Orbeka/Rozdział XII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Orbeka
Wydawca S. Lewental
Data wyd. 1868
Druk S. Lewental
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ XII.

Florencya.
Palazzo Radipulo.
Via ogni Santi.
„Kochana Lulu!.. Wieki już jak nie pisałam do ciebie, biję się w piersi i wyznaję winę moją, ale, ty wiesz, szczęśliwi pisać nie lubią i o wszystkich zapominają... ja nie byłam szczęśliwą... i z utrapienia straciłam pamięć i ochotę nawet do ciebie się odezwać.
Od téj chwili gdyśmy się pożegnały u rogatek, gdy mnie ten nieznośny, wzdychający i zamęczający swoją miłością tyran wywiózł na krańce świata, ty nic nie wiesz o mnie — Chère Lulu! cóż za historye, jakie przygody przebyłam! ile ucierpiałam! co się ze mną stało i dzieje?! Zapisałabym arkusze chcąc ci opowiedziéć wszystko, ale ani papieru ani czasu niemam na to! W krótkich opowiem ci słowach — wyjechałam z nim. Niekochałam go nigdy, jak wiesz, smutne położenie moje zmuszało mnie trzymać się tego człowieka...
Był dobry do ostatecznego zniecierpliwienia, nawet tak łagodnéj jak ja kobiety... Energii żadnéj, pedant, nudziarz, a gdyby mu było dozwolić, trzymał by w swoich objęciach nieustannie i płakał z rozkoszy. C’etait assommant!
Szukałam wszelkiego rodzaju rozrywek, je puisais largement dans sa bourse, podróżowaliśmy, dokazywaliśmy szaleństwa... je cherchais des distractions. Rój mężczyzn wlókł się za mną, ale na seryo żaden się nie zajął. Słowem, skończyło się na tém, że musiałam, widząc, iż mój nudny worek się wyczerpuje, chwycić się starego Greka, bankiera barona Radipulo który się ze mną, ożenił J’ai entoutes les peines du monde pour me debarasser de mon insipide adorateur. Il ne voulait pas s’enaller, musiałam użyć środków przykrych dla mnie, ale koniecznych. Kazano mu wyjechać. Ouf! Zachorował gdzieś z rozpaczy w Bolonii, ale że ludzie z tego nie umierają, musi już być w kraju. Zrujnował się przez nieład, nieumiejętność rządzenia, on a du le voler... que sais-je? głupi!
Ale to dopiero początek moich utrapionych dziejów. Mówiłam ci już, że baron się ze mną ożenił. Wystaw sobie, że dopiero po ślubie postrzegłam, żem się strasznie na nim omyliła. Wydał mi się głupawy i dobroduszny, byłam pewna, że jest bogaty, wszystko okazało się oszukaństwem.
Miałam willę pod Florencyą i pałacyk w mieście... Ani wiem jak je sprzedano i co się stało z moim kapitałem. Jednego nie pięknego poranku, zbankrutował zupełnie mój niepoczciwy Grek. Zdaje się, że miał zamiar porzucić mnie na bruku, a sam uciec do kochanéj ojczyzny... z któréj był niegdyś wyszedł boso. Ale Bóg jest sprawiedliwy, figurez-vous, że mi go apopleksya z tych wzruszeń gwałtownych... zabrała. Żebyś wiedziała jaki był okropny, siny, czarny po śmierci — j’en ai eu le cauchemar przez kilka nocy....
Z pomocą poczciwego prawnika, un bien bel homme, udało mi się ocalić quelques bribes d’ une fortune colossale! ale to wszystko nie da mi z czego żyć. — Ja przywykłam do tego życia, które nie cierpi rachunku...
Znienawidziłam Włochy, zagranicę, ludzi tutejszych, dostałam tęsknoty za krajem. Lulu! powracam do was, wyciągnij do mnie ręce i przygotuj się pocieszać nieszczęśliwą wdowę. Możecie rozpuścić wieść, żem wzięła w spadku po bankierze Radipulo miliony, kto tam będzie sprawdzał! A postaraj mi się męża bogatego, młodego, nie zazdrośnego, z tytułem, imieniem, enfin l’ideal du genre — il faut faire une fin!
Rozumiesz, że w drogę tak długą do Polski, pauvre petite femme, nie mogłam się puścić samą. Jadę z Annibalem Servi, śliczny chłopak, muzyk, śpiewak, il fera fureur chez nous. Ale ubogi jak święty turecki, et... marié. Rzuca tu swoją chłopkę, a sam rusza ze mną, mianowałam go swoim kuzynem na czas podróży. Przed Warszawą pożegnam go, bo chcąc się wydać za mąż, muszę wrócić w szatach żałobnych... irre prochables.. Moja Lulu, znajdź mi tam gdzie jaki przyzwoity kącik, ou je puisse descendre, un appartement de rien du tout, simple pied à terre. Napisz mi poste restante do Wrocławia, ażebym wprost zajechać mogła do siebie.
Drżę na samą myśl rzucenia się w twoje objęcia que des choses à raconter! Twoje serce mnie zrozumié, twoja przyjaźń będzie dla mnie osłodą. Pragnę co najrychléj dostać się do portu... na tę naszą błogosławioną ziemię na któréj dopiero się uczuję swoją i panią siebie... ani słowa o Annibalu, tylko mu przygotuj sławę i przyjęcie, jako znakomitemu artyście.
Je baisse vos beaux yeux, toute à Vous

Mira.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.