O pracy (Kraszewski, 1884)/Zamiana

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł O pracy
Wydawca Wydawnictwo Księgarni Krajowej Konrada Prószyńskiego
Data wyd. 1884
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ZAMIANA.

Człowiek mieszkający na wsi, uprawia rolę, sieje zboże, hoduje bydło; stolarz w mieście pracuje koło drzewa tylko, szewc robi buty i trzewiki, krawiec szyje odzienie.
Nie trudne to są zajęcia, nie potrzebujące dużo czasu do nauki; jednakże gdyby przyszło szewcowi pójść za pługiem, albo stolarzowi wziąć się do dratwy, lub krawcowi do hebla, nie łatwoby co zrobili, więc każdy pilnuje swojego.


Ten sam podział pracy, o którym mówiliśmy, trzyma każdego przy jednéj robocie. Szewc może trzewiki zrobić w jeden dzień; gdyby stolarz się do nich wziął, straciłby tydzień, nimby ladajako uszył. Tak samo szewc gdyby sobie chciał stół zrobić, zapłaciłby za heble, za piłę i warsztat, i więcéj niżeli stolik wart.


Wieśniak, który pracuje około roli, zbiera, jak mu urodzi, więcéj daleko zboża, niż sam spożyć może; ale mu za to brak butów, stołu, odzieży i t. p. Szewcowi, choć ma butów poddostatkiem, brakuje odzieży, stołu, chleba, i tak każdemu czegoś niedostaje — sam sobie nikt nie starczy.


Otóż z tego podziału pracy wynika, że się ludzie pomiędzy sobą mieniać muszą na to, czego mają nadto, a na czém drugim zbywa. Wieśniak oddaje część swojego zboża lub bydło mu niepotrzebne, szewc dostarcza obuwie, stolarz drewnianą robotę, krawiec suknie.
Szewc daje wieśniakowi za zboże lub za bydlę buty, które uszył; daje stolarzowi za stół, krawcowi za suknie, i tak każdy tém, co mu zbywa, wymienia to, co mu jest potrzebne.
To się nazywa zamianą.
Łatwo sobie wyobrazić, jak taka zamiana jest wszystkim użyteczna.
Tak samo jak stolarz tydzień by może pracował, nimby liche uszył trzewiki, które szewc zrobi w jeden dzień; szewc znowu tydzieńby strugał około stołu, na który stolarzowi dosyć jednego dnia.
Gdy więc stolarz buty sobie daje robić szewcowi, a tamten stół bierze od stolarza, zamieniając swą pracę na inną mu potrzebną, każdy z nich oszczędza na tém sześć dni roboty; każdy zyskuje te sześć dni, w ciągu których może pracować nad czém inném.


Tym sposobem, jeżeli szewc zamieni sześć par butów zrobionych w dni sześć, a drugi sześć stolików, — na inne rzeczy, każdy z nich mieć będzie: ten siedm par butów nabytych za czas w którymby ledwie zrobił jednę, a drugi siedm stołów zamiast jednego stołu. Zamiana więc ten ma skutek, że powiększa nasze zasoby, i daje nam więcéj, niżbyśmy mieli, wszystko sami robić będąc zmuszeni.


Dopóki ludzie sami sobie wszystko robią, mało mogą używać i muszą być ubodzy. Tak jak niepodobna im sobie wydrukować książki samym, nie mogą porządnie się odziać i mieć do pracy dobrych narzędzi.
Nie mogąc zamieniać, każdy musi sobie sam wystarczyć, i w naszym kraju wiele jeszcze jest miejsc, gdzie się to tak dzieje. Łóżko, na którém odpoczywa człowiek, sukmana, którą się odziewa, miski, na których jé, stół, na którym obiaduje, ława, na któréj siedzi, są w domu robione, dużo czasu kosztują i nie mogą być bardzo wygodne. Gdyby policzyć te dnie, które robota zajęła, na pieniądze, a za pieniądze to wszystko kupić, pewnieby i lepsze było, i może nie jak drogie.
Ale są inne rzeczy, naprzykład książki, których jeden człowiek sam nigdy zrobić nie potrafi.


Korzyść, wynikająca z podziału pracy i zamiany, pochodzi ztąd, że dozwala człowiekowi pracować nad tém, do czego ma najwięcéj zdolności; a korzyść ta staje się tém większą, im zdolności u ludzi robiących zamiany między sobą są rozmaitsze. Tak naprzykład, stolarz meblowy dobry, może łatwiéj prostą robotę stolarską wykonać niż robotę kowalską; a kowal łatwiéj zrobi klucz, niż najlepszy stolarz.

Zdolności ludzi różnią się bardzo, w miarę jak ludzie w różnych krajach dalekich od siebie i rozmaitych stronach cieplejszych, zimniejszych, inaczéj od Boga stworzonych, mieszkają.


