Pamiętniki włościanina/XIV
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Pamiętniki włościanina |
Podtytuł | Od pańszczyzny do dni dzisiejszych |
Redaktor | Jan Słomka (młodszy) |
Wydawca | Wydawnictwo Towarzystwa Szkoły Ludowej |
Data wyd. | 1929 |
Druk | Krakowska Drukarnia Nakładowa |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Początki Dzikowa giną w mrokach przedhistorycznych. W czasach pogaństwa była tu już osada, o czem świadczą cmentarzyska pogańskie, odkopywane w paru miejscach wsi.
U schyłku XIV wieku Dzików należał do Toporczyków — Ossolińskich. W r. 1522 nabyli go od Ossolińskich Tarnowscy, którzy już przedtem mieli swoją rezydencję w tej okolicy, w Wielowsi.
Z późniejszych spraw i wydarzeń, związanych z Dzikowem, zanotować należy następujące:
W r. 1734 zawiązała się na zamku Tarnowskich w Dzikowie konfederacja generalna, zwana dzikowską, która wystąpiła przeciw Augustowi III, narzuconemu na tron polski przez Austrję i Rosję, a stawała po stronie Stanisława Leszczyńskiego, obranego królem przez naród. Chociaż konfederacja ta okazała się słabą i nie mogła wyprzeć z Polski wojsk saskich i rosyjskich, popierających Augusta III, — jest jednakowoż pierwszym ruchem zbrojnym, zmierzającym do ratowania zagrożonej niepodległości narodu.
Dnia 18 kwietnia 1796 r. urodził się w Dzikowie Stanisław Jachowicz, wsławiony później jako poeta, pedagog i filantrop. (Ojciec jego, Wojciech Jachowicz, był oficjalistą w dobrach dzikowskich[2]).
Na początku XIX wieku Dzików zasłynął jako ważna placówka wyższej kultury i sztuki. Stało się to za sprawą Jana Feliksa Tarnowskiego (*1777 † 1842), ożenionego z Walerją ze Stroynowskich, który był założycielem bibljoteki i zbiorów dzikowskich. Odtąd wielu uczonych polskich korzystało z nagromadzonych tu skarbów ducha, a Dzików stał się dumą i chlubą dla szerokiej części kraju. Bibijoteka dzikowska zachowana w stanie prawie niezmienionym przez syna i wnuka założyciela, powiększyła się znacznie za obecnych właścicieli Dzikowa, hr. Zdzisława Tarnowskiego, i jego małżonki Zofji z hr. Potockich. Wkońcu liczyła kilkadziesiąt tysięcy tomów, kilkaset rękopisów, posiadała nieocenione archiwum dyplomów i aktów od początku XIV wieku.
W r. 1819 liczył Dzików 58 domów i 355 mieszkańców, w tem 4 żydów. W r. 1910 liczył 1392 mieszkańców, z tego 1335 katolików i 57 żydów.
∗
∗ ∗ |
Tarnobrzeg jako miasto powstał przy końcu XVI wieku, założony przez Stanisława Tarnowskiego, kasztelana sandomierskiego, na gruntach wsi Miechocina, dziedzicznej wsi Tarnowskich, na mocy przywileju króla Zygmunta III, wydanego na sejmie warszawskim dn. 28 maja 1593 r., i uposażony prawem niemieckiem czyli magdeburskiem oraz dwoma jarmarkami.
W sto lat potem król Jan III Sobieski na żądanie mieszczan zatwierdził pierwszy przywilej fundacyjny aktem z dn. 14 kwietnia 1681 r., wcielił nadto do miasteczka wieś Dzików i obdarzył je trzecim jarmarkiem.
W r. 1676 zostaje wzniesiony i uposażony przez Tarnowskich drzewiany kościół i klasztor Dominikanów w Tarnobrzegu. W kościele tym umieszczony został obraz Najśw. Marji Panny, uznany za cudowny[3]. W r. 1703 kościół i klasztor uległ pożarowi, poczem odbudowany został z cegły.
Od czasu połączenia Dzikowa z Tarnobrzegiem ten ostatni przestał istnieć w swej nazwie i nazywany był miasteczkiem Dzików. Trwało to przez wiek cały i dopiero w r. 1786 Tarnobrzeg powrócił do pierwotnej nazwy, ale już bez Dzikowa, który rządził się dalej samodzielnie.
W czasie pierwszego rozbioru w r. 1772 Tarnobrzeg dostaje się pod panowanie austrjackie, które w czasach absolutyzmu, tj., do r. 1867 było bodaj najcięższe ze wszystkich panowań zaborczych na ziemiach polskich. — W r. 1855 staje się siedzibą urzędu powiatowego, a w r. 1867 starostwa powiatowego.
