Pożegnanie (Żegnam cię luby kraju rodzinny...)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor anonimowy
Tytuł Pożegnanie
Pochodzenie Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy
Wydawca F. A. Brockhaus
Data wyd. 1864
Druk F. A. Brockhaus
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
POŻEGNANIE.

Żegnam cię luby kraju rodzinny!
Lecz nie na wieki Cię rzucę:
Choć legnę w grobie na ziemi innej,
Duchem do Ciebie powrócę.

Ojcze i Matko bywajcie zdrowi!
Żegnam was, bracia kochani!
Niech wam co ranek nadzieja powie,
Że wkrótce wrócą wygnani.


Bywaj mi zdrowy, Ludzie kochany,
Śpiący, lecz czysty, niewinny;
Inny lud, inny na brzegach Sekwanny,
Nad Elbą, Renem lud inny.

Żegnam was moje góry ojczyste,
Cicha dolino Ojcowa;
Was błonia, bory, Wisły wody czyste
I lube mury Krakowa.

Ach! gdy co wieczór na niebo spojrzę,
Widzę — o widzę! wasz obraz żywy —
Na niebie zamiast błękitów dojrzę
Ojczyste bory, góry i niwy!

Ot Wisła płynie — Kraków i sioła
W jej przeglądają się fali —
Trzy mogił nad nią — pola do koła —
Karpaty mgłą się w oddali —

Oh! do was tak jak do nieba daleko — !
Lecz kiedyś w pośród was stanę:
Na twoim brzegu, słowiańska rzeko,
Zginę lub wolnym zostanę.


Może niedługo — bo ja wiem i wierzę,
Że Bóg wszechmocny, naród nieśmiertelny:
Z Boga moc mają wolności rycerze,
Tysiąc państw zburzy jeden naród dzielny.

Jeźli wprzód obca ziemia zagrzebie:
Me biedne ciało tułacze,
To duch mój, Polsko! poleci nad Ciebie,
Kraj mój kochany zobaczę!

I tam bujając nad jego niwy
Jak duchów nadziemskich cienie,
Zobaczę kiedyś nieba obraz żywy,
Zobaczę Polski wskrzeszenie.

A wiatr powieje może z zachodu,
I moje prochy zaniesie
Na błonia, w których biegałem za młodu —
Po polach ojczystych rozniesie!

(Dźwięki mej duszy.)






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: anonimowy.