Osioł, ukrywszy swą lichą figurę W lwią skórę, Puszył się, udawał zucha I trwogę szerzył dokoła. Lecz wreszcie kawałek ucha Sterczący z pod lwiego czoła Zdradził go przecie.
«Dam ja tobie, hultaju!» młynarz Jan zawoła,
I wnet porwawszy dębczaka,
Dalejże panu Osłu wywijać po grzbiecie.
A ci, co nie odgadli oślego przebrania,
Mówili z podziwieniem: «Zkądże śmiałość taka,
Że kmotr Jan lwa srogiego do młyna zagania?»
Te słowa przydać się mogą Niejednemu junakowi, Co pobrzękując ostrogą Mieni się wielkim rycerzem, A męztwo jego stanowi Mundur ze złotym kołnierzem.