O rolnictwie (Chłapowski, 1852)/Rozdział VIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Dezydery Chłapowski
Tytuł O rolnictwie
Podtytuł Rozdział VIII
Wydawca Nakładem księgarni J. K. Żupańskiego
Data wyd. 1852
Druk Ludwik Merzbach
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

ROZDZIAŁ VIII.
Robota.

a) Sprzężajna.
§. 353.

Pierwsze pytanie, które tutaj zachodzi, jest: czy wołami czy końmi korzystniéj uprawiać rolę? Na to zdaniem mojém ogólnéj odpowiedzi dać nie można; zależy to bowiem od różnych stosunków, w jakich się gospodarstwo znajduje.
Zdaje się, iż w gospodarstwie w stanie niewykształconym lepiéj wołami, a im gospodarstwo na stopień wyższy doskonałości się posuwa, tém korzystniéj końmi orać będzie.
W gospodarstwach w kolebce łatwiéj jest wyżywić woły i lepiéj orać niemi niż końmi. Przy takich gospodarstwach zwykle naturalne pastwiska wołom tylko przydatne się znajdują; pomiędzy zbożami także wiele dzikiéj trawy się rodzi, nadto po ścierniach woły mają obfitą paszę. W gospodarstwach w tym stanie często kamienie po polu jeszcze niewydobyte i zagony pokrzywione; pomiędzy kamieniami i na zagonach krzywych, gdzie co chwila pług stawać musi, woły mniéj się zniszczą niż konie, lepsza i tańsza będzie orka wołami.

§. 354.

Ale kiedy gospodarstwo już na ten stopień posunięte zostało, że pastwisk dzikich nie masz, że łąki poprawione tak, iż dwa pokosy wszędzie wydają, że role są czysto doprawione, tak, iż inne trawy prócz tych, które na nich gospodarz zasiał, nie rosną; naówczas wypada karmić woły na stajni. Jakoż wyrachować każdy może, że wół więcéj zje a nierównie mniéj zrobi niż koń.
Może niejeden gospodarz się zadziwi, żem wyrzekł, iż wół więcéj zje niż koń, ale tak jest istotnie. Przez całe late karmiąc woły i konie koniczyną i wyką koszoną, zobaczymy, że pierwsze przy równéj pracy, zużyją ich więcéj niż drugie. Przez zimę, gdyby konie nie tak jak woły lub mało co robiły, mniejszą ilość słomy i siana spotrzebowałyby, i plewy byłyby im pożywniejsze niż wołom.
Na wiosnę, kiedy się robota w roli rozpoczyna, odwołuję się do każdego doświadczonego gospodarza, a zapewnić mogę każdego właściciela, który wykonanie urzędnikom swoim powierza, że gdyby wół tylko tém był karmiony, co w rejestrach na niego podane, podupadłby po jednotygodniowéj pracy. Wołom pracującym urzędnicy, karbowi i parobcy na wyścigi do sieczki przymieszywają ziarna ze stodoły pod nazwiskiem plew, spachów i zgonin, czém wszystkiém i koń dokładnie by został wyżywiony, mógłby pracować i sił by nie utracił.
W wykształconém już rolnictwie role w dobrym się znajdują stanie, kamienie uprzątnięte, orka prosta; na takich para koni więcéj niż cztéry woły mocne lub sześć mniejszych zrobi. Do bronowania przydatną porę zawsze skwapliwie chwytać należy; używając wszystkich zaprzęgów razem do tego, tém pewniéj z suchego powietrza korzystać można. Zimową porą nareszcie koni korzystniéj do zwózki i wywózki się bierze.

§. 355.

Teraz przystępuję do głównéj przyczyny, dla któréj gospodarze bardziéj woły niż konie zalecają: koń na starość przynosi tylko skorę, wół utuczony pieniądze. Na to odpowiadam: wół stary, chudy, trudno i wolno bardzo się tuczy. Kupując do tuczenia z okolic w łąki obfite woły nie stare i nie zbyt chude, w mniéj się je o połowę czasu jak stare upasie, i zysk większy będzie.
Lecz nietylko te są korzyści z koni. Ponieważ para jedna koni zrobi to samo co wołów najmniéj cztéry, przeto pozbywając się wołów, krów w miarę tego liczbę powiększać można. Z tych nietylko, że gospodarz intratę czystą wyciągnie, ale także mając ich więcéj, więcéj téż ze starych odstawi co rok do tuczenia. Krowa stara nigdy tak nie jest zbiedzona, jak wół stary, skóra na niéj od bicza nie przyrosła do kości, tak jak u wołu, łatwiéj się téż upasie.
Nareszcie wół pracuje lat 6—8, koń 12—18.