Miasto obejmuje obszar 124 hektarów, jak się zdaje, najmniejszy w b. Galicji.
Według spisu domów z r. 1853 Tarnobrzeg liczył wówczas 116 numerów, z tego 93 katolickich, 23 żydowskich. — Według spisu z r. 1910 liczył 3532 mieszkańców, z tego katolików 985, żydów 2547, czyli katolików 28%, żydów 72%. Taki sam stosunek procentów zachodził co do nieruchomości. Wszystkich bowiem domów w mieście było 496, z tego 137 katolickich, a 359 żydowskich.
Napływ żydów rozpoczął się tu z chwilą założenia miasta. Pod koniec XVII, a zwłaszcza w XVIII wieku, wciskają się tu coraz bardziej i rywalizują z mieszczaństwem chrześcijańskiem, trudniąc się wszelkim handlem, lichwą, szynkarstwem i dzierżawieniem dochodów dworskich w miasteczku. Zawsze jednak z pod tej warstwy napływowej przebijał się wyraźnie materjał polski, katolicki.
Jak spisy ludności wskazują, liczba żydów wzrosła nadmiernie w drugiej połowie XIX wieku po nagłej zmianie stosunków politycznych i gospodarczych, pod wpływem biurokracji, hołdującej prądom liberalnym. To wszystko zaskoczyło mieszczaństwo nieoświecone, nieuświadomione, nieprzygotowane do nagłych zmian, przy braku jakiejkolwiek pomocy ekonomicznej ze strony czynników do tego powołanych. Nawet duchowej i moralnej pomocy nie było, a raczej mogła być tylko słaba, bo w mieście nie było kościoła parafjalnego, a więc i duszpasterza, któryby się starał mieszczan skupiać i trzymać w trzeźwości i moralności, aby mogli przebyć przejściowe trudniejsze położenie, — Tarnobrzeg bowiem należał do parafji sąsiedniej wsi Miechocina, a w mieście był tylko kościół z klasztorem O. O. Dominikanów.
Obecnie odradza się mieszczaństwo tarnobrzeskie z ludzi nowych, z różnych stron tu przybyłych, nie związanych z dawniejszem mieszczaństwem. Są to jednak ludzie trzeźwi, pracowici, światli i wywalczają sobie coraz większe znaczenie.
Równocześnie z hr. Juljuszem Tarnowskim poszli do powstania w 1863 r. z Tarnobrzega i okolicy: Jan Hladik stolarz, Ludwik Czerwiński stolarz, Stanisław Zderski kowal, Franciszek Uchański organista ciemny na oko, Aleksander Lechowski szewc, Paulin Salczyński murarz, czeladnik od bednarza Sierżęgi niewiadomego nazwiska — wszyscy z Tarnobrzega, — nadto ks. Bartłomiej Hędrzak, kapelan zamkowy w Dzikowie, — ks. Stieber, przeor OO. Dominikanów w Tarnobrzegu, — Michał Kułak krewny i służący ks. Hędrzaka, — Leonard Swoboda, młynarz z Wrzaw, — Ferdynand Sztilger, strażnik graniczny z Radomyśla nad Sanem, — Jan Krasiński, syn dzierżawcy folwarku Orzechów, — Karol Obst, ekonom z Miechocina, — Michał Radek, służący Juljusza Tarnowskiego[5].
Wiekiem między nimi wyróżniał się Hladik, pochodzący ze Staszkówki, a mieszkający w Tarnobrzegu komornem z trojgiem dzieci. Miał przeszło 70 lat, ale był jeszcze rzeźki i zdrowy i odznaczał się niepospolitą siłą.
Idąc do powstania, mówił żartem, że »pałą sobie z Moskalem poradzi«. Służył w wojsku austrjackiem w konnicy 24 lata. Inni byli przeważnie w wieku dwudziestu i dwudziestu paru lat, nieżonaci. Obst był wysłużonym podoficerem z wojska austrjackiego.

Wszystkich Tarnobrzeżan pociągnął do organizacji powstańczej ks. Hędrzak za pośrednictwem Uchańskiego i mniej więcej na tydzień przed wyjściem do powstania zaprzysiągł ich w klasztorze OO. Dominikanów. Wymarsz nastąpił 17 i 18 czerwca 1863; wychodzili z domu sekretnie, nie żegnając się z rodzinami.
Pierwszy punkt zborny przypadł im w Gawłuszowicach w powiecie mieleckim, gdzie na plebanji zebrało się razem około 30 zdążających do tego samego oddziału, przeważnie rękodzielników. Tu wypocząwszy, ruszyli wszyscy pod Szczucin nad Wisłą, gdzie miał być główny punkt zborny, i skąd mieli przeprawić się do Królestwa Polskiego. Szli nocą, żeby nie budzić czujności władz austrjackich[6].
