy mówi o Gnieźnie, wyrażenia zaś jego o biskupie poznańskim „cuius diocesi omnis hec regio subiecta est” mogłoby się odnosić do dawniejszego terytoryum państwa polskiego a nie do nowych nabytków, jakim był bez wątpienia Kraków.

  1. Dochował się jeszcze dokument, który Otto III w czasie zjazdu Gnieźnieńskiego wystawił na rzecz Hieronima biskupa Vicenzy dnia 15 marca r. 1000. Miejsce wystawienia aktu skreślono słowami „Actum in Scavania in civitate Gaemi ubi corpus beati Martyris... quiescit” zob. Stumpf, Die Kaiserurkunden des X., XI. und XII. Jahrh. Innsbruck 1865. Nr. 1213.
  2. Ustęp z Kroniki współczesnej Thietmara, dotyczący utworzenia tej nowej organizacyi kościoła polskiego, brzmi w sposób następujący: „Nec mora, fecit (Otto III) ibi archiepiscopatum, ut spero legitime, sine consensu tamen prefati presulis (Ungera poznańskiego) cuius diocesi omnis hec regio subiecta est; committens eundem praedicti martyris fratri Radimo, eidemque subiciens Reinbernum Salse Cholbergensis ecclesie episcopum Popponem Cracauensem, Johannem Wrotizlaensem Vungero Posnaniensi excepto”. IV. c. 28.
  3. Świadczą o tem wymownie wyżej przytoczone słowa, gdzie mowa o Ungerze, którego dyecezyi „omnis hec regio subiecta est”.
  4. Początkiem biskupstw polskich zajmowaliśmy się obszerniej przed laty w pracy „Organizacya kościoła w Polsce do połowy w. XII” przyczem przeprowadziliśmy polemikę ze zdaniami przeciwnemi, jakie literatura dotąd podniosła. W tej mierze nic więcej nie mielibyśmy do dodania i utrzymujemy stanowisko tam zaznaczone, a w pracy niniejszej mamy zamiar między innemi o ile chodzi o początek biskupstwa krakowskiego, rozwinąć jedne z myśli tam ogólnikowo tylko zaznaczonej. Pomocną w tym względzie w niejednym kierunku była nam cenna praca Potkańskiego, Kraków przed Piastami (Rozpr. Wydz. hist. fil. Akad. Umiej. w Krakowie T. XXXV), w której materyał źródłowy dotyczący ówczesnych politycznych stosunków ziemi krakowskiej poddano wyczerpującej krytyce źródłowej i trafnie oświetlono.
  5. Żywot św. Metodego c. 11. Monum. Poloniae T. I, str. 107.
  6. Skargi ówczesne z r. 900 episkopatu niemieckiego do stolicy apostolskiej (Erben, Regesta diplomatica nec non epistolaria Bohemiae et Moraviae I. Nr 54 i 55). „Sed venerunt, ut ipsi promulgarunt, de latere vestro tres episcopi videlicet Joannes archiepiscopus, Benedictus et Daniel episcopi in terram Schlauorum, qui Maravi dicuntur, que regibus nostris et populo nostro nobis quoque cum habitatoribus suis subiecta fuerat tam in cultu religionis quam in tributu substantie secularis... Intrantes enim predicti episcopi in nomine vestro ut ipsi dixerunt, ordinaverunt, in uno eodemque episcopatu unum archiepiscopum, si tamen in alterius episcopatu archiepiscopium esse potest, et tres suffraganeos eius episcopos”.
  7. Potkański l. c. str. 188 i 189 także Bielowski, Wstęp krytyczny do dziejów Polskich str. 484 i Maciejowski, Historya prawodawstw Słowiańskich, wyd. II, T. II, str. 328.
  8. Bachmann, Geschichte Böhmens, I Gotha 1899, str. 16 i nast.
  9. Nekrolog z S. Gallen notuje pod datą IV Non. Febr. „Ob. Heriboldi et Prunvarti episcopi iste S. Galli servus erat et plurimos Ungariorum cum rege ipso convertit”. (Mon. Germaniae, Necrologia I, str. 466). Misyonarzem tam był również Wolfgang, późniejszy biskup Ratysbony.
  10. Zob. Hauck, Kirchengeschichte Deutschlands, T. III. Leipzig 1896, str. 166 i nast., tudzież Dümmler, Piligrim von Passau und das Erzbisthum Lorch. Leipzig 1854, str. 32 i nast.