§. 356.

Przytoczę tutaj przykład innych krajów. Wszędzie, gdzie rolnictwo na wyższy stopień jest posunięte, ustąpiły woły koniom pracy w roli. Za Elbą im bliżéj Renu, tém mniéj wołów w pługu zobaczymy; za Renem w Brabancyi, Holandyi i Anglii już wcale ich nie widać.

§. 357.

W teoryi zatém konie do orki korzystniejsze być muszą, niż woły, ale w zastosowaniu uważać należy na stan rzeczy. Największą trudność w zaprowadzeniu koni w miejsce wołów do orki upatruję w konieczności dozoru. Koń, zwłaszcza dobry, wielu przypadkom podlega, ludzi do koni potrzeba ostrożnych i dobrych; do wołów i niezręczny dobry, nie łatwo je bowiem popsuje. Do koni daleko więcéj porządków mieć należy; jeżeli nad temi nie masz ścisłego dozoru, wydatek na nie będzie bardzo znaczny.
W naszym kraju, zdaje mi się, że w małych tylko gospodarstwach, w których sam właściciel dozór mieć może nad porządkami i utrzymaniem koni, takowe miejsce wołów korzystnie zająć mogą.

§. 358.

Konie i woły powinny zawsze być w dobrym stanie, to jest chociaż nie tłuste, ale przy sile. Do tego nie tak wielka ilość obroku, jak regularność w pasieniu i w robocie dopomoże. Lubo niekiedy zmęczenie koni jest koniecznością, i można więcéj jak zwyczajnie robić niemi dzień jeden, dwa i trzy, ale za to czwartego należy im wypocząć, ażeby znowu siły odzyskały; w przeciwnym razie czwartego i następnych dni połowę tylko zwyczajnéj wydołają ukończyć roboty, albo, co gorzéj, jeżeli konie są dobrego pomiotu i żywe, skończą wprawdzie robotę, ale będą zniszczone.
Także odpocząć koniom kilka dni potrzeba, kiedy im się pasza zmienia. Naprzykład, kiedy napoczątku Czerwca przestaje im się dawać suchy obrok, a zaczyna się dla nich kosić koniczyna, należy wtedy koniecznie zawiesić kilka dni robotę, puścić je na trawę, lub ją w stajni potroszę im podawać. Świeża bowiem trawa rozwolni ich żołądek z początku i jeżeli ich się wtedy do ciężkiéj pracy użyje, posłabną bardzo i schudną. Przeciwnie jeżeli podczas tego rozwolnienia kilka dni spoczywać będą, przeczyszczenie wyjdzie im na dobre, wkrótce rozwolnienie ustanie, konie się wygładzą i przy równéj jak przy obroku domowéj pracy, będą na koniczynie i wyce całe lato przy sile.

Zwykle przy téj na początku Czerwca zmianie, daję koniom trzy dni odpoczynku i wypuszczam je na trawę, ludzi od nich przez ten czas używam do koszenia koniczyn na siano; czwartego i piątego dnia znowu zaczynam robić niemi po połowie dnia, a szóstego już cały dzień.

§. 359.

Wypadałoby w tém miejscu obliczyć ile roboty na dzień para koni, lub zaprząg jeden na przeprząg wołów, wykonać może. Przecież myślę, że wszystkie rachuby w téj mierze zawsze będą bardzo stosunkowe. Każda praca zależy od rozmaitych okoliczności, z których tutaj głównemi są:
1) stan pociągu i narzędzi,
2) stan roli.
Zdaniem mojém wielka rozmaitość tych dwóch głównych przyczyn nie dozwala żadnéj pewnéj położyć zasady. Jest rzeczą pewną, że na roli w dobrym stanie i już spulchnionéj, dobrym pociągiem zorać można sześć razy tyle, ile na roli zachwaszczonéj perzem, zaprzątnionéj kamieniami i po któréj jeszcze do tego pokrzywione są zagony. Na takiéj roli lepiéj już dla harmonii pozostać przy złych zaprzęgach, ponieważ konie dobre niezawodnie się zniszczą i narzędzia popękają. Na takiéj roli chcieć dobremi orać końmi, jest to chcieć nożykiem rąbać drzewo.

