Pan Walery/VII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kleofas Fakund Pasternak
Tytuł Pan Walery
Podtytuł Powieść z XIX wieku
Pochodzenie Kilka obrazów towarzyskich
Wydawca Th. Glücksberg
Data wyd. 1831
Druk Th. Glücksberg
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VII.
ROK 1724.

I już ksiądz związał ręce nowej pary,
Goreją gmachy światły rozlicznemi,
Gną stoły srébra i potraw ciężary.

Niemcewicz.

Jednego z zimowych wieczorów, które na czytaniu zwykle przepędzano, Pan Walery wyszperawszy w bibliotece jakiś zbutwiały foljał, wnosił, ażeby można było przeczytać jeden przez niego wybrany kawałek.
— Czyś oszalał? zawołał Antoni, czy nie masz nowych książek, żeby stare z kątów wywlekać.
— Dni Pan temu pokój, rzekła Julja, chyba nas Pan chcesz pousypiać.
— Przepraszam, zawołał Pleban i Stryjenka, stare księgi są bardzo szacowne.
— Czy nie opis jakiej bitwy, zcicha dodał Kapitan sam do siebie siedząc u kominka, jeżeli tak — to słucham.
— Nie, odpowiedział Walery, jest to opisanie wesela.
— Któżby się tego w starej książce spodziewał! rzekła Julja.
— Ja myślałem, dodał Antoni, że to może co o Czechu i Lechu!!
— Zaczynam tedy, przerwał Walery nieco podniesionym głosem, jest to: Opis wesela Zofii Sieniawskiej, Kasztelanki Krakowskiej, z Denhoffem Wojewodą Połockim, Hetm. W. Ks. L. odbytego we Lwowie, roku 1724.[1]
„Od kilku tygodni przed naznaczonym na obrzęd weselny dniem, czyniono w Zamku Lwowskim liczne do niego przygotowania, a 28 Lipca nadjechała Pani Krakowska z córką z Lublina, wstąpiwszy wprzódy do męża swego bawiącego w Szkłowie, i używającego tam wód, ku poratowaniu zdrowia. Udała się naprzód do pałacu swego na przedmieściu Halickiém będącego, gdzie przybył zaraz z odwiedzinami Wojewoda Podlaski H. P. K. od tygodnia już tam bawiący, z Księciem Starostą Spiskim. Po południu udała się do Zamku z córką i Księciem, aby nowe względem przygotowań wydać roskazy. Powtórnie baczna Pani Krakowska nazajutrz równo ze świtem zanieść się kazała w lektyce do Zamku, gdzie do dziewiątej rannej bawiła, i mnóstwo ludu chcącego się przygotowanym wspaniałościom przypatrzyć, puszczać kazała. Godziną przed przybyciem Pana młodego dano znać, iż na południe stanie we Lwowie, a zebrani wojskowi i urzędnicy na milę blisko spotkać go wyjechali, i w poczcie 500 koni odprowadzili aż do pałacu, gdzie został na obiedzie, a po nim do mieszkania swego w domu Łosiów się udał. Nadjechał dnia tegoż w licznym poczcie karet i dworzan Potocki Marszałek Trybunału z Deputatami, Kasztelanem Podlaskim, i Starostą Halickim, także Pan Krakowski incognito ze Szkłowa powrócił i w pałacu nocował. Przybył pięknie umundurowany Reiment piechoty pod dowództwem Ellerta z Chorągwią, Grenadjerami i muzyką, na straż do zamku, za nim Dragoni pod dowództwem Krupińskiego, pięknie ubrani, ze Sztandarem, kotłami i bębnami, ustawili się w przeciwnej stronie pierwszemu, przeciwko zamku. Nazajutrz (30 Lipca) Państwo Krakowskie z nowożeńcami do pałacu się przenieśli, gdzie od mnóstwa zewsząd przybywających osób odbierali wizyty.