  11. Papież przydziału arcybiskupstwu S. Lauriacensis Ecclesiae „Orientalis Pannoniae regionemque Avarorum atque Marahorum sed et Schlavoruin, qui modo Christiani vel adhuc per baptisma Christo lucrandi sunt” (Jaffe, Regesta Romanorum Pontificum ed. II, Nr 3644).
  12. Hauck l. c. str. 180 i nast.
  13. Boczek, Codex diplomaticus et epistolaris Moraviae I Nr. 113. Arcybiskup moguncki Willigis w r. 976 IV Kal. Maii wymienia jako swych assessorów w pewnej sprawie sądowej „astipulantibus quoque assessoribus nostris ven. episcopis Spirensi, Wormatiensi, Pragensi, Moraviensi”.
  14. Zob. literaturę u Bachmanna, Geschichte Böhmens I l. c. str. 165, uw. 1. Bachmann jednak jak Tomek i Kalousek uważa część treści tego aktu za autentyczną.
  15. Potkański, Kraków przed Piastami, l. c. str. 126 i nast. Wniosek ten jest tem prawdopodobniejszym, że Kosmas jako jedno ze swych źródeł przytacza Privilegium Moraviensis ecclesiae. Możliwem jest także bardzo przypuszczenie, że Kosmas był pomocnym Jaromirowi w sfałszowaniu tego dokumentu.
  16. Thietmar IV. 9, „si regnum sibi ablatum redderet”.
  17. l. c. 34, Kosmas jednak przypisuje te zdobycze r. 999 Mieszkowi I.
  18. Ze stylizacji tego aktu nie mogę jednak wnosić jak to czyni Potkański l. c. str. 145, że Kraków wówczas nie należał do Polski, oznaczenie granic „usque in Cracoa et ab ipsa Craccoa” tak samo należy rozumieć jak dalsze słowa odnoszące się do Gniezna „usque in predictam ciuitatem Schinesge”.
  19. Kosmas l. c. 27.
  20. Zob. Bachmann, Geschichte Böhmens l. c. str. 180.
  21. Dzieje Moraw z tych czasów należą rzeczywiście do najciemniejszych ówczesnych zagadnień dziejowych. Że ziemia ta w drugiej połowie wieku X do cesarstwa bezpośrednio nie należała, jak zdaje się przypuszczać Bachmann, Geschichte Böhmens l. c. str. 168, nie ulega wątpliwości, gdyż granice marchii wschodniej w r. 976 z wszelką pewnością tego kraju nawet nie dotykały, do Węgier zaś prawdopodobnie już należeć nie mogła. Że biskup passawski Piligrim w swych sfałszowanych dokumentach około r. 970 wspomina ciągle o Morawii w związku z Węgrami, nie może dowodzić, że kraj ten w tym związku politycznie i wówczas pozostawał. Pilgrimowi bowiem bez względu na stan polityczny kraju, chodziło o uzasadnienie praw swego kościelnego zwierzchnictwa, które opierało się o jego misye na Węgrzech i rzekomo na należeniu Węgier do dawnej metropolii, którą wskrzesić usiłował. Dowodząc więc dawnej przynależności Moraw do Węgier, chociaż ona już wówczas nie istniała, dowodził tem samem, że Morawy z dawna należały a więc i należeć powinny do sfery jego działalności tak, jak dawniej do sfery jego poprzedników. Zresztą domysł zwierzchnictwa Węgier w tych stronach obala także okoliczność, że współcześnie istnieje dyecezya morawska, która z ich inicyatywy powstać nie mogła, jej pojawienie się w tym czasie wskazywałoby raczej, że w ten sposób episkopat niemiecki (a zwłaszcza arcybiskupstwo mogunckie) starał się przeciwdziałać usiłowaniom Pilgrima. Uważamy też za nieuzasadnione twierdzenie Bretholza, Geschichte Mährens, Brünn 1895 I, str. 156 i nast. i Mähren und das Reich Herzog Boleslavs II von Böhmen (Archiv fur österr. Geschichte z r. 1895 T. 82, str. 139 i nast.), że Morawy wówczas stanowiły kraj niezawisły, który się o własnych siłach z jarzma węgierskiego otrząsnął a dopiero później przypadł sąsiadom, naprzód przemijająco Polsce a następnie Czechom. Gdyby tak było, byłby przecież pozostał ślad jakiś tej samoistności w źródłach, zwłaszcza, że ona doprowadziła do utworzenia biskupstwa osobnego. Tymczasem żadnego podobnego śladu nie znajdujemy. Musimy więc przyjąć, że kraj ten do Czech należał, bo ten wniosek na podstawie innych śladów historycznych jest najprawdopodobniejszy. Nie osłabia go zaś wcale wzgląd, że Al-Bekri o należeniu Moraw do Czech nie wspomina, było to bardzo naturalnem, ziemia ta panowaniem węgierskiem zgnębiona, zapewne wyludniona i niesamoistna, niczem się nie odznaczała, coby było godnego zapisania dla podróżnika.
