Pieśni Kabira/LXXXV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kabir
Tytuł Pieśni Kabira
Redaktor Rabindranath Tagore
Wydawca Hulewicz i Paszkowski
Data wyd. 1923
Druk Drukarnia Akademicka w Warszawie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Stanisław Schayer
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


LXXXV

Tęskni moje serce za domem małżonka.
Ale pod nieba sklepieniem szukać musi ucieczki,
Kto na zawsze, na zawsze Miasto porzucił Miłości.

Nic mnie nie cieszy ani raduje,
Moje ciało i duszę ogarnęło szaleństwo.

Miljony bram prowadzą do Jego pałacu,
Ale ocean burzliwy od siebie nas oddziela.
O jakże się przeprawię na drugie wybrzeże!
W nieskończoności tonie droga mozolna i znojna.

O jakże jest dziwna tej harfy natura. —
Dopóki struny są mocno napięte,
Jej granie serce upaja;
Gdy struny pękną, nikt nie chce słuchać
Melodji.

Śmiejąc się, mówiłam do moich rodziców,
Że jutro już wyruszę do mego małżonka.
Gniewali się, ganili moją niecierpliwość.

O przyjacielu najdroższy, odsłoń leciutko, leciutko
Zasłonę na mojej twarzy —
Albowiem teraz noc Miłości nastała.

Kabir powiada: „Słuchaj mnie, słuchaj,
Moje serce tęskni za moim Najdroższym,
Bezsenne spędzam noce na mojem posłaniu,
Pamiętaj o mnie jutro, nad ranem, o zmierzchu.“



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Kabir i tłumacza: Stanisław Schayer.