Stanąwszy w sobotę 20 czerwca przed wschodem słońca nad Wisłą, zastali tam już wielu zgromadzonych, a inni jeszcze nadciągali. Wszyscy otrzymywali zaraz broń, mianowicie lekkie sztućce belgijskie z bagnetami i amunicję. Kto miał dobre ubranie, zostawał w swojem, — większa część jednak miała już lub otrzymała nad Wisłą niebieskie bluzki i konfederatki powstańcze. Koło 6 rano wszyscy byli już ustawieni w szeregi i gotowi do marszu, zaraz też zaczęli przechodzić Wisłę w bród. Szeregowcy rozebrani do koszuli mieli ubrania i obuwie pozawieszane na szyi, ładownice z amunicją na bagnetach. Woda była po piersi, miejscami po pachy[7].
Po przejściu Wisły oddział szybko się uporządkował, odmówił pacierz i raźno ruszył z miejsca, a w marszu odbywały się ćwiczenia i pouczenia wojskowe. Nie było już jednak czasu, żeby należycie pouczyć takich, co po raz pierwszy mieli w rękach karabin, jak się z nim obchodzić; a niewyćwiczonych w broni było w oddziale sporo, między tarnobrzeżanami dwóch. Wkrótce miała zacząć się bitwa.
Zaraz w niewielkiej odległości od Wisły zbliżył się do maszerującego oddziału chłop w płótniance z ostrzeżeniem, że w pobliżu znajdują się Moskale przygotowani do bitwy. Ostrzeżenie okazało się prawdziwem[8], niedługo bowiem spostrzeżono Moskala, przebiegającego na koniu, a równocześnie padł strzał z szeregów powstańczych, dany przez jednego z chłopów, idących na przodzie. (Chłopi ci ubrani byli w płótnianki, jakie noszą w powiecie mieleckim; mieli po bochenku chleba, zawieszonym przez ramię na sznurku).
Oddział szedł dalej. Nie przebył mili, a już rozpoczęło się starcie z nieprzyjacielem przed wsią Komorowem. Powstańcy rozwinąwszy się w tyraljery, ostro posuwali się naprzód polami, a odpowiadając strzałami na salwy nieprzyjacielskie, spędzili Moskali z zajmowanej pozycji i wparli ich do Komorowa.
Tu wywiązała się dłuższa bitwa. Nieprzyjaciel ukryty w zabudowaniach komorowskich, słał gęste karabinowe salwy, siejące śmierć w szeregach powstańczych, które znajdowały się w otwarłem polu, mając za zasłonę jedynie bujne zboża i drzewa polne, pojedynczo rosnące. Powstańcy odpowiadali przecież niemilknącemi chociaż nierównomiernemi strzałami. Z obu stron podnosiły się raz wraz okrzyki: »Hura, hura«. Ażeby się nie wystawiać na strzały nieprzyjacielskie, powstańcy leżeli na ziemi, odwracając się przy nabijaniu broni (nabijanej wówczas jeszcze od przodu) na plecy. Mimo to kule moskiewskie, puszczane dołem, raziły mocno. Były wypadki, że ci z powstańców, którzy nie byli wyćwiczeni w strzelaniu, zakładali nabój odwrotnie, t. j., najpierw kulkę a następnie proch, więc zagważdżali karabin, i w bitwie nie było z nich żadnego pożytku. Między powstańcami uwijał się ks. Hędrzak w sutannie, podziurawionej kulami, dysponując na śmierć konających i opiekując się rannymi, nadto zachęcając do boju słowami: »Dzieci, brońcie Wiary i Ojczyzny!«
Bój przewlekał się bez rezultatu; wkońcu nie było innego wyjścia, tylko z bagnetem w ręku uderzyć na nieprzyjaciela i wyprzeć go z zabudowań, zwłaszcza, że lada chwila mogły mu nadciągnąć posiłki. Padła tedy komenda: »Na ochotnika, na bagnety!« i stanęło 20 ochotników, którzy tę komendę słyszeli, z Chościakiewiczem i jego adjutantem Juljuszem Tarnowskim na czele. W jednym momencie porwali się z miejsca i biegli pędem, z po-czątku równo, jak wytrawni żołnierze. Gdy jednak do zbliżających się Moskale sypnęli gęstemi kulami, większa część się zachwiała — i zawróciła; tylko siedmiu z bagnetem w ręku poszło dalej. Ci, dopadłszy do stodoły, najwięcej obsadzonej przez nieprzyjaciela, wyparli go rozpaczliwem uderzeniem i usiłowali zapalić strzechę, ażeby zniszczyć wrogowi zasłonę. Moskale jednak opamiętali się i z poza węgłów dali ognia. Juljusz Tarnowski, ugodzony kulą w czoło, zginął na miejscu, polegli z nim i inni, i tylko jeden czy dwóch ocalało, jakby na to, żeby zaświadczyć o śmierci bohaterskiej towarzyszów[9].
