Pieśni społecznej cztery stron

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Cyprian Kamil Norwid
Tytuł Pieśni społecznej cztery stron
Pochodzenie Dzieła Cyprjana Norwida
Redaktor Tadeusz Pini
Wydawca Spółka Wydawnicza „Parnas Polski”
Data wyd. 1934
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PIEŚNI SPOŁECZNEJ CZTERY STRON
Jeżeli-że cię zapomnę, o Jerozalemie,
niech zapomni sama siebie prawica moja.
Psalm CXXXII.
I.
RÓWNOŚĆ, WOLNOŚĆ, BRATERSTWO.

W twoje chóry, pieśni nasza,
Czegoż-bo nie wplecie?
Od ołtarza do pałasza
Wszystko, co na świecie...

Z ciebie, z ciebie powyrasta
Nowy lud — i miasta...

Ty przelecisz granic straże,
Kraty cytadeli,
I zadziwią się mocarze,
Że cię nie widzieli;

I zadziwisz myślicieli,
Że tak skromna szata
I że prządka u kądzieli
Tak wysoko lata.

Zdarłeś piórka do pisania,
Panie Mikołaju[1],
Wzrosną piórka do latania
Po nietwoim kraju;

Tylko z Bogiem i z tą wolą,
Co w łasce u Boga —
A popioły zaswywolą,
Wstrząśnie się podłoga

I ze sklepień podkościelnych,
I z oranej ziemi.
Wielu wstanie nieśmiertelnych
Z szablami jasnemi.

Pierwsi będą od przeszłości,
Od przyszłości drudzy.
Tamci króla jegomości,
Ci królowej słudzy.

Jak kto kocha, tak niech kocha,
Szczęść, mu, Panie Boże!
Równie dobry pług, jak socha,
Jeśli dobrze orze.

Niech bywalcy, co za morzem
Strasznie się zmądrzyli,
Szydzą zdrowi, że dziś orzem,
Jak starcy uczyli.

Z Bogiem, z Bogiem, panie bracie,
Jeszczeć to się zmieni!
Niechno jeden spocznie w chacie,
Drugi się ożeni.

Tylko śmiechu nie odmieniem
Z tych pociesznych swarów,
Co nie warte (z przeproszeniem)
I smyczy ogarów![2]

Tylko zmienim nienawiści.
Cnocie hołd oddamy
I mądrości, co wyczyści
Po łańcuchach plamy.

Po łańcuchach cytadeli,
Co aż serce toczą,
I tych, cośmy nie widzieli,
Że są, ale tłoczą.

I tych w prawo, i tych w lewo,
I tych od zachodu,
Gdzie jest pono wolne drzewo.
Ale człek mrze z głodu.

Wolność w Polsce będzie inna,
Nie szlachecko-złota,
Ni słomiana wolność gminna
Od płota do płota,

Ni słowieńsko przepaścista
O tatarskim czynie,
Ni ta, z której kabalista[3]
Śni o gilotynie[4].

Wolność będzie z dobrej woli,
Jak w pieśni rymowej,
Gdzie i z nutą myśl swawoli
I nuta gra słowy.

Każdy Polak z łaski bożej
Swój, a narodowy;
Jeśli albo przez się tworzy
Dla Polski, królowej,

Lub przez Polskę dla jej dzieci
Z wysokości świeci.

Przez się tworzy narodowi,
Kto się doskonali;
A przez naród człowiekowi,
Kto naród ocali.

Lecz ta Polska nieskończona
Przez cel, którym pała;
Więc to tylko dwa ramiona
Świeckiego jej ciała.

Dwa ramiona orła — krzyża —
Co spodem jest z roli.
Górą k’niebu się przybliża
Przez to, co go boli.

A przez rolę czyni wiara,
Bo rzucasz nasienie,
I już Bóg się o nie stara,
By miało korzenie.

