Pacierze

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Antoni Edward Odyniec
Tytuł Pacierze
Pochodzenie Poezye
cykl „Legendy“
Data wyd. 1874
Druk Drukarnia Gazety Lekarskiej
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PACIERZE.
(Z POWIEŚCI GMINNEJ).


Des Herzens Andacht hebt sich frey zu Gott,
Das Wort ist todt — der Glaube macht lebendig.
SCHILLER.

Modlitwy serca Bóg zawsze wysłucha,
Słowo jest martwe — Wiara żywi ducha.




O! jak jest piękny widok jeziora,
W letnią pogodę i ciszę,
Kiedy je zlekka powiew wieczora
Jak do snu, zda się, kołysze!

O! jak się wdzięcznie głuchy szum fali
W uchu patrzących rozlega,
Gdy błękitniejąc w mglistéj oddali,
Powoli mdleje u brzega! —

Taką się niebo śmiało pogodą,
Taki tchnął urok wieczora,
Gdy raz sędziwy kapłan nad wodą
Cichego jechał jeziora.

Ostatni brzeżek dziennéj pochodni
Już się za szczyty gór schował,
I blady tylko odblask zachodni
Spokojne wody malował.

Wzniósłszy wzrok w niebo, kapłan pobożny
Świętemi zważał myślami:
Jak ten być musi dobry, wielmożny,
Kto niebo zasiał gwiazdami!

Kto wiedzie słońca ogniste biegi,
I blady księżyc koleją;
Kto nalał morza w głębokie brzegi,
Z których się wyprzeć nie śmieją!

Czyją się sprawą ziemia zieleni,
Dzień świeci, czernieją noce;
Kto kwiaty wiośnie, kto dał jesieni
Ziarna i słodkie owoce!

Za czyjém „stań się!“ wszystko się stało.
Kto wolą swoją świat stworzył!...—
Tak dumał kapłan, i myśl zdumiałą
Przed Wszechmogącym ukorzył.

A gdy znów oczy zwracał na wodę,
Nagle nad brzegiem, w uboczy,
Widzi wieśniaka — a ten przez kłodę
To skoczy, to znów przeskoczy.

„To tobie, Boże!“ — za każdym skokiem —
„A to mnie, Boże!“ — wyrzecze.
Zdziwiony kapłan takim widokiem:
„Co czynisz, spyta, człowiecze?“ —

— „Modlę się.“ — „Jak to? — kapłan zawoła,
„To ty nie umiesz pacierza? —
„Alboż to u was nie ma kościoła,
„Alboż to nie ma pasterza?“ —

— „Nie wiem; — z dzieciństwa śród tego lasu
„Sam jeden żyję; a w drogę
„Nigdzie nie chodzę, bo nie mam czasu,
A chwalę Boga, jak mogę.

„Wiém, że On wszystko widzi tam w Niebie,
„Wszystkiém na ziemi kieruje;
„Więc Go o wszystko proszę dla siebie,
„Jemu za wszystko dziękuję.“ —

Zdziwiony kapłan takiéj prostocie,
Uczuł powinność sumienia.
Pogrążonemu w myśli ciemnocie
Rozjaśnić drogę zbawienia.

I najgorliwiéj, jak mógł w pośpiechu,
Jął mu wykładać pacierze:
Uczył Ojcze nasz, Zdrowaś i Wierzę,
Mówił o cnocie i grzechu.

A gdy już mniemał, naukę świętą
Że mu w pamięci zostawił,
Powtórzył jeszcze, pobłogosławił,
I kończył drogę zaczętą.

I w samym sobie, z żalem i trwogą
Dumał o losie dusz — które,
Tęskniąc ku Bogu i rwąc się w górę.
Drogi doń poznać nie mogą. —

Wtém nagle słyszy wołanie w dali —
Patrzy — i oczom nie wierzy.
Wpoprzek zatoki, po wierzchu fali,
Wieśniak ku niemu wprost bieży!

„Poczekaj, ojczel poczekaj!“ woła,
„Powtórz mi swoje pacierze.
„Słów ich spamiętać nie mogę zgoła,
„A chciałbym umieć je szczerze.“ —

Lecz kapłan widząc jawne dowody,
Jak go w swéj łasce Bóg chowa:
Rzecze mu: „Synu! módl się jak wprzódy
„Serce Bóg ceni, nie słowa.“ —

I kiedy wieśniak, wstecz po jeziorze.
Bieży znów jakby po suchu;
On wielbił Pana, widząc co może
Wiara w prostocie a w duchu.
1823.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Antoni Edward Odyniec.