  22. Boczek, Codex diplomaticus et epistolaris Moraviae, I Nr 113 wyżej powołany ustęp z dokumentu arcybiskupa mogunckiego Willigisa z r. 976 „astipulantibus quoque assessoribus nostris venerabilibus episcopis Spirensi, Vormatiensi, Pragensi, Moraviensi”. Już niejednokrotnie zwracano na to uwagę, że ów biskup nie mógł być tylko biskupem pomocniczym ale samoistnym biskupem dyecezyalnym, z drugiej zaś strony nie podlega wątpliwości, że występując razem z biskupem praskim jako sufragan metropolii mogunckiej pozostawał w bliższej łączności z biskupstwem praskim. Łączność ta była najprawdopodobniej państwowa: możliwem jest mniemanie, że oba te biskupstwa równocześnie wskutek zabiegów Bolesława I powstały. Nadto fakt, że biskupstwo to należy do metropolii mogunckiej stwierdza również należenie Moraw do Czech. Gdyby bowiem Morawy należały do cesarstwa do wschodniej Marchii, to tem samem weszłyby w sferę zawisłości od metropolii salzburskiej, która z dawna przez stolice w Passau i Ratysbonie do Moraw i Czech podnosiła uroszczenia. Ten szczegół, zdaniem naszem, obala skutecznie przeciwne mniemania.
  23. Kosmas II, 21 „quidam episcopus, ut reor, nomine Wracen”.
  24. Thietmar VII, c. .39. „Boemi regnante Zuetepolco duce quondam fuere principes nostri. Huic a nostris parentibus quotannis solvitur census et episcopos in sua regione Marierun habuit, quod omne iste et sucessores sui superbia tumidi perdiderunt”.
  25. I w tym kierunku brak pewnych wiadomości, kiedy Bolesław Chrobry zajął Morawy, daty chronologiczne bowiem o ile chodzi o zdobycze ówczesne Polski na Czechach, dokładnie żadną miarą ustalić się nie dadzą. Wedle najnowszych badań można tylko ogólnie stwierdzić, że w czasie między zajęciem Krakowa a r. 1003 Morawy Polacy zajęli, Bretholz, Gesehichte Mährens l. c., str. 165, przyjmuje datę 999—1003, jako datę tych zdobyczy.
  26. Tej naszej hypotezie nie może się sprzeciwiać katalog biskupów ołomunieckich, który tych nazwisk nie zna. Nie zna on i imienia Wracena i wogóle nie wie o istnieniu stwierdzonego dowodnie w r. 976 biskupa morawskiego. Wymienia tylko Jana i Sylwestra, biskupów po Metodym a po nich dopiero notuje biskupa Jana z połowy w. XI. Wiadomości więc tego katalogu są tak niedokładne i niezupełne, że się na nich opierać nie można, a skoro nie uwzględnia wcale drugiej połowy wieku X, więc w tej mierze nie może stać na przeszkodzie naszym domysłom co do Prohora i Proculfa. Wogóle o ile o te czasy chodzi nie możemy katalogu tego, tembardziej, że datuje się z czasów znacznie późniejszych (Augustinus Olomucensis †1513, brać za podstawę lub wskazówkę wnioskowania.
  27. Erben, Regesta Bohemiae et Moraviae I, Nr. 214 i 216 r. 1131. Czy faktu, że równocześnie niemal katedra krakowska otrzymała wezwanie ś. Wacława, nie możnaby również tłómaczyć bliskiemi stosunkami Krakowa i Ołomuńca, zwłaszcza w czasach biskupa Henryka, który wtedy był bardzo wybitną osobistością.