Tak się skończyła pierwsza część bitwy, a chwila ta, gdy siedmiu bohaterskich ochotników uderzało z bagnetem w ręku na pozycję moskiewską, należy w całej tej bitwie do najświetniejszych, i byłoby ją niewątpliwie uwieńczyło zwycięstwo, gdyby w ataku wszyscy wytrwali.
Wnet potem sytuacja stała się groźniejszą, na tyłach bowiem ukazali się dragoni rosyjscy, i powstańcy znaleźli się w ogniu z dwóch stron. Ruszyli tedy z pod Komorowa, zamierzając przedrzeć się w głąb kraju, ale w ślad za nimi wyszła z zabudowań piechota rosyjska, poszli i dragoni. Marsz odbywał się wśród nieustannego odstrzeliwania się Moskalom, nacierającym z tyłu i z boku, dokuczał przytem niezmierny upał tak, że pot spływał po twarzach strumieniami.
Z początku oddział powstańczy posuwał się naprzód w porządku, po pewnym czasie jednak zaczął rozpraszać się i rozbijać na grupy; niektórzy pojedynczo się odrywali, myśląc jedynie o własnem ocaleniu; siła odporna oddziału słabła. Ustała wszelka komenda, każdy bił się na własną rękę.
Tymczasem natarczywość atakujących rosła, przybywały im bowiem w pomoc nowe roty i szwadrony[10]. Przypuszczali ataki jużto dragoni, jużto piechota, — powstańcy zaś to formowali się na prędce w małe kupki, ażeby się nie dać rozbić konnicy, to rozsypywali się, ażeby mniej się wystawiać na cel piechocie. Padali Moskale, ale większe luki powstawały wśród powstańców, którzy byli atakowani ze wszystkich stron i znajdowali się ciągle w otwarłem polu.
Jasnem się stawało, że w takiem położeniu wszyscy do wieczora wyginą, ale nikt się nie poddawał, każdy bronił się do ostatka, odstrzeliwując się na wszystkie strony, to piechocie, to konnicy. Udręczenie długą walką doprowadziło broniących się do desperackiej zaciętości, która odbierała odwagę nacierającym i zmuszała ich do ustępowania i trzymania się w pewnej odległości.
Koło 4-tej godziny pozostała z całego oddziału już tylko mała garstka, a resztki te broniły się bądź w drobnych kupkach, obróciwszy się plecami do siebie i dając odpór na wszystkie strony, bądź pojedynczo. Na jednego bro-niącego się godziło już kilku i kilkunastu atakujących.
Jednocześnie wśród ogromnego upału dziennego ukazały się szeroko na horyzoncie groźne, czarne chmury, i zaczęła się straszna błyskawica i grzmoty. Zdawało się, że nadszedł sąd ostateczny. Wnet pociemniało i spadła ogromna nawałnica deszczowa, która rozerwała i rozpędziła walczących i położyła kres walce.
∗
∗ ∗ |
Z tych, co byli w tej bitwie z okolicy tarnobrzeskiej, zginęli wówczas prócz Juljusza Tarnowskiego: Jan Hladik, Franciszek Uchański, Aleksander Lechowski, Karol Obst i czeladnik od Sierżęgi.
Michał Kułak i Krasiński dostali się do niewoli, z której powrócili po trzech latach[11].
Ks. Hędrzak powrócił ranny w rękę[12]. Ludwik Czerwiński otrzymał ciężką ranę w głowę i miał posiekane w walce z dragonami obie ręce. Po bitwie wzięty był z pobojowiska przez jakichś dobrych ludzi i leczył się u nich; dopiero w jesieni niezupełnie jeszcze wyleczony wrócił do Tarnobrzega.
Stanisław Zderski, walcząc do ostatniej chwili i w grupie z innymi posuwając się ciągle w głąb kraju, wyszedł z życiem dzięki gwałtownej ulewie i następnie wśród nawałnicy deszczowej zdążał sam ku Wiśle tą samą drogą, którą szedł przedtem oddział powstańczy. Napotykał wielu poległych, którzy miejscami wskutek ulewy leżeli zupełnie w wodzie. Zwłoki powstańców były przeważnie całkiem obdarte z ubrania, a nawet z bielizny, tylko Moskale mieli na sobie odzienie.
