Pocałunek (Zieliński)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Gustaw Zieliński
Tytuł Pocałunek
Pochodzenie Poezye Gustawa Zielińskiego Tom I cykl Drobne wiersze, w młodości pisane
Wydawca Własność i wydanie rodziny
Data wyd. 1901
Druk S. Buszczyński
Miejsce wyd. Toruń
Źródło skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
POCAŁUNEK.


W dniu majowym, na dolinie,
Kędy strumyk szemrząc płynie,
Moja luba kwiatki zrywa,
Wiążąc wianek, piosnki śpiewa.
Jak jutrzenka, świeża młoda,
Miała serce jak łza czyste,
Oczki czarne promieniste,
I usteczka jak jagoda.
Jakaś wzięła mnie pokusa
By ją prosić o całusa;
Nieodmawia — czyjaż wina?...
To był anioł, nie dziewczyna!
I spojrzała moja miła,
Białą rączką mnie ścisnęła,
Usta do ust przybliżyła,
I w objęciu mem spoczęła.

Świat przed moją znikł źrenicą,
Martwą ziemię opuściłem,
Raj minąłem, w niebie byłem,
Z moim czuciem, z mą dziewicą.
Śród boskiego zachwycenia,
Gdy jej ustek chwytam tchnienia,
Myśl ją bierze, śmieszna, pusta,
By oderwać od ust, usta,
Zniszczyć urok omamienia.
Tylko jeszcze, z cicha skromnie,
„Nie mów o tem“, — rzekła do mnie,
I pobiegła po dolinie.
Głos jej luby w dali ginie,
Coraz ginie — w końcu znika,
Jak porankiem śpiew słowika.
Nie goniłem — bo w mej myśli,
Już się nowy zamiar kreśli,
By nie zważać na przestrogę.
Jakież dla mnie szczęście, proszę?...
Jeśli poznać mam rozkosze,
A objawić ich nie mogę?
Nic nie taić — moje zdanie!...
Lecz mnie teraz czeka bieda,
Pewnie za to, piękne panie,
Żadna mi już buzi nie da.
1833 r.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Gustaw Zieliński.