„Ale czas choć znaczniejsze w mieście uczynione przygotowania wymienić. Dwie bramy tryumfalne wzniesione były z dwóch stron zamku: piérwsza na 50 łokci wysoka wystawiała geniusze miłości i pokoju z rószczek oliwnych, wśród których Król August II wjeżdżał. Łaciński napis sześcio-wierszowy, przeznaczony był na pochwałę spokojnego Króla. Druga brama równa piérwszej wysokością, zupełnie jej była podobna w ozdobach, z tą różnicą, iż na drugiej stronie herby Sieniawskich się ukazywały. Tuż będącą kancellarję Grodzką, zamieniono w portyk okryty napisami stosownemi do okoliczności. Od niego zaś z boku przy officynach ciągnął się umyślnie sporządzony amfiteatr dla gości, aby z niego sztuczne ognie oglądać mogli, był zaś wyższy o sześć łokci nad mury miejskie, a ciągnął się aż do galeryi przed zamkiem będącej. Malowane na płótnie słupy i arkady go zdobiły, ganek zaś wybito zewnątrz pąsowym suknem, a z drugiej strony Zamku ustawiono kolumny ze stosownemi napisami i malowaniem, przeplatając je umyślnie sadzonymi drzewami, wszystkie oraz galerje i amfiteatr gęsto poprzybijanymi świeciły się lampami. Dragoni, Grenadjerowie i piechota zajmowała miejsca na wschodach i dziedzińcu, czyniąc wartę w około zamku. O trzeciej z południa licznie we wspaniałych powozach zjeżdżać się zaczęli goście, a Wojewoda Połocki z mnóstwem dworzan, wojskowych i pachołków, o szóstej dopiero wyjechał z pałacu, aby się udać do zamku. Zaledwie początek tego pocztu stanął w miejskiej bramie, na wieży Ratusza, ozdobionej Chorągwiami i Proporcami, ozwały się trąby i kotły. Postępowało dwa tysiące koni wśród miasta i zajeżdżało na zamek wśród wrzawy muzyki, a za nimi kończyli wjazd przedniejsi Senatorowie, Wojewodowie i Hetmani. Pan młody siedział na przepysznym siwym Tureckim koniu, na którym siedzenie, cenione do tysiąca czerwonych złotych, od złota i drogich kamieni połyskiwało; ubrany był w litą, bogatą delją. Po bokach miał trzydziestu sześciu szlachty pokojowej w pąsowych ze srébrem kuntuszach i żupanach atłasowych błękitnych, a koło konia jechało dwunastu pagików z turecka w aksamitną od złota i srébra barwę przybranych. Pani Krakowska powitała z galeryi Pana młodego, a armaty piérwszy raz słyszeć się dały; czekali na pokojach zebrani goście, od których powitany, pozdrowiwszy ich wzajemnie, został Pan młody. Że się w owych czasach nie bez długich mów i próżnej deklamacii obejść nie mogło, zaczęli, Wojewoda Krakowski i Ruski długie oracje, które z powszechną radością w przeciągu dwóch godzin się skończyły. Przeczuwały głodne żołądki, że uczta była blisko, jakoż, zaledwie Wojewoda Ruski ostatnie dixi wyrzekł, odezwała się muzyka i goście ruszyli do górnej sali. Najprzedniejszy stół zastawiony był w kształcie ogrodu w kwatery z cytryn i pomarańcz, do tego usiedli nowożeńcy z Arcybiskupem Lwowskim, Nominatem Chełmskim, Ks. Krakowskim i Wojewodą Ruskim. Zapomniał nasz pisarz o stroju Panny młodej, ale zkąd inąd dowiaduję się, że zwyczajem tych czasów okrywała ją suknia modra złotem przetykana i obszywana sznurami pereł i szmaragdów, drogie noszenie z dyamentów i innych drogich kamieni połyskiwało na szyi, u rąk złote miała forboty czyli koronki, na głowie małą u ślubu zażywaną koronę w liście mirtowe kształtnie zrobioną i również mnóstwem kamieni ozdobną. Pod nią stary naddziadów naszych zwyczaj umieścił godła dostatku: chleb, sól i piéniądz, które od niepamiętnych czasów zawsze pannom młodym pod wieniec lub koronę kładziono. Oświecono mnóstwem lamp i pochodni miasto, tłumy ludu otaczały zamek, rozlegały się gęste z ręcznej broni i armat wystrzały, obchodziły po zastawionych w całym zamku stołach wychylane zdrowia, które z dolnych pokojów, dla słabości nieprzytomny, Kasztelan wnosił, a na górze spełniano. Nie brakło na muzyce, którą jednak zagłuszały wystrzały i tumult przytomnych, ustawiono bowiem dla niej umyślnie, po nad bogatym kredensem, trzypiątrową galerją. Na piérwsze danie ozwała się dobrana muzyka Wojewody Połockiego, na drugie Hetmańska, na trzecie włoska z wybornemi śpiewakami, którzy wiersze godowe w językach, włoskim, łacińskim i polskim odśpiewywali. Zaledwie ruszono od stołu za danym znakiem zapalono sztuczne ognie, wystawujące herby państwa młodych i rozliczne inne przedmioty, trwało to do dwóch godzin, po czém nastąpiły tańce do dnia białego przy włoskiej muzyce, a goście porozjeżdżali się nakoniec do mieszkań swoich.