§. 360.

Najwięcéj jednak, co para koni, lub zaprząg na przeprząg wołów, w jednym dniu zorać może na bardzo czystéj i pulchnéj roli, jest cztéry morgi magdeburskie. Ale przez przecięcie przez rok cały rachować należy na dzień tylko dwie morgi m.
Porachowawszy pracę całoroczną w roli, okaże się, że na 100 mórg magdeburskich mocnego, ale już doprawionego gruntu potrzebny jest zaprząg jeden parokonny, lub jeden wołów na przeprząg. Na 150 mm. średniego gruntu także jeden. Nareszcie do lekkiego gruntu 200 do 230 mm. można jeden rachować; tak że na folwarku na przykład podanym w Fig. 1. potrzeba do uprawy, rachując w to zwózkę w żniwa, 7 zaprzęgów parokonnych lub o tyle mniéj koni, o ile będzie wołów na przeprząg.


b) Ręczna.
§. 361.

Ludzie przeznaczeni do ręcznéj roboty w gospodarstwie są wynagradzani: rolą, wymiarem w snopie lub ziarnie, nareszcie pieniędzmi. Co z tego jest lepszém, od miejscowości zależy. W kraju nieludnym przymuszony jest gospodarz starać się o pomieszczenie we wsi swojéj tylu ludzi, ile mu ich jest potrzeba w czasie największéj pracy, to jest w czasie żniw, i musi ich w porach roku, w którychby się mógł bez tylu ludzi obyć, utrzymywać dając im wyżywienie.
Ale w kraju, w którym zawsze za pieniądze ludzi dostać do pracy można, nietylko że taniéj tacy wypadną, ale i każda robota będzie dokładniejszą, kiedy zaraz jest płaconą. Człowiek z ochotą pracujący zrobi nierównie więcéj, niż kiedy mu na dobrych chęciach zbywa. U przymuszonego do pracy człowieka, chociaż bojaźń sprawia, iż się rusza i rękoma macha, robota się nie posuwa.
Do dobréj pracy dwóch rzeczy człowiekowi potrzeba, dobréj chęci i fizycznéj siły; pierwszéj uczciwém obejściem się z ludźmi, drugiéj zdrowym pokarmem dodać możemy.

§. 362.

Rzecz oczywista, że nawet tam, gdzie za pieniądze ludzi do pracy zawsze dostanie, do koni, wołów, krów i owiec na zasługi rocznie służących trzymać potrzeba.

§. 363.
Co do wykonania roboty, zawsze wiele od dozorcy pracy zawisło. Ten powinien znać się na robocie i być rozsądny. Kiedy ludzie widzą, że dozorca dobrze zna się na robocie, że na każdego z osobna uważa i od każdego nie więcéj jak zrobić może wymaga, daleko chętniéj pracować będą, czy to za dzienne, czy za roczne wynagrodzenie.
§. 364.

Szczegółowo każdą robotę ręczną opisywać, byłoby rzeczą niepraktyczną, ponieważ daleko łatwiéj o tém ustnie od ludzi doświadczonych w każdéj okolicy podług różnych zwyczajów dowiedzieć się można. Nietylko, że zwyczaje te nadto są różne, ale i prace bardzo stosunkowe; koszenie naprzykład zależy tyle od gęstości zboża i trawy, że ogólnéj miary roboty podać nie można.
Zadanie w téj mierze daleko trudniejsze jeszczeby było do rozwiązania, niż wyznaczenie wymiaru do robót sprzężajnych.


c) Rozkład roboty.
§. 365.

Na rozporządzeniu roboty bardzo wiele zależy. Rzecz niezawodna, iż gospodarz doświadczony i rozsądny mniéj o połowę na roboty wyda, jak ów, który nie ma doświadczenia ani rozwagi w rozporządzeniu.

§. 366.

Kiedy pańszczyzną odprawiano wszystkie gospodarskie roboty, a najemnika wcale nie, lub tylko cokolwiek do sprzętu używano, mniéj może o dokładne rozporządzenie roboty chodziło. Lubo przez złe rozporządzenie mniéj wykonano, przecież w wydatku gotowizną uszczerbku być nie mogło. Dzisiaj przy gotowéj zapłacie, bądź pieniędzmi bądź zbożem, przy złym zarządzie, można bardzo łatwo mieć w gospodarstwie więcéj wydatku, niż dochodu.

