Pacierz za mamą

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Or-Ot
Tytuł Pacierz za mamą
Pochodzenie Pieśni

cykl Z serca i z ducha

Wydawca Księgarnia Teodora Paprockiego i S-ki
Data wyd. 1894
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Pacierz za mamą.

Gdy się chwieję wśród życiowej drogi,
Gdy mnie zwątpień opadną katusze,
Wtedy wzywam jeden obraz błogi,
Co łagodzi moją smutną duszę;
Wzbiera w sercu rzewnych uczuć fala,
W dal pierzchają zniechęcenia mgły —
I znów uśmiech usta me okala,
Choć po twarzy spływają mi łzy.

Widzę dziecko bez grzechu i winy,
O wesołych oczkach, słodkiej mince,
Jak w kołysce, złożywszy rączyny,
W swojej białej klęczy koszulince.
Jak co wieczór, i dzisiaj tak samo
Dobry anioł bierze nad niem straż,
Dziecko pacierz powtarza za mamą
I usteczka szepczą: „Ojcze nasz!“

Obok matka stoi pochylona,
Modre oczy w dziecko zatopiła.
Ach! jej znana walka serc szalona
I trawiąca rozczarowań siła —
Przeto skłania smutną skroń w pokorze,
Z głębi duszy swą modlitwę śle:
„Memu dziecku nie daj cierpieć, Boże!
Tyle głogów nie daj, ile mnie!“


I bolesna pochyla się głowa
Nad tą główką z włoskami jasnemi:
„Niech Twa łaska w szczęściu nas zachowa,
Daj spoczynek tym, co śpią już w ziemi...“
Blado lampa na stole się pali,
W pokoiku łagodny półzmrok,
Szepczą pacierz usteczka z korali
I do „Bozi“ kieruje się wzrok...

Okiem ducha na ten obraz patrzę,
Taki smutny i samotny taki, —
Na mej drodze kwiaty coraz rzadsze,
Coraz pustsze chmurne życia szlaki.
Więc gdy piersi miłość nie odświeża,
Gdy mi ciemno wśród światowych pól,
Dziecięcego zazdroszczę pacierza
I tej ciszy, która koi ból.

Każ się modlić swej dziecinie, droga,
Za ginących wśród życiowej bitwy,
Każ jej za tych modlić się do Boga,
Co nie znają balsamu modlitwy,
Za tych wszystkich, których rozpacz pali,
Wśród ciernistych a samotnych dróg.
Pamięć dziecka może ich ocali,
Prośby dziecka może spełni Bóg!...

Coraz cichsze słowa w przestrzeń płyną,
Senne oczki mrużą się a mrużą,
Śpij spokojnie, śpij, moja dziecino,
Jutro mama da ci lalkę dużą.

Błogi uśmiech oplótł buzię białą,
Drobne usta zawarły się już, —
Matka duma... nad kołyską małą
Srebrnopióry czuwa anioł-stróż...

Niech się święcą te wieczorne chwile,
Te za matką mówione pacierze!
Życie złudzeń odbiera nam tyle,
Lecz tych wspomnień sercu nie odbierze.
One pełne tajemniczej siły,
Nęcąc duchy lat dziecięcych snem,
Od kolebki strzegą do mogiły
Naznaczonych tym matczynym chrztem.

Kiedy piersi ból życia rozsadza,
Kiedy serce w krwawych mękach kona,
Z głębi duszy wstaje wspomnień władza,
Trzykroć święta i błogosławiona!
Bo, choć wokół taka pustka głucha,
Choć nie wysechł jeszcze łez twych zdrój,
W pierś zbolałą wstępuje otucha
I moc nowa na życiowy bój.

Jakże biedni ci, którym nie dano
Matczynego wspominać pacierza!
Czemże leczą swoją pierś stroskaną,
Kiedy życie gromem w nią uderza?
Obce dla nich były swojskie gniazda,
Tak jak obcy cały wielki świat —
Ach! I żadna nie świeci im gwiazda
W tej dolinie tęsknoty i strat...


Gdy się chwieję wśród życiowej drogi,
Gdy mnie zwątpień opadną katusze,
Wtedy wzywam jeden obraz błogi,
Co łagodzi moją smutną duszę.
Wzbiera w sercu rzewnych uczuć fala,
W dal pierzchają zniechęcenia mgły
I znów uśmiech usta me okala,
Choć po twarzy spływają mi łzy...






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.