Uwaga! Tekst niniejszy w języku polskim został opublikowany w 1792. Stosowane słownictwo i ortografia pochodzą z tej epoki, prosimy nie nanosić poprawek niezgodnych ze źródłem!
BOZE! Twoie zlitowanie,
Dobrze padło na Człowieka!
On w ſwoim nikczemnym ſtanie,
Miłoſierdzia tylko czeka!
Czyżemto ſobie zaſłużył, ZeśŻeś mię Twey nauczył Wiary?
Do ſwegoś mię boku użył,
Duſznemi poświęcił dary!
Do ſtołu twego z drugiemi,
Idę godownik ſzczęśliwy!
Nie zazdroſzę bogactw Ziemi,
Skarbem moim Bòg prawdziwy!
Karzą ſmiercią bunty czyie;
Gdym ſię na Boga podnoſił,
On to widział, i ia żyię:
Chce tylko, bym go przeproſił!
A czaſem choć nas zaſmuci, ZeŻe potrzebę kary czuie,
Wnet ròzgę na ogień wrzuci;
Jak Ociec, znowu żałuie.
Ten ſzczęśliwey ſprawca doli,
Sam nas do Cnot przyprowadza!
Daie łaſki z ſwoiey woli,
Potym ie Niebem nadgradza!
Sprawiedliwość gdy na ſzali,
Z miłoſierdziem Jego ſtanie,
Zawſześmy to poznawali, ZeŻe przeważa zlitowanie!
Ale w oſtatnią godzinę,
Naywiękſzey Litości trzeba:
Ufam Boże że nie zginę,
Tyś dla grzeſznych zſtąpił z Nieba.