Pójdziesz i ty...

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ada Negri
Tytuł Pójdziesz i ty...
Pochodzenie tomik Burze
ze zbioru Niedola. Burze
Wydawca nakładem Bronisława Natansona
Data wyd. 1901
Druk W. L. Anczyc i sp.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Maria Konopnicka
Źródło Skan na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

PÓJDZIESZ I TY...

Mówiłeś do mnie: — »O, kochanko smętna
Co milczysz, w moje tuląc się ramiona,
Czemu ust twoich pieszczota namiętna,
Łkaniem twej piersi zdaje się tłumiona?

»Jak noc głębokie, czemu oczy twoje,
W próżni upartem spojrzeniem gdzieś gonią
Mar fantastycznych i ulotnych roje,
Nad tajemniczą wznoszących się tonią?

»Miłości naszej rozkwitniona wiosna
Nie śpiewa w tobie szczęściem i kochaniem,
Lecz drży w twem sercu jakby łza żałosna,
I jak zerwana struna jęczy na niem!

»Na mojej piersi co za strach głęboki,
Wielkie twe oczy rozpłomienia w ciszy?
I jakich nieszczęść oddalone kroki
Przeczuciem drżąca dusza twoja słyszy?«

A jam odrzekła: — Kiedy z twarzą białą
Śnię na twej piersi płomieniste raje,
A wątłe moje i dziecięce ciało
W ramionach twoich omdlewa i taje, —

Wtedy, w półzmierzchu, przechodzą przede mną
Posępne widma kobiece w milczeniu,
I mary dziewcząt ze skargą daremną
Przechodzą, patrzą, i giną w półcieniu.

I one były piękne. Włos ich złoty
Miał w sobie słońca lipcowego pyły...
A niekochane przecież, bez pieszczoty,
W grób zapomnienia wiecznego zstąpiły!

I widzę widma kobiet nad posłaniem
Męża schylone, nad wezgłowiem syna,
Gdy — konające najmilszych konaniem —
Widzą jak idzie ostatnia godzina...

I wobec ducha, co loty wiecznemi,
W mir i w blask idzie czarną śmierci bramą,
Obumierają, wijąc się po ziemi
W męczarniach serca, co zostało samo!

I będą odtąd sen nosić w źrenicy
O miejscu, które nie jest z tego świata...
I ku mogile, w trawiącej tęsknicy,
Chylić się będą jak kwiat, co oblata.

Widma, omdlałe z żądzy, w upragnieniu,
Pożarem suchot spalone do kości,
Idą — i łkają żałośnie w półcieniu
Nad trumną swoich zabitych miłości...

Schylone idą, krok wlokąc znużony,
Tragiczne widma, korowód grobowy;
Na białych ciałach żałobne zasłony,
Na piersiach niosą drogie trupie głowy...

I patrzą, patrzą na mnie!... Wtedy męka
Śmiertelna zimnym oblewa mnie potem,
A pierś ściśniona omal że nie pęka:
Tak serce bije w nią gwałtownie młotem!

Wtedy w uścisku ramion moich, drogi,
Spazm ci tajemny zgrozę tę odsłania...
Wtedy w pieszczocie, pełnej głuchej trwogi,
Wraz z pocałunkiem czujesz wybuch łkania!

Bo one idą, patrzą, bo są ze mną,
Te straszne mary, z trupiemi czaszkami...
I słyszę, słyszę, jakby wróżbę ciemną:
— ...Czekaj! Niedługo i ty pójdziesz z nami!«




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Ada Negri i tłumacza: Maria Konopnicka.