Nad fjordem

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Przybyszewski
Tytuł Nad fjordem
Pochodzenie Poezye prozą
Wydawca Jan Fiszer
Data wyd. 1902
Druk P. Laskauer i W. Babicki
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


NAD FJORDEM


Wokół wiekuiście cichych, śniegiem pokrytych gór, stacza noc w czarne otchłanie swoje ciemne brzemię.
Na głębie morza rzucają skały posępne cienie, co w głuchej ciszy strzegą grobu zapadłych słońc.
Już wspina się morze lśniącemi mgłami na krawędzie nieba, już ścielą gwiazdy na zamilkłej toni swe blade sny, — niby drgnienie wieczności prześlizgła się przez niebo krwawa błyskawica i spadła w milczenie, co się wokół morza święci:
Zapomnij serce, zapomnij!
A z kwiecia wieczności, co na śniegu pysznych gór wyrosło, ulatuje na ciemne morze oddech pieśni.
Niby wahająca się ręka wysuwa się zwolna cichą modlitwą na wodę, drżącymi palcami trąca o fale, gdyby o paciorki różańca, nad ciemną głębią rozwiesza żałosne kiry i słyszę, słyszę świętą gędźbę bólu:
Lat sto, a wszystko przeminie.
A święta msza morza, światło co z jednego dna wykwita i z kielichów gwiazd napowrót do dna spływa, pieśń gór, co łka w żałobnem omdleniu morza, to wszystko ton jeden, jeden sen złoty, jedno szczęście rozpaczne:
Lat sto, a wszystko przeminie.
A oto rozpościera dusza moja swe białe, burzą zwichrzone skrzydła, od jednego krańca nieba do drugiego; ujęła morze w swe ramiona i pierś przy piersi, w rozkosznem spowiciu, spoczęło morze i dusza moja.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Przybyszewski.