Po śmierci (Komorowski)/Scena IV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Bronisław Komorowski
Tytuł Po śmierci
Wydawca Wydawnictwo „Nowin“
Data wyd. 1868
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Scena IV.
WALERY (sam.)

Bądźcież ze mną teraz wszyscy święci
Aktorowie! bo jeszcze w głowie mi się kręci
Cały kołowrot wątku tej dziwnej intrygi...
Trup — trup za chwilę! teraz ostatnie podrygi
Przypadłoby wykonać!... No, to dobrze przecie,
Że po śmierci żyć będę przynajmniej na świecie
Co bardziej, że po śmierci może łatwiej będzie
Posiąść to szczęście, które w pewnej gdzieś legendzie
Zwie się: światłością wieczną — czasami: huryską...
A u mnie: mą Stasieczką dobrą, nad kołyską,
Z której mały aniołek wyciąga rączęta...
O niebo! niech ci tego Pan Bóg nie pamięta!...
Co do mnie? ja się wpraszam do mojego raju: —
Tam życie! tam natura zawsze jakby w maju,
Zamiast ptasząt, aniołki ci żywe szczebiocą,
Tam słońca czuwające i dniami i nocą
Nad każdą myślą twoją, chroniące od złego...
Jeśliś smutny — odgadną, pocieszą — ostrzegą —
I otuchą pokrzepią i chęć zrozumieją
I staną wieczną: wiarą — miłością — nadzieją! —
O edenie mój!... ba, ba — zapominam o tem,
Że eden trza zdobywać bardzo ciężkim potem,

Że pierwiej umrzeć musi, kto chciałby do nieba...
Umierajmy więc... (bierze z szafki pudełko z przyborami aktorskiemi.)
Najprzód ztrupić się potrzeba
W ten sposób... (maże twarz bielidłem.)
Melpomeno! niech ci nie ubliża,
Że trup w tym wieku nawet do farsy się zniża...
Wybacz! a gdy cię gorszy to, więc przymróż ślepię!...

(wpatruje się w lustro.)

Ach, jakiż ze mnie głupi trup!... (maże na twarzy dalej.)
Teraz podlepię
Policzki — trza wyrazić śmiertelną obrzmiałość...
Oczy w jamę... (smaruje węglem jamy ócz.)
Tak!... (przegląda się w lustrze.)
Jakaż trupia doskonałość!

(wstaje i chowa przybory do szafki.)

Stało się! — już po śmierci! — teraz właśnie stoję
Przed furtą niebios... Pietrze! odchyl mi podwoje!
Dalipan żem zasłużył na to: bom już z mlekiem
Matki wyssał chęć nieba — wszak byłem — człowiekiem!...

(słychać klucz we drzwi.)

Ha, słyszę pobrzęk klucza... (wpada Piotr.)




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Bronisław Komorowski.