Koło godz. 11 w nocy przyszedł do Wisły. Miał jeszcze karabinek i ośm nabojów i stracił to wszystko dopiero, gdy Wisłę przechodził i, nie natrafiwszy na bród, ratował się przed utonięciem. Wydostawszy się na drugi brzeg, dostał silnej febry i leżał na brzegu do świtu, następnie nadwiślem zdążył tegoż dnia, w niedzielę nad wieczorem, do Tarnobrzega. Chociaż od piątku nic nie jadł i uczuwał głód wielki, nie śmiał nigdzie po drodze prosić o posiłek, wstydząc się przegranej. Doszedłszy do domu, legł wyczerpany pod drzewem, i tu spotkała go matka. Ta całując syna, wśród wielkiego płaczu opowiadała, że, gdy się modliła tegoż dnia przed cudownym obrazem Najśw. Marji Panny Dzikowskiej, miała przeczucie, iż powstańcy zostali rozbici, i trapił ją straszliwy niepokój o los najbliższych[13]. W ten sposób wrócili też z tej bitwy Salczyński i Swoboda, każdy z osobna, nie wiedząc jeden o drugim. Radek wrócił na koniu Juljusza Tarnowskiego.
Zwłoki hr. Juljusza Tarnowskiego, wyszukane między poległymi przez brata Jana (późniejszego marszałka krajowego), przewiezione zostały w zimie potajemnie do Dzikowa przez Jerzego Barkę, koniuszego zamkowego, i złożone w grobach rodzinnych hrabiów Tarnowskich w podziemiach kościoła OO. Dominikanów.
Przy wielkim ołtarzu w tymże kościele znajduje się pomnik jego z następującemi napisami:
.. a jeżeli się przybliżył nasz czas, umrzyjmy mężnie, a nie czyńmy zelżywości sławie naszej. Machab. Ks. I. r. IX.
Młodzieńcom mężny przykład zostawię, jeżeli ochotncm sercem a mężnie za najpoważniejsze i najświętsze prawa poczciwą śmierć podejmę. Ks II. r. VI.
...bo lepiej nam zginąć na wojnie, niżeli patrzeć na niedolę narodu naszego. Mach. ks. I. r. III.
Pisze o nim L. Siemieński w książce »Dwaj Juljusze«, i poświęcili mu utwory poetyczne Aureli Urbański w zbiorze »Miatież«, Marja Konopnicka w » Pieśniach historycznych« i Ferdynand Kuraś w 50 rocznicę powstania w r. 1913.
Władza administracyjna i sądownicza po wsiach i miasteczkach w b. zaborze austrjackim należała początkowo do dworów. Właściciel dworu posiadał władzę te w obrębie swego obszaru, stanowiącego odrębne ciało administracyjne pod nazwą dominjum i mógł ją sprawować sam, albo też obowiązany był przyjąć do pełnienia czynności administracyjnych i w części sądowych urzędnika, zwanego mandatarjuszem dominjalnym, do prowadzenia zaś ważniej-szych spraw sądowych zastępcę, zwanego justycjarjuszem. Urzędnicy ci byli egzaminowani i zaprzysięgani w cyrkule względnie w sądzie apelacyjnym, odpowiedzialność zaś za urzędowanie i płace ich, ciążyły w zupełności na domin jach. Mogli oni być także równocześnie oficjalistami gospodarczymi. — Osady, podlegające władzy dominjalnej, posiadały starszyznę miejscową, z łona swego wybraną, którą stanowił wójt i przysiężni (Patent ces. z 13 kwietnia 1784).
Urządzenia powyższe zostały uchylone dopiero w r. 1855 i 1856 po ustanowieniu urzędów powiatowych, będących administracyjnemi i sądowemi władzami pierwszej instancji i po ogłoszeniu »Tymczasowych postanowień o urządzeniu gmin (gromad)«.
Tymczasowe urządzenia gminne pozostały w swej mocy, z bardzo małemi zmianami, aż do wejścia w życie ustawy gminnej z 12 sierpnia 1866 r. Według tej ustawy gminy wiejskie, istniejące w czasie wydania patentu z dnia 13 kwietnia 1784 r., na który powołują się tymczasowe postanowienia z r. 1856, pozostały nadal odrębnemi ciałami administracyjnemi. — Obok gmin drugi równorzędny obszar administracyjny stanowiły obszary dworskie, które w r. 1856 wydzieliły się ze związku gminnego i które zastała ustawa z 12 sierpnia 1866 r. — Tad. Piłat, »Pogląd historyczny na urządzenia gminne w Galicji«. Wiadomości statystyczne o stosunkach krajowych. Rocznik IV. Lwów, 1878.