  28. Szczegół ten zawdzięczamy uprzejmości prof. Wojciechowskiego, który dozwolił nam korzystać z arkuszów korekty swej najnowszej pracy: O katedrze na Wawelu.
  29. Zob. Erben, Regesta Bohemiae et Moraviae I, Nr 140 r. 1071, str. 620 Nr 2, skład kapituły z r. 1130 i t. d., godność proboszcza w Ołomuńcu pojawia się dopiero w aktach w. XIII.
  30. Potkański, Kraków przed Piastami l. c, str. 97, podając notatkę wyjętą z dzieła Pruszcza, Klejnoty stołecznego miasta Krakowa, wyd. II, 1650. Potkański w swej pracy co do pierwszych dwóch biskupów z katalogów krakowskich stawia hypotezę, że istnienie obu tych biskupów należy cofnąć wstecz do X w. i połączyć ich z zaprowadzeniem hierarchii kościelnej na Morawach w r. 900. Ten domysł jakkolwiek dość trafnie uzasadniony, nie wydaje mi się odpowiednim do przyjęcia, gdyż trudno mi przypuścić, aby w r. 1000 istniały w Krakowie jeszcze tak żywe wspomnienia z r. 900. Jak w tekście wyraziliśmy, sądzimy, że chrześciaństwo w Krakowie po zajęciu Moraw przez Węgrów znacznie zostało nadwątlonem, i tylko tu i owdzie tliło, więc o istnieniu hierarchii kościelnej w tych stronach, która by przechowywała dawne tradycye, trudno mówić. Na Morawach nawet, jak świadczą katalogi biskupów ołomunieckich, tradycye te zaginęły niemal zupełnie, tem bardziej musiało się to stać w Krakowie. Dla naszej hipotezy głównym względem rozstrzygającym jest fakt, że biskupstwo morawskie, które dowodnie w r. 976 istnieje, około r. 1000, gdy powstało biskupstwo krakowskie istnieć przestaje. Uważamy więc Prohora i Proculfa za poprzedników Poppona, chociaż oni byli biskupami morawskimi, a jakkolwiek może drugi z nich przebywał w Krakowie, dopiero Poppo był biskupem krakowskim, bo dopiero wówczas dyecezya ta została określoną, Thietmar wprawdzie o takiem przeniesieniu stolicy biskupiej nie wspomina, ale stać się to mogło dlatego, że biskupstwo morawskie mogło być wówczas opróżnione, a przez obsadzenie w r. 1000 biskupstwa krakowskiego faktycznie upadło. O ileby zaś chodziło o zezwolenie ówczesnego arcybiskupa mogunckiego Willigisa, jako zwierzchnika Moraw, Thietmar tak samo nie wspomina o zezwoleniu
  31. Zob. W. Kętrzyński, Biskupstwa i Klasztory polskie w X i XI wieku „Przegląd powszechny” z r. 1889 tudzież: Granice Polski w X wieku (Rozpr. Wydz. hist. filoz. Akad. Umiej. w Krakowie T. XXX). Natomiast Miączyński, Założenie biskupstwa krakowskiego (Rocznik Towarzystwa Naukowego Krakowskiego, Poczet III, T. VI z r. 1862, str. 49 i nast.) odnosi początek biskupstwa krakowskiego do czasów Bolesława Chrobrego.
  32. M. Gumplowicz, Zur Geschichte Polens im Mittelalter, Innsbruck 1898. Zwłaszcza cześć druga: Der Kampf des slavischen und lateinischen Ritus in Polen 1104-1124.
  33. Kosmas I, 22, zob. również Jaffé, Regesta Nr 3720.
  34. Nie mamy podstawy tłómaczyć tego słowa w znaczeniu Rascyi.
  35. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: Kosmas.
  36. Jaffé, Regesta Nr 5151.
  37. Thietmar VIII, c. 16 pisze o Bolesławie Chrobrym „Ad Greciam quoque sibi proximam unncios misit, qui eiusdem imperatori bona si vellet fidelis amicus haberi, promitterunt, sin autem, hostem firmissimum ac invincibilem fieri intimarent”.