Tak na południe od nas, u Włochów, gdzie jest bardzo ciepło, ziemia rodzi cytryny i oliwę; na drugiéj stronie kuli ziemskiéj, w Ameryce środkowéj, rodzi się kawa i bawełna; w Niemczech i u nas w Polsce jabłka, kartofle, len, pszenica i żyto, a każda z tych rzeczy jest właściwą krajowi i klimatowi. Trudnoby było na przekór słońcu chcieć mieć u nas kawę i oliwę, albo cytryny w Niemczech. Więc gdy nam potrzeba bawełny, cytryn, kawy, a innym pszenicy lub żyta, musimy się mieniać, choć kraje te są od siebie dalekie, tak, jakby to robił stolarz z szewcem, o których dopiero co mówiliśmy.


Pan Bóg w łasce swéj i mądrości dał człowiekowi ochotę używania wszystkich darów ziemi, i otrzymywania ich przez zamianę, aby tym sposobem ludzi do siebie zbliżyć; połączył ich z sobą, i przypomniał im, że są wszyscy braćmi. Muszą, chcąc czegoś dostać, szukać jedni drugich, poznawać się, żyć w zgodzie, uczyć się jedni od drugich, bo gdyby każdy zamknął się w domu, wieleby mu rzeczy brakowało, którychby sam sobie zrobić nie mógł.
Pan Bóg dał ludziom różne zdolności, a krajom rozmaite owoce i płody, naumyślnie, aby z sobą żyły w zgodzie i braterstwie. Przez te stosunki, handel, podróże i nauka Chrystusowa doszły już przez morza i góry do najdalszych końców świata.


Zamiana między oddalonemi ludźmi i krajami takie same ma skutki, jak między sąsiadami; każdy mienia to, czego ma nadto, na to co mu niedostaje; bo zbywająca rzecz nie jest mu potrzebna, a może za nią dostać to, na czém mu zbywa. I tak, jak sąsiedzi mieniając się z sobą, robią użytek z rzeczy, któreby darmo się popsuły, tak i oddalone kraje zyskują na zamianach.


Ażeby zamiana mogła przyjść do skutku, musi zapewniać jakąś korzyść tym, którzy się mieniają.
Jeżeli naprzykład wieśniak jadący na targ z korcem owsa, może go tam przemienić na siekierę, a korzec ten owsa nie był mu ani na zasiew, ani dla chudoby potrzebny, i siekiera kowalowi nieużyteczna: oba zyskali na tém. Wszystko jedno, czy tę siekierę mieniają na owies sąsiedzi, czy ludzie od siebie mieszkający daleko. Mieniają tak samo jedwab’, len, cytryny, kawę i t. p. Gdyby te zamiany nie przychodziły do skutku, musianoby się bez wielu rzeczy obchodzić.


Są jednak rzeczy, które we wszystkich krajach robić można, a jednak otrzymujemy je zdaleka i u siebie nie robimy. Naprzykład prząść możemy wszędzie, a jednakże nici po większéj części, szczególniéj bawełnę przędzoną, otrzymujemy z Anglji.
Wydaje się to rzeczą dziwną.


Można tak samo piec chléb u siebie w domu, a jednak po miastach i bułki i chleb pieką piekarze tylko, dla tego, że tym sposobem mniéj on kosztuje, niż gdyby każdy z osobna piec musiał opalać i wypiekać chléb w domu. Wielu gospodarstwom ubogim trudnoby było drzewa kupić na wypieczenie codzień chleba; inni mogą więcéj zarobić niż chléb wart przez ten czas, w którymby musieli miesić i piec. Cóż tu robić? Trudno się obchodzić bez chleba, i niedorzecznieby było kupować drzewa za złotówkę, aby wypiec chléb, który wart dziesięć groszy. Człowiek, co może zarobić dwa lub trzy złote, straciłby dzień nad robotą, która nie warta połowy. Musi więc udać się do piekarza, i lepiéj na tém wyjdzie. Otóż tak samo i z nićmi, które przędą w Anglji. Dla tego je ztamtąd sprowadzają, że są tańsze, a ci, coby je u nas przędli, więcéjby na nie stracili czasu, niż one warte. Nici więc sprowadzone — są dla nas czystym zarobkiem, bo przędąc je w domu, wieleby dni ludzie stracili i nie zrobiliby innych rzeczy potrzebnych; albobyśmy nie mieli bawełny, która jest użyteczna i bez któréj obejść się trudno.

Chléb drogi i nici drogie, a chléb i nici tanie — są rzeczą zupełnie różną; drogie naturalnie są nie dla wszystkich, tanie może kupić każdy. Tam, gdzie chléb i nici są drogie, nie wszyscy je miéć mogą, i większa część ludzi jest ich pozbawiona. Jeżeli za chleb lub nici musimy zapłacić więcéj, niż mamy na to, już one nam nie są dogodne; musimy szukać ich tam, choćby daléj, zkąd ich taniéj dostać możemy.


Gdzie niema zamiany, nie może być podziału pracy, nędza i barbarzyństwo uciskają ludzi. Gdzie zamiana odbywa się tylko między mieszkańcami jednego kraju, a z oddalonemi krajami niéma żadnego stosunku, sprzeciwia się pewnie woli Bożéj, która nakazała podział pracy między różnemi częściami ziemi zarówno, jak między mieszkańcami jednego kraju.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.