O paru młodszych nowelistach

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Antoni Lange
Tytuł O paru młodszych nowelistach
Pochodzenie Świat R. I Nr. 18, 5 maja 1906
Redaktor Stefan Krzywoszewski
Wydawca Tow. Akc. S. Orgelbranda Synów
Data wyd. 1906
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
O paru młodszych nowelistach.

W. Grubiński, M. Srokowski,
J. Korczak, J. Maciejowski.

Rodzaje literackie upadają i odradzają się okresami. Nie dalej jak piętnaście lat temu, nowela — piękne dziecię Renesansu — uważana była za rodzaj wygnany z lioteratury. Czytelnicy przestali smakować w tej formie, a wydawcy szli za smakiem czytelników. Chwila obecna może uchodzić za moment odrodzenia noweli. Obok nielicznych może, ale wytrawnych talentów powieściopisarskich — występuje u nas szereg młodych nowelistów, którzy zapewne, przygotowując się do prac o szerszym oddechu — rzucają tymczasowo na papier szkicowe obrazki, wydarte kawałki życia zewnętrznego i wewnętrznego, w których brzmi nieco przygłuszone echo świata dzisiejszego; przygłuszone — mówię — dla tego, że te nowele są po większej części dziełem z przed lat paru, kiedy i myśl ludzka — i uczucie — i mowa były skrępowane surdiną — i wyrażały się połowicznie: istotnie myślano u nas pół myślą, mówiono pół językiem. Połowa słownika zniknęła z naszej mowy; i odpowiednio też w stanie utajonym zostawała połowa wszystkiego, quid est humanum.
Stąd wynika pewna jednostronność nowelistyki naszych czasów: jest ona po większej części erotyczna. Zresztą noweliści młodzi są to przedewszystkiem ludzie młodzi, dla których oczywiście sprawa miłosna jest sprawą elementarną ich istoty, a przeto najwięcej poświęcają jej dyalektyki. Nie można jednak powiedzieć, aby erotyzm specyficznie wypełniał ich duszę, gdyż każdy z nich jakąś uboczną ideję kierowniczą posiada — i talent ich — krąży około dwóch ognisk, jak po elipsie. Pozostaje — sprawa formy czyli wyrazu tych myśli i uczuć, jakie chcą wypowiedzieć młodzi autorzy: ta u każdego w nieco odmienny sposób się ujawnia.
Kilka tomów leży przed nami. Niektórzy pisarze występują poraz pierwszy, niektórzy już z poprzednich książek znani.
Wacław Grubiński jednocześnie wypuszcza dwa tomy: Na Rubieży (dwa dramaty) i Pocałunek (trzy opowiadania); wydawnictwo, młodej księgarni Isis. — Książki W. Grubińskiego poprzedza przedmowa Stanisława Przybyszewskiego.
Nie będziemy tu powtarzali słów przedmowy: rzeczą jest niewątpliwą, że W. Grubiński posiada talent. W jego utworach znać nietylko talent, ale też pracowite obrobienie szczegółów zarówno językowych jak i rzeczowych. — Grubiński pisze językiem czystym i skondensowanym. Co się tyczy jego inwencyi, to lubuje się ona przedewszystkiem w zewnętrzności, mniej przenika w głębie duszy ludzkiej. Talent Gr. najchętniej przebywa w krainie rzeczy widzialnych i świat wyobraża mu się scenicznie. Grubiński, zdaje się być przedewszystkiem pisarzem scenicznym: to też najlepiej występuje jego talent sytuacyjny w jednoaktowych dramatach: Na Rubieży (czyli Noc) oraz Zacisze. Tenże sam zmysł sytuacyi scenicznej mamy w jego nowelach. Tu autor obok wyrazistej plastyki, jaką mamy w Baalu — lubi też stany wizyjne ducha ludzkiego (Pocałunek, Przeszłość). W Pocałunku np. autor wystawia wcale dramatycznie szereg zjawisk, które właściwie zachodzą w duszy bohatera, a które jego fantazya uzewnętrznia w sposób prawie teatralny. — Wszystko tu jest wizyą — i rzeczą, której niema: zresztą — proza Przybyszewskiego.