  38. Pod r. 1386. Utrzymujemy więc i nadal zdanie jakie o obrządku słowiańskim w Polsce dawniej wyraziliśmy (Organizacya kościoła w Polsce, II wyd., str. 109 i nast.) a zarazem uważamy za zupełnie trafne wywody Potkańskiego w powołanej pracy.
  39. Monum. Pol. I, str. 500 i 504.
  40. Kosmas II c. 2 „Krakov autem eorum metropolim ingressus a culmine subvertit et spolia eius obtinuit”.
  41. Moja „Organizacya” str. 130 i nast.
  42. Gallus tak pisze o owej reakcyi l. c. 19: „Insuper etiam a fide catholica deviantes, quod sine voce lacrimabili dicere non valemus, adversus episcopos et sacerdotes Dei seditionem inceperunt, eorumque quosdam gladio quasi dignius peremerunt, quosdam vero quasi morte dignos viliori lapidibus obruerunt” a dalej „et tam diu civitates predicte (Gniezno i Poznań) in solitudine permanserunt, quod in ecclesia S. Adalberti martyris Sanctique Petri apostoli sua ferae cubilia posuerunt”.
  43. W otoczeniu arcybiskupa Hermana zapisuje opata Arona jeden z dokumentów z r. 1043 (Lacomblet, Urkundenbuch f. die Geschichte des Niederrheins 1. Nr 179).
  44. Moja „Organizacya” str. 90. Pomimo tych dość wymownych wskazówek źródłowych stara się jeszcze obecnie St. Kętrzyński w rozprawie Kazimierz Odnowiciel (Rozpr. Wydz. hist. filoz. Akad. Umiej. w Krakowie T. XXXVIII, str. 354 i nast.) utrzymać twierdzenie, że reakcya pogańska organizacyi kościelnej w Polsce nie zniszczyła. Fakt podany przez Adama Bremeńskiego, że w połowie wieku XI pojawił się w Szwecyi jakiś biskup Osmund (moja „Organizacya” str. 82) wyświęcony przez arcybiskupa polskiego, nie wzrusza naszego wnioskowania, gdyż mógł on być wyświęcony jeszcze przed wybuchem reakcyi pogańskiej.
  45. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: Benedykta.
  46. Na tego rodzaju orzeczeniach opierał swe uroszczenia arcybiskup magdeburski Norbert w r. 1133 Kod. dypl. W Pol. I Nr 6.
  47. Zob. list Grzegorza VII do Bolesława Śmiałego z 20 kwietnia 1075 (KDWP. 1 Nr 4) „Verum quia Christianae religionis ordo et provida dispensatio ab his permaxime post Deum pendet, qui dominici gregis pastores et rectores esse videntur, illud nobis primo attendendum est, quod episcopi terrae vestrae non habentes certum metropolitanae sedis locum, nec sub aliquo positi magisterio, huc et illuc pro sua quisque ordinatione cagantes, ultra regulas et decreta Sanctorum Patrum liberi sunt et absoluti. Deinde vero quod inter tantam hominum multitudinem adeo pauci sunt episcopi...” Słowa te „nec sub aliquo positi magisterio” wyraźnie świadczą, że w Polsce ówczesnej władzy metropolitalnej nie było, że biskupi po wyświęcenie musieli się udawać gdzieindziej. A gdy cały ten list jest niewątpliwie odpowiedzią na prośby Bolesława Śmiałego, więc ustęp ten z pewnością, jak to było we zwyczaju, z pisma Bolesława został wyjęty. Wobec tego toku myśli w piśmie trudno znowu tłómaczyć słowa „liberi et absoluti” w znaczeniu, że biskupi polscy prowadzili wówczas życie nieodpowiednie, nie troszcząc się o przepisy Kościoła jak chce Gumplowicz, Bolesław Śmiały i biskup Stanisław (Kwartalnik historyczny 1898, str. 518).
  48. Moja „Organizacya” l. c, str. 130.
  49. Tamże str. 133.
  50. Kod. kat. krak. Nr 3. Urban III. „Ad hec consuetudinem a predecessoribus tuis hactenus obseruatam, ut uidelicet Cracouiensis episcopus post Metropolitanum Poloniensis prouincie, primum locum et uocem obtineat ratam esse decernimus eamque tibi et successoribus tuis auctoritate apostolica confirmamus, statuentes, ut sicut a predecessoribus tuis sepius factum esse dinoscitur eidem metropolitano manum in sua consecracione imponas” i Theiner Mon. Pol. I Nr. 136.