∗
∗ ∗ |
W XVIII wieku przeprowadzono w Austrji doniosłe urządzenia wojskowe, które zaczęły obowiązywać odrazu w Galicji, gdy dostała się pod panowanie austrjackie. Przeprowadzono system przymusowego rekrutowania. Kto miał być do wojska oddany, roztrzygała o tem zwierzchność gruntowa według własnego uznania, a od r. 1848 losowanie pomiędzy wszystkimi obowiązanymi w zasadzie do tej służby. — Zrazu służba wojskowa była dożywotnią, dopiero w r. 1802 postanowiono, że obowiązek ten jest czasowym i wynosi w piechocie lat 10, w konnicy 12, w artylerji 14. — W ostatnich dziesiątkach lat urządzenia powyższe uległy przeważnie gruntownej zmianie. — O. Balzer, »Historja ustroju Austrji w zarysie«. Lwów, 1899.
∗
∗ ∗ |
Pierwsza czytelnia, a właściwie wypożyczalnia książek Tow. Oświaty Ludowej, otwarta w Dzikowie 19 stycznia 1889 r., powstała za staraniem dr. A. Surowieckiego. Mieściła się w szkole, prowadzona była przez dyr. Michalika i budziła żywy ruch oświatowy. — W r. 1901 powstało w Tarnobrzegu Koło Włościańskie Tow. Szkoły Ludowej, założone za staraniem Wojciecha Wiącka. Zasobna bibljoteka tego Koła mieściła się w Czytelni Włościańskiej w Dzikowie, założonej w r. 1903, i korzystała z niej ludność tutejsza. — Zczasem jednak działalność obu tych instytucyj osłabła i dopiero w r. 1911 założona została w Tarnobrzegu za staraniem dyr. Stan. Sobińskiego dobrze zorganizowana wypożyczalnia T. S. L., z której w znacznej mierze korzystają też mieszkańcy Dzikowa.
Na uwagę zasługują czasopisma, wydawane w Tarnobrzegu. W latach 1901 i 1902 wychodził tu dwutygodnik »Głos Ziemi Sandomierskiej«, założony przez Wojciecha Wiącka, przeznaczony dla ludu. W latach 1908 i 1909 wydawany był miesięcznik »Powiatowy Dziennik Urzędowy«, założony przez starostę Eugenjusza Swobodę, pomieszczający obok okólników władz powiatowych także artykuły z przeszłości powiatu i inne. Po wskrzeszeniu Państwa Polskiego wychodził pod redakcją dr. Leonarda Madeja w r. 1921 i 1922 dwutygodnik »Obywatel«, a w r. 1923 i 1924 »Głos Ziemi Tarnobrzeskiej«, oba poświęcone sprawom oświatowym, społecznym i gospodarczym. W r. 1927 wychodził tygodnik »Wieści Nadwiślańskie«, wydawany przez Wojciecha Wiącka.
∗
∗ ∗ |
Pierwszą z uroczystości narodowych, które przyczyniały się do budzenia uczuć patrjotycznych i uświadomienia narodowego wśród ludu w tarnobrzeskiem, były »Wianki«, urządzone w r. 1888 na Wiśle pod Tarnobrzegiem, przez komitet z miejscowej inteligencji. — W latach 1895—1897 odbywały się w Machowie pod gołem niebem przedstawienia bitwy racławickiej, urządzane przez tamtejszych włościan, według pomysłu i pod kierownictwem Wojciecha Wiącka.
W latach 1900—1902 były święcone uroczyście w Radomyślu nad Sanem rocznice powstania styczniowego, urządzane przez tamtejszą młodzież, skupiającą się w towarzystwie »Klub Kawalerów«. — W r. 1909 odbyła się we Wrzawach wielka uroczystość z powodu 100-ej rocznicy stoczonej tam bitwy. — W r. 1910 w wielu miejscowościach w powiecie święcono uroczyście 500-ą rocznicę bitwy grunwaldzkiej, w niektórych parafjach stanęły wówczas krzyże pamiątkowe, a w Chmielowie usypano kopiec grunwaldzki. — Prócz tych wielkich uroczystości odbywały się mniejsze i upowszechniały się coraz więcej.
∗
∗ ∗ |
Wojna w r. 1809 między Austrją a cesarzem Francuzów Napoleonem, wspieranym wówczas przez armję polską Księstwa Warszawskiego, zaznaczyła się silnie w okolicach Sandomierza. Ze starć orężnych, jakie wówczas zaszły między wojskiem polskiem a austrjackiem, bitwy pod Sandomierzem należą do najważniejszych.