A zaś przez się (więc przez życie)
Czyni umiejętność.
Co nadziei ma sowicie,
Nie dba o majętność.

A przez miłość — dobrej woli
Narodu stróżowie,
Co nie z roli, ani z soli,
Lecz z ciernia na głowie.

A przez wiarę tylko w Boga
Równość jego synów,
A przez miłość tylko droga
Do braterstwa czynów.

A przez pewną swych kolei,
Choć wgórę podrywa.
Chrześcijańską moc nadziei
Wolność się zdobywa.

Wolność bowiem to nadzieja,
Zawsze ona wdali;
Zawsze u niej «ja» i «nie-ja»
I zawsze się pali.

Wolność nie jest to dziewica,
Jak marzy pacholę.
Ni płaczliwa pokutnica
W niedostępnym dole.

Wolność nie jest rzecz pędząca,
Jedno pęd pocisku —
Nie osoba kochająca,
Lecz ogień uścisku.

Wolność jest to wszechużycie
Wszechpotęgi bytu;
I dlategoto widzicie,
Że zawsze u szczytu.

A jak słońce, choć w osobie
Swej za światem gore,
Przez wydany kwiat na globie
W rękę jednak biorę —

Tak i wolność społeczeństwa
Słońcem jest duchowém,
Lecz przez kwiaty bezpieczeństwa
Wieńcem narodowym!

Lecz przez wonie onych kwiatów
Modlitwą nauki,
A przez piękność ich szkarłatów
Arcystylem sztuki...
............
Pieśni — pieśni! W twoje chóry
Czegóż-bo nie wplecie?
A twojemi czegóż pióry
Nie rozdasz po świecie?

II.
NIEWOLA.

Niechno które wolność pola
Ozłoci promieniem,
Wraz tem czarniej i niewola
Określa się cieniem.

Niema woli bez niewoli;
Nad ich zespoleniem,
Chce, czy nie chce, wszystko boli
Ciałem lub sumieniem.

Bo, jak Twórca w próżni ciała
Światłość z cieniem różni,
Tak i ludzkość niech oddziała
W ideału próżni.


A w rozdziale tylko prawem
Wolności z niewolą,
Pod balsamu zginą jawem
Sny, co jawnie bolą.

Każdy Polak prawem życia
Swój. — I śmierci kara
Wyrzuconą jest z użycia,
Jak pogan ofiara...

Lecz, kto świętych praw morderca,
Świętość sam utraca
I z wolności się wszechserca
W niewolę powraca —

I przykowan jest do roli,
Jak w carstwie człek rolny —
Tak iż carstwo do niewoli
Pójdzie w Polsce wolnéj...

III.
WŁASNOŚĆ.

Własność nie jest posiadaniem
(Często niewłaściwie),
Lecz społecznem używaniem
Tego, co w nas żywie.

Bo Mikolaj też posiada
Litwę i Koronę,
A jednakże coś w nas gada,
Że to ukradzione.

Posiadaczy praw on strzeże,
Komunistów wiesza,
Tylko, jeśli sam co bierze,
To sam się rozgrzesza

Własność tedy to rzecz inna,
Inna posiadanie —
Pierwsza z rodu już niewinna,
Druga, jak się stanie.

Każdy Polak z łaski bożéj
Swój przez prawo życia,
Więc, gdy przez się co utworzy,
To ma się z użycia.

A jak tylko dobrze ma się,
To przez mienie działa.
Kiedy inni w tymże czasie
Przez się, z potem ciała.

Ci czas mają — ci zaś mienie;
Niechże tedy wpływa,
Kto ma mienie, przez sumienie
Na czasów ogniwa.

Bo, jak czasy złe nastaną,
Wszystkich będzie wina —
Ale pierwej ci powstaną,
Którym idzie ślina.

Gdy zaś zdumi właścicieli,
Że ludzie pochyli
Na ojczyzny się mścicieli
Wyheroicznili,

To zadziwić zdolna wzajem
Tamtych obojętność
I, zerwawszy z obyczajem,
Wpadną na majętność.