§. 367.

Rzadko się u nas zdarzy, żeby właściciel większej włości mógł się sam trudnić dziennym rozkładem pracy, interesa różne odrywają go od tego, musi zatém prawie każdy mieć w tém zastępcę. Rzecz oczywista, że kiedy właściciel sam jest doświadczony, może tym zastępcą kierować i dawać mu instrukcje ogólne; musi przecież, jeżeli sam nie zawsze przy gospodarstwie przebywa, mieć tyle w jego zdatności zaufania, iżby mu mógł powierzyć zupełnie rozkład szczegółowy użycia ludzi.
Jeżeli właściciel oddala się na dni kilka z domu, za powrotem swoim niepowinien odmieniać nagle rozkładu przez zastępcę zrobionego, choćby mu się i najgorszym być zdawał; nie będąc bowiem codziennie przy robocie, nie można nigdy dość ściśle obrachować wszystkich zdarzeń, jakie zajść mogły i nie należy przeszkadzać dokończeniu roboty w obrachowanym czasie. Ale może i powinien właściciel obrachować ile na najemnika do każdéj roboty wydano, i z tego obrachunku się przekonać, czy zastępca jego rozporządzać rozsądnie i ze znajomością rzeczy jest w stanie. Jeżeli się przekona, że on nie posiada rozwagi ani znajomości rzeczy, starać się będzie objaśniać go powoli i w przyzwoitym, wolnym czasie, nie w przytomności jego podwładnych lub pracujących ludzi: przytém jednak odmieniać jego rozporządzeń dziennie nie powinien. Jeżeli go co moment poprawiać zechce, osłabi mu jeszcze bardziéj głowę i większą jeszcze z wynikającego ztąd nieładu stratę poniesie.

§. 368.

Jeżeli w gospodarstwie jest kilku urzędników, którzy także do oddzielnych im powierzonych robót ludzi potrzebują, jak to naprzykład pisarz, piwowar, ogrodnik i t. d. ważną rzeczą jest, ażeby tylko najwyższy urzędnik w gospodarstwie tych ludzi im rozdzielał, to jest, żeby on wymieniał, kiedy i których ludzi posłać do pisarza, piwowara, ogrodnika i t. d. Może wprawdzie właściciel o tyle, ile w każdym z nich ma zaufania, powierzyć im zarząd wewnętrzny sypania, browaru, ogrodu i w ich obrębie dozór nad ludźmi, ale nie powinien im dozwolić ludzi oddzielnie najmować; owszém wszyscy ci urzędnicy zawczasu pierwszemu urzędnikowi oznajmić powinni, ilu w nadchodzącym tygodniu i do jakich robót ludzi potrzebować będą i mogą, tak żeby tylko jedna głowa podział ludzi miała sobie oddany, inaczéj niezawodny nieład i powiększony wydatek nastąpi.

§. 369.

Urzędnik najstarszy w gospodarstwie powinien sobie zrobić ogólny plan roboty całorocznéj i kwartalnéj, z którego potém tygodniową wyciągać będzie.
W tych planach umieści:
1) roboty sprzężajne, czyli uprawę i zwózki,
2) roboty ręczne.
Każdy z tych planów podzieli na dwie kolumny. W pierwszéj umieści roboty pilne, zwłoki niecierpiące; w drugiéj mniéj pilne roboty, czyli takie, które dopiero wtedy kiedy pociągu i ludzi od koniecznie zaraz potrzebnych zbędzie, przedsiębrać wypada. Rzecz oczywista, iż w drugiéj kolumnie umieszczone będą takie roboty, które do pierwszéj przejść muszą, kiedy nadchodzi czas, w którym je pilnemi nazwać potrzeba.

§. 370.