Najpierw wojsko polskie pod gen. Sokolnickim zdobyło Sandomierz szturmem 18 maja 1809 r. i odebrało go Austrjakom, dzierżącym wówczas oprócz Galicji także ziemie między Pilicą a Bugiem. Zaraz jednak Austrjacy rozpoczęli działania celem odzyskania napowrót tej twierdzy, stanowiącej ważną pozycję, niejako klucz do reszty kraju. Stoczono tu wtedy bitwę pod Wrzawami (gdzie dziś wznosi się pomnik ku czci poległych), po której armja polska wycofała się za San, a nieprzyjaciel rozpoczął bombardowanie Sandomierza ze wszystkich stron. Załoga polska odpierała wszystkie ataki walecznie, musiała jednak ulec przeważającej sile i 18 czerwca kapitulowała, uzyskawszy zaszczytne warunki, mianowicie: prawo opuszczenia twierdzy z bronią i sztandarami.
Sandomierz więc, zdobyty sławnym szturmem przez wojsko polskie 18 maja, po miesiącu został znowu opanowany przez Austrjaków, którzy jednak jeszcze tegoż roku oddali go Księstwu Warszawskiemu, gdy po przegranej ostatecznie wojnie, na mocy pokoju, musieli ostatecznie ustąpić z za Wisły i Sanu.
- ↑ Źródła: „Dzików i Tarnobrzeg“ w „Słowniku geograficznym“. — „Tarnobrzeg“ i „Dzikówj w „Słowie Polskiem“ z dnia 19, XII, 1913. Lwów. — Jan W. „Dzieje miasta Tarnobrzega“. Lwów 1904. — Zygm. Kolasiński „Tarnobrzeg“ w „Powiatowym Dzienniku Urzęd.“ Tarnobrzeg 1908 i 1909. — Michał Marczak „Czego nas uczy historja tego powiatu?“ i „Powiat tarnobrzeski pod rządami austrjackiemi“ w czasopismach „Obywatel“ i „Głos ziemi tarnobrzeskiej“. Tarnobrzeg 1921—1924. — M. Marczak „Bibljoteka Tarnowskich w Dzikowie“. Kraków 1921.
- ↑ Ś. p. Zygm. Kolasiński, który żywo interesował się postacią Stanisława Jachowicza, (skreślił „Życie i dzieła Stanisława Jachowicza“ w „Dzienniku Urzęd.“ Nr. 43—48, Tarnobrzeg 1909), przyjmował Tarnobrzeg, jako miejsce urodzenia Jachowicza, — zwrócił bowiem uwagę na to, że poeta zapisany w metrykach parafjalnych pod Tarnobrzegiem. Należy jednak zauważyć, iż zapiska metrykalna została niewątpliwie błędnie pomieszczoną, co spowodowane było tem, że dworek Jachowiczów stał na pograniczu Dzikowa i Tarnobrzega, nadto miasto Tarnobrzeg dopiero na kilkanaście lat przed przyjściem na świat poety oddzielone zostało od Dzikowa, a do dziś dnia jeszcze wielu miesza często nazwę Dzikowa i Tarnobrzega. — Dworek Jachowiczów wznosił się na obszarze gminy Dzików i sam poeta uważał zawsze dom rodziców za swój rodzinny.
- ↑ Obraz ten malowany na płótnie, przedstawiający Matkę Boską z Dzieciątkiem na ręce i św. Józefem, znajdował się poprzednio w kaplicy zamkowej w Dzikowie i tu ogłoszony został za cudowny przez biskupa krakowskiego Trzebickiego aktem z dn. 11 listopada 1675 r. Do kościoła Dominikanów w Tarnobrzegu przeniesiony został w uroczystej procesji dn. 20 maja 1678 r. — Sadok Barącz, Cudowne obrazy Najśw. Panny w Polsce“.
- ↑ Wiadomości, podane w niniejszym artykule, o ile nie zacytowane inne źródło, pochodzą od Stanisława Zderskiego, uczestnika tej bitwy.
- ↑ W innych oddziałach powstańczych byli z Tarnobrzega: Antoni Gwizdalski szewc, wysłużony wojskowy i Antoni Hepel szewc (obaj polegli), — a w wielu wsiach tutejszego powiatu żyją dotąd włościanie, uczestnicy powstania 1863 r., którzy szli do powstania najczęściej z flisu.
- ↑ Kawaleria, złożona przeważnie z ludzi zamożnych, do której należał też hr. Juljusz Tarnowski, wyszła z Chorzelowa, a połączywszy się w folwarku chrząstowskim z resztą konnicy, również nocą zdążała pod Szczucin. — Wiadomość od naocznego świadka wymarszu kawalerji.
- ↑ Cały oddział wraz z oficerami liczył 425 ludzi, w tem 50 jazdy. Należało doń wiele znakomitej młodzieży, stąd nazwany był „złotą legją“. Głównym dowódcą był generał Zygmunt Jordan, uczestnik w wojnie węgierskiej i wschodniej, szefem sztabu major Popiel (Chościakiewicz), były oficer papieski.
