Ach, kołyszą się powoje!
Upojone serce moje
Tak jak one się kołysze —
Gdy spoczywam, a ty, drogi,
W uścisk mię porywasz błogi
I w me żądze wlewasz ciszę! Wykąpałam swoje oczy, Aby miały blask uroczy I przychodzę tak do ciebie, Abyś widział moje czary I miłował mię bez miary, Władco mój, a będę w niebie.
Jakiż los mi się zaczyna,
Gdy uderzy ta godzina,
W której wieczność dla mnie świta:
Gdy mię z tobą jedność splata,
Dusza ma się z twoją brata:
Treść ma w pełni ci odkryta!
II.
Róże mojego kochanka!
Dumniej ja głowę unoszę niż wy —
Bo jam jest jego wybranka.
Jam jego ogród! Gwoździki
Kwitną we mnie i róże i bzy — —
We mnie i cień i chłodniki!
Ogród ten był zasadzony,
By w nim żar gwiazdy rozpalonej
Ochładzać mogły wiatru północnego mgły.
Jakże to kryjówka słodka,
Gdy się z nim serce me spotka
I śród tych bzów i róż woni
Błądzimy sobie, dłoń w dłoni:
Dusza sławi szczęście swoje,
Gdy się tulim do siebie oboje.
O, jak szczęśliwa ze mnie dziewczyna!
Głos jego mnie upaja niby czara wina — Czara wina złota!
Usłyszeć ciebie — oto ma tęsknota,
A kiedy widzę ciebie — tylko ciebie, Twój widok — twój pocałunek — O! jestem w niebie:
To najlepsze me jadło i najlepszy trunek.