Chcemy sobie być radzi? Rozkaż, Panie, czeladzi,
Niechaj na stół dobrego wina przynaszają,
A przytem w złote gęśli, albo w lutnią grają.
Kto tak mądry, że zgadnie Co nań jutro przypadnie?
Sam Bóg wie przyszłe rzeczy, a śmieje się z nieba,
Kiedy się człowiek troszcze więcej niźli trzeba.[1]
Szafuj gotowym bacznie; Ostatek, jako zacznie,
Tak Fortuna niech kona:[2] raczyli łaskawie,
Raczyli też inaczej, — my siedziem w jej prawie.[3]
U fortuny to snadnie, Że kto stojąc, — upadnie;
A który był dopiero u niej pod nogami,
Patrzajże go po chwili, a on gardzi nami.