Robota pierwszego rzędu, czyli pilna może przed ukończeniem być przerwaną z przyczyny odmiany powietrza; w takim razie należy użyć pociągu lub ludzi do robót w drugim rzędzie umieszczonych, ale nie wypuszczając z pamięci pierwszéj, na czas niejaki tylko przerwanéj. Czas ten przerwy trzeba się starać, o ile się da, naprzód przewidzieć, i, jeżeli można, obrachować. Jeżeli się zdaje, że czas ten tylko krótkim będzie, lepiéj wypadnie pociąg i ludzi do innéj roboty (zwłaszcza jeżeli miejsce jéj jest odległe) nie posyłać, ale wypocząć im przez pół godziny lub godzinę, ażeby potém tém silniejsi do przerwanéj pilnéj gotowi byli. Rzecz jasna, że użycie ludzi do mniéj pilnéj roboty, kiedy pilna przerwana, zawisło od czasu przerwy i od miejsc odległości. Zbyt gorący gospodarz może w podobnych zdarzeniach znaczną sobie wyrządzić szkodę, ponieważ na krótki czas tylko, nie warto do nowéj udawać się roboty; przemienianie narzędzi, rozstawienie innym porządkiem ludzi, zawsze pół godziny lub godzinę zabierze czasu, ludzie się przechodzeniem zmęczą, i jak do przerwanéj pracy powrócą, już jéj najczęściéj nie wydołają; lepiéj będzie zamiast do innéj odległéj się udawać roboty, ludziom odpoczynek zapowiedzieć jednogodzinny, przez któryto czas odpoczną, posilą się i tém lepiéj czas stracony powetują.

§. 371.

Rządzca gospodarstwa zawsze przed oczyma mieć powinien wszystkie roboty kwartalne i rozłożyć tak rozsądnie, ażeby w drugiéj kolumnie umieszczone, to jest mniéj pilne, zostawił na ten czas, w którym w bliskości tychże, około pilnych pracować potrzeba.

§. 372.

O ile tylko można, nie należy dzielić ludzi na wiele małych oddziałów do różnych prac; starać się owszem trzeba wszystkimi razem jedną robotę dokończyć, nim się drugą zacznie. Używając całą siłę do jednéj a potém do drugiéj, skoro się to da uczynić, obudwu się prędzéj dokończy. Są roboty, do których gdy się nadto ludzi używa razem, natłok sprawi mitręgę. Podzielić oczywiście ludzi należy w podobnych przypadkach; tych zaś osądzenie rozsądkowi urzędnika zostawione być musi.

§. 373.

Urzędnik pierwszy rozkazy co do robót wydawać powinien swoim podwładnym w przytomności wszystkich urzędników i w pewnym do tego przeznaczonym czasie, tak, ażeby wśród dnia, kiedy wszystko w ruchu, był naddozorem tylko zajęty, a nie rozporządzeniami. Podwładni, którzy robót szczegółowych pilnują, powinni odebrać rozporządzenia na przypadek odmiany powietrza, tak, iż chociażby jeszcze rozkazu ostatecznego czekać mieli, już do niego przygotowani byli.
Rozporządzenie wśród dnia podczas rozpoczętéj już roboty, wszystko zabałamuca, ponieważ uwagi takiéj, jaką mieć powinien dozorca w czasie przeznaczonym do tego, wtedy mieć nie może.

§. 374.

Zapisywanie robót najlepiéj wieczorem po ukończonéj dziennéj robocie się uskutecznia. Każdy dozorca podaje, wiele zaprzęgu i ludzi do jakiéj roboty i w którym oddziale pola użył i ile jéj ukończył. Z téj księgi właściciel każdego czasu przekonać się może, ile produkcya w każdym oddziale pracy kosztowała.

§. 375.

Znajome mi są gospodarstwa, w których każdy oddział pola swoją ma rachunkowość oddzielną; w tej zapisują, ile wynosi uprawa jego na pieniądze obrachowana, wiele zasiew, wiele sprzęt i omłot, późniéj wiele ziarno i słoma warta, a zatém ile czystego dochodu.
Rozumieć taką rachunkowość każdy gospodarz powinien, pomnożyć ona może wyobrażenie jego o ogóle gospodarstwa, ale prowadzenie jéj zawsze zajmuje dużo drogiego czasu, lub pomnaża piśmiennych urzędników, którzy na wsi, przeto że się ludziom pracującym próżniakami być wydają, są niedobrym przykładem. Z resztą taka rachunkowość nie doprowadzi do ścisłego obrachowania. Może ona jednak być bardzo pożyteczną dla uczących się gospodarstwa.
Co do zarządu majętności, złożonéj z kilku folwarków w styczności z sobą i pod jednym dozorem będącyęh, jeden człowiek powinien wszystkiemu temu, co jest istotnie w rolnictwie potrzebném do zapisania, wydołać, czyniąc to w jednéj wieczornéj godzinie.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Dezydery Chłapowski.