Równocześnie z drugiej strony Szczucina (w górę Wisły) pod Maniowem przeprawił się do Królestwa drugi oddział powstańczy, około 300 piechoty, pod dowództwem Edwarda Dunajewskiego. Oba oddziały miały się za Wisłą połączyć i pozostawać pod rozkazami Jordana. Dunajewski jednak zaraz u przeprawy spotkał się z nieprzyjacielem i po kilkugodzinnym boju ogniowym musiał się cofnąć około 4tej po południu napowrót do Galicji, przyczem sam, nie natrafiwszy na bród, utonął. — „Wspomnienia krwawych czasów z r. 1863“ przez Józefa Kościeszę Ożegalskiego. Kraków 1908. Stanisław Zieliński „Bitwy i potyczki 1863—1864“. Na podstawie materjałów drukowanych i rękopiśmiennych Muzeum Narodowego w Rapperswilu. Rapperswil 1913. - ↑ Moskale otrzymali wiadomości dniem wpierw, że 20 go czerwca powstańcy będą przechodzili Wisłę pod Szczucinem. Uwiadomieni byli o tem przez Merkla, dyrektora policji w Krakowie. — Ożegalski „Wspomnienia krwawych czasów“, str. 262. — Dr. Stella Sawicki „Udział Galicji w powstaniu styczniowem“.
- ↑ „Dwaj Juljusze, kartki z ostatnich dni ich żywota“. Ożegalski „Wspomnienia krwawych czasów z r. 1863“. — Zieliński „Bitwy i potyczki 1863—1864“. — Do liczby tych siedmiu, którzy wytrwali w bohaterskim ataku, należą prócz Juljusza Tarnowskiego: Chościakiewicz, — Henryk Brockhausen kawalerzysta, obywatel z Sandomierskiego, — Michał Piotrowski z Sandomierskiego, — ksiądz z Przeclawia, kapelan w oddziale, który poszedł z atakującymi dla przykładu bez broni, — kap. Broński i jeden nieznany z nazwiska. — Według książki „Dwaj Juljusze“ pozostał przy życiu jeden z owych siedmiu, według innych źródeł dwóch: wymieniony z nazwiska Chościakiewicz, — drugim byłby Piotrowski, który — jak mi z wiarogodnego źródła wiadomo — wrócił także cało z ataku. — Według informacyj otrzymanych od jednego z gospodarzy komorowskich, naocznego świadka stoczonej tam bitwy, Juljusz Tarnowski zginął w zagrodzie Hajskiego.
- ↑ W drugiej części bitwy powstańcy mieli przeciw sobie 4 roty piechoty i 2 szwadrony dragonów, nadto kilkudziesięciu konnych objeszczyków i kozaków. — Ożcgalski, „Wspomnienia krwawych czasów“, str. 262. Zieliński: „Bitwy i potyczki 1863—1864“.
- ↑ Ogółem poległo w tej bitwie 80 ludzi a 56 prócz rannych dostało się do niewoli. Zieliński „Bitwy i potyczki 1863—1864“.
Według informacyj otrzymanych w r. 1920 w Komorowie od ludzi starszych, pamiętających powstanie styczniowe, zebrano po po bitwie 72 poległych i pochowano ich we wspólnym grobie w Beszowej. Ciała poległych były doszczętnie obrabowane z odzieży. Nad grobem ich postawiono w r 1918 krzyż. Rannych zebrał Teofil Różycki z Żabca. — Paru chłopów miejscowych, jak Jacenty Ubowski z Żabca, Józef Płachta z Komorowa, splamiło się zdradą, donosząc Moskalom o ruchach i liczbie powstańców. Zdrajcy ci pomarli potem marnie w nędzy. - ↑ Ks. Bartłomiej Hędrzak urodził się w r. 1824 w Jasionowie w ziemi Sanockiej. Ojciec jego był ubogim chałupnikiem, kołodziejem. Ks. Hędrzak sprawował obowiązki duszpasterskie w kilku parafjach, wkońcu był proboszczem w Błozwie górnej. Był dobrym kaznodzieją, przyjacielem i przewodnikiem ludu. Umarł 31 sierpnia 1872 r. — Czasopismo „Chata“ z dnia 10. XI. 1872, Nr. 13. Tom VI. Lwów.
- ↑ Stanisław Zderski, żyjący jeszcze, prowadził warsztat kowalski w Dzikowie i dorobił się majątku wartości kilku tysięcy koron. Miał 8 synów, których wyuczył na rzemieślników, i 4 córki, wydane za mąż. Znany jest z życia przykładnego, religijności i przywiązania do spraw narodowych.