I gwałt taki się rozniesie,
Jakiego nie było,
Tak, że drzewo drzewu w lesie
Będzie zazdrościło.

Niema mienia bez sumienia;
Na każdej zagrodzie
Ciążą długi uprawienia
Wolności w narodzie.

Życie z życiem tak graniczy,
Jak zagon z zagoném,
I nad rolą nie rolniczy
Świat jest osiedlonym.

Każdy własność ma takową,
Że chce posiadania.
I za pracą narodową
Lub ziemią ugania.

Kto nie z czasu, ale z mienia
Pan, niech się nie nudzi,
Lecz niech mienie usumienia
Przez naród dla ludzi.

I jest większy, kto posiada,
Jakby nie posiadał,
Niż kto służy u sąsiada,
By sam tylko jadał.

Lecz i taki, co nie może
Innych darzyć mieniem,
Kiedy w duchu się rozmoże,
Nadda poświęceniem.

Bo i przez się (więc przez życie)
Tworzy umiejętność,
Co nadziei ma sowicie,
Nie dba o majętność...
............
Własność tedy to rzecz inna,
Inna posiadanie —
Pierwsza z rodu już niewinna,
Druga, jak się stanie.


Lecz, co stanie się niewinnem,
To ma wiedzę siebie,
A co takiem, bo dziecinnem
Tego wiedza w niebie.

Własność tedy, ta z człowieka,
Co szepce mu w duszy,
Niech się w żądzę nie rozwścieka,
Bo i własność skruszy.

A bez takiej człek własności
Błotem się już stawa
I podlega konieczności,
Jak płynąca lawa.

Zalać może tłum chwilowo,
Lecz nic nie ocali,
I podepczą go nanowo,
Jak będą wracali.

Własność żądzą i szaleństwem
Zniszczyć się jest w stanie,
A zaspanem bezpieczeństwem
Głupie posiadanie.
............
Pieśni, pieśni, — w chóry twoje
Czegóż-bo nie wplecie,
Wszystkie serca niepokoje
I te, co na świecie!

Boże, wiecznych praw artysto,
Jak u Ciebie rządnie,
Nadzmysłowie oczywiste,
Serdeczno-rozsądnie!

Lilja własność ma kwitnięcia
Białemi kielichy,
Ani zajrzy barw książęcia
Tulipanom pychy.

Ani zajrzeć może komu
Taka najpiękniejsza,
Jak chełpliwy dąb z ogromu,
Lub trawka najmniejsza...

IV.
RZECZPOSPOLITA.

Co u zwierząt znakomitem,
To u ludzi krzywość;
I co tobie pospolitem,
Dla mnie osobliwość.

Pospolitych rzeczy zatem
Taka jest różnica,
Jak różnica świata z światem,
Z księżycem księżyca.

Wszędzie pewne prawd nasiona
I kształtów warunki —
Ziemię, ludzi i imiona
Pokrewnią w stosunki.

Tych stosunków spokrewnienie
W treści, co rozkwita
I jak drzewa jest nasienie,
To rzeczpospolita.

I nie spisek, ani zmowa,
Ani sprzysiężenie,
Ani żadna partja nowa,
Lecz wielosumienie.

Rząd jest tylko sprawiedliwość,
Co nieprawem karze;
Gromi nawet nieuczciwość,
Szanuje ołtarze.

Rząd naczyniem jest przedziwnem
Dla rzeczpospolitej,
Co zeń wieńcem się oliwnym
Przelewa w błękity.

Pospolita rzecz jest — — wiecie,
Co rzeczpospolitą?...
Miłość tylko — ta na świecie
Żebraczka niby to.

To, o bracia, a nie jaki
Krój lub chorągiewka,
Albo inne jakie znaki,
Albo jaka śpiewka.

