Płomienie (Zbierzchowski)/Szrapnel w kawiarni

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Zbierzchowski
Tytuł Szrapnel w kawiarni
Pochodzenie Szlakiem Legionów
Wydawca Wydawnictwo Księgarni Maryana Hasklera
Data wyd. 1916
Miejsce wyd. Wiedeń
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


SZRAPNEL W KAWIARNI.

O! jakże jesteście marni
Wy, którzy przy czarnej kawie,
W dymie spokojnej kawiarni
Radzicie o wielkiej sprawie.
 
Codzienną jedząc zacierkę
Wśród mięsa i sytnych fasol,
Miast prochu wąchacie szperkę,
Miast szabli — macie parasol.

Dzienniki dają ci panie
Żer dla twych łaknień senzacyi,
Zwycięstwo masz na śniadanie,
Zwycięstwo podczas kolacyi.

Więc bawiąc swą galanteryą
Piękne, znudzone damy,
Z miną odzywasz się seryo:
— » Wie pani? znów zwyciężamy«.

Już dziennikarska bibuła
Doszczętnie zjadła wam mózgi,

By dusza prawdę poczuła,
Tęgiej potrzeba wam rózgi.
 
Więc marzę o tem ukradkiem
Bohaterowie wy marni,
By jakimś dziwnym wypadkiem
Szrapnelek wpadł do kawiarni.

Cóż to? pobladłeś jak chusta
Głośno zębami szczękając.
Zamilkły wymowne usta,
Trzęsiesz się cały jak zając.
 
Pójdź w pole — wtedy w okopie
Gdy bitwa sroży się dziko,
Huk armat ci będzie chłopie
Jakby najsłodszą muzyką.
 
Żołnierka stanie się rajem,
Szczęk szabli i tętent podków,
Niezapomnianym zwyczajem
Pradziadów twoich i przodków.
 










Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Zbierzchowski.