Baal to owa potęga, co pęta duszę i narzuca się jej jako jedyne panujące bóstwo. Są to właściwie dwa luźno powiązane ze sobą dramaty: Dzierżawicz — kocha kobietę — i przez kobietę ginie; Zaruski — kocha sztukę — i ginie przez sztukę. Miłość — i sztuka — to Baal, który pochłania bezpowrotnie obu. Dramat miłosny Dzierżawicza jest tu epizodem: główna sprawa — to dramat Zaruskiego. Jest to aktor, którego Baalem — myślą opętaną — jest grać Hamleta. Dla tego celu zabija starego aktora, który miał grać tę rolę. Dramat skończony. Baal pochłonął swą ofiarę. Żywość opowiadania, wyrazistość obrazów i figur — nawet w wizyach, napięcie sytuacyj, przechodzących czasem w melodramat — oto główne zalety Grubińskiego. Młody autor nie ześrodkował się jeszcze, nie znalazł osi własnej i kręgosłupa dla swej twórczości. Szuka jej dopiero.
Mieczysław Srokowski jest bardziej skoncentrowany, wyrazistszą ma fizyonomię: słowem określił się dokładniej; większe też ma doświadczenie życiowe, choć mniej szerokie koło pojęć. Właściwie krąg ten u Srokowskiego stopniowo się rozszerza, a rozszerzenie to polega na wyzwoleniu od pewnej idei, która była rzekomą tragedyą jego duszy. Tragedyę tę wyraził autor w pierwszym swym utworze Epigoni (1904, ed. A. Zoner). Są to ostatni potomkowie rodów szlacheckich, zwyrodniali i bezpotomni. Otóż sądzę, że autor przedewszystkiem myli się co do owego zwyrodnienia, gdyż tak jak on je odmalował — jest to właściwie ogólna cecha fin-de-siècle'u minionego, a bezpotomność tych panów jest dobrowolną. Z drugiej strony w żałości epigonów jest pewna cecha złudna: gdyby autor był większym pesymistą — toby przeciwnie w tym fenomenie, że A. czy B. jest „ostatnim z rodu“ — widział zjawisko wyższe, niejako obowiązek każdego człowieka, aby na sobie zamknąć swoją linią woli bytu: w sumie prowadzi to do wyzwolenia planety od gatunku homo. — Po za tą sprawą wymierania rodów, autor lubuje się w jaskrawościach uczuciowo-zmysłowych; owszem, jest to dlań poniekąd cecha epigonów; znajdujemy się tu w przeważnej sferze erotyzmu, który jest głównym i wyłącznym niemal motywem drugiego zbioru M. Srokowskiego p. t. Krew (ed. Jan Fiszer, 1905). Jest to zbiór nowel, które wszystkie niemal krążą koło tej jednej sprawy — kochania. Autor jest poszukiwaczem miłości, marzycielem jej czarów, jej śpiewakiem, ale czasem pełnym goryczy, rozczarowania i bezdennej tęsknoty — bluźniercą istoty niewieściej, czasem przeciwnie — perły znajduje tam, gdzie tego najmniej się spodziewasz (Maryjka, Półtora świata, Primavera). Jedna nowela — pierwsza, wyobraża pewną perversness — jak mówią anglicy — zowie się ona Krew, a jest to w rzeczy wytwór fantazyi bezkrwistej, demonizm Gwynplain'owski o charakterze ujemnym, cochonnerie triste. W innych opowiadaniach czystość zwycięża — i tylko chwilami anemia przeważa i autor uprawia z lekka korupcyjne anielstwo — to znaczy, że wyobraźnia jego ma raczej wizye lubieżne, niż namiętne... (Anka, Virgo intacta). Mamy tu nadto cały szereg różnego typu opowiadań: Dwie noce — gdzie autor wydobywa motyw podwójnego wzroku (brat spostrzega cień umarłej siostry); Lipy — gdzie przypomina się chwilowo temat Epigonów; Opowiadanie furyata ma znaczną siłę: nieszczęsny, który oszalał na ślubie swej kochanki. — Bardzo wdzięczna Jesienna róża: moment z życia kobiety czterdziestoletniej. — Motyw ciekawy, choć niedostatecznie wycieniowany, rozwija w Bez duszy. Autor jest człowiekiem smutnym; gdybym miał określić jego nastrój, powiedziałbym, że jest to liryzm patetyczny, tęsknota silna a niezaspokojona i prawie beznadziejna: marzenie bolesne tak pochłania autora, że nie znajdujemy u niego wcale struny humoru. Słowem książka gorąca, miejscami przewrotna, a żałobna, nie pozbawiona wyższej nuty piękna.
Najmniej erotyzmem zajmuje się Janusz Korczak, którego Koszałki-Opałki (ed. Księgarnia Powszechna 1906) są wytworem raczej satyry niż humoru. — Jest to satyra o charakterze społecznym, tendencyjna, oparta niewątpliwie na wierze, iż mores castigat ridendo. Pozostawmy autora przy tem złudzeniu. Korczak zajmuje się wszelkiemi sprawami społecznemi, bez względu na to, czy są wielkie, czy małe: opuszczone dzieci uliczne, brak posady, nieumiejętna pedagogia, fałszywa filantropia, nadmiar formalności w towarzystwie ubezpieczeń, coby było gdybym urodził się panną na wydaniu, brak miejsca w gimnazyach, koniec świata, kłopoty przeprowadzki, przyczyny i cele istnienia, co jest nieszczęście, stosunki biurowe, letnie mieszkania i t. d. Istotne określenie J. Korczaka, jako pisarza — brzmiałoby: sentymentalny społecznik, w którym indignatio facit versum. To jest punkt wyjścia jego satyry: autor ma znaczne poczucie analogii, skutkiem czego szybko uogólnia. Weźmy np. nowelę p. t. Okrutnie śmieszny jednę z najudatniejszych. Gospodarz domu, chcąc wprowadzić córkę w świat, a syna wysłać za granicę na uniwersytet — podniósł komorne lokatorom. Był zadowolony, że jako dobry ojciec i obywatel — dzieciom swoim otwiera szersze drogi życia. Skutki: w domu tym było kilka sklepów; jeden kupiec wydalił subjekta, podwyższył ceny; drugi zaczął sprowadzać gorszą mąkę i wędliny; adwokat przestał abonować parę pism, małemu chłopcu matka musiała nie sprawić szynela, dzieci ubogiego człowieka nie miały choinki, szewc odebrał córkę ze szkoły i oddał ją do baletu, krawcowa oddaliła dwie panny, a nauczycielka przestała udzielać bezpłatnej lekcyi biednemu dziecku i t. d. — W noweli tej charakter analityczno-społeczny satyry Korczaka ujawnia się doskonale. Autor ma dużą swadę i łatwość, ale pisze niedbale i troska artystyczna jest u niego minimalną; nadużywa zaimków ja i on tam, gdzie możnaby się bez tego obejść.
Józef Maciejowski. (Romanse 1906 u J. Fiszera) stoi na zupełnie przeciwnym biegunie. Jego fantazya niemal wyłącznie jest zajęta erosem — i głównie go interesują kollizye wyjątkowe, starcia o typie nieco melodramatycznym. Specyalność: przygody ludzi „wycieńczonych a żądnych“, oraz kobiet o nieokreślonej sytuacyi cywilnej. Pomysły J. M. nie są bez interesu, ale autor nie opanował jeszcze formy, nie umie znaleść właściwego wyrazu, nawet właściwego efektu — i jest stanowczo za gadatliwy. Każde z jego opowiadań zyskało by wiele, gdyby było o połowę krótsze. — Pod tym względem najlepiej w mierze się trzyma Epizod, gdzie na niewielu stronicach autor dał stosunkowo dużo ironii i cynizmu. Natomiast za długi — Fragment, gdzie energia namiętności rozpływa się w deklamacyi. Również skróconą mogłaby być Sielanka. Autor jest pod silnym wpływem Przybyszewskiego; powtarza nawet jego „he, he". Nokturn, Jedna chwila, Spotkanie, Ostatni raz — wystawiają różne momenty możliwości i niemożliwości miłosnych, a Szalona noc maluje quasi-satanizm quasi-hrabiów, zwyrodniałych uprawą amour savant. „Romanse" — nie jest to pierwsza książka młodego pisarza. Przedtem już wydał on Opowiadania oraz dramat Grzech, gdzie widoczne są mięszane wpływy Sewera i Przybyszewskiego.

A. Lange.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Antoni Lange.