Pamiętnik chłopca/Hrabia Cavour

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Edmund de Amicis
Tytuł Pamiętnik chłopca
Podtytuł Książka dla dzieci
Wydawca Księgarnia Teodora Paprockiego i Spółki
Data wyd. 1890
Druk Emil Skiwski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Maria Obrąpalska
Tytuł orygin. Cuore
Źródło Skany na Commons
Inne Cały marzec
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
HRABIA CAVOUR.
29, czwartek.

Masz sobie zadaném opisać pomnik Hrabiego Cavour’a. Lecz kim był Hrabia Cavour, tego dziś jeszcze nie potrafisz zrozumiéć. Dziś wiedz to jedynie: był on przez wiele lat ministrem Piemontu; on to wojsko piemonckie posłał do Krymu, aby podnieść blaskiem zwycięztwa nad Czarną, rzeką, naszą, sławę wojenną, przyćmioną przez przegrane pod Nowarą; on to sprowadził z wyżyn alpejskich sto pięćdziesiąt tysięcy Francuzów, aby wypędzić Austryaków z Lombardyi; on to kierował sprawami Italii w najbardziéj wzniosłym okresie naszego rozwoju; on to najpotężniéj pchnął na przód świętą sprawę zjednoczenia naszego kraju przez swój umysł światły, przez swą wytrwałość niezłomną, przez swoją pracę, przechodzącą niemal siły człowieka. Wielu generałów przechodziło straszne godziny na polu bitew, lecz on przechodził godziny stokroć straszniejsze w swoim gabinecie, gdy olbrzymie jego dzieło mogło runąć jednej chwili, jak słaby budynek przy trzęsieniu ziemi; przebywał godziny, noce całe walk i niepokojów tak okropnych, że od nich rozum mógłby się pomięszać i śmierć w sercu zagnieździć się. To też olbrzymia praca, pełna burz i wstrząśnień, skróciła mu o jakie dwadzieścia lat życie. A jednak, trawiony gorączką, która go miała wtrącić do grobu, on jeszcze walczył rozpaczliwie z chorobą, aby módz jeszcze cóś dla kraju uczynić. „To dziwne — mówił z boleścią na swém łożu śmiertelném, — nie umiem już czytać, nie mogę już czytać,” Podczas gdy mu krew puszczano, a gorączka się wzmogła, myślał o swoim kraju, mówił głosem rozkazującym: „Wyleczcie mnie, mój rozum się zaciemnia, potrzebuje wszystkich moich władz umysłowych, bo mam ważne sprawy do załatwienia.” Kiedy już nadchodziły jego chwile ostatnie i całe miasto było zatrwożone, a sam król znajdował się u jego wezgłowia, on mówił z niepokojem: „Mam wiele rzeczy do powiedzenia Ci, Najjaśniejszy Panie, wiele rzeczy do pokazania; ale jestem chory, nie mogę, nie mogę...” i rozpaczał. I wciąż jego myśl gorączkowa leciała do państwa, do nowych prowincyj Italii, które jeszcze nie były uporządkowane. Kiedy obłąkanie gorączkowe mięszało mu myśl, jeszcze dysząc ciężko, głosem przerywanym wołał: „Kształćcie dzieci i młodzież!..” Gorączka się wzmagała, śmierć nadchodziła, a on przyzywał w słowach gorących generała Garibaldiego, z którym miewał nieporozumienia, i Wenecyę i Rzym, które jeszcze nie były wolne; miał przeczucia, widzenia przyszłości Italii i Europy; marzyło mu się najście nieprzyjaciół na jego kraj; pytał, gdzie są korpusy wojskowe i generałowie; jeszcze drżał o nas, o swój naród. A jego wielką, boleścią, rozumiesz, było nie to, że czuł, iż życie w nim gaśnie, lecz że ojczyzna od niego ucieka, dla któréj był jeszcze potrzebny i dla któréj sterał w lat kilka niezmierne siły cudownego organizmu. Skonał z okrzykiem bitwy na ustach, a śmierć jego była wielką jak życie. Teraz pomyśl sobie, Henryku, czém jest nasza praca, która wszakże tak bardzo ci cięży, czém są, nasze boleści i troski, czém nasza śmierć sama w porównaniu do trudów, do niepokojów, do strasznego konania tych ludzi, którym kraj cały cięży na sercu. Myśl o tém, mój synu, gdy przechodzisz przed tą, postacią, z marmuru, i w sercu swém powiedz jéj „Cześć ci i chwała!”

Twój ojciec.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Edmondo De Amicis i tłumacza: Maria Obrąpalska.