  51. Ibid. Nr 137.
  52. Wojciechowski, O rocznikach polskich X—XV wieku (Pamiętnik Akad. Umiej. w Krakowie Wydz. filolog. i hist.-filoz. T. IV, str. 227).
  53. Jestto powołana wyżej rozprawa dra M. Gumplowicza, Bolesław Śmiały i biskup Stanisław, ogłoszona w Kwartalniku historycznym z r. 1898. Rozprawa ta jak i inne tego autora odznacza się wielką oryginalnością i śmiałością pomysłów, lecz i zbytnią skłonnością do stawiania nowych hipotez, którym brak nieraz wszelkiej podstawy źródłowej. Por. Wysłouch, Bolesław Śmiały i biskup Stanisław według nowej hipotezy (Bibl. warsz. 1899, IV, str. 335—354).
  54. Mylnem jest zdanie Gumplowicza l. c. str. 520, że arcybiskup moguncki Wesilo wspomina o sporze Bolesława z biskupem krakowskim, list ów bowiem Wesilona dotyczy, jak wiadomo, sporu księcia czeskiego Wratysława z jego bratem biskupem praskim. Zresztą arcybiskup Wesilo zajmował stolicę moguncką w latach 1084—1088.
  55. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: kobietami.
  56. Roczniki nasze podają z reguły jako datę wstąpienia Lamberta na stolicę biskupią w Krakowie r. 1082 i to po zapisaniu śmierci Bolesława Śmiałego.
  57. Gallus l. c. 28, mówiąc o postępowaniu Bolesława na Węgrzech, dodaje „unde magnam sibi Ungarorum invidiam cumulavit, indeque citius extrema dies eum, ut aiunt occupauit”. Fakt, że tak długo trwał wakans po śmierci Stanisława, każe się domyślać, że Bolesław był jeszcze jakiś czas w Polsce, inaczej bowiem trudnoby go było wytłómaczyć.
  58. Moja „Organizacya” l. c. str. 36 i 179.
  59. Tamże str. 285.
  60. Tamże str. 286 i nast.
  61. Zob. list Lamberta do czeskiego Wratysława zwłaszcza ustęp „Hoc enim anno tua gratia nostram legationem prospere direxisti ad Archiepiscopum Coloniensem, indeque redeuntem ad nos cum nostra, legationem ipsius, ipso deprecante eadem tua gratia remisisti non minus prospere. Nunc autem utriusque causa immo utriusque prece Rex benigne rogaris, istis legatis conductum dare...” O stosunkach jednak Lamberta z Wratysławem nic bliższego nad ów fakt korespondencji powiedzieć się nie da.
  62. Mon. Pol. II, str. 796.
  63. W współczesnych notatkach dotyczących skarbca katedralnego czytamy: „Anno dominicae incarnationis MCI indictione VIIII defuncto reverentissimo praesule ac bone memoriae Lamberto, datus est episcopatus uenerabili uiro Cazlao ab innictissimo duce Polonorum Wladizlao. Mon. Pol. I, str. 376.
  64. KDWP. I, Nr 9. W rzędzie świadków aktu ks. Salome z r. 1143 wymieniono Andreas filius episcopi Cechawy. Nie ulega wątpliwości, że słowo to należy odczytać Ceslavij.
  65. Gallus II c. 27. „Romanae sedis legatus, Walo nomine Belvacensis episcopus, Poloniam advenit, qui cum virtute Bolezlavi, zelo iustitiae tantum canonicae districtionis rigorem exercuit, quod duos episcopos ibi nullo vel prece vel pretio subveniente deposuit”.
  66. Gallus II c. 23 i 27. Rocznik kapituły krakowskiej zapisuje również konsekracyę Balduina pod r. 1103, a pobyt legata pod r. 1104. Dlatego sądzimy, że mylny jest domysł Grünhagena (Regesten zur schlesischen Geschichte I, str. 18), który legacyę Walona zamieszcza pod r. 1102.
  67. Gallus II c. 23. „Balduinus Cracouiensis episcopus, ab eodem papa Romae consecratus”.
  68. Tamże w dalszym ciągu „Balduinus... fidei ruditatem et patriae necessitatem intimavit, sicque Romanae sedis auctoritas, ut fertur, hoc coniugium misericorditer non canonice, nec usualiter, sed singulariter collaudauit”.