Pieśń to cała i ogromna,
Ziemi śpiewająca,
Jak stworzenie wiekopomna,
Końca nie mająca.

I że miłość, więc dlatego
W tak różne odcienia
Przepokrewnia do jednego
Światów wszechsumienia.

Bo są różne prawd nasiona
I kształtów warunki,
Co grunt, ludzi i imiona
Pokrewnią w stosunki.

Bo i nieme zmarłych słowo
W pomniku lub czynie,
Bo i przeszłość jednakowo
Z przyszłością tam płynie.

I rząd tylko despotyczny,
Co ujednodusza
Prąd miłości różnoliczny,
Taki — to katusza!


Taki tylko, z piekła rodem,
Runąć ma i runie,
A rozleje się przechodem
Swąd po jego trunie[5].

I nierządu przejdzie chwila,
Jak dla doświadczenia,
Czy już miłość się dosila
Do swego dojrzenia.

Pospolita rzecz panowie,
To nie nierządnica,
Lecz w gwiaździstym złotogłowie
Czysta anielica.

Przywiedź króle i mocary,
Żeby z nią mówili,
A zobaczysz, czy tiary[6]
Przed którym uchyli.

Przywiedź katy i szalbierze,
Co nam wolność kradną,
A zobaczysz, czy, jak zwierzę,
Do stóp jej nie padną.

Węże ona zdepce nogą
Liljowej białości,
I przed Panem nieubogo
Zabłyśnie w miłości...

............
............

Panie! — Pieśniom szaty dałem
Takie ubożuchne,
I o sztuce zapomniałem,
We wszechpieniu głuchnę:

Głuchnę, ślepnę — wgórę lecę,
Olsnąłem, nie świecę...

Zapatrzyłem się w pięknościach
Wielkiej męczennice,
W opatrznościach i w litościach
Twych nad błyskawice.

Panie! — Iluż to już znałem
Wierniejszych Ci, Panie,

Co modlili się chorałem[7],
Cierpiąc katowanie,
I łzy leli — i krew leli
W strasznej cytadeli.

Tworzącego zeszlij ducha,
A kamień posłucha...

I rozwiane piasku ziarna
Po nieswoich sieniach —
I gdzieś zaschła krew ofiarna,
I prawdy w sumieniach...
............

Niech przeciwnik nie ucztuje
Na ducha pogrzebie,
Ani bioder przepasuje
Z odgróżką na Ciebie.

Ani, w mieście siedząc dużém,
Chorągwi rozwiesza,
Co na jednej słowo zburzym,
A na drugiej: rzesza.

I niech złosci te ustaną
Pomiędzy rodzeństwem
Bo i słodycz wyczerpana
Tem lichem męczeństwem.

Fatalności też duchowie
Niechby już przestali.
A stróżowie aniołowie
Zdala nie płakali.

Tworzącego zeszlij ducha[8]
Na świata beztory,
A i głaz się udobrucha,
Zakwitną topory.

I rozkapią się woniami
Te czarne chmurzyska,
I psalmami, motylami
Wyfruniem z mrowiska!...

Chwała, chwała Tobie, Panie,
Chwała — —
Niech się stanie!
(1848).






  1. Mowa o carze Mikołaju I-ym.
  2. smycz, rzemień, do prowadzenia psów, tu: kilka. — ogar (węg.), rodzaj psa gończego.
  3. kabalista (nowołac.) — znawca ksiąg kabalistycznych treści filozoficzno-mistycznej; wróżbiarz.
  4. gilotyna (franc.), machina do ścinania głów.
  5. truna (niem.) — trumna.
  6. tiara (gr.), potrójna korona papieska.
  7. Prawdopodobnie mowa o «Chorale» Kornela Ujejskiego, napisanym w r. 1846.
  8. «tworzący duch» — creator spiritus, pierwsze słowa znanego hymnu kościelnego.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cyprian Kamil Norwid.