„Dnia 3i Lipca o godzinie szóstej z wieczora, zjechali się dopiero goście do zamku, dokąd Pan młody, z podobną jak dnia poprzedzającego wspaniałością, przybył na gniadym Tureckim koniu. Uczta podobnie trwała jak wprzódy, stoły przepysznie zastawiono, ukazały się fajerwerki, a tańce polskie zakończyły dzień drugi. Nazajutrz chcieli zgromadzeni goście ofiarować państwu młodym podarunki, lecz delikatnie tego odmówiono. Dnia 3 Sierpnia Wojewoda Połocki wydawał ucztę w zamku; oświecono nanowo całe miasto, poustawiano słupy z licznemi wizerunkami i napisami; ganki, amfiteatr, okna, słupy, ratusz i poczta okryte były miljonami gęsto pozastawianych świateł i obrazami z łacińskiemi godłami. Nadjechała z pałacu Kasztelanowa w karécie sześciu końmi ciągnionej, ubranemi w aksamitne ze złotą frendzlą pąsowe szory; koło powozu szło z pochodniami sześciu lokajów i dwóch paziów w sutej liberyi, z białemi piórami na kapeluszach, także dwu pachołków od stóp do głów srébrem okrytych. Odzywała się muzyka i wystrzały, a lud zalegał ulice i dachy nawet, taka jego mnogość była. Znaleziono już przepysznie zastawione stoły potrawami i różno-farbnemi cukrami; piérwszy od wejścia w kształt miesiąca, drugi nieco bliżej okien. Na tym ostatnim wyrobiona była gwiazda, której górny promień utrzymywał Genjusz z herbem Kasztelana Krakowskiego, a inne pomiędzy zastawione złociste półmiski rozchodziły się. W innej sali był stół trzeci w kształt herbu Śreniawy, do którego nim usiedli Ojcowie Jezuici, oddali Panegiryk w szumnych zawarty wyrazach, napisany przez Mowcę Zgromadzenia (Orator Collegii) na pochwałę nowożeńców i zacnych gości. Brakło tylko do solennego obchodu dysputy, jakoż i tę O.O. Jezuici wyprawili, wyprowadzając w szranki wymowy fanatycznej, Nominata Chełmskiego i Ks. Kupińskiego Członka Kapituły. Nastąpiły liczne zdrowia, i wino rynnami lać zaczęto dla pospólstwa — „Co tu za konkurs, powiada Pułaski, różnego ludu z wiadrami, konwijami, czapkami i kapeluszami, cisnął się, wypisać trudno — Rozdano także kilka beczek żołnierzom, a okrzyki radośne, poprzedziły wspaniałe ognie sztuczne, po których, gdy spłonęły kolumny, herby w powietrzu pozawieszane i godła, dano ognia z armat i wszyscy odjechali do siebie.”[2]
— Śliczne! przedziwne! zawołał Pleban, przecierając oczy, gdy Pan Walery czytać dokończył.
— Podobne bardzo do uczt za nieboszczyka Króla, dodała stryjenka.
— A cóż! i nie przyszło do bitwy? wrzasnął przebudzony Kapitan, a śmiechy rozległy się po pokoju.






  1. Ob. Krótka Annotacja Sejmów Warszaw. i Grodzień. także Elekcii i Koronacii — Baltazara na Pułaziu Pułaskiego. 1740. fol. arkusz Bb2.
  2. Ob. Notę na końcu tego tomu.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.