  69. Gallus II c. 38. „Tum vero Zbiguevus in desperationem est redactus, ac Jaroslao duce Rutheno simulque Balduino Cracouiensi episcopo mediantibus, ad fratrem satisfacturus et obediturus est adductus”.
  70. W drugim z wyżej wspomnianych inwentarzy skarbca katedralnego zapisano „Anno dominicae incarnationis MCX defuncto reuerentissimo praesule Balduino, suceessit in locum eius venerabilis pontifex Maurus. Cui complacuit ut ecclesiasticae res inscriptae haberentur”. Mon. Pol. I str. 377.
  71. Dokumenty te również dają podstawę do odtworzenia dotacyi majątkowej biskupstwa, dla wieku XI jednak trudno się na nich oprzeć w zupełności, bo nie można polegać wyłącznie na wstecznem wnioskowaniu.
  72. C. 16. Mon. Pol. II str. 493. Że fundacya pochodzi już od Władysława Hermana a nie Bolesława Krzywoustego wykazał Wojciechowski w pracy O Rocznikach l. c. str. 223 i następne.
  73. Rocznik kapitulny krak. „pod r. 1125, Cracov combustum est”. Mon. Pol. II, str. 797.
  74. Rocznik Traski i krakowski pod r. 1142 i 1143. Mon. Pol. II, str. 833.
  75. Wojciechowski, O rocznikach l. c. str. 225 a za nim Piekosiński, Jeszcze słowo o dokumencie legata Idziego dla Tyńca (Kwartalnik historyczny r. 1889 str. 53).
  76. III katalog biskupów krakowskich. Mon. Pol. III str. 340.
  77. Moja „Organizacya” l. c. str. 145 i nast.
  78. Wojciechowski, Katedra na Wawelu. O katedrze drewnianej Chrobrego na zamku w Krakowie traktuje Rozdz. XXIV str. 153 i nast.
  79. Moja Organizacja l. c. str. 156.
  80. c. 1. D. 60 w dekrecie Gracyana.
  81. Kod. dypl. katedry krak. I Nr 1.
  82. Codex dipl. Poloniae I Nr 7 r. 1207, „Ego Visslaus decanus Cracoviensis consensi et subscripsi et sigillo Capituli communivi”.
  83. Piekosiński, Pieczęcie polskie wieków średnich (Sprawozdania komisyi dla badania historyi sztuki w Polsce. T. VI, zeszyt I r. 1897) podaje pod Nr 32 i 33 podobiznę tych pieczęci.
  84. Kod. dypl. katedry krak. I Nr 11, „quod cum ipsi cum eorum preposito prouentus castellature, que Chropi dicitur communes haberent, ita quod prepositus ipse certa porcione contentus, reliquas inter eos, distribuere tenebatur” r. 1220. Jakim był dalszy ustrój kapituły, nie mamy wiadomości, a w szczególności, czy przestrzegano, o czem później źródła wspominają, aby kanonicy mieli odpowiednie święcenia jak np. w akcie z r. 1222 (Kod. dypl. mogilski Nr 2), gdzie wymieniono osobno 6 kanoników presbyterów, 4 dyakonów i 5 subdyakonów. Prawa kapituły krakowskiej ograniczające biskupa przy wykonywaniu pewnych jurysdykcyjnych czynności warunkiem zezwolenia kapituły, zdają się być późniejszego pochodzenia, a powstały pod wpływem zarządzeń stolicy apostolskiej (Cod. dipl. Pol. I, Nr 7).
  85. Mon. Pol. I, str. 377.
  86. O całym tym rękopisie pisał już Hube Dwa rękopisy średniowiecznego zbioru prawa kościelnego w Polsce, (Odbitka z Biblioteki Warszawskiej z r. 1885) i wyraził domysł, że zbiorek ten może oryginalnie w Polsce został ułożony. W pracy o „Organizacyi” l. c. str. "286 nie mogąc przeprowadzić wówczas odpowiednich studyów nad rękopisem, wstrzymaliśmy się od wszelkich określonych wniosków, które obecnie już jako niewątpliwe formułujemy.
  87. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: liturgicznymi.
  88. Jeszcze znacznie później w kapitułach naszych wielu było cudzoziemców, zob. Łaguna Dwie elekcye (Ateneum z r. 1878).


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Abraham.