Kiedy upadł Volapük, jego twórca, ksiądz Schleyer, nie chciał pogodzić się z losem i wszelkie próby stworzenia nowych języków „sztucznych” uważa za śmiertelną obrazę osobistą. Mania nieomylności, właściwa monsignorowi Schleyerowi, pozostaje prawdopodobnie w związku z sugiestyą katolicką. Mam nadzieję, że twórca Esperanta, doktór Zamenhof, będzie wolny od tego defektu i nie zrazi się perspektywą zamilknięcia Esperanta i zastąpienia go w mniej lub więcej odległej przyszłości innem, doskonalszem wcieleniem idei języka międzynarodowego. Przecież tu chyba chodzi wyłącznie o ideę i o jej urzeczywistnienie w możliwie najlepszy sposób, a nie o zadawalnianie czyjejśkolwiek ambicyi i miłości własnej. Mnie w takich razach przychodzą zawsze na myśl słowa jenerała japońskiego Nogi: „My jesteśmy tylko nawozem dla przyszłych pokoleń”. My swoją pracą, swojem szamotaniem się, nawet swojemi zbrodniami użyźniamy grunt dla